Festiwal Loy Krathong — tajska Sobótka
- 10 listopada, 2003
- przeczytasz w 3 minuty
W ten weekend zakończył się najpiękniejszy tajski festiwal, Loy Krathong, obchodzony co roku z nadejściem listopadowej pełni księżyca, po przejściu pory deszczowej, kiedy rolnicy oczekują na zbiory. Kulminacyjnym punktem święta jest puszczanie wieczorem na wodę specjalnych łódeczek z ofiarami i zapalonymi światłami. Tajowie wychodzą nad pobliską rzekę lub kanał (tzw. “klong”) z małymi okrągłymi łódeczkami, zrobionymi tradycyjnie z drewna i liści bananowca. Od nazwy łódeczki — “krathong” — pochodzi nazwa […]
W ten weekend zakończył się najpiękniejszy tajski festiwal, Loy Krathong, obchodzony co roku z nadejściem listopadowej pełni księżyca, po przejściu pory deszczowej, kiedy rolnicy oczekują na zbiory. Kulminacyjnym punktem święta jest puszczanie wieczorem na wodę specjalnych łódeczek z ofiarami i zapalonymi światłami.
Tajowie wychodzą nad pobliską rzekę lub kanał (tzw. “klong”) z małymi okrągłymi łódeczkami, zrobionymi tradycyjnie z drewna i liści bananowca. Od nazwy łódeczki — “krathong” — pochodzi nazwa festiwalu (“loy” znaczy po tajsku “puszczać na wodę”). W środku umieszcza się zazwyczaj świeczkę, kwiaty i trzy pałeczki kadzidła, czasami też pieniądze; po zapaleniu świeczki i kadzidełek, a także wypowiedzeniu lub pomyśleniu życzenia, krathong zostaje puszczony na wodę. Z tym rytuałem wiąże się mnóstwo wierzeń i przesądów. Niektórzy wierzą, że jeśli widać światło w naszym krathongu, dopóki nie zniknie nam z oczu, życzenie się spełni, natomiast jeśli krathong powróci do nas lub świeca zgaśnie, oznacza to złą wróżbę. Przed puszczeniem krathongu na wodę należy pomodlić się po cichu za pomyślność osób bliskich, a także przebaczyć winy i urazy naszym wrogom — krathong uniesie nasze smutki, złości i minione niepowodzenia. Na znak oczyszczenia nie zaszkodzi włożyć do krathongu obcięty paznokieć lub kosmyk włosów. Poza tym, spędzenie Loy Krathong z osobą ukochaną wróży stały związek, stąd też niekiedy festiwal nazywa się tajskimi Walentynkami.
Mimo, że Loy Krathong jest powszechnie uważany za święto buddyjskie, a ofiary puszczane na wodę za poświęcone Buddzie, zawiera on również elementy braminizmu i animizmu. Według tradycji, święto zostało zapoczątkowane przez jedną z małżonek króla Phra Ruang z okresu Sukhothai, damę Nang Nopphamat, która była wyznawczynią braminizmu — tak też ofiarami z krathongu Budda musi podzielić się zgodnie z Matką Wody, boginią Mae Khongha, której Tajowie dziękują za dar wody i proszą o przebaczenie za jej zanieczyszczanie (poważny problem w Tajlandii).
Po odprowadzeniu wzrokiem krathongów, dzieci puszczają nad rzekami i kanałami sztuczne ognie w oczekiwaniu na uroczystą kolację przygotowywaną przez dorosłych — potem odświętnie ubrani Tajowie idą całymi rodzinami uczestniczyć w różnego rodzaju rozrywkach, takich jak loterie, tańce, koncerty albo konkursy piękności nazywane konkursami “Królowej Nopphamat” na cześć małżonki króla sprzed siedmiuset lat. Co prawda, ostatnio samo jej istnienie jest podawane w wątpliwość. Historia, wg której dama Nopphamat zrobiła pierwszy krathong, którego misterna konstrukcja zachwyciła króla do tego stopnia, że nakazał obchodzenie corocznego święta na pamiątkę tego wydarzenia, opisana jest w zabytku literatury tajskiej, “Księdze Thaosrichulalak”, datowanej na okres Sukhothai (1238–1438) i opisującej ówczesną religijność, zwyczaje i życie codzienne. Tymczasem naukowcy, na podstawie dokładnej analizy słownictwa użytego w tym utworze, doszli do wniosku, że nie mogła być ona napisana wcześniej niż w okresie Rattanakosin, prawdopodobnie za panowania króla Ramy III (1824–1851). Naukowcy — w tym dr Nithi Eaewsriwong z uniwersytetu Chiang Mai — twierdzą nawet, że postać pięknej, uczonej i pomysłowej damy Nopphamat, godnej towarzyszki króla, jest zapewne kreacją samego Ramy III, który mógł nawet osobiście napisać część książki.
Tak czy inaczej, ten wizerunek idealnej Tajki patronuje nadal festiwalowi, kiedy kobiety w tradycyjnych strojach zbierają się nad rzekami i klongami. Trochę gorzej ma się bogini Mae Khongkha, która musi być z roku na rok coraz bardziej zagniewana — nieunikniona industrializacja odciska swoje piętno także na festiwalu Loy Krathong, i coraz mniej łódeczek zrobionych jest z tradycyjnych materiałów, takich jak drewno i liście bananowca, a coraz więcej z tworzyw sztucznych, które nie ulegają biodegradacji. Po sobotnim festiwalu pracownicy służby oczyszczania miasta w Bangkoku spędzili ponad 15 godzin uprzątając główną rzekę stolicy — Chao Phraya oraz pobliskie stawy i klongi z ponad 1.68 milionów krathongów, z których tylko 63% zrobiono z drewna i liści, a całe 35% z tworzyw sztucznych (o pięć procent więcej krathongów z tworzyw sztucznych niż w zeszłym roku).