Filozofia i Bóg
- 26 listopada, 2007
- przeczytasz w 5 minut
Czy filozofia mówi coś o Bogu? Czy da się w ogóle dyskutować o Bogu w oparciu o myśl filozoficzną? Dziękuję za odpowiedź. Anna.
Czy filozofia mówi coś o Bogu? Czy da się w ogóle dyskutować o Bogu w oparciu o myśl filozoficzną? Dziękuję za odpowiedź. Anna.
Droga Pani Anno,
serdecznie dziękuję za ciekawe pytania, które w swej istocie wskazują na obszerność problematyki.Usiłując na nie odpowiedzieć trzeba zwrócić uwagę na pewien fakt, czyli zapytać się: co to jest filozofia? Dziś, jak wiemy, dużo mówi się o filozofii, ale raczej negatywnie (jedynie w kręgach, w których „uprawia” się tę dziedzinę lub jeśli służy ona czemuś można usłyszeć, iż filozofia jest „czymś” pożytecznym). Zapewne często słyszymy takie stwierdzenie: „proszę nie filozofować”, itd. W wielu przypadkach jest to negatywne podejście do samej filozofii jak i do tych, którzy zajmują się filozofią.
A propos, w perspektywie tego pragnę uczynić pewną dygresję: całkiem niedawno rozmawiałem z przyszłą panią Doktor, która zajmuje się ekonomią. W dyskusji, jaka się wywiązała usłyszałem, iż „filozofia jest nauką nielogiczną, bezsensowną”. Pozwoliłem sobie zadać pytanie: czemu, co jest w niej nielogiczne, czy bezsensowne? Doktorantka odpowiedziała: „systemy te (w sensie filozoficzne) wymyślili ludzie, a zatem są głupie”. Ciągnąc dalej zapytałem: a kto wymyślił prawa ekonomii, niewidzialna ręka rynku? Otrzymałem odpowiedź, iż ekonomia sama w sobie.
Prawdą jest że filozofia jako nauka nie zrodziła się teraz, nie zrodziła się gdzieś w innym wymiarze bez człowieka. Człowiek jest filozofem, ponieważ stawia pytania o prawdę, szczęście, dobro, czyli jednym słowem filozofia to coś, co pozwala zrozumieć świat i odkryć go takim jakim jest, a zatem jest to mądrość i to mądrość życia, jak chciał na przykład Sokrates. Wypowiadając te słowa, można to ująć następująco: filozofia bez człowieka nie może istnieć, gdyż człowiek uważa się za istotę filozofującą i to niemal w takiej mierze, w jakiej jest istotą myślącą.
Fundamentalnym zagadnieniem zatem, które wiąże się z życiem ludzkim jest pytanie o sens życia, a także o Boga, czyli: kim jest człowiek? Co musi czynić by być szczęśliwy? Czy istnieje Absolut? Jeśli tak to czy jest Bogiem? Itd. Te pytania są in concreto pytaniami filozoficznymi.
Filozofia więc sama w sobie stawia pytania, gdyż wyjaśnienie samej rzeczywistości jako przedmiotu bezpośredniego naszego doświadczenia powoduje postawienie pytania o sens życia i o Boga. Zresztą – trzeba to podkreślić z całą mocą – pytania rodzą się w człowieku spontanicznie, zarówno na tle doświadczalnego poznania kruchości naszego istnienia, jak i na kanwie różnych negatywnych doświadczeń (Jaspers powiedziałby – sytuacji granicznej), ale nie tylko.
Spontaniczne pytania zrodzone w życiu zaskakują nowym kontekstem płynącym nie tylko z analizy bytu, czy rzeczywistości. Problematyka Boga, jego widzenia, szczególnie na tle nieklasycznej filozofii, jest bardzo żywa, choć wiąże się nie tyle z analizą bytu, co raczej z ludzkimi przeżyciami i doświadczeniem czysto subiektywnym.
Posuwając się powoli dalej, chcę podkreślić, iż nie ma systemu filozoficznego, który by pomijała problematykę Absolutu.
A zatem, w tym miejscu należy zastanowić się co mówią nam filozofowie. W 1953 roku ukazała się praca Jaegera, wprawdzie jest już to starsza pozycja, ale warta zapoznaniu (w Polsce ukazała się w latach sześćdziesiątych). Niniejszy Autor wskazywał na przechodzenie od mitologicznych wierzeń w starożytnej Grecji do racjonalnego spojrzenia na świat, człowieka, a także pośrednio na Absolut.
W pierwszej szkole w Miliecie zrodziło się naukotwórcze pytanie Anaksymandra o arche świata, prazasadę, czyli chodzi o początek. Anksymander mówi nam, że naturą świata jest bezkres. Tezę tę, Anaksymander opierał na następującym rozumowaniu: „wszystko albo jest zasadą, albo pochodzi od zasady. Jednocześnie, nie istnieje zasada nieskończoności, bo nieskończoność jest niedeterminowalna, a zasada determinuje to, czego jest zasadą. Jeżeli nieskończoność nie ma zasady, to z konieczności sama musi zasadę stanowić.” Bezkres zatem jawi się jako coś, co można rozumieć, jako „Absolut”. Gdy przyjrzymy się bliżej Talesowi i jego zasadzie – „wodzie”, Anaksymenesowi i jego „powietrzu”, Heraklitowi i jego „Logosowi”, Ksenofanesowi i jego „ziemi”, Parmenidesowi i jego „bytowi” – dostrzeżemy tam boskie oblicze.
Na kanwie tego można powiedzieć, że materialistyczne ujęcie niektórych wyżej wymienionych filozofów nic nie mówi o Absolucie, ale zatrzymajmy się choćby na Talesie. Dla niego „woda” nie była zwyczajną wodą, ale „wodą”, która stanowi o przyrodzie. I chociaż Talesa „woda” jako symbol wielopostaciowego bóstwa była sama w sobie czymś nieokreślonym, przybierała postać powietrza, ziemi. Natomiast Anaksymander pytając o arche, zradykalizował zasadę świata jednocześnie wskazując, że podstawowym czynnikiem natury jest coś nieskończonego i nieokreślonego, czyli świat jest elementem, cząstką „Nieskończoności”. Wiem, że przeciwnicy takowej interpretacji mogą postawić pytanie: czy w tym można doszukiwać się Absolutu – Boga? Oczywiście powiem, że tak. Przy tym zdaję sobie sprawę z ataków na to stwierdzenie, niemniej pragnę podkreślić, iż Anaksymander widzi jakąś nieskończoność, która stoi u początku świat.
Inny znów myśliciel szkoły jońskiej, Anaksymenes, mówi nam pozostając pod wpływem myśli religijnej orfickiej, że to co Anaksymander nazwał po prostu nieskończonością, jest w swej istocie życiem, czyli, w myśl Anaksymenesa, cały makrokosmos jest bogiem żyjącym, oddychającym, jak żyjącym i oddychającym jest mikrokosmos – człowiek (tę ideę można dostrzec w teologii bizantyjskiej).
Na koniec pierwszej części pragnę powiedzieć, że usymbolizowane więc przez „wodę”, „bezkres”, „powietrze” sedno wszechświata i całej przyrody przy bliższym przypatrzeniu się odkrywa przed nami twarz bóstwa kosmicznego, wprawdzie jeszcze niedoskonale wyrażonego, niedoskonale pojętego, ale zawsze będącego bóstwem kosmicznym. Świadczy to z jednej strony o demitologizacji, z drugiej jest świadectwem, iż problematyka Absolutu w jakiejś mierze znajdowała się w samym sercu filozoficznego myślenia „fizjologów jońskich”.
Jakub Bartoszewski