Blask zmartwychwstania
- 5 maja, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
Mojżesz pasł owce swego teścia, Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala? Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się […]
Mojżesz pasł owce swego teścia, Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala? Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: Mojżeszu, Mojżeszu! On zaś odpowiedział: Oto jestem. Rzekł mu Bóg: Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą. Powiedział jeszcze Pan: Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba. Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. Pan mówił: Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemiężców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód. Mojżesz zaś rzekł Bogu: Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć? Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: JESTEM, KTÓRY JESTEM. I dodał: Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłał mnie do was. Mówił dalej Bóg do Mojżesza: Tak powiesz Izraelitom: JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia. (Wj 3,1–8a.13–15)
Istnienie nasze rozpada się nieuchronnie – to co przez chwilę zwie się teraźniejszością, krzepnie w zastygłej formie przeszłości; to zaś co nadejść ma dopiero, kruche jest i niepewne swego potencjalnego istnienia. Strukturę tę doskonale odzwierciedla język, ukazując człowiecze złudzenia na temat istnienia w różnych wymiarach tego samego czasu. Tak naprawdę spalamy się w rozbłysku chwili, jak krzewy z pustyni synajskiej. Pozostaje po nas garść popiołu, a język w końcu orzeka o nas jedynie w czasie przeszłym. Jakże zrozumiałe jest więc zadziwienie Mojżesza nad istnieniem, które zwycięsko stawia czoła trawiącym je płomieniom.
W tym znaku objawia się ten, który jest. W Bogu czas powraca do swej jedności, znajdując wyraz w jedynie istniejącym czasie teraźniejszym. Jahwe nie przemija, nie staje się dopiero, lecz po prostu jest.
Bóg objawiający się Mojżeszowi nie zamyka się w dalekiej, obcej transcendencji. Wkracza w czas i przestrzeń w relacji do swego ludu, jest Bogiem „z nimi” i „dla nich”. Przynosi orędzie wyzwolenia i radości. Jego obecność kreuje pośród świata obszar „ziemi świętej”, w której przebywają Abraham, Izaak i Jakub; do wstąpienia na którą zaproszony jest również Mojżesz. Według egzegezy Jezusa z Nazaretu (Mt 22, 31–32) oznacza to, że ci ludzie żyją w Bogu mając udział w Jego nie przemijającym „teraz”. To właśnie nazywamy zmartwychwstaniem, albowiem Jestem jest „Bogiem żywych a nie umarłych”.
*
Według świadectwa czwartej Ewangelii Jezus objawia się współczesnym tym samym imieniem: Ja jestem. Chrystus ten sam wczoraj i dziś, na górze Horeb i na górze Tabor – niezmienne, przedwieczne Słowo Ojca. Przemawia w czasie przeszłym dokonanym dopiero w momencie swej śmierci: WYKONAŁO SIĘ. Krzyż ma swój kres, cierpienie musi odejść w niebyt. Zdawać by się mogło, że nie ma już żadnej nadziei ani dla Ukrzyżowanego, ani dla nas. Tymczasem jednak koniec dawnych rzeczy zwiastuje to co nowe. Ósmy dzień rozrywa monotonny cykl powtarzających się tygodni.
Blask zmartwychwstania wyznacza początek nowego czasu, wypełnionego obecnością Pana. To co nietrwałe przeminęło, On zaś trwa – a my w Nim. Po raz pierwszy i już na zawsze śmierć wkomponowana zostaje w cudowny kontrapunkt z życiem. Krzyż i zmartwychwstanie tworzą polifoniczną harmonię, przenikającą nasze jestestwo. Świat odzyskuje swój boski ład. To właśnie jest Pascha, czyli przejście – ze śmierci do życia, z czasu przeszłego do teraźniejszego, z niewoli do wolności.
Chrystus zmartwychwstały naznaczony ranami, niczym krzew spod Horebu płonący lecz nie spalający się. Chrystus – nasza Pascha. Niech Imię Jego będzie błogosławione.
Zdjęcie rozety pochodzi z kościoła ewangelicko-augsburskiego św. Mateusza w Łodzi.