Kościoły protestanckie

Ks. superintendent Andrzej Malicki: jesteśmy Kościołem otwartych serc — rozmowa z zwierzchnikiem polskich metodystów


O rela­cjach angli­kań­sko-meto­dy­stycz­nych i tra­dy­cji meto­dy­stycz­nej w Pol­sce roz­ma­wia­my z ks. Andrze­jem Malic­kim, super­in­ten­den­tem Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­ne­go w Pol­sce. 



Angli­ka­nie i meto­dy­ści w Anglii, koleb­ce oby­dwu tra­dy­cji, deba­tu­ją nad nawią­za­niem peł­nej inter­ko­mu­nii, o czym infor­mo­wa­li­śmy w naszym ser­wi­sie. Synod Gene­ral­ny Kościo­ła Anglii zaak­cep­to­wał wypra­co­wa­ne poro­zu­mie­nie wymow­nie nazwa­ne Przy­mie­rzem. Cze­ka­my na decy­zję meto­dy­stów. Jak Ksiądz Biskup oce­nia to histo­rycz­ne poro­zu­mie­nie 200 lat po roz­ła­mie i jakie emo­cje temu towa­rzy­szą?

Trud­no jest mi się wypo­wia­dać na gorą­co na temat reak­cji duchow­nych meto­dy­stycz­nych w Anglii, jak oni to przy­ję­li i co zade­cy­du­je lokal­na Kon­fe­ren­cja. Jest to krok w dobrym kie­run­ku tyl­ko musi­my pamię­tać, że meto­dy­ści mają swo­ją toż­sa­mość, szcze­gól­nie jeśli myśli­my o Wyspach Bry­tyj­skich. Nawet jeże­li w innych kra­jach, np. w USA, inna była orga­ni­za­cja Kościo­ła i od razu zosta­li powo­ła­ni bisku­pi jak np. Fran­cis Asbu­ry (1745–1816). Meto­dy­ści w Wiel­kiej Bry­ta­nii zacho­wy­wa­li nie­co inną toż­sa­mość i wyni­ka­ło to z chę­ci skon­so­li­do­wa­nia meto­dy­zmu. Ks. John Wesley trzy­mał ruch meto­dy­stycz­ny w ryzach. W naszej naj­now­szej publi­ka­cji Wesley i ludzie nazy­wa­ni meto­dy­sta­mi moż­na prze­czy­tać o spo­so­bie spra­wo­wa­nia kar­no­ści kościel­nej, gdy iluś kazno­dzie­jów zosta­ło wyłą­czo­nych ze służ­by, gdy nie sto­so­wa­li się do meto­dy­stycz­nych zasad. Głów­nie cho­dzi­ło tu o zacho­wa­nie wyso­kich stan­dar­dów moral­nych, oby­cza­jo­wych, nie wyłą­cza­jąc swo­iście rozu­mia­nej gor­li­wo­ści chrze­ści­jań­skiej.

Wyrzu­cał ich ze wspól­no­ty?

Oczy­wi­ście, Kościół meto­dy­stycz­ny jesz­cze wte­dy nie ist­niał i cho­dzi­ło o ruch wewnątrz Kościo­ła Anglii. Wesley do koń­ca był synem Kościo­ła angli­kań­skie­go, podob­nie zresz­tą jak jego brat, ks. Karol Wesley, cho­ciaż Karol w póź­niej­szym okre­sie, krót­ko przed śmier­cią, bar­dzo moc­no naci­skał na Jana, żeby wyjść ofi­cjal­nie z Kościo­ła Anglii. Głów­nie za przy­czy­ną i dzię­ki upo­ro­wi Jana Wesley’a meto­dy­ści za jego życia pozo­sta­li w struk­tu­rach angli­kań­skich. Karol zmarł wcze­śniej od Jana.

Wra­ca­jąc jed­nak do doku­men­tu: w zeszłym roku bra­łem udział w euro­pej­skiej Radzie Meto­dy­stycz­nej na przed­mie­ściach Lon­dy­nu. z ramie­nia Kon­fe­ren­cji Euro­py Cen­tral­nej i Połu­dnio­wej. Zasta­na­wia­no się jak Kościół Meto­dy­stycz­ny w Wiel­kiej Bry­ta­nii, któ­ry ma 188 tys. wier­nych, powi­nien zmie­rzyć się z kry­zy­sem, ponie­waż rok­rocz­nie Kościół tra­ci oko­ło kil­ka tysię­cy wier­nych. Jed­nym z dobrych kro­ków będzie współ­pra­ca z angli­ka­na­mi. Gdy spo­ty­ka­łem się z duchow­ny­mi angli­kań­ski­mi w Anglii czy Irlan­dii to widzia­łem dużą sym­pa­tię i otwar­tość duchow­nych angli­kań­skich na bliż­szą współ­pra­cę z meto­dy­sta­mi.

„Krok w dobrym kie­run­ku”… jaki powi­nien być cel tego eku­me­nicz­ne­go spa­ce­ru: powrót meto­dy­stów do Kościo­ła angli­kań­skie­go czy jakieś innej posta­ci zacie­śnie­nia wspól­no­ty? Doku­ment mówi o zacho­wa­niu struk­tur i pogłę­bia­niu jed­no­ści.

Angli­ka­nie i meto­dy­ści są w wie­lu kwe­stiach bar­dzo podob­ni. Trud­no mówić o kon­kret­nych wyobra­że­niach widzial­nej jed­no­ści oby­dwu Kościo­łów, jed­nak przez te lata każ­dy z Kościo­łów wypra­co­wał swój spo­sób funk­cjo­no­wa­nia, ma swo­je struk­tu­ry orga­ni­za­cyj­ne. Jed­nak cho­ciaż­by sam zwią­zek bra­ci Wesley’ów z Kościo­łem angli­kań­skim poka­zu­je, że powin­ni­śmy ze sobą bli­żej współ­pra­co­wać. Trud­no wyobra­zić sobie orga­ni­za­cyj­ną jed­ność, ale bliż­szą współ­pra­cę jak naj­bar­dziej.

Trud­no z przy­czyn teo­lo­gicz­nych czy dru­go­rzęd­nych?

Bar­dziej ten dru­gi czyn­nik. Nie cho­dzi tutaj jed­nak o adia­fo­ry w ści­słym sen­sie, ale kwe­stie ustro­ju wyni­ka­ją­ce z odmien­nych kon­cep­cji ekle­zjo­lo­gicz­nych. Mogą być prze­szko­dą nie­ła­twe do prze­sko­cze­nia i to przez naj­bliż­sze jesz­cze lata. Oczy­wi­ście, zupeł­nie ina­czej może to wyglą­dać w USA.

Jak waż­ny jest urząd bisku­pa dla meto­dy­stów?

Wszyst­ko zale­ży od kon­tek­stu kra­jo­we­go, w któ­rym dany Kościół funk­cjo­nu­je. Ina­czej to wyglą­da w Wiel­kiej Bry­ta­nii, gdzie meto­dy­ści bisku­pów nie mają, a ina­czej w Pol­sce, gdzie domi­nu­je rzym­ski kato­li­cyzm i kwe­stia urzę­du bisku­pa dla pod­kre­śle­nia porząd­ku w Koście­le, jest bar­dzo waż­na. Meto­dy­ści w Pol­sce mają pro­blem z samym nazew­nic­twem. Kon­fe­ren­cja Dorocz­na Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­ne­go (odpo­wied­nik syno­du) posta­no­wi­ła w 2013 roku powró­cić do tytu­łu ‘super­in­ten­dent naczel­ny’. Widzi­my jed­nak, że w kon­tek­ście eku­me­nicz­nym i kra­jo­wym waż­ne jest zacho­wa­nie tytu­łu bisku­pa dla zwierzch­ni­ka Kościo­ła. Obie­go­wo i zwy­cza­jo­wo wobec zwierzch­ni­ka meto­dy­zmu w Pol­sce uży­wa­my rów­nież okre­śle­nia biskup. To funk­cjo­no­wa­ło dotych­czas w naszym pra­wie wewnętrz­nym, któ­re zosta­ło zmie­nio­ne w 2017 roku.

Jakim tytu­łem posłu­gu­ją się naj­czę­ściej wier­ni Kościo­ła?

W naszych zbo­rach (para­fiach) wier­ni naj­czę­ściej zwra­ca­ją się do duchow­nych uży­wa­jąc okre­śle­nia – pastor. Do mnie też człon­ko­wie kościo­ła zwra­ca­ją się w ten spo­sób, rza­dziej „super­in­ten­dent” czy „biskup”.

War­to w tym kon­tek­ście przy­po­mnieć, skąd wzię­li się meto­dy­ści w Pol­sce. Otóż, nasz Kościół nie powstał na sku­tek misji z Wysp, ale jako wynik pra­cy ame­ry­kań­skich meto­dy­stów. Lata 20. XX wie­ku to był czas, kie­dy meto­dy­ści przy­by­li do Pol­ski na zapro­sze­nie ówcze­sne­go pre­mie­ra rzą­du RP Igna­ce­go Pade­rew­skie­go. Zapro­sił meto­dy­stów z połu­dnio­wej czę­ści USA, aby uczy­li kadrę rzą­do­wą języ­ka angiel­skie­go. Stąd też ofi­cjal­nie ist­nie­je­my w Pol­sce od 1920 r. Pierw­sze zbo­ry zakła­da­ne były w War­sza­wie, Cho­dzie­ży, Kato­wi­cach, Gru­dzią­dzu czy we Lwo­wie. Pierw­szy­mi zwierzch­ni­ka­mi nasze­go Kościo­ła byli Ame­ry­ka­nie i dopie­ro póź­niej, kie­dy meto­dyzm okrzepł, jed­nym z pierw­szych super­in­ten­den­tów naczel­nych Kościo­ła był Polak ks. Kon­stan­ty Naj­der, któ­ry nawró­cił się z kato­li­cy­zmu. Krót­ko po woj­nie Kościół nasz liczył ponad 20 tys. wier­nych w Pol­sce. Dziś jest do 5 tys.

Czym się róż­ni pol­ski meto­dyzm od bry­tyj­skie­go?

Wła­ści­wie tyl­ko orga­ni­za­cją. Nie ma u nas pre­zy­den­ta Kościo­ła. W Wiel­kiej Bry­ta­nii na cze­le Kościo­ła przez rok stoi pre­zy­dent i jest to okre­śle­nie obce naszej kul­tu­rze. Jest to też funk­cja bar­dziej repre­zen­ta­cyj­na niż zwią­za­na z real­nym zarzą­dza­niem. Cie­ka­wost­ką jest jesz­cze to, że pre­zy­den­tem wca­le nie musi być duchow­ny. Ist­nie­ją tzw. okrę­gi (cir­cu­its), na cze­le któ­rych sto­ją super­in­ten­den­ci, któ­rzy mają kil­ka­na­ście lub kil­ka­dzie­siąt para­fii pod swo­ją pie­czą i oczy­wi­ście kon­fe­ren­cja dorocz­na. Kaden­cja super­in­ten­den­tów trwa czte­ry lata i po zakoń­cze­niu służ­by wra­ca­ją na para­fie. Nie jest to zatem urząd zwią­za­ny z doży­wot­nim tytu­łem. W Pol­sce nato­miast nastą­pi­ły pew­ne zmia­ny wyni­ka­ją­ce z przy­ję­cia nowe­go Pra­wa Wewnętrz­ne­go, bar­dziej kom­pa­ty­bil­ne­go z Book of Disci­plin (Księ­gą Dys­cy­pli­ny) Zjed­no­czo­ne­go Kościo­ła Meto­dy­stycz­ne­go, a więc pra­wa glo­bal­nej struk­tu­ry nasze­go wyzna­nia. I zgod­nie z nim na cze­le Kościo­ła stoi zwierzch­nik wybie­ra­ny w gło­so­wa­niu taj­nym przez Kon­fe­ren­cję Dorocz­ną spo­śród trzech kan­dy­da­tów (pre­zbi­te­rów), któ­rzy otrzy­ma­li naj­więk­szą ilość gło­sów. W skład kon­fe­ren­cji wcho­dzą rów­nież świec­cy dele­ga­ci para­fii. Spo­śród trzech kan­dy­da­tów biskup – obec­nie jest nim ks. Patrick Stre­iff z Zury­chu, biskup Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­ne­go w Szwaj­ca­rii – wska­zu­je jed­ne­go kan­dy­da­ta, ale ten wybór zwy­kłą więk­szo­ścią gło­sów zatwier­dza Kon­fe­ren­cja. Jeśli nie zatwier­dzi, to biskup musi wska­zać kolej­ne­go kan­dy­da­ta. Cały ten pro­ces wyni­ka z ustro­ju Kościo­ła i naszej ekle­zjo­lo­gii. Konek­sjo­na­lizm ozna­cza prze­moż­ną rolę kon­fe­ren­cji dorocz­nych — naj­mniej­szą jed­nost­ką w Koście­le glo­bal­nym jest para­fia, któ­ra jest czę­ścią kon­fe­ren­cji dorocz­nej, a ta jest człon­kiem kon­fe­ren­cji cen­tral­nej (w naszym przy­pad­ku kon­fe­ren­cji Euro­py Środ­ko­wo-Połu­dnio­wej), któ­ra z kolei wcho­dzi skład kon­fe­ren­cji gene­ral­nej, na cze­le któ­rej stoi rada bisku­pów, jed­nak to kon­fe­ren­cja gene­ral­na jest naj­wyż­szą kole­gial­ną wła­dzą w Koście­le, w któ­rej jako zwierzch­nik Kościo­ła w Pol­sce uczest­ni­czy­łem po raz pierw­szy w Por­t­land (USA) w 2016 r. Kościół Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­ny w Pol­sce wcho­dzi w skład Kon­fe­ren­cji Euro­py Cen­tral­nej i Połu­dnio­wej — jest jed­nym z 16 Kościo­łów regio­nu włącz­nie z Algie­rią i Tune­zją, któ­re znaj­du­ją się już w Afry­ce, ale mimo to przy­na­le­żą do tej Kon­fe­ren­cji.

W jaki spo­sób nowe pra­wo prze­kła­da się na urząd, któ­ry aktu­al­nie spra­wu­je Ksiądz Biskup?

Zosta­łem wybra­ny na Super­in­ten­den­ta Naczel­ne­go, bisku­pa Kościo­ła w 2013 r. według poprzed­nio obo­wią­zu­ją­ce­go pra­wa, któ­re posłu­gi­wa­ło się wła­śnie tą nomen­kla­tu­rą. W tym roku, sto­su­jąc już nowe Pra­wo Wewnętrz­ne pod­czas czerw­co­wej Kon­fe­ren­cji Dorocz­nej w Kra­ple­wie na Mazu­rach odbę­dą się wybo­ry Super­in­ten­den­ta Naczel­ne­go na rok przed koń­cem kaden­cji poprzed­nie­go. Oczy­wi­ście rów­nież mogę kan­dy­do­wać na ten urząd, podob­nie jak dwu­dzie­stu kil­ku innych pre­zbi­te­rów.

Obok Zjed­no­czo­ne­go Kościo­ła Meto­dy­stycz­ne­go (UMC) domi­nu­ją­cej tra­dy­cji meto­dy­stycz­nej, mamy jesz­cze inne – dość licz­na wspól­no­ta Kościo­łów wesley­ań­skich (tzw. pri­mi­ti­ve Metho­dist) i Kościół Naza­rej­czy­ka. Jak bar­dzo te nur­ty są od sie­bie odmien­ny i jak bli­sko ze sobą współ­pra­cuj, jeśli w ogó­le?

W meto­dy­zmie mamy nur­ty kła­dą­ce nacisk na róż­ne aspek­ty ducho­wo­ści i prak­ty­ki chrzciel­nej – nie­któ­re tra­dy­cje meto­dy­stycz­ne dopusz­cza­ją ponow­ny chrzest albo kła­dą więk­szy nacisk na poboż­ność cha­ry­zma­tycz­ną. W ostat­nich latach wyostrza­ją się rów­nież róż­ni­ce na tle kwe­stii etycz­no-moral­nych.

Czy może dojść do jakie­goś roz­ła­mu w Euro­pie?

Nie widzę takich ten­den­cji w kwe­stiach dok­try­nal­nych, ale nie­wy­klu­czo­ne, że w spra­wach zwią­za­nych z ludz­ką sek­su­al­no­ścią może dojść do jakiś pęk­nięć, jak choć­by w kwe­stii ordy­na­cji osób homo­sek­su­al­nych. Jest to jed­nak wyzwa­nie w ska­li ogól­no­świa­to­wej, a nie pol­skiej.

Jak wyglą­da­ją rela­cje Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go i Kościo­ła lute­rań­skie­go? W tle zawsze poja­wia się histo­ria, a kon­kret­nie spra­wa mazur­ska.

Kie­dy obją­łem urząd Bisku­pa Kościo­ła spo­tka­łem się z ks. bp. Jerzym Sam­cem, któ­ry jest rów­nież moim kole­gą ze stu­diów, ponie­waż wie­dzia­łem, że rela­cje lute­rań­sko-meto­dy­stycz­ne były cza­sa­mi trud­ne. Liczy­łem na bra­ter­skość i na wspól­ną roz­mo­wę w duchu ewan­ge­licz­nym celem roz­wią­za­nia ist­nie­ją­cych pro­ble­mów. Spo­tka­łem się z bar­dzo dobrym przy­ję­ciem i obo­pól­nym nasta­wie­niem, że sko­ro są jakieś napię­cia to musi­my je wyja­śnić i pra­co­wać nad rze­czy­wi­stą wspól­no­tą ducho­wą. Padła nawet pro­po­zy­cja stwo­rze­nia wspól­nej komi­sji histo­rycz­nej ds. wyja­śnie­nia kwe­stii mazur­skiej. Sytu­acja na Mazu­rach jest na tyle usta­bi­li­zo­wa­na i kla­row­na, a współ­pra­ca jest moż­li­wa dla dobra ludzi, któ­rym na miej­scu może­my wspól­nie słu­żyć. Od począt­ku mojej służ­by duchow­ne­go na Ślą­sku mia­łem zawsze bar­dzo dobre rela­cje z wie­lo­ma duchow­ny­mi lute­rań­ski­mi. Pamię­tam sytu­ację, kie­dy musia­łem wyje­chać do Szwaj­ca­rii na kon­fe­ren­cję die­ce­zjal­ną i nie mia­łem zastęp­stwa na nie­dziel­ne nabo­żeń­stwo, popro­si­łem śp. bp. Tade­usza Szur­ma­na o przy­sła­nie duchow­ne­go, co mia­ło być też prak­tycz­nym prze­ży­wa­niem wspól­no­ty Ołta­rza i Ambo­ny. Biskup Szur­man zapro­po­no­wał, że nie wyśle wika­riu­sza, ale sam popro­wa­dzi nabo­żeń­stwo u nas. Nasi para­fia­nie byli ogrom­nie zasko­cze­ni i poru­sze­ni, kie­dy przy­szli na nabo­żeń­stwo, któ­re miał popro­wa­dzić bp Tade­usz. Zbo­row­ni­cy byli napraw­dę wzru­sze­ni sytu­acją. Te rela­cje zawsze były bar­dzo dobre na róż­nych płasz­czy­znach tak­że oso­bi­stej i rodzin­nej – np. mój syn oże­nił się z lute­ran­ką. Tak więc, gdy obej­mo­wa­łem urząd bisku­pa trud­no mi było spoj­rzeć na wza­jem­ne kon­tak­ty przez pry­zmat jakich­kol­wiek pro­ble­mów do roz­wią­za­nia. Bar­dzo mi zale­ży na zbli­że­niu naszych Kościo­łów i pogłę­bia­nia wspól­no­ty już ist­nie­ją­cej.

Kościół meto­dy­stycz­ny ma rów­nież para­fie w miej­scach, w któ­rych nie ma innych Kościo­łów ewan­ge­lic­kich – np. na Pod­kar­pa­ciu. Jak wyglą­da pra­ca misyj­na Kościo­ła w tych regio­nach i w ogó­le dzia­łal­ność ewan­ge­li­za­cyj­na Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go w Pol­sce? 

Meto­dy­ści są Kościo­łem Otwar­tych umy­słów, otwar­tych serc i otwar­tych drzwi. Wszę­dzie, gdzie jest taka moż­li­wość, nasze para­fie chcą reali­zo­wać w prak­ty­ce wspól­ne ewan­ge­lic­kie poro­zu­mie­nia. I jeśli jest tyl­ko taka potrze­ba obej­mo­wać opie­ką dusz­pa­ster­ską wier­nych z sio­strza­nych Kościo­łów ewan­ge­lic­kich przy zacho­wa­niu ich toż­sa­mo­ści wyzna­nio­wej. Będąc pasto­rem w Świę­to­krzy­skiem, a pre­cy­zyj­nie w Kiel­cach, słu­ży­łem opie­ką dusz­pa­ster­ską zarów­no dla lute­ran, jak i dla refor­mo­wa­nych, któ­rych na tych tere­nach też jest nie­wie­lu.

Nie­wąt­pli­wie naj­więk­szym narzę­dziem ewan­ge­li­za­cyj­nym Kościo­ła są orga­ni­zo­wa­ne od 2000 roku Dni Odno­wy. Sku­pia­ją one nie tyl­ko meto­dy­stów z całe­go kra­ju, ale też wier­nych z innych Kościo­łów pro­te­stanc­kich i Kościo­ła kato­lic­kie­go. Jest to kil­ka dni wykła­dów, warsz­ta­tów, wspól­ne­go uwiel­bie­nia Boga. Każ­dy może w tym wyda­rze­niu zna­leźć coś, co spra­wi, że na nowo „zapło­nie” dla Boga albo w ogó­le odnaj­dzie Go w swo­im życiu.

Jak oce­nia Ksiądz Biskup sytu­ację ruchu eku­me­nicz­ne­go w Pol­sce, współ­pra­cę eku­me­nicz­ną na niwie lokal­nej i per­spek­ty­wy misyj­ne Kościo­ła?

Eku­me­nia prze­ży­wa „wzlo­ty i upad­ki”. Wie­le zale­ży od lokal­nych rela­cji i chę­ci współ­pra­cy. W dzia­ła­niach eku­me­nicz­nych powin­ni­śmy pod­kre­ślać to, co nas łączy. Nale­ży, jeśli to moż­li­we, uni­kać dzia­łań, któ­re pod­kre­śla­ją ból podzia­łów. Myślę tu np. o eucha­ry­stii, z któ­rej, jeśli moż­na powin­ni­śmy zre­zy­gno­wać, na rzecz nabo­żeństw Sło­wa (nie­szpo­rów). Wiem, że dro­ga do widzial­nej jed­no­ści jest jesz­cze dale­ka, ale dzie­ci Boże i tak są jed­no w Chry­stu­sie i pra­gną reali­zo­wać w prak­ty­ce sło­wa Arcy­ka­płań­skiej modli­twy nasze­go Pana.

Per­spek­ty­wy misyj­ne kościo­ła? – cóż powrót do źró­deł. Kościół zawsze powi­nien o tym pamię­tać i z tego powin­na wyni­kać nasza misja i potrze­ba gło­sze­nia Ewan­ge­lii.


Ks. Andrzej Malic­ki stu­dio­wał teo­lo­gię ewan­ge­lic­ką na Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej w War­sza­wie (pra­ca magi­ster­ska: Jan Wesley jako ewan­ge­li­sta) i w Wyż­szym Semi­na­rium Teo­lo­gicz­nym im. Jana Łaskie­go w War­sza­wie. W 1988 roku został ordy­no­wa­ny na dia­ko­na, a w 1991 na pre­zbi­te­ra Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go w Pol­sce. W latach 1985–1997 peł­nił opie­kę dusz­pa­ster­ską nad para­fią w Kiel­cach, a od 1997 roku był pasto­rem Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­nej Nowe­go Przy­mie­rza w Kato­wi­cach. 14 czerw­ca 2013 roku został nowym zwierzch­ni­kiem (super­in­ten­den­tem) Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Meto­dy­stycz­ne­go w RP. Od 2017 roku jest rów­nież pre­ze­sem Towa­rzy­stwa Biblij­ne­go w Pol­sce. Jest żona­ty z Mał­go­rza­tą (od 1988) na dwóch synów: Danie­la i Kami­la.


» Ekumenizm.pl: Eku­me­nicz­nie zno­śna nie­pra­wi­dło­wość


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.