Ekumenizm w Polsce i na świecie

W pułapce politycznej niepoprawności


Moż­na śmia­ło zakła­dać, że książ­ka dzien­ni­ka­rza i filo­zo­fa Paw­ła Lisic­kie­go pt. Kto zabił Jezu­sa? Praw­da i inter­pre­ta­cje nie powsta­ła­by, gdy­by nie opu­bli­ko­wa­na w 2011 roku dru­ga część książ­ki papie­ża Bene­dyk­ta XVI Jezus z Naza­re­tu, w któ­rej papież napi­sał, że oskar­ży­cie­la­mi Jezu­sa byli przed­sta­wi­cie­le ary­sto­kra­cji świą­tyn­nej a i to nie wszy­scy. Papież dodał też, iż sło­wa z ewan­ge­lii św. Mate­usza o tym, że „cały lud” doma­gał się ukrzy­żo­wa­nia Jezu­sa z pew­no­ścią „nie poda­ją fak­tu histo­rycz­ne­go”. To „unie­win­nie­nie” […]


Moż­na śmia­ło zakła­dać, że książ­ka dzien­ni­ka­rza i filo­zo­fa Paw­ła Lisic­kie­go pt. Kto zabił Jezu­sa? Praw­da i inter­pre­ta­cje nie powsta­ła­by, gdy­by nie opu­bli­ko­wa­na w 2011 roku dru­ga część książ­ki papie­ża Bene­dyk­ta XVI Jezus z Naza­re­tu, w któ­rej papież napi­sał, że oskar­ży­cie­la­mi Jezu­sa byli przed­sta­wi­cie­le ary­sto­kra­cji świą­tyn­nej a i to nie wszy­scy. Papież dodał też, iż sło­wa z ewan­ge­lii św. Mate­usza o tym, że „cały lud” doma­gał się ukrzy­żo­wa­nia Jezu­sa z pew­no­ścią „nie poda­ją fak­tu histo­rycz­ne­go”.

To „unie­win­nie­nie” doko­na­ne przez papie­ża  z odpo­wie­dzial­no­ści Żydów za śmierć Jezu­sa wywo­ła­ło w auto­rze książ­ki podej­rze­nie, że inter­pre­ta­cja papie­ża w zakre­sie jak naj­węż­sze­go rozu­mie­nia gru­py oskar­żo­nych była podyk­to­wa­na nie tyle pra­gnie­niem pozna­nia praw­dy histo­rycz­nej co pra­gnie­niem nie zakłó­ce­nia dia­lo­gu reli­gij­ne­go z juda­izmem. I jak­kol­wiek naj­cięż­szy zarzut – o ule­ga­nie popraw­no­ści poli­tycz­nej – wobec auto­ra Jezu­sa z Naza­re­tu (“przy­pad­kiem” będą­ce­go naj­wyż­szym zwierzch­ni­kiem kato­li­ków) nie pada to jed­nak Paweł Lisic­ki takież zarzu­ty sta­wia tym pra­com histo­ry­ków, na któ­rych m. in. opie­rał się Bene­dykt XVI w swo­jej książ­ce.  Stąd autor „Kto zabił Jezu­sa? Praw­da i inter­pre­ta­cje” sta­wia sobie cel wol­ne­go od inter­pre­ta­cji doko­ny­wa­nych ”w cie­niu Holo­kau­stu” dotar­cia do praw­dy.

Tyle, że uni­ka­jąc jak ognia przyj­mo­wa­nia tez pach­ną­cych choć­by z dale­ka “popraw­no­ścią poli­tycz­ną” autor popa­da w dru­gą skraj­ność, przez co pew­ne tezy pra­cy, jak­kol­wiek ze swa­dą bro­nio­ne, nie mogą nie wzbu­dzać poważ­nych wąt­pli­wo­ści. I tak, pole­mi­zu­jąc z tezą, iż w ewan­ge­liach spi­sa­nych po 70 roku doszło do wybie­le­nia odpo­wie­dzial­no­ści Rzy­mian, a zwięk­sze­nia winy Żydów autor prze­ka­zu­je z kolei wybie­lo­ny obraz cesar­stwa rzym­skie­go, w któ­rym oku­pa­cja obcych tery­to­riów jawi się jako dobro­dziej­stwo. Roz­wa­ża­jąc kon­flikt żydow­sko-rzym­ski (któ­re­go ofia­rą też padł Jezus, co w zasa­dzie autor bez­wied­nie przy­zna­je) autor zasta­na­wia się naiw­nie dla­cze­go do śmier­tel­ne­go kon­flik­tu doszło z Rzy­mia­na­mi? „Dla­cze­go aku­rat z nimi, z tymi, któ­rych sys­tem pano­wa­nia opie­rał się na tole­ran­cji miej­sco­wych oby­cza­jów, któ­rzy zwy­kli współ­pra­co­wać z miej­sco­wy­mi eli­ta­mi ary­sto­kra­tycz­ny­mi? „ I dalej: „ Dla­cze­go sys­tem rzym­ski, ten, któ­ry zda­wał się tak dosko­na­le spraw­dzać na tylu innych zie­miach w tylu innych pro­win­cjach, wobec tylu innych ludów i ple­mion, w przy­pad­ku Pale­sty­ny zawiódł?” Takie stwier­dze­nia mogą wywo­łać u czy­tel­ni­ka prze­świad­cze­nie, iż to z tymi Żyda­mi coś jest nie w porząd­ku, sko­ro inne ludy były wdzięcz­ne za dosta­nie się pod rzym­skie pano­wa­nie i wędzi­dła nie gry­zły pła­wiąc się w dobro­czyn­nym Pax Roma­na. Tyle, że to nie­praw­da, a autor zapo­mi­na, pomi­ja lub nie wie np. o powsta­niu Icen­nów w Bry­tan­ni pod wodzą kró­lo­wej Boudik­ki, któ­re mia­ło miej­sce 5 lat przed powsta­niem w Judei i o powsta­niu Galów pod sam koniec pano­wa­nia Nero­na pod wodzą Win­dek­sa (co praw­da Gala ale zro­ma­ni­zo­wa­ne­go „kola­bo­ran­ta”). Co do rze­ko­mej tole­ran­cji reli­gij­nej Swe­to­niusz o cesa­rzu Tybe­riu­szu (za pano­wa­nia któ­re­go doszło do ukrzy­żo­wa­nia Jezu­sa) pisze tak: „Obce wie­rze­nia, jak egip­skie i żydow­skie obrzę­dy, ogra­ni­czył, a wyznaw­ców tego zabo­bo­nu zmu­sił do spa­le­nia świę­tych szat i wszel­kie­go sprzę­tu ofiar­ne­go. Mło­dzież żydow­ską pod pozo­rem służ­by woj­sko­wej poprze­rzu­cał do pro­win­cji o nie­zdro­wym kli­ma­cie, resz­tę tegoż ludu lub wyznaw­ców podob­nej wia­ry wypę­dził z Rzy­mu, gro­żąc karą wiecz­nej nie­wo­li w razie nie­po­słu­szeń­stwa”. Do tego, jeże­li mamy być szcze­rzy to w zasa­dzie z pod­bi­tych przez Rzy­mian ple­mion swo­ją odręb­ność zacho­wa­li wła­śnie Żydzi. Galo­wie, Icen­no­wie, Dako­wie roz­to­pi­li się w tyglu impe­rium.

Autor oczy­wi­ście deza­wu­uje jako “poli­tycz­nie popraw­ną” tezę, iż auto­rzy ewan­ge­lii spi­sa­li je po pierw­sze po roku 70 czy­li po zbu­rze­niu świą­ty­ni jero­zo­lim­skiej a po dru­gie, że mie­li jaki­kol­wiek powód by “wybie­lać” Rzy­mian a oczer­niać Żydów. Jed­nym z argu­men­tów jest to, że chrze­ści­ja­nie nie mie­li tako­we­go moty­wu gdyż i tak (przy­naj­mniej od roku 64) byli gru­pą szy­ka­no­wa­ną lub prze­śla­do­wa­ną w impe­rium. Czy moż­na uznać taki argu­ment sko­ro np. obroń­cy papie­ża Piu­sa XII (do któ­rych skąd­inąd autor Kto zabił Jezu­sa? też się zali­cza) argu­men­tu­ją, że papież dla­te­go wolał nie wystę­po­wać z ostrą kry­ty­ką Hitle­ra i nazi­zmu, żeby nie spo­wo­do­wać zwięk­sze­nia prze­śla­do­wań (jak wia­do­mo Żydzi i tak byli sys­te­ma­tycz­nie mor­do­wa­li a ilość mor­dów zależ­na była bar­dziej od moż­li­wo­ści “tech­nicz­nych”). W każ­dym razie psy­cho­lo­gicz­nie uza­sad­nio­na jest teza w któ­rej gru­pa prze­śla­do­wa­na może nie chcieć oskar­żać prze­śla­dow­ców moc­niej, zwłasz­cza, że jak wie­my chrze­ści­ja­nie się z cesar­stwem rzym­skim uło­ży­li, a z Żyda­mi nie. Autor też nie bie­rze pod uwa­gę zupeł­nie tego, że I i II wiek naszej ery to ostra rywa­li­za­cja o pro­ze­li­tów ze stro­ny i wyznaw­ców juda­izmu i wyznaw­ców Chry­stu­sa, gdyż zarów­no źró­dła jak i histo­ry­cy poświad­cza­ją, że misja żydow­ska wśród pogan mia­ła miej­sce i odno­si­ła poważ­ne suk­ce­sy.

Prze­cho­dząc już do tego splo­tu wyda­rzeń, któ­ry dopro­wa­dził do ukrzy­żo­wa­nia Jezu­sa to w książ­ce Paw­ła Lisic­kie­go obraz spo­łe­czeń­stwa żydow­skie­go tych cza­sów jawi się tak : fary­ze­usze i zelo­ci nie­chęt­ni oku­pa­cji i ocze­ku­ją­cy Mesja­sza, któ­ry wyzwo­li ich nie tyl­ko spod pano­wa­nia Rzy­mian ale pod­da wszyst­kie ludy ich pano­wa­niu, a to po to, by już nikt nie prze­szka­dzał w posłu­szeń­stwie Pra­wu; sadu­ce­usze – współ­pra­cu­ją­cy z Rzy­mia­na­mi (wła­ści­wie nie wia­do­mo dla­cze­go); tro­chę nie­zręcz­ni w poczy­na­niach ale peł­ni dobrej woli narzu­ce­nia swo­ich dobro­dziejstw (wodo­cią­gów i dróg) Rzy­mia­nie oraz wyklu­cze­ni ze spo­łecz­no­ści do któ­rych zwra­ca się Jezus. Ten ostat­ni „pod­pa­da” fary­ze­uszom i zelo­tom z powo­du nie tyl­ko tego, że gło­si swo­ją Boskość ale też dla­te­go, że gło­si miłość nie­przy­ja­ciół tzn. Rzy­mian. Co wię­cej jest podej­rza­ny w oczach sadu­ce­uszów, któ­rzy uwa­ża­ją, że może dopro­wa­dzić do roz­ru­chów wobec Rzy­mian. W oczach ludu – zda­niem auto­ra – Jezus jest zdraj­cą, któ­ry gło­sił znisz­cze­nie świą­ty­ni, bra­tał się z kola­bo­ran­ta­mi oraz zamiast wzy­wać do świę­tej woj­ny z poga­na­mi, zachę­cał do miło­ści do nich.  W tym kon­tek­ście Rzy­mia­nie (a zwłasz­cza Piłat) jawią się jako zma­ni­pu­lo­wa­ne mario­net­ki, któ­rzy za wszel­ką cenę chcą ochro­nić pokój w mie­ście i jak­kol­wiek Piłat prze­ko­na­ny jest o nie­win­no­ści Jezu­sa to wyda­je go na ukrzy­żo­wa­nie dla zaspo­ko­je­nia tłu­mu. Piłat sta­rał się — co praw­da — Jezu­sa uwol­nić ale pod­stę­pem (pro­po­zy­cja uwol­nie­nia Jezu­sa albo Bara­ba­sza). Jak pisze autor : Wina pre­fek­ta pole­ga­ła na tym, że wbrew swe­mu prze­ko­na­niu o nie­win­no­ści oskar­żo­ne­go kazał Go ubi­czo­wać i w koń­cu nawet (pod­kre­śle­nie moje) ska­zał na śmierć krzy­żo­wą.  Jed­nak to nie dyle­mat Piła­ta jest naj­waż­niej­szy. Autor obwi­nia Pra­wo o ska­za­nie Jezu­sa – Pra­wo skom­pro­mi­to­wa­ło się przez wyda­nie wyro­ku na Chry­stu­sa, prze­kli­na­jąc Go poka­za­ło, że jest prze­sta­rza­łą lite­rą (tak inter­pre­tu­je autor frag­men­ty z listów świę­te­go Paw­ła a kon­kret­nie 1 Kor 1,23 i Ga 5,11). Kon­flikt z Pra­wem powstał nato­miast, gdyż Jezus zakwe­stio­no­wał koniecz­ność oddzie­le­nia, poka­zał gdzie tkwi praw­dzi­wa świę­tość, a jed­no­cze­śnie wska­zał, że każ­dy (a nawet Izra­el jako lud) potrze­bu­je nawró­ce­nia. Autor więc z jed­nej stro­ny pisze, że w uję­ciu Jezu­sa Bóg jest przede wszyst­kim Oso­bą moral­ną, świę­tość Boga jest Jego dobro­cią i miło­sier­dziem, a nie potę­gą. Bóg nie jest odse­pa­ro­wa­nym Kró­lem Wszech­świa­ta, tajem­ni­czym Jah­we, do któ­re­go przy­stę­pu bro­nią pre­cy­zyj­nie usta­lo­ne przez Pra­wo regu­ły, ale Ojcem i Miło­ścią. Jed­no­cze­śnie ten Bóg, to Dobro, któ­re się samo wyle­wa, któ­re jest abso­lut­nie Naj­wyż­szą Oso­bą moral­ną nie może się pogo­dzi
ć z tym, jak potrak­to­wa­no Jego posłań­ca czy­li Jezu­sa, któ­ry wie­rzył, że przy­szedł oca­lić Izra­ela, że obwiesz­cza Izra­elo­wi nową dro­gę, któ­ra pozwo­li Mu wyjść ze spi­ra­li prze­mo­cy. Jedy­nym spo­so­bem oca­le­nia dla Resz­ty Izra­ela (tych wie­lu za któ­rych wyla­na zosta­ła krew Jezu­sa) jest wzię­cie przez Jezu­sa na sie­bie całe­go gnie­wu zazdro­sne­go Boga i to ścią­ga­jąc na Sie­bie gniew Tego, z któ­rym był zjed­no­czo­ny.

No cóż, trud­no nie zauwa­żyć, że ta inter­pre­ta­cja nie odpo­wia­da temu co jest zapi­sa­ne w Kate­chi­zmie Kościo­ła Kato­lic­kie­go, nie wspo­mi­na­jąc o tym, że trud­no nie uznać, że ten obraz Boga nie ma nic wspól­ne­go z tym co wie­my o Nim z przy­po­wie­ści Jezu­sa jako o Ojcu prze­ba­cza­ją­cym, miło­sier­nym i nie sko­rym do gnie­wu.

Książ­ka Paw­ła Lisic­kie­go zosta­ła wyda­na w tym roku przez kra­kow­skie Wydaw­nic­two M. Ma 370 stron bez przy­pi­sów, za to z wyka­zem lite­ra­tu­ry.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.