Czy laska Mojżeszowa stała się krokodylem?
- 26 lutego, 2011
- przeczytasz w 4 minuty
Ten tytuł może zniechęcać. Pytanie na okładce sugeruje bowiem rozważania na tematy językowe czy translatorskie. Ale w istocie „Czy TORĘ można czytać po polsku?” – to fascynująca wycieczka po świecie żydowskich tłumaczeń pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu, a także klucz do lepszego zrozumienia czym jest judaizm. Wbrew tytułowi bowiem wywiad rzeka, jaki przeprowadził Paweł Jędrzejewski z rabinem Sachą Pecariciem, tłumaczem Tory na język polski – nie jest poświęcony […]
Ten tytuł może zniechęcać. Pytanie na okładce sugeruje bowiem rozważania na tematy językowe czy translatorskie. Ale w istocie „Czy TORĘ można czytać po polsku?” – to fascynująca wycieczka po świecie żydowskich tłumaczeń pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu, a także klucz do lepszego zrozumienia czym jest judaizm.
Wbrew tytułowi bowiem wywiad rzeka, jaki przeprowadził Paweł Jędrzejewski z rabinem Sachą Pecariciem, tłumaczem Tory na język polski – nie jest poświęcony tylko Torze czy jej tłumaczeniu na język polski. A dokładniej (bo już widzę oburzony wzrok rabina) jest poświęcony Torze, ale rozumianej po żydowsku, czyli z podziałem na Torę pisaną (czyli właśnie Pięcioksiąg) i Torę mówioną, czyli całą gigantyczną tradycję żydowską, aż do chwili obecnej. Mocne jest tu również pokazanie, że ostatecznie Torą mówioną jest nawet to, jak dwóch uczniów jesziwy komentuje obecnie stare teksty. I jak się na nich uczy.
Termin Tora ustna nie jest przy tym, jak to pokazuje rabin, tylko przenośny. „Pozostaje ustna w tym sensie, że w dalszym ciągu rozbrzmiewa w jesziwach na całym świecie. Słychać ją. W jednych miejscach głośniej, w innych ciszej. Ale niech Pan przejdzie uliczką w starej Jerozolimie, tam z otwartych okien płynie śpiew jesziwy” – tłumaczy Pecaric. I dodaje: „wyróżniającą cechą judaizmu jest to, że nadal jest on religią, w której wiedza jest przekazywana z nauczyciela na ucznia, a na tym przecież zasadza się idea Tory ustnej”. Istotnym elementem „oralności” Tory ustnej jest również fakt, że czytana jest ona zawsze w dialogu. „Talmudu nie należy studiować samemu. Konieczny jest ktoś, kto wejdzie ze mną w merytoryczny spór (…) Bo tylko w gorącej dyskusji, w dialogu, a się dochodzić do prawdy” – podkreśla rabin Pecaric. A dalej snuje opowieść o Talmudzie, komentarzach do Tory, a także o tym, że w istocie Torę czytać się powinno w oryginale. Tłumaczenie jest bowiem zawsze interpretacją.
Dla człowieka wychowanego na katolickich czy szerzej chrześcijańskich tłumaczeniach Pisma Świętego interesujące są również różnice. Pierwszą z nich jest choćby to, że katolik czyta Pismo Święte teologicznie czy antropologicznie, a wyznawca judaizmu wyciąga z niego wnioski prawne. To właśnie Prawo jest tym, co ma być wyprowadzone z Pisma. I nie ma co udawać, że nie zmienia to sposobu lektury czy wniosków do jakich się dochodzi. Wspólna Księga nie zawsze oznacza wspólną jej lekturę. A odmienność lektury wymaga odmiennego tłumaczenia. Stąd jest zaskakujące, że tak długo w Polsce nie było osobnego, ortodoksyjnie żydowskiego tłumaczenia Tory, i że wykonać je musiał rabin pochodzący z chorwacko-włoskiej rodziny, który polski poznał w Czechach, i to tylko dlatego, że wydawał mu się on podobny do portugalskiego.
Ale dość już anegdot (choć w książce są one również) o rabinie, bo warto czytać ten wywiad także, dla informacji o tym, jak trudno niekiedy przetłumaczyć Biblię (są one zapewne dostępne także w innych miejscach, ale… przynajmniej ja do nich nie dotarłem). Ot choćby informacja o tym, że słynna laska Mojżesza – zdaniem rabina słowotanin, które tłumaczy się na polski jako „węża” wcale w Torze nie jest stosowane w takim znaczeniu. Tam bowiem oznacza ono bowiem morskie potwory, a komentarze żydowskie uznają, że w istocie laska przemieniła się w… krokodyla. Jeszcze zabawniejsze (choć zapewne tłumaczom nie jest przy tym zabawnie) jest wyjaśnienie, czym była czwarta plaga egipska. Tysiąclatka identyfikuje ją jako „muchy”, Gdańska uznaje, że chodzi o „rozmaite robactwo”, ks. Wujek oznajmia, że to „komary”, a Biblia brzeska identyfikuje ją jako „wszy”. A co na to Żydzi? „W obiegowym przeświadczeniu funkcjonujących wśród Żydów były to dzikie zwierzęta. Czy jednak na pewno? Nie były to wcale zwierzęta dzikie (lwy, lamparty, słonie), lecz udomowione zwierzęta, która zdziczały. Tora Pardes Lauder tłumaczy to jako „rozwścieczone zwierzęta”. Natomiast w Septuagincie podchodzi się do tego w bardzo ciekawy sposób: mianowicie, że było to końskie muchy – gzy, i tym właśnie ogólnym tropem idą powyżej cytowane tłumaczenia. Można pomyśleć, że te gzy spowodowały, że zwierzęta „zdziczały”, a raczej, że zaczęły zachowywać się dziko lub, mówiąc potocznie, się wściekły” – podkreśla rabin.
Takich smaczków jest w książce więcej. I już choćby dla nich warto ją przeczytać! Ale prawdziwy powód jest inny. Dialog, rozmowa, poznanie wymaga wiedzy o partnerze, a także o tym, jak rozumie on samego siebie. Takiej wiedzy niewątpliwie ten wywiad dostarcza.
Tomasz P. Terlikowski
Czy Torę można czytać po polsku. Z rabinem Sachą Pecaricem rozmawia Paweł Jędrzejewski, Stowarzyszenie Pardes, Kraków 2011.