Dzień ofiarowania Pana Jezusa — Oczyszczenie Marii Panny
- 2 lutego, 2005
- przeczytasz w 4 minuty
“A gdy minęły dni oczyszczenia ich według zakonu Mojżeszowego, przywiedli je do Jerozolimy, aby je stawić przed Panem, jak napisano w zakonie Pańskim, iż: Każdy pierworodny syn będzie poświęcony Panu, i aby złożyć ofiarę według tego, co powiedziano w zakonie Pańskim, parę synogarlic albo dwa gołąbki. A był wtedy w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon; człowiek ten był sprawiedliwy i bogobojny i oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był nad nim. Temu […]
Zgodnie z Prawem Mojżeszowym („powiedział Pan do Mojżesza” — Kpł 12) każda Izraelitka po urodzeniu dziecka płci męskiej pozostawała nieczysta przez czterdzieści dni (w wypadku urodzenia dziewczynki liczba dni nieczystości matki ulegała podwojeniu). Po upływie tego okresu kobieta zobowiązana była przynieść kapłanowi przed wejściem do Namiotu Spotkania na ofiarę całopalną jednorocznego baranka, oraz młodego gołębia i synogarlicę na ofiarę przebłagalną. Ubogie Izraelitki zamiast baranka mogły przynieść dwie synogarlice lub dwa gołębie. Taką ofiarę ubogich składa według ewangelisty Łukasza Maryja, Matka Jezusa, kiedy upłynęły dni oczyszczenia.
Łukasz, co prawda, powołując się na Prawo Mojżeszowe pisze o oczyszczeniu nie tylko Maryi, lecz i Józefa – być może dlatego, że buduje zdanie podrzędnie złożone, by uwypuklić raczej ofiarowanie pierworodnego Panu, który to wykup również został nakazany przez samego Boga przy wyprowadzeniu Izraelitów z egipskiej niewoli. Być może też dlatego, że autor trzeciej Ewangelii nie był Żydem i nie do końca orientował się w Prawie Mojżeszowym. Podaje jednak fakt, że Maryja poddała się Prawu. Czy potrzebowała oczyszczenia? Sądząc z tego, co pisały o cudownych narodzinach późniejsze apokryficzne opowieści, gdzie poród odbył się bezboleśnie i bez żadnego upływu krwi – nie. Czyżby jednak Maryja chciała się oczyścić tylko po to, by poddać się obowiązującemu Prawu i nie wyróżniać z grona swoich sąsiadek? W każdym razie dla ewangelisty i tak ważniejsze jest samo przedstawienie Dziecięcia w Świątyni i to, co przy tej okazji zaszło.
Każdy rodzic zna nieporównywalne z niczym uczucie, kiedy wyjdzie po raz pierwszy na spacer ze swoim nowonarodzonym dzieckiem i z dumą odbiera zachwyty znajomych, którzy zaglądają do wózka chwaląc dorodność potomka, odnajdując podobieństwo do rodzica i wróżą dziecku pomyślną przyszłość. Ostatecznie nawet dopuszczamy bardziej zaufanych do zaszczytu potrzymania naszej chluby na ręku. Łukasz opisuje dwa takie epizody, które miały miejsce w gwarnej Jerozolimie, do której przybyła Święta Rodzina. Przede wszystkim do Świątyni w chwili przyniesienia półtoramiesięcznego dziecięcia przychodzi (za natchnieniem Ducha Świetego – pisze Łukasz) starzec Symeon, któremu tenże Duch objawił, że nie umrze zanim nie zobaczy Mesjasza. I ten pobożny i sprawiedliwy starzec bierze Dziecię w objęcia i składa dzięki Bogu.
Maryja i Józef niewątpliwie odczuli dumę znaną wszystkim rodzicom, tyle, że Symeon dodaje już potem do Matki Jezusa mniej przyjemną część przepowiedni. Mesjasz nie będzie królował otoczony szacunkiem poddanych a raczej wręcz przeciwnie „któremu sprzeciwiać się będą”. Czy mówiąc do Maryji a „Twoją duszę miecz przeniknie” Symeon widzi już „krzyż, koronę z cierni i ranę. Dziecko Boga a już skazane” [1]? W Świątyni przebywa też prorokini Anna, córka Fanuela, pobożna osiemdziesięcioletnia wdowa. Jest ona drugą osobą, która rozpoznała w Dzieciątku Zbawiciela i opowiadała o Nim wszystkim oczekującym Mesjasza.
Sądząc z tego, że podczas publicznej działalności Jezusa jakoś nikt nie powoływał się na słowa prorokini Anny należy raczej uznać, że traktowano jej proroctwo dotyczące przyniesionego Niemowlęcia jako dziwactwo niepozornej staruszki. Niewątpliwie po wizycie w Jerozolimie gdzie „wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego” Józef i Maryja mieli o czym rozmyślać. Chociaż pewnie po powrocie z gwarnej metropolii do prowincjonalnego Nazaretu raczej zajęli się codzienną krzątaniną. Józef zarabianiem na utrzymanie rodziny, Maryja domem. Pośród nich dorastał „Człowiek, Ofiara i Król”.
Dorota Walencik
Przypis:
[1] Jacek Kaczmarski „Tyle złota i purpury” z płyty „Szukamy Stajenki”.