7. Niedziela po Trójcy Świętej
- 9 lipca, 2005
- przeczytasz w 2 minuty
“Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. Wtedy rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. Wtedy […]
“Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. Wtedy rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. Wtedy rzekli do niego: Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.” J 6,30–35
Chleb jest podstawą naszej egzystencji, symbolem tego, co niezbędne do życia. O niego prosimy w codziennej modlitwie, wciąż na nowo przypominając sobie o tym, że nasze przetrwanie jest w ręku Boga.
Nasze potrzeby to nie tylko pokarm i napój, ubranie czy dach nad głową. Łakniemy również miłości, bliskości Innego, łakniemy Boga po prostu. On w Chrystusie wychodzi nam naprzeciw, w szaleństwie miłości ofiarowuje się nam jak chleb, łamie swe ciało na krzyżu jak bochen i rozdziela siebie w akcie uniżenia i miłosierdzia. Jego bliskość, tak namacalnie odczuwalna w sakramencie Wieczerzy Pańskiej, rozświetla najgłębsze mroki ludzkiej samotności.
Nasz Ojciec niebieski ogarnięty tęsknotą za swym zagubionym stworzeniem wciąż szuka człowieka, wychodzi nam naprzeciw i w niepojętym geście przełamuje się z nami Tym, który jest Mu najdroższy – jedynym Synem.
„Bierzcie i jedzcie, to jest ciało moje; bierzcie i pijcie, to jest krew moja”.
Naszą egzystencję dobrze symbolizuje obraz pustyni synajskiej. Jesteśmy w drodze do obiecanej ziemi, odczuwamy pragnienie, w marszu tracimy siły. Jak Izraelici potrzebujemy manny – chleba z nieba, by nie ustać. Potrzebujemy go każdego dnia. Chrystus winien stać się naszym chlebem powszednim, jak pisał Marcin Luter – być „naszą codzienną strawą”. Jej spożywanie – jak świadczy Ewangelia – rodzi w nas nowe życie, które ostatecznie ukoi wszystkie nasze pragnienia. U kresu tej drogi„ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38–39).
Tak Panie – dawaj nam zawsze tego chleba z nieba!
Naszego chleba powszedniego daj nam dziś!
Szczęśliwi wszyscy, którzy każdego dnia krzepią się Ciałem i Krwią Pana!
Amen.