Czy ateista grzeszy?
- 2 marca, 2005
- przeczytasz w 3 minuty
Kiedy jakaś religia chce zdobyć nowych wyznawców, reklamuje się jako droga do szansy na odpuszczenie grzechów. Problem w tym, że „zmazanie grzechu” nie rozwiązuje problemu winy wobec pokrzywdzonych. Wyznawcy rozmaitych religii lubią nie zauważać faktu, że grzech jest bytem czysto religijnym: poza religią nie ma grzechu, czyli odpowiedzialności człowieka przed Bogiem. Człowiek niereligijny jest zatem istotą bezgrzeszną. Człowiek religijny nie może nigdy człowiekowi niereligijnemu zarzucić grzechu: […]
Kiedy jakaś religia chce zdobyć nowych wyznawców, reklamuje się jako droga do szansy na odpuszczenie grzechów. Problem w tym, że „zmazanie grzechu” nie rozwiązuje problemu winy wobec pokrzywdzonych. Wyznawcy rozmaitych religii lubią nie zauważać faktu, że grzech jest bytem czysto religijnym: poza religią nie ma grzechu, czyli odpowiedzialności człowieka przed Bogiem. Człowiek niereligijny jest zatem istotą bezgrzeszną. Człowiek religijny nie może nigdy człowiekowi niereligijnemu zarzucić grzechu: nie można być winnym wobec kogoś, kto w naszym mniemaniu nie istnieje. Warto zauważyć, że religijne odpuszczenie grzechów często osłabia poczucie odpowiedzialności sprawców za niegodziwe czyny. Niektórzy ludzie sądzą, że skoro Bóg im wybaczył (a tak przekonują duchowni), to problem już nie istnieje. To być może ułatwia, ale także spłyca życie i naszą samoświadomość, ale czy uczy odpowiedzialności w relacjach międzyludzkich? Doprawdy, klajstrowanie w ten sposób życia Bożym przebaczeniem niewątpliwie przynosi ulgę, ale nie sądzę, aby przyczyniało się do budowania zdrowych charakterów.
Szanowny Panie,
ma Pan oczywiście rację, że grzech jest kategorią religijną i to bardzo zróżnicowaną w łonie samego chrześcijaństwa. Hamartiologia, czyli nauka o grzechu, posiada różne umiejscowienie w dogmatyce poszczególnych Kościołów chrześcijańskich. Szczególnie w ostatnim czasie teologowie różnych wyznań, próbują na nowo odczytać znaczenie grzechu pierworodnego i niejednokrotnie oddalają się od ortodoksyjnej linii doktrynalnej. Prym wiodą tutaj teologowie rzymskokatoliccy i niektórzy ewangeliccy.
Czy religijne odpuszczenie grzechów osłabia poczucie odpowiedzialności za czyny? Być może, ale Pańska teza i tak nie ma odniesienia do chrześcijaństwa, bowiem wyznawanie grzechów i absolucja nie tyle dotyczą grzechu jako takiego, ale człowieka. Wyznawanie grzechów i ich odpuszczenie zorientowane jest antropologicznie, a nie “zjawiskowo” na taki czy inny występek. Chodzi zatem o usprawiedliwienie grzesznika, a nie grzechu. Nie ma mowy o unieszkodliwianiu czynów, a wręcz przeciwnie: grzesznik wzywany jest do nawrócenia, przy czym ten proces nie dzieje się inaczej jak poprzez prowadzenie Ducha Świętego. Pokuta, bez względu na to, czy praktykujemy tzw. spowiedź uszną czy ogólną, jest zaproszeniem Boga do pojednania i wybaczenia. W wyznawaniu grzechów człowiek doznaje wstydu wobec Stwórcy, uświadamiając sobie, że nieustannie upada i zdany jest na łaskę świętego Boga, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale poprzez Jego śmierć i zmartwychwstanie umożliwił zbawienie dla wszystkich ludzi — to jest oczywiście refleksja wiary niezrozumiała dla ateistów.
Zamiarem chrześcijaństwa, czy mówiąc precyzyjniej, zwiastowania Ewangelii o Jezusie Chrystusie nie jest konstruowanie zdrowych charakterów, ale nowego człowieka. W 2. Liście do Koryntian apostoł św. Paweł pisze: “Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. A wszystko to jest z Boga, który nas pojednał z sobą przez Chrystusa i poruczył nam służbę pojednania, to znaczy, że Bóg w Chrystusie świat z sobą pojednał, nie zaliczając im ich upadków, i powierzył nam słowo pojednania.” (5,17–19). Nie rozumiem, dlaczego jakikolwiek Kościół miałby się kierować wytycznymi Fryderyka Nietzschego, co oczywiście nie zmienia faktu, że współczesna teologia systematyczna (fundamentalna) nie może obojętnie przejść wobec krytyki F. Nietzschego, która w niektórych punktach jest niestety słuszna (zachęcam do przejrzenia działu Myśli w Magazynie Teologicznym Semper Reformanda).
Religijne pojęcie grzechu ma również wymiar etyczny i wynika z biblijnego kontekstu. Grzech, o czym należy pamiętać, opisuje nie tylko stan oddalenia od Boga, ontologiczny rozziew między Bogiem a człowiekiem, lecz także nieuporządkowane relacje między ludźmi. Dekalog czy też Kazanie na Górze są m.in. religijnymi normami etycznymi, które uznać można za uniwersalne dla wszystkich ludzi, bez względu na to, czy są religijni czy też nie. Dla chrześcijan grzech jest wszechogarniającą rzeczywistością zła, która nie posiada jednak absolutnej mocy, bowiem śmierć poprzez śmierć Niewinnego została pokonana i tym samym jej absolutny charakter został zmieniony na nadzieję życia w Trójjedynym Bogu.
Serdecznie pozdrawiam
Dariusz Bruncz