Społeczeństwo

Skandal tolerowania zła


Media obwie­ści­ły zwy­cię­stwo spra­wie­dli­wo­ści. Ksiądz pro­boszcz z Tyla­wy, któ­ry mole­sto­wał i wyko­rzy­sty­wał sek­su­al­nie dzie­ci został ska­za­ny. Fakt, że wyrok nie był suro­wy, by nie powie­dzieć, że był żenu­ją­co niski, ale spra­wie­dli­wo­ści sta­ło się zadość. Nie­ste­ty, dla mnie, jako dla wie­rzą­ce­go kato­li­ka, skan­dal trwa nadal, a spra­wa nie zosta­ła roz­wią­za­na. Zwierzch­nik prze­stęp­cy bowiem nie raczył zająć w tej spra­wie sta­no­wi­ska, poka­zu­jąc — mam nadzie­ję, że nie­świa­do­mie, że gdy w grę wcho­dzą inte­re­sy duchow­nych, dobro […]


Media obwie­ści­ły zwy­cię­stwo spra­wie­dli­wo­ści. Ksiądz pro­boszcz z Tyla­wy, któ­ry mole­sto­wał i wyko­rzy­sty­wał sek­su­al­nie dzie­ci został ska­za­ny. Fakt, że wyrok nie był suro­wy, by nie powie­dzieć, że był żenu­ją­co niski, ale spra­wie­dli­wo­ści sta­ło się zadość. Nie­ste­ty, dla mnie, jako dla wie­rzą­ce­go kato­li­ka, skan­dal trwa nadal, a spra­wa nie zosta­ła roz­wią­za­na. Zwierzch­nik prze­stęp­cy bowiem nie raczył zająć w tej spra­wie sta­no­wi­ska, poka­zu­jąc — mam nadzie­ję, że nie­świa­do­mie, że gdy w grę wcho­dzą inte­re­sy duchow­nych, dobro dzie­ci nie jest istot­ne. Jest to tym smut­niej­sze, że metro­po­li­ta prze­my­ski jest rów­no­cze­śnie prze­wod­ni­czą­cym Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski, a jego decy­zje poka­zu­ją jaka jest linia Kościo­ła w Pol­sce.

Po wie­lu latach klu­cze­nia, zwo­dze­nie, zawie­sza­nia spra­wy i oczer­nia­nia osób, któ­re zde­cy­do­wa­ły się posta­wić tamę zbrod­ni­czej dzia­łal­no­ści pro­bosz­cza z Tyla­wy — zapadł wyrok sądo­wy. Sąd uznał, że oskar­żo­ny jest winien. Przez lata brał dziew­czyn­ki na kola­na, wkła­dał ręce pod bluz­kę i doty­kał pier­si, wkła­dał rękę do maj­tek i doty­kał kro­cza, cało­wał w usta z pene­tra­cją języ­kiem jamy ust­nej, wkła­dał palec do pochwy, doty­kał nóg powy­żej kolan. Czy to mało? Czy ktoś może jesz­cze wie­rzyć, że to zwy­kłe ojcow­skie odru­chy?

Sędzia zwró­cił rów­nież uwa­gę na poważ­ne zanie­dba­nia metro­po­li­ty prze­my­skie­go. “Mogło tego pro­ce­su nie być. Każ­dy, kto przy­słu­chał się zezna­niom Lucy­ny Kra­wiec­kiej i Jana L. wie, że oso­by te pró­bo­wa­ły już od mar­ca 2001 roku wyko­rzy­stać róż­ne moż­li­wo­ści, aby spra­wą zacho­wań księ­dza Micha­ła M. zain­te­re­so­wać wła­dze metro­plii prze­my­skiej i aby w spo­sób dys­kret­ny i pożą­da­ny przez samą chrze­ści­jań­ską moral­ność przy­wró­cić pra­wi­dło­we rela­cje w miej­sco­wej para­fii. Lecz nikt z archi­die­ce­zji nie zechciał przy­je­chać do bied­nej Tyla­wy i poroz­ma­wiać w czte­ry oczy z ludź­mi. Dopie­ro wte­dy Lucy­na Kra­wiec­ka zain­te­re­so­wa­ła orga­na ści­ga­nia, media i orga­ni­za­cje spo­łecz­ne. Ta kolej­ność fak­tów sama w sobie niwe­czy linię obro­ny jako­by ujaw­nie­nie spra­wy było wyni­kiem zmo­wy innej wia­ry kato­lic­kiej, aby ode­brać die­ce­zji rzym­sko­ka­to­lic­kiej kośció­łek w Tyla­wie” — wyja­śniał sędzia Piotr Woj­to­wicz w uza­sad­nie­niu wyro­ku.

To jed­nak nie wszyst­ko. Pro­blem pole­ga na tym, że — mimo powta­rza­nych przez abp. Micha­li­ka zapew­nień, że po wyro­ku spra­wa księ­dza zosta­nie roz­wią­za­na, nie sta­ło się nic. Kuria nabra­ła wody w usta. Ksiądz pro­boszcz z Tyla­wy nie został suspen­do­wa­ny, choć prze­stęp­stwa, któ­re popeł­nił, kwa­li­fi­ku­ją go do takiej kary. Duchow­ny-pedo­fil nie został zesła­ny do klasz­to­ru, gdzie mógł­by prze­my­śleć swo­je zbrod­nie i pra­co­wać nad nawró­ce­niem. Prze­ciw­nie! Ksiądz prze­stęp­ca nadal odpra­wia msze świę­te i miesz­ka w Tyla­wie. Jak­by nic się nie sta­ło, jak­by jego zbo­cze­nie było “ojcow­skim trak­to­wa­niem dzie­ci”. Nadal może mieć kon­tak­ty z dzieć­mi.

Mam nadzie­ję, że piszę te sło­wa przed­wcze­śnie. Mam nadzie­ję. że sto­sow­ne dekre­ty już są w kurii prze­my­skiej przy­go­to­wy­wa­ne. Ale jeśli tak nie jest — to trze­ba powie­dzieć jasno: metro­po­li­ta prze­my­ski bie­rze na sie­bie odpo­wie­dzial­ność za kolej­ne ofia­ry tylaw­skie­go pro­bosz­cza, sta­je się współ­win­nym tego, że — skrzyw­dzo­ne dzie­ci, oczer­nie­ni boha­te­ro­wie tej miej­sco­wo­ści — dosta­li jasny sygnał: wasze dobro, wasz roz­wój, wasza nor­mal­ność nie są waż­ne; liczy się tyl­ko dobre imię, wygo­da i spo­kój duchow­ne­go i jego prze­ło­żo­nych. Takie myśle­nie jest zdra­dą Ewan­ge­lii. Biskup, dla któ­re­go dobro zbrod­nia­rza w sutan­nie jest istot­niej­sze niż dobro dzie­ci — bie­rze na sie­bie grzech “zgor­sze­nia malucz­kich”, a prze­cież lepiej było­by mu przy­wią­zać sobie kamień młyń­ski do szyi. Mam nadzie­ję, że to co napi­sa­łem jest przed­wcze­sne. Wciąż liczę na to, że arcy­bi­skup Micha­lik zacho­wa twarz i dotrzy­ma sło­wa dane­go przed rokiem, że z zała­twie­niem spra­wy, cze­ka na wyrok. Jeśli jed­nak nie — to mam nadzie­ję, że zain­ter­we­niu­je Sto­li­ca Apo­stol­ska i zło­ży z urzę­du czło­wie­ka, któ­ry, w takiej sytu­acji, nie powi­nien być metro­po­li­tą …

Nadzie­ja jed­nak, ma to do sie­bie, że powin­na być zako­rze­nio­na w fak­tach. A te nie nastra­ja­ją opty­mi­stycz­nie. W Pol­sce, w pol­skim Koście­le jak dotąd zawsze wygry­wa­ły inte­re­sy duchow­nych. Zawsze się ich kry­ło. Nawet, gdy osta­tecz­nie spra­wa sta­wa­ła się oczy­wi­sta i tak nie wycią­ga­no kościel­nych kon­se­kwen­cji wobec prze­stęp­ców. Tak było w przy­pad­ku abp. Juliu­sza Paet­za, któ­ry — choć już na eme­ry­tu­rze nadal miesz­ka w Pozna­niu, nikt nie orzekł jego winy, a jeśli kogoś uka­ra­no to księ­ży, któ­rzy mu się sprze­ci­wi­li. Tak jest w przy­pad­ku tych, któ­rzy go chro­ni­li i kry­li. Naj­wy­raź­niej tak jest w przy­pad­ku pro­bosz­cza z Tyla­wy i jego zwierzch­ni­ka.

Jest to tym bar­dziej przy­kre, że metro­po­li­ta prze­my­ski jest prze­wod­ni­czą­cym Kon­fe­ren­cji Epi­sko­pa­tu Pol­ski. A to może ozna­czać, że jego linia sta­nie się linią Kościo­ła w Pol­sce. A na praw­dzi­we oczysz­cze­nie takich spraw będzie trze­ba cze­kać do momen­tu, gdy … wybuch­nie skan­dal porów­ny­wal­ny do tego w USA czy Irlan­dii. Tyle, że wte­dy kościo­ły opu­sto­sze­ją, ludzie stra­cą zaufa­nie do duchow­nych i insty­tu­cji kościel­nych. Naj­wy­raź­niej jed­nak to nie jest dla metro­po­li­ty istot­ne. Liczy się dobre imię, duma, wła­sne prze­ko­na­nia. Nie Ewan­ge­lia, nie dobro powie­rzo­nych sobie osób, nie bisku­pie powo­ła­nie. Szko­da. Choć wciąż mam nadzie­ję, że się mylę. Wciąż mam nadzie­ję, źe decy­zje zosta­ną pod­ję­te, a arcy­bi­skup prze­pro­si za szka­lo­wa­nie i oczer­nia­nie tych, któ­rzy zde­cy­do­wa­li się powie­dzieć stop mole­sto­wa­niu i wyko­rzy­sty­wa­niu dzie­ci.

Tomasz P. Ter­li­kow­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.