Ekumenizm w Polsce i na świecie

Filozofia i Bóg


Czy filo­zo­fia mówi coś o Bogu? Czy da się w ogó­le dys­ku­to­wać o Bogu w opar­ciu o myśl filo­zo­ficz­ną? Dzię­ku­ję za odpo­wiedź. Anna.


Czy filo­zo­fia mówi coś o Bogu? Czy da się w ogó­le dys­ku­to­wać o Bogu w opar­ciu o myśl filo­zo­ficz­ną? Dzię­ku­ję za odpo­wiedź. Anna.

Dro­ga Pani Anno,

ser­decz­nie dzię­ku­ję za cie­ka­we pyta­nia, któ­re w swej isto­cie wska­zu­ją na obszer­ność problematyki.Usiłując na nie odpo­wie­dzieć trze­ba zwró­cić uwa­gę na pewien fakt, czy­li zapy­tać się: co to jest filo­zo­fia? Dziś, jak wie­my, dużo mówi się o filo­zo­fii, ale raczej nega­tyw­nie (jedy­nie w krę­gach, w któ­rych „upra­wia” się tę dzie­dzi­nę lub jeśli słu­ży ona cze­muś moż­na usły­szeć, iż filo­zo­fia jest „czymś” poży­tecz­nym). Zapew­ne czę­sto sły­szy­my takie stwier­dze­nie: „pro­szę nie filo­zo­fo­wać”, itd. W wie­lu przy­pad­kach jest to nega­tyw­ne podej­ście do samej filo­zo­fii jak i do tych, któ­rzy zaj­mu­ją się filo­zo­fią.

A pro­pos, w per­spek­ty­wie tego pra­gnę uczy­nić pew­ną dygre­sję: cał­kiem nie­daw­no roz­ma­wia­łem z przy­szłą panią Dok­tor, któ­ra zaj­mu­je się eko­no­mią. W dys­ku­sji, jaka się wywią­za­ła usły­sza­łem, iż „filo­zo­fia jest nauką nie­lo­gicz­ną, bez­sen­sow­ną”. Pozwo­li­łem sobie zadać pyta­nie: cze­mu, co jest w niej nie­lo­gicz­ne, czy bez­sen­sow­ne? Dok­to­rant­ka odpo­wie­dzia­ła: „sys­te­my te (w sen­sie filo­zo­ficz­ne) wymy­śli­li ludzie, a zatem są głu­pie”. Cią­gnąc dalej zapy­ta­łem: a kto wymy­ślił pra­wa eko­no­mii, nie­wi­dzial­na ręka ryn­ku? Otrzy­ma­łem odpo­wiedź, iż eko­no­mia sama w sobie.

Praw­dą jest że filo­zo­fia jako nauka nie zro­dzi­ła się teraz, nie zro­dzi­ła się gdzieś w innym wymia­rze bez czło­wie­ka. Czło­wiek jest filo­zo­fem, ponie­waż sta­wia pyta­nia o praw­dę, szczę­ście, dobro, czy­li jed­nym sło­wem filo­zo­fia to coś, co pozwa­la zro­zu­mieć świat i odkryć go takim jakim jest, a zatem jest to mądrość i to mądrość życia, jak chciał na przy­kład Sokra­tes. Wypo­wia­da­jąc te sło­wa, moż­na to ująć nastę­pu­ją­co: filo­zo­fia bez czło­wie­ka nie może ist­nieć, gdyż czło­wiek uwa­ża się za isto­tę filo­zo­fu­ją­cą i to nie­mal w takiej mie­rze, w jakiej jest isto­tą myślą­cą.

Fun­da­men­tal­nym zagad­nie­niem zatem, któ­re wią­że się z życiem ludz­kim jest pyta­nie o sens życia, a tak­że o Boga, czy­li: kim jest czło­wiek? Co musi czy­nić by być szczę­śli­wy? Czy ist­nie­je Abso­lut? Jeśli tak to czy jest Bogiem? Itd. Te pyta­nia są in con­cre­to pyta­nia­mi filo­zo­ficz­ny­mi.

Filo­zo­fia więc sama w sobie sta­wia pyta­nia, gdyż wyja­śnie­nie samej rze­czy­wi­sto­ści jako przed­mio­tu bez­po­śred­nie­go nasze­go doświad­cze­nia powo­du­je posta­wie­nie pyta­nia o sens życia i o Boga. Zresz­tą – trze­ba to pod­kre­ślić z całą mocą – pyta­nia rodzą się w czło­wie­ku spon­ta­nicz­nie, zarów­no na tle doświad­czal­ne­go pozna­nia kru­cho­ści nasze­go ist­nie­nia, jak i na kan­wie róż­nych nega­tyw­nych doświad­czeń (Jaspers powie­dział­by – sytu­acji gra­nicz­nej), ale nie tyl­ko.

Spon­ta­nicz­ne pyta­nia zro­dzo­ne w życiu zaska­ku­ją nowym kon­tek­stem pły­ną­cym nie tyl­ko z ana­li­zy bytu, czy rze­czy­wi­sto­ści. Pro­ble­ma­ty­ka Boga, jego widze­nia, szcze­gól­nie na tle nie­kla­sycz­nej filo­zo­fii, jest bar­dzo żywa, choć wią­że się nie tyle z ana­li­zą bytu, co raczej z ludz­ki­mi prze­ży­cia­mi i doświad­cze­niem czy­sto subiek­tyw­nym.

Posu­wa­jąc się powo­li dalej, chcę pod­kre­ślić, iż nie ma sys­te­mu filo­zo­ficz­ne­go, któ­ry by pomi­ja­ła pro­ble­ma­ty­kę Abso­lu­tu.

A zatem, w tym miej­scu nale­ży zasta­no­wić się co mówią nam filo­zo­fo­wie. W 1953 roku uka­za­ła się pra­ca Jaege­ra, wpraw­dzie jest już to star­sza pozy­cja, ale war­ta zapo­zna­niu (w Pol­sce uka­za­ła się w latach sześć­dzie­sią­tych). Niniej­szy Autor wska­zy­wał na prze­cho­dze­nie od mito­lo­gicz­nych wie­rzeń w sta­ro­żyt­nej Gre­cji do racjo­nal­ne­go spoj­rze­nia na świat, czło­wie­ka, a tak­że pośred­nio na Abso­lut.

W pierw­szej szko­le w Milie­cie zro­dzi­ło się nauko­twór­cze pyta­nie Anak­sy­man­dra o arche świa­ta, pra­za­sa­dę, czy­li cho­dzi o począ­tek. Ank­sy­man­der mówi nam, że natu­rą świa­ta jest bez­kres. Tezę tę, Anak­sy­man­der opie­rał na nastę­pu­ją­cym rozu­mo­wa­niu: „wszyst­ko albo jest zasa­dą, albo pocho­dzi od zasa­dy. Jed­no­cze­śnie, nie ist­nie­je zasa­da nie­skoń­czo­no­ści, bo nie­skoń­czo­ność jest nie­de­ter­mi­no­wal­na, a zasa­da deter­mi­nu­je to, cze­go jest zasa­dą. Jeże­li nie­skoń­czo­ność nie ma zasa­dy, to z koniecz­no­ści sama musi zasa­dę sta­no­wić.” Bez­kres zatem jawi się jako coś, co moż­na rozu­mieć, jako „Abso­lut”. Gdy przyj­rzy­my się bli­żej Tale­so­wi i jego zasa­dzie – „wodzie”, Anak­sy­me­ne­so­wi i jego „powie­trzu”, Hera­kli­to­wi i jego „Logo­so­wi”, Kse­no­fa­ne­so­wi i jego „zie­mi”, Par­me­ni­de­so­wi i jego „byto­wi” – dostrze­że­my tam boskie obli­cze.

Na kan­wie tego moż­na powie­dzieć, że mate­ria­li­stycz­ne uję­cie nie­któ­rych wyżej wymie­nio­nych filo­zo­fów nic nie mówi o Abso­lu­cie, ale zatrzy­maj­my się choć­by na Tale­sie. Dla nie­go „woda” nie była zwy­czaj­ną wodą, ale „wodą”, któ­ra sta­no­wi o przy­ro­dzie. I cho­ciaż Tale­sa „woda” jako sym­bol wie­lo­po­sta­cio­we­go bóstwa była sama w sobie czymś nie­okre­ślo­nym, przy­bie­ra­ła postać powie­trza, zie­mi. Nato­miast Anak­sy­man­der pyta­jąc o arche, zra­dy­ka­li­zo­wał zasa­dę świa­ta jed­no­cze­śnie wska­zu­jąc, że pod­sta­wo­wym czyn­ni­kiem natu­ry jest coś nie­skończonego i nie­okre­ślo­ne­go, czy­li świat jest ele­men­tem, cząst­ką „Nie­skoń­czo­no­ści”. Wiem, że prze­ciw­ni­cy tako­wej inter­pre­ta­cji mogą posta­wić pyta­nie: czy w tym moż­na doszu­ki­wać się Abso­lu­tu – Boga? Oczy­wi­ście powiem, że tak. Przy tym zda­ję sobie spra­wę z ata­ków na to stwier­dze­nie, nie­mniej pra­gnę pod­kre­ślić, iż Anak­sy­man­der widzi jakąś nie­skoń­czo­ność, któ­ra stoi u począt­ku świat.

Inny znów myśli­ciel szko­ły joń­skiej, Anak­sy­me­nes, mówi nam pozo­sta­jąc pod wpły­wem myśli reli­gij­nej orfic­kiej, że to co Anak­sy­man­der na­zwał po pro­stu nie­skoń­czo­no­ścią, jest w swej isto­cie życiem, czy­li, w myśl Anak­sy­me­ne­sa, cały makro­ko­smos jest bogiem żyją­cym, oddy­cha­ją­cym, jak ży­jącym i oddy­cha­ją­cym jest mikro­ko­smos – czło­wiek (tę ideę moż­na dostrzec w teo­lo­gii bizan­tyj­skiej).

Na koniec pierw­szej czę­ści pra­gnę powie­dzieć, że usym­bo­li­zo­wa­ne więc przez „wodę”, „bez­kres”, „powie­trze” sed­no wszech­świa­ta i całej przy­ro­dy przy bliż­szym przy­pa­trze­niu się odkry­wa przed nami twarz bóstwa kosmicz­ne­go, wpraw­dzie jesz­cze nie­do­sko­na­le wyra­żo­ne­go, nie­do­sko­na­le poję­te­go, ale zawsze będą­ce­go bóstwem kosmicz­nym. Świad­czy to z jed­nej stro­ny o demi­to­lo­gi­za­cji, z dru­giej jest świa­dec­twem, iż pro­ble­ma­ty­ka Abso­lu­tu w jakiejś mie­rze znaj­do­wa­ła się w samym ser­cu filo­zo­ficz­ne­go myśle­nia „fizjo­lo­gów joń­skich”.

Jakub Bar­to­szew­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.