Ekumenizm w Polsce i na świecie

Festiwal Loy Krathong — tajska Sobótka


W ten week­end zakoń­czył się naj­pięk­niej­szy taj­ski festi­wal, Loy Kra­thong, obcho­dzo­ny co roku z nadej­ściem listo­pa­do­wej peł­ni księ­ży­ca, po przej­ściu pory desz­czo­wej, kie­dy rol­ni­cy ocze­ku­ją na zbio­ry. Kul­mi­na­cyj­nym punk­tem świę­ta jest pusz­cza­nie wie­czo­rem na wodę spe­cjal­nych łóde­czek z ofia­ra­mi i zapa­lo­ny­mi świa­tła­mi. Tajo­wie wycho­dzą nad pobli­ską rze­kę lub kanał (tzw. “klong”) z mały­mi okrą­gły­mi łódecz­ka­mi, zro­bio­ny­mi tra­dy­cyj­nie z drew­na i liści bana­now­ca. Od nazwy łódecz­ki — “kra­thong” — pocho­dzi nazwa […]


W ten week­end zakoń­czył się naj­pięk­niej­szy taj­ski festi­wal, Loy Kra­thong, obcho­dzo­ny co roku z nadej­ściem listo­pa­do­wej peł­ni księ­ży­ca, po przej­ściu pory desz­czo­wej, kie­dy rol­ni­cy ocze­ku­ją na zbio­ry. Kul­mi­na­cyj­nym punk­tem świę­ta jest pusz­cza­nie wie­czo­rem na wodę spe­cjal­nych łóde­czek z ofia­ra­mi i zapa­lo­ny­mi świa­tła­mi.

Tajo­wie wycho­dzą nad pobli­ską rze­kę lub kanał (tzw. “klong”) z mały­mi okrą­gły­mi łódecz­ka­mi, zro­bio­ny­mi tra­dy­cyj­nie z drew­na i liści bana­now­ca. Od nazwy łódecz­ki — “kra­thong” — pocho­dzi nazwa festi­wa­lu (“loy” zna­czy po taj­sku “pusz­czać na wodę”). W środ­ku umiesz­cza się zazwy­czaj świecz­kę, kwia­ty i trzy pałecz­ki kadzi­dła, cza­sa­mi też pie­nią­dze; po zapa­le­niu świecz­ki i kadzi­de­łek, a tak­że wypo­wie­dze­niu lub pomy­śle­niu życze­nia, kra­thong zosta­je pusz­czo­ny na wodę. Z tym rytu­ałem wią­że się mnó­stwo wie­rzeń i prze­są­dów. Nie­któ­rzy wie­rzą, że jeśli widać świa­tło w naszym kra­thon­gu, dopó­ki nie znik­nie nam z oczu, życze­nie się speł­ni, nato­miast jeśli kra­thong powró­ci do nas lub świe­ca zga­śnie, ozna­cza to złą wróż­bę. Przed pusz­cze­niem kra­thon­gu na wodę nale­ży pomo­dlić się po cichu za pomyśl­ność osób bli­skich, a tak­że prze­ba­czyć winy i ura­zy naszym wro­gom — kra­thong unie­sie nasze smut­ki, zło­ści i minio­ne nie­po­wo­dze­nia. Na znak oczysz­cze­nia nie zaszko­dzi wło­żyć do kra­thon­gu obcię­ty pazno­kieć lub kosmyk wło­sów. Poza tym, spę­dze­nie Loy Kra­thong z oso­bą uko­cha­ną wró­ży sta­ły zwią­zek, stąd też nie­kie­dy festi­wal nazy­wa się taj­ski­mi Walen­tyn­ka­mi.

Mimo, że Loy Kra­thong jest powszech­nie uwa­ża­ny za świę­to bud­dyj­skie, a ofia­ry pusz­cza­ne na wodę za poświę­co­ne Bud­dzie, zawie­ra on rów­nież ele­men­ty bra­mi­ni­zmu i ani­mi­zmu. Według tra­dy­cji, świę­to zosta­ło zapo­cząt­ko­wa­ne przez jed­ną z mał­żo­nek kró­la Phra Ruang z okre­su Sukho­thai, damę Nang Nop­pha­mat, któ­ra była wyznaw­czy­nią bra­mi­ni­zmu — tak też ofia­ra­mi z kra­thon­gu Bud­da musi podzie­lić się zgod­nie z Mat­ką Wody, bogi­nią Mae Khon­gha, któ­rej Tajo­wie dzię­ku­ją za dar wody i pro­szą o prze­ba­cze­nie za jej zanie­czysz­cza­nie (poważ­ny pro­blem w Taj­lan­dii).

Po odpro­wa­dze­niu wzro­kiem kra­thon­gów, dzie­ci pusz­cza­ją nad rze­ka­mi i kana­ła­mi sztucz­ne ognie w ocze­ki­wa­niu na uro­czy­stą kola­cję przy­go­to­wy­wa­ną przez doro­słych — potem odświęt­nie ubra­ni Tajo­wie idą cały­mi rodzi­na­mi uczest­ni­czyć w róż­ne­go rodza­ju roz­ryw­kach, takich jak lote­rie, tań­ce, kon­cer­ty albo kon­kur­sy pięk­no­ści nazy­wa­ne kon­kur­sa­mi “Kró­lo­wej Nop­pha­mat” na cześć mał­żon­ki kró­la sprzed sied­miu­set lat. Co praw­da, ostat­nio samo jej ist­nie­nie jest poda­wa­ne w wąt­pli­wość. Histo­ria, wg któ­rej dama Nop­pha­mat zro­bi­ła pierw­szy kra­thong, któ­re­go mister­na kon­struk­cja zachwy­ci­ła kró­la do tego stop­nia, że naka­zał obcho­dze­nie corocz­ne­go świę­ta na pamiąt­kę tego wyda­rze­nia, opi­sa­na jest w zabyt­ku lite­ra­tu­ry taj­skiej, “Księ­dze Tha­osri­chu­la­lak”, dato­wa­nej na okres Sukho­thai (1238–1438) i opi­su­ją­cej ówcze­sną reli­gij­ność, zwy­cza­je i życie codzien­ne. Tym­cza­sem naukow­cy, na pod­sta­wie dokład­nej ana­li­zy słow­nic­twa uży­te­go w tym utwo­rze, doszli do wnio­sku, że nie mogła być ona napi­sa­na wcze­śniej niż w okre­sie Rat­ta­na­ko­sin, praw­do­po­dob­nie za pano­wa­nia kró­la Ramy III (1824–1851). Naukow­cy — w tym dr Nithi Eaew­sri­wong z uni­wer­sy­te­tu Chiang Mai — twier­dzą nawet, że postać pięk­nej, uczo­nej i pomy­sło­wej damy Nop­pha­mat, god­nej towa­rzysz­ki kró­la, jest zapew­ne kre­acją same­go Ramy III, któ­ry mógł nawet oso­bi­ście napi­sać część książ­ki.

Tak czy ina­czej, ten wize­ru­nek ide­al­nej Taj­ki patro­nu­je nadal festi­wa­lo­wi, kie­dy kobie­ty w tra­dy­cyj­nych stro­jach zbie­ra­ją się nad rze­ka­mi i klon­ga­mi. Tro­chę gorzej ma się bogi­ni Mae Khong­kha, któ­ra musi być z roku na rok coraz bar­dziej zagnie­wa­na — nie­unik­nio­na indu­stria­li­za­cja odci­ska swo­je pięt­no tak­że na festi­wa­lu Loy Kra­thong, i coraz mniej łóde­czek zro­bio­nych jest z tra­dy­cyj­nych mate­ria­łów, takich jak drew­no i liście bana­now­ca, a coraz wię­cej z two­rzyw sztucz­nych, któ­re nie ule­ga­ją bio­de­gra­da­cji. Po sobot­nim festi­wa­lu pra­cow­ni­cy służ­by oczysz­cza­nia mia­sta w Bang­ko­ku spę­dzi­li ponad 15 godzin uprzą­ta­jąc głów­ną rze­kę sto­li­cy — Chao Phraya oraz pobli­skie sta­wy i klon­gi z ponad 1.68 milio­nów kra­thon­gów, z któ­rych tyl­ko 63% zro­bio­no z drew­na i liści, a całe 35% z two­rzyw sztucz­nych (o pięć pro­cent wię­cej kra­thon­gów z two­rzyw sztucz­nych niż w zeszłym roku).

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.