Ekumenizm w Polsce i na świecie

13. Niedziela po Trójcy Świętej — Niedziela Diakonii


“Wte­dy przy­szli mat­ka i bra­cia jego, a sto­jąc przed domem, posła­li po nie­go i kaza­li go zawo­łać. A wokół nie­go sie­dział lud. I powie­dzie­li mu: oto mat­ka two­ja i bra­cia twoi, i sio­stry two­je są przed domem i poszu­ku­ją cię. I odpo­wia­da­jąc, rzekł im: Któż jest mat­ką moją i brać­mi? I powiódł oczy­ma po tych, któ­rzy wokół nie­go sie­dzie­li, i rzekł: Oto mat­ka moja i bra­cia moi. Kto­kol­wiek czy­ni wolę Bożą, ten jest moim […]


“Wte­dy przy­szli mat­ka i bra­cia jego, a sto­jąc przed domem, posła­li po nie­go i kaza­li go zawo­łać. A wokół nie­go sie­dział lud. I powie­dzie­li mu: oto mat­ka two­ja i bra­cia twoi, i sio­stry two­je są przed domem i poszu­ku­ją cię. I odpo­wia­da­jąc, rzekł im: Któż jest mat­ką moją i brać­mi? I powiódł oczy­ma po tych, któ­rzy wokół nie­go sie­dzie­li, i rzekł: Oto mat­ka moja i bra­cia moi. Kto­kol­wiek czy­ni wolę Bożą, ten jest moim bra­tem i sio­strą, i mat­ką.” Mk 3,31–35

Dro­dzy Bra­cia i dro­gie Sio­stry w Panu!


W jed­nej z grup dys­ku­syj­nych naszej ogól­no­pol­skiej Kon­fe­ren­cji Księ­ży w roku 1987 jeden z młod­szych księ­ży oświad­czył, że czę­sto bar­dziej łączy ludzi „rodzi­na Boża” niż wła­sna cie­le­sna, ziem­ska rodzi­na. Takie oświad­cze­nie wywo­ła­ło burzę ze stro­ny nie­któ­rych star­szych księ­ży. Jed­nak jest wie­lu ludzi, któ­rzy sa takie­go same­go zda­nia, tym­bar­dziej, że Pan Jezus w dzi­siej­szej Ewan­ge­lii wyda­je podob­ną opi­nię. Ewan­ge­lia mówi o owej „Fami­lia Dei”, czy­li o praw­dzi­wej „Rodzi­nie Bożej’, któ­rą Pan Jezus przed­kła­da nad rodzi­nę ziem­ską, nad związ­ki cia­ła i krwi.


Rodzi­ny ziem­skiej nie może­my sobie wybrać. Nie może­my wybrać mat­ki i ojca, bra­ta i sio­stry, tak jak wybie­ra się żonę i męża. Po pro­stu w rodzi­nie się rodzi­my, ona jest nam dana, daro­wa­na taką, jaką ona jest.


Nato­miast „Fami­lia Dei” – „Rodzi­nę Bożą” może­my sobie świa­do­mie wybrać, do niej się przy­łą­czyć. Stąd też nasza dzi­siej­sza Ewan­ge­lia mówi, w jaki spo­sób może­my sobie wybrać „Rodzi­nę Bożą” i w jaki spo­sób moż­na do niej nale­żeć. Sta­ry Syme­on wypo­wie­dział kie­dyś nad Dzie­ciąt­kiem Jezus w świą­ty­ni pro­ro­cze sło­wa: „Oto ten prze­zna­czo­ny jest, aby prze­zeń upa­dło i powsta­ło wie­lu.” (Łk 2,34)


A to zna­czy, że tak­że w rodzi­nie, w rodzi­nie ludz­kiej Jezus z jed­nej stro­ny łączy, a z dru­giej stro­ny może dzie­lić ludzi. Rodzi­na ludz­ka może być jak to kie­dyś prze­tłu­ma­czył z języ­ka cze­skie­go w pięk­ny spo­sób poeta z nie­da­le­kie­go Gnoj­ni­ka, Jan Kubisz – „ist­nym rajem” na zie­mi. „Ojcow­ski dom to ist­ny raj, dar Ojca nie­bie­skie­go” [ŚE 465]. Ale w wie­lu rodzi­nach ten „ojcow­ski dom” sta­je się pie­kłem na zie­mi do tego stop­nia, że dzie­ci nie mogą pozo­stać w takim domu, i albo są zabie­ra­ne do domów dziec­ka, albo też do innych miejsc, gdzie two­rzy się im ludz­kie warun­ki bycia. W nie­jed­nej bowiem rodzi­nie, w nie­jed­nym mał­żeń­stwie odczu­wa się wiel­ki brak poro­zu­mie­nia, gdy jed­na stro­na pra­gnie zdo­mi­no­wać dru­gą stro­nę, pra­gnie sie­bie wywyż­szyć, a dru­gą stro­nę poni­żyć. Taki brak ludz­kie­go poro­zu­mie­nia docho­dzi nie­raz na linii: rodzi­ce – dzie­ci i dzie­ci – rodzi­ce. A jak Jezus dzie­li widocz­ne jest nie­raz w sto­sun­kach rodzin­nych wte­dy, gdy w rodzi­nie nie­wie­rzą­cej lub zla­icy­zo­wa­nej, zeświec­czo­nej i obo­jęt­nej dla Chry­stu­sa, ktoś jed­nak uwie­rzy i obie­ra inną dro­gę życia przez włą­cze­nie się do „Fami­lia Dei”, do „Rodzi­ny Bożej”.


Taki brak zro­zu­mie­nia i brak poro­zu­mie­nia, któ­ry nie­je­den współ­cze­sny czło­wiek prze­ży­wa w swo­jej wła­snej rodzi­nie, musiał tak­że prze­żyć przez krót­ki czas Pan Jezus. Świat, bowiem uwa­żał, że Jezus zwa­rio­wał, że ma ducha nie­czy­ste­go, bo któż nor­mal­ny mógł­by takie cuda czy­nić i gło­sić taka naukę, któ­ra jest trud­ną do naśla­do­wa­nia. Ucze­ni w Piśmie i fary­ze­usze roz­sze­rza­li o Jezu­sie takie pogło­ski. Zapew­ne tyl­ko z tych to wzglę­dów Mat­ka Jezu­sa, ta, o któ­rej jest powie­dzia­ne, że wszyst­ko co było w Betle­je­mie powie­dzia­ne zacho­wy­wa­ła głę­bo­ko w ser­cu swo­im, przy­szła wraz z brać­mi jego, aby Go z tej dro­gi odcią­gnąć, aby Go zabrać do domu. I wte­dy to Pan Jezus rzu­cił to reto­rycz­ne, ale jak­że waż­ne pyta­nie: „Któż jest mat­ką moją i brać­mi?” Jezus, któ­ry wypeł­nił IV przy­ka­za­nie do koń­ca, gdy Mat­ka i Józef przy­szli po Nie­go do świą­ty­ni, któ­ry w godzi­nie śmier­ci zatrosz­czył się o los, o przy­szłość Swo­jej Mat­ki, gdyż wie­dział, że tam gdzie to przy­ka­za­nie nie jest wypeł­nia­ne upa­da­ją rodzi­ny, spo­łe­czeń­stwa i całe naro­dy, w tym wypad­ku przed­kła­da jed­nak „Rodzi­nę Bożą” ponad ziem­ską rodzi­nę, któ­ra jesz­cze nie rozu­mie spraw ducho­wych.


Dla­te­go Pan Jezus gro­ma­dzi sobie w całym świe­cie, ze wszyst­kich naro­dów i wyznań praw­dzi­wą „Rodzi­nę Bożą”. Jego pole­ce­nie „Idź­cie na cały świat i czyń­cie ucznia­mi wszyst­kie naro­dy ucznia­mi moimi”, wysła­ło i wysy­ła cią­gle na nowo wie­lu apo­sto­łów, ewan­ge­li­stów, misjo­na­rzy i męczen­ni­ków, któ­rym ostat­nim jest Brat Roger Louis Schutz-Mar­sau­che, prze­or Wspól­no­ty Eku­me­nicz­nej z Taize i refor­mo­wa­ny pastor, któ­ry w ubie­głym tygo­dniu w bestial­ski spo­sób został zaszty­le­to­wa­ny i zamor­do­wa­ny. On, któ­ry two­rzył przez ponad 60 lat tę „Rodzi­nę Bożą.” Ta rodzi­na Boża powsta­je przez Chrzest i żywą wia­rę, przez nawró­ce­nie i świa­do­me obra­nie sobie Jezu­sa Chry­stu­sa jako Pana swe­go życia. Ta „Rodzi­na Boża” rodzi się nie­raz wśród cier­pień i zma­gań przez wia­rę w Jezu­sa Chry­stu­sa, jak On sam powie­dział:, „Aby każ­dy, kto weń wie­rzy, nie zgi­nął, ale miał żywot wiecz­ny.” (J 3,15). Praw­dzi­wa „Rodzi­na Boża” jest wiecz­na. Wobec takiej „wiecz­nej rodzi­ny”, Pan Jezus musiał powie­dzieć swo­jej ziem­skiej rodzi­nie sta­now­cze – nie! Oni musie­li zostać przed domem.


Dopie­ro ci, któ­rzy jak apo­stoł Paweł mogą powie­dzieć „Chry­stus żyje we mnie”, co nale­żą do „Rodzi­ny Bożej” A to zna­czy: ci, któ­rzy naśla­du­ją Chry­stu­sa w sło­wie i czy­nie zosta­ją przez Chry­stu­sa przy­ję­ci do wiel­kiej rodzi­ny Bożej.


„Fami­lia Dei” – „Rodzi­na Boża” zosta­je przez Chry­stu­sa wezwa­nia do naśla­do­wa­nia Go w codzien­nym życiu: „kto­kol­wiek czy­ni wolę Bożą, ten jest moim bra­tem i sio­strą i mat­ką.” Dla­te­go Pan Jezus potrze­bu­je wie­lu bra­ci i sióstr, wie­le matek i ojców.


W XXI wie­ku na świe­cie panu­je wiel­ka nie­do­la, głód, wie­le dzie­ci i rodzin umie­ra z gło­du, panu­je ogrom­na nędza mate­rial­na i ducho­wa, ter­ror, brak posza­no­wa­nia god­no­ści i praw czło­wie­ka, ogrom­ne bez­ro­bo­cie, nawet wie­le ludzi wykształ­co­nych i przy­go­to­wa­nych do pra­cy, nie znaj­du­je jej nigdzie, tak­że w naszej Ojczyź­nie. Dla­te­go do wie­lu rodzin zawi­tał smu­tek i cho­ro­ba. Wła­śnie tam pra­gnie Jezus posłać swo­ją rodzi­nę – mat­ki i ojców, bra­ci i sio­stry. Takich świad­ków wia­ry, któ­rzy potwier­dzi­li swo­ją przy­na­leż­ność do „Rodzi­ny Bożej” miał Jezus w histo­rii Kościo­ła:


- św. Fran­ci­szek z Asy­żu,


- Mat­ka Ewa z Mie­cho­wic,


- ks. Albert Schwe­izer


- ks. senior Karol Kulisz,


- Mat­ka Tere­sa z Kal­ku­ty,


- zamor­do­wa­ny w ub. tygo­dniu, wspo­mnia­ny już brat Roger Schutz i tysią­ce, tysią­ce innych bra­ci i sióstr, matek i ojców.


Dziś w 13 Nie­dzie­lę po Trój­cy Świę­tej Kościół nasz obcho­dzi ŚWIĘTO DIAKONII. Czy więc w ten dzień nie powin­ni­śmy się sie­bie samych zapy­tać: co uczy­ni­li­śmy dla dia­ko­nii? Czy pra­gnie­my nale­żeć do „Rodzi­ny Bożej”, któ­ra jako mat­ki, ojco­wie, bra­cia i sio­stry słu­żą innym, poma­ga­ją innym w nie­sie­niu ich krzy­ża, ich doli? My chrze­ści­ja­nie potra­fi­my dobrze dys­ku­to­wać na temat „Rodzi­ny Bożej”, ale jaki jest z tego poży­tek?


Kato­li­cy zgod­nie z naj­star­szą tra­dy­cją się­ga­ją­ca IV wie­ku po Chry­stu­sie twier­dzą, że Jezus nie miał wła­snych, rodzo­nych bra­ci i sio­stry. Tra­dy­cja mówi, że byli to tzw. „bra­cia i sio­stry cio­tecz­ni”, a więc kuzy­ni, gdyż grec­kie nowo­te­sta­men­to­we sło­wo „adel­foi” zna­czy zarów­no „bra­cia”, jak i „kuzy­ni”.


Nato­miast nie­któ­rzy ewan­ge­li­cy, pro­te­stan­ci, sta­now­czo upie­ra­ją się, mimo, że księ­gi sym­bo­licz­ne lute­ra­ni­zmu mówią, że Maria była „sem­per vir­go”, a więc „zawsze Dzie­wi­cą”, upie­ra­ją się przy dosłow­nym rozu­mie­niu tek­stuo bra­ciach i sio­strach. Ale czy to jest napraw­dę potrzeb­ne do zba­wie­nia? Waż­ne jest, dro­dzy bra­cia i sio­stry to aby­śmy, wła­śnie my wszy­scy sta­li się praw­dzi­wy­mi brać­mi i sio­stra­mi Jezu­sa Chry­stu­sa i w ten spo­sób nale­że­li do „Fami­lia Dei”, do „Rodzi­ny Bożej”, któ­ra nie tyl­ko sobie samym, ale też i wszyst­kim ludziom słu­ży, aby­śmy im poma­ga­li, wspie­ra­li ich i „jed­ni dru­gich brze­mio­na nosi­li i tak wypeł­ni­li Zakon Chry­stu­so­wy!” (Gal 6,2), w ten spo­sób po pro­stu naśla­do­wa­li tego naj­więk­sze­go „DIAKONA” Jezu­sa Chry­stu­sa, któ­ry nie przy­szedł po to, aby Mu słu­żo­no, lecz aby słu­żył w miło­ści. On dając nam przy­kład god­ny naśla­do­wa­nia „umi­ło­wał nas aż do koń­ca” i tak nauczył nas miło­wać wszyst­kich ludzi. AMEN.


***


Kaza­nie wygło­szo­ne przez ks. Jana Gros­sa, pre­ze­sa Syno­du Kościo­ła Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skie­go w RP pod­czas nabo­żeń­stwa w koście­le ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skim w Isteb­nej, dn. 21 sierp­nia 2005 roku.


Redak­cja EAI Ekumenizm.pl skła­da podzię­ko­wa­nia NPW Księ­dzu Pre­ze­so­wi za zgo­dę na wyko­rzy­sta­nie kaza­nia.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.