Belgijski misjonarz w Ameryce Łacińskiej
- 24 czerwca, 2008
- przeczytasz w 3 minuty
Instituto Humanitas Unisinos opublikował wywiad z belgijskim teologiem i pisarzem, księdzem José Comblinem. Camblin zaliczany jest do pierwszej grupy teologów wyzwolenia, wchodził w skład wychowawców seminarzystów dla pracy wśród ubogich chłopów w brazylijskich stanach Pernambuco i Paraíba w latach sześćdziesiątych; także do pracy wśród rolników od 1978 r. w Talca (Chile); od 1981 r. w Serra Redona (Brazylia),a cała ta działalność w ramach tzw. teologii motyki. Comblin uczestniczył również w utworzeniu w Brazylii […]
Comblin uczestniczył również w utworzeniu w Brazylii Misjonarzy Polowych (1981 r.), Misjonarzy Środowiska Ludowego (1986 r.), Misjonarzy z Juazeiro, stan Bahia (1989 r.), oraz w stanach Paraíba (1994 r.) i Tocantins (1997 r.). Ksiądz Comblin jest również autorem wielu książek.
W latach pięćdzisiątych papież Pius XII, który obawiał się zwycięstwa komunizmu w krajach Ameryki Łacińskiej, zwrócił się do wszystkich episkopatów świata, aby ci posłali w ten region swoich kapłanów. Biskupowi księdza Comblina w Belgii niezbyt spodobał się apel papieża, ale pomimo to zapytał swoich księży, czy któryś z nich chciałby odpowiedzieć na apel Piusa XII. Ksiądz Comblin zgłosił się na ochotnika. Dzisiaj się śmieje, że prawie wszyscy księża, którzy wyruszyli wówczas z Belgii do Ameryki Łacińskiej, aby walczyć z komunizmem, sami stali się komunistami, ponieważ na miejscu okazywało się, że komunistami zwano wszystkich, którzy poważnie zajęli się społecznymi sprawami ludności.
Biskup z Campinas (Brazylia) chciał trzech księży z doktoratami, więc ksiądz Comblin i jeszcze dwóch innych jego kolegów z Belgii zgłosiło się do niego na ochotnika. Comblin dowiedział się dopiero po 30 latach, dlaczego właśnie takie było życzenie biskupa. Po prostu, był niezadowolony z rektora Uniwersytetu Katolickiego, poszukał więc pomocy za granicą, ale że rektor miał bardzo silne poparcie i biskup nie mógł go ‘ruszyć’, więc po czterech latach pobytu trzech belgijskich „doktorów” w jego diecezji zgodził się, aby ci poszukali sobie nowych wyzwań.
Dla księdza Comblina przybycie do Ameryki Łacińskiej było zbawieniem, jak mówi, ponieważ już przed 60 laty był świadomy szybko rosnącego sekularyzmu Europy. Kościół był obecny w rządach większości krajów Europy, istniała chrześcijańska demokracja, zarządzane przez Kościół szkoły, organizacje, związki zawodowe…, ale brakowało wiary!
W 1962 roku belgijski misjonarz otrzymał zaproszenie od Fakultetu Teologii Uniwersytetu Chilijskiego i podpisał z nim kontrakt na trzy lata. W tym czasie Helder Camara był już biskupem Recife i ponownie ściągnął księdza Comblina do Brazylii, skąd jednak dyktatura wojskowa wyrzuciła go w 1972 roku, więc powrócił do Chile, które było już pod rządami Allende. Rok później doszło i tam do przewrotu wojskowego, ale księdza Comblina wojskowi wyrzucili stamtąd dopiero w 1980 roku. Zdołał powrócić do Brazylii, ale jako iż biskup Helder kończył już swój zarząd diecezją w Rrecife, został przyjęty przez arcybiskupa Paraíba, José Maria Pires.
Ksiądz Comblin wspomina, że bardzo dużo nauczył się od takich biskupów, z którymi współpracował, jak Helder Camara w Brazylii, Leonidas Proaño w Ekwadorze, Manuel Larraín w Chile i wielu, wielu innych. Dla niego takie pokolenie biskupów, jakie przyczyniło się do podpisania dokumentu w Medellín, pojawia się jedynie raz na tysiąc lat w historii Kościoła. Jest bowiem czymś cudownym, kiedy biskupi wielu krajów spotykają się w tej samej perspektywie iwizji Kościoła.
Wszystko to się jednak zmieniło wraz z pontyfikatem Jana Pawła II. Ksiadz Comblin mówi wprost: „Po przygodzie z Soborem przyszedł Jan Paweł II, papież Polak. Wiedząc, że był Polakiem, można już było przewidzieć wszystko to, co miało się później wydarzyć. Polak jest autorytarny. W Polsce nigdy nie doszło do demokratycznego doświadczenia: szef jest szefem, po prostu. On takim był. Był bardzo uprzejmy i miły, ale autorytarny. Nowi, mianowani przez papieża biskupi byli gorsi, aniżeli ci poprzednicy. Tak jest nadal. Tylko niektórzy z nich nie potwierdzają tej tezy. Wrażenie jest takie, że wpierw wybiera się tych, którzy są posłuszni Stolicy Apostolskiej. To jest główne kryterium. Drugim jest, być biernym, bez inicjatywy, aby się tylko nie narazić.”.