Dlaczego na świecie istnieje zło?
- 18 kwietnia, 2007
- przeczytasz w 9 minut
Analizując historię nie powinienem przesadzić stwierdzeniem, że wszelkiego rodzaju zło występowało i występuje nie tylko w bezbożnym świecie, lecz i w całej swej okazałości także w kościele chrześcijańskim. Powodem zaistnienia takiego stanu rzeczy, w świętym i obmytym krwią Chrystusa kościele, jest fakt istnienia Bożej wolności wyboru. Jako ludzie stworzeni na podobieństwo Boże, otrzymaliśmy od swojego stwórcy wolność oczyszczania się do tego stopnia, do którego sami pragniemy to uczynić. Poprzez stwierdzenie tego […]
Analizując historię nie powinienem przesadzić stwierdzeniem, że wszelkiego rodzaju zło występowało i występuje nie tylko w bezbożnym świecie, lecz i w całej swej okazałości także w kościele chrześcijańskim. Powodem zaistnienia takiego stanu rzeczy, w świętym i obmytym krwią Chrystusa kościele, jest fakt istnienia Bożej wolności wyboru.
Jako ludzie stworzeni na podobieństwo Boże, otrzymaliśmy od swojego stwórcy wolność oczyszczania się do tego stopnia, do którego sami pragniemy to uczynić. Poprzez stwierdzenie tego faktu powinniśmy rozumieć to w ten sposób, że w pierwszej kolejności mamy być wytrwali w walce ze złem na terenie własnej duszy, a następnie kościoła. Dopóki w tej kwestii nie zrozumiemy Bożej woli, to pytanie; dlaczego na tej planecie istnieje zło? Pozostanie bez prawidłowej odpowiedzi. Wielu szukając jakiegoś wyjaśnienia na te intrygujące pytanie, naiwnie stwierdza:
- Musi być w tym zawarta Boża wola, że zło istnieje na ziemi.
Chrześcijanie mają z tym zagadnieniem nie lada problem, dlatego zadają wciąż pytania, na które najczęściej nie znajdują odpowiedzi.
- Boże powiedz, dlaczego ten wypadek się zdarzył? Dlaczego w tym wypadku zginęło tylu młodych porządnych ludzi? Dlaczego ta osoba umarła? Dlaczego modlimy się za tego cierpiącego na raka, a on nadal jest nieuleczony?
Pytania te świadczą o niezwykłej ilości ran i zgorzknienia panującego pośród wielu chrześcijan. Najczęściej zdarza się tak, że chrześcijanie za to wszystko obciążają Boga lub pozostają w cichym buncie z wielkimi pytaniami — dlaczego wydarzyło się to, albo tamto?
Moim zamiarem nie jest definitywne uporanie się z tymi niezwykle wielkimi i bolesnymi pytaniami:
- Dlaczego niewinni cierpią ból i śmierć? Dlaczego wszechmogący Bóg nie odsuwa od nas zła? Dlaczego po prostu nie zabierze nas do siebie, albo, dlaczego nie stworzy tu na ziemi idealnego miejsca?
Na te tematy istnieje wiele nauk, i warto w tej kwestii znaleźć innych autorów chrześcijańskich, aby pogłębić zrozumienie tych zagadnień. Moim pragnieniem jest udzielenie takiej odpowiedzi, aby pomogła niektórym z was walczyć ze złem i uporać się z duchową apatią. Pragnę w tym miejscu podzielić się moimi doświadczeniami i przemyśleniami, abyśmy wiedzieli jak mamy żyć pośród zła, na które jesteśmy wystawieni żyjąc na tej planecie.
Osobiście wierzę, że pierwszym powodem istnienia zła na ziemi jest to, że ludzie sami je wybierają. Poza tym powinniśmy jako chrześcijanie zaprzestać testowania Boga. Wielu chrześcijan trwa w niemądrym przekonaniu, że Bóg chce, aby zło było na ziemi i przez ten kontrast, pragnie dobrze wyglądać w naszych oczach, dlatego dopuszcza istnienie zła na ziemi. Wszystkich tak myślących pragnę zapewnić, że Bóg nie potrzebuje niczego, co dawałoby Jemu kontrast, gdyż jest On po prostu dobrym, cudownym Bogiem. Jeżeli widzimy na ekranach naszych telewizorów, że ludzie umierają z głodu, w bezsensownych wypadkach lub na raka i myślimy, że jest to spowodowane przez Boga, to muszę w tym miejscu stwierdzić: — Coś jest nie dobrze z naszym chrześcijaństwem, że jako wierzący posiadamy tak zadziwiającą ideę Boga.
Zło, które istnieje wokół nas, nie istnieje z tego powodu, że Bóg tak chciał, Bóg tego wcale nie pragnął ani też z premedytacją go nie planował. Z powodu tych naszych nieprzemyślanych oskarżeń Bóg znosi wielkie cierpienie i smutek. Nie sądźmy też, że Bóg nie wiedział, że te wszystkie przerażające rzeczy się wydarzą, On to wszystko wiedział, zna potencje wydarzeń, jednak według słów Biblii musimy przyjąć; Bóg w swoim pierwotnym założeniu nie pragnął istnienia zła. Odpowiedzialność za istnienie takiego stanu rzeczy musimy zdjąć z Bożych ramion. Pomyślmy sami — jak mogłoby Pismo Święte stwierdzać: “Bóg jest miłością”, a tu jak na urągowisko widzimy te wszystkie umierające z chorób i głodu dzieci, wówczas popadamy w zwątpienie myśląc:
- A może Bóg lepiej myśli niż my, dlatego On wie, dlaczego tak się dzieje.
To nie jest prawidłowa odpowiedź! Bóg wcale nie ma mniejszego współczucia dla ludzkiej tragedii niż ja i ty, Bóg nie pragnie zła na tej planecie. W księdze (Gen.6) widzimy, że Bóg cierpiał z tego powodu, że uczynił człowieka, ponieważ człowiek kontynuował zło. Kontekst całego Pisma Świętego stwierdza fakt, że Bóg uczynił dobro. Dlatego w tym miejscu nasuwa się nam pytanie:
- Czy to człowiek uczynił zło i grzech?
- Nie, to Lucyfer jest stwórcą grzechu i zła.
Jak wielu z nas jest bez grzechu? Każdy człowiek żyjący na tej planecie jest grzeszny. Pozwólcie zadać niemądre pytanie:
- W jaki sposób my grzeszymy?
Budzimy się pewnego dnia i mówimy do Boga:
- Och Panie Boże grzeszyłem cały czas i nie miałem o tym zielonego pojęcia!
A może to jednak wygląda trochę inaczej? Patrzymy na to, co zrobiliśmy i stwierdzamy:
- Rzeczywiście, nie powinienem był tego robić!
Dlatego musimy z całą odpowiedzialnością stwierdzić:
- To ja stwarzam ciemność grzechu, mój niezależny od Bożego standardu wybór powoduje, że zło i grzech są tu na ziemi.
Często słyszę jak ludzie w beznadziejności stwierdzają:
- Tyle jest zła w moim życiu, co Bóg tu może jeszcze zrobić?
Moja odpowiedź jest prosta:
- Dopóki chodzimy własnymi drogami używając światowych, a nie Bożych standardów, zadawalając samych siebie, robiąc to co czujemy, że chcemy robić, żyjąc niezależnie od Boga, nie możemy spodziewać się, że będzie nam lepiej żyć na planecie ziemi.
Niepodważalną prawdą jest to, że prawie sześć miliardów ludzi na tej planecie robi to, co się im podoba, to jest tylko wielki cud, że nie jest tu jeszcze gorzej. To my sami siejemy zło i zbieramy tego konsekwencje, my wszyscy bez wyjątku jesteśmy za ten stan rzeczy odpowiedzialni.
- Dlaczego jednak Bóg pozwala pozostać złu na ziemi?
- Dlatego, że wolna wola jest bardziej wartościowa niż nie obecność zła.
Popatrzmy na naszego współmałżonka, czy czulibyśmy jakąkolwiek satysfakcję, że jesteśmy razem gdybyśmy wiedzieli, że ktoś trzymał pistolet przy ich głowie, po to, aby nas kochali? Byłby to zupełnie bezwartościowy związek, jeżeli przez użycie siły miałby on swój początek.
- Ja ciebie nie kocham z własnej woli, ale to Bóg rozkazał mi ciebie kochać, to Bóg zmusił mnie do kochania ciebie.
Takie wyznanie nie jest zbyt satysfakcjonujące, w ten sposób możemy mieć służącego, ale niekochaną przez nas osobę. Jeżeli jestem wystarczająco silny to mogę zmusić kogoś, aby był moim niewolnikiem, ale nigdy nie mógłbym się spodziewać, że obdarzyłby mnie szczerym uczuciem miłości. Jedynie to, co jest dobrowolnie wybrane, posiada dla nas szczególną wartość. Wolna wola posiada niezwykłą wartość, większą wartość niż nieobecność zła na ziemi.
Otacza nas tak wiele cierpienia, grzechu, samotności, strachu, morderstw, walki i głodu, że widzimy jak bardzo ważną rolę odgrywa wolna wola. Często, gdy o tym mówię, ludzie odpowiadają:
- Jak możesz jeszcze twierdzić, że jest Bóg, jak możesz być chrześcijaninem, widząc to wszystko? Jak Bóg będąc w niebie może spokojnie patrzeć na to, że giną z głodu niewinne dzieci, że są molestowane i mordowane? Jeżeli twierdzisz, że Bóg jest kochającym Bogiem, że jest miłością i ma potęgę, to czy nie jest w stanie powstrzymać tego wszystkiego zła?
Po krótkiej chwili, zazwyczaj autorytatywnie stwierdzają:
- Po prostu, On nie jest kochającym Bogiem!
W tym miejscu muszę przyznać, że jest to całkiem niezłe rozumowanie. Jeżeli ja będąc człowiekiem mam moc powstrzymać d
ziecko wybiegające na ulicę, aby nie wpadło pod samochód, a z jakiś tam powodów tego nie robię, to albo nie mam mocy, albo brak mi jest miłości. Jednak chrześcijanie uparcie twierdzą; że Bóg jest kochającym i wszechpotężnym Bogiem.
Chrześcijanie także często odpowiadają:
- Boże myśli są wyższe niż nasze, Bóg wie co robi.
Zdumiewające — cóż to za odpowiedz? To w ogóle nie jest dobra odpowiedź, takie stwierdzenie raczej powstrzymuje ludzi przed przyjęciem chrześcijaństwa. Przez takie odpowiedzi wielu w buncie odpowiada:
- Ja takiemu Bogu nie będę służył!
Zapamiętajmy sobie bezdyskusyjne stwierdzenie; że Bóg jest kochający, potężny, a Jego miłość wymaga tego, aby powstrzymać wojny, wypadek samochodowy albo gwałt. Zaręczam, że Bóg ma moc to uczynić, ale Bóg jest nie tylko kochającym i potężnym, ale i sprawiedliwym Bogiem. Boża sprawiedliwość jest także wynikiem okazanego respektu dla każdej osoby i jej niezależnego wyboru. Bóg jest w stanie powstrzymać gwałt, wypadek, wojnę czy morderstwo, jednak, jeśliby powstrzymywał świadomy wybór jednej egoistycznej osoby to musiałby powstrzymać wszystkie egoistycznie działające osoby, włączając w to ciebie i mnie. Oznaczałoby to, że planeta ziemia musiałaby stać się czystą od wszelkiej nieprawości. W rezultacie takiego rozumowania moje jak i wasze istnienie na tej planecie sprowadziłoby się do punktu zerowego, gdyż nie ma na całej tej ziemi osoby perfekcyjnie odpowiadającej Bożej charakterystyce moralno etycznej.
Wiemy aż nadto dobrze, że na tej planecie znajdują się miejsca, które wprost wymagają zmiecenia ich z powierzchni z powodu cierpień i zła, które się tam dzieją. Wiemy także z historii, że Bóg uczynił takie posunięcia, ale niczego nie zrobił w arbitralnym gniewnym odruchu. Zawsze to się działo po tym, jak ludzie dokonali swoich zdecydowanych wyborów i potwierdzili je nie wykazując żadnej pokuty. Tylko wtedy Bóg mówił:
- Nie możemy na to pozwolić, aby to wszystko dalej się tak rozwijało, trzeba z tym skończyć.
No i zmiatał te wszystkie zło z powierzchni ziemi. Zatem Bóg dochodził do takich decyzji, lecz problem jest w tym, że Bóg nie może powstrzymać jednej egoistycznej akcji, bez powstrzymania wszystkich innych, dlatego, że jest On Bogiem sprawiedliwym i nieskończenie dobrym, a ze stron Biblii możemy usłyszeć Jego głos mówiący do nas:
- Pozwolę, aby to wszystko działo się jeszcze trochę dłużej. Nawet jeżeli Moje poczucie miłości jest pogrążone w tak wielkim smutku. Także Moja moc i sprawiedliwość domaga się, aby zmieść to zło z powierzchni ziemi, to jednak lepiej będzie wysłać Ducha Świętego, poruszając przez Niego w ponadnaturalny sposób serca ludzkie. Pozwolę temu złu trwać jeszcze trochę, pomimo że jest to tak zasmucające, raniące mnie jak i wielu niewinnych ludzi. Może znajdą się posłuszni memu Słowu ludzie, którzy pójdą i powiedzą im o Mojej miłości i wskażą drogę pokuty.
To jest właśnie ten jedyny powód, dla którego Bóg powstrzymuje swoją rękę od uczynienia zagłady. Bóg ma nadzieję, że czytając, słuchając lub obserwując Jego miłość, zapragniesz Go i się nawrócisz. Ze względu na mnie i na ciebie, nawet wówczas, gdy jest On poprzez nasze nieposłuszeństwo głęboko raniony i cierpi z powodu swoich dzieci nie dokonuje zagłady, czeka cierpliwie jak dobry Ojciec na swego marnotrawnego syna.
Zatem powodem, że Bóg nie powstrzymuje zła jest niechęć pogwałcenia podstawowego prawa człowieka do wolnego wyboru i wolnej woli. Jeżeli odrzucimy wolny wybór i wolną wolę, to tym samym usuniemy coś, co jest więcej warte niż nieobecność zła na ziemi.
W istocie Boża sprawiedliwość jest tym, że nikt nie będzie cierpiał w wieczności piekła, dopóki sam z wolnej woli nie dokona wyboru odrzucenia Bożej oferty zbawienia, przez zasługi Jezusa Chrystusa. Natomiast w życiu doczesnym sprawiedliwość Boża objawia się w tym, że zło, ból i łzy nie trwają wiecznie i mają swój definitywny koniec.
Podsumowując ten niełatwy temat pragnę wyciągnąć trzy definicje, które pomogą nam w zachowaniu balansu doktrynalnego.
1. Musimy zaprzestać oskarżania Boga za panujące na świecie zło, ponieważ istnieje ono z powodu naszych ludzkich wyborów.
2. Zło istnieje z powodu danej nam przez Boga wolnej woli, gdyż wolna wola jest bardziej wartościowa niż nieobecność zła.
3. Bóg dopuszcza panowanie zła gdyż w końcowym rezultacie służy ono rozwojowi człowieka do punktu nawrócenia się i dobrowolnego podporządkowania się Jego woli.
Rev. Lech Foremski