Ekumenizm w Polsce i na świecie

Harry Potter, Bóg i wiara


Kto umie­ra w ostat­niej czę­ści Harry’ego Pot­te­ra? Bóg – napi­sał ponad tydzień przed publi­ka­cją książ­ki J. K. Row­ling “Har­ry Pot­ter i Śmier­tel­ne Reli­kwie” (Har­ry Pot­ter and the Death­ly Hal­lows) maga­zyn TIME.

Lev Gros­sman, publi­cy­sta tygo­dni­ka, prze­ko­nu­je, że seria przy­gód Harry’ego Pot­te­ra wie­je ducho­wą pust­ką — w prze­ci­wień­stwie do prze­peł­nio­nej kato­lic­kim duchem try­lo­gii J. R. R. Tol­kie­na “Wład­ca Pier­ście­ni” czy “Kro­nik Narnii” napi­sa­nych przez poboż­ne­go angli­ka­ni­na, C. S. Lewi­sa. Tam nie ma Boga. Har­ry Pot­ter żyje w świe­cie wol­nym od reli­gii i jakiej­kol­wiek ducho­wo­ści – prze­ko­nu­je. Czy aby na pew­no?

Opi­nię Gros­sma­na podzie­la nie­ma­ła licz­ba teo­lo­gów ewan­ge­li­kal­nych, rzym­sko­ka­to­lic­kich i pra­wo­sław­nych. Odosob­nio­ne gło­sy hie­rar­chów odno­to­wy­wa­ne są przez media jako cie­ka­wost­ka, war­ta nawet kil­ku szpalt na pierw­szych stro­nach dzien­ni­ków lub por­ta­li infor­ma­cyj­nych. Książ­ki Harry’ego Pot­te­ra oskar­ża­ne są o popu­la­ry­zo­wa­nie okul­ty­zmu, bru­tal­no­ści i psu­cie dzie­cię­cej wia­ry.

Inne­go zda­nia jest Kościół Anglii, któ­ry posta­no­wił wyko­rzy­stać Harry’ego Pot­te­ra do celów ewan­ge­li­za­cyj­nych, a Nan­cy Car­pen­tier Brown, autor­ka książ­ki “Tajem­ni­ca Harry’ego Pot­te­ra: kato­lic­ki prze­wod­nik rodzin­ny” dowo­dzi, że w świat poli­tycz­nej popraw­no­ści, tole­ran­cji i rela­ty­wi­zmu wkra­cza opo­wieść o szko­le, w któ­rej dobro i zło są jasno zde­fi­nio­wa­ne, egze­kwo­wa­ne są zasa­dy, a ich łama­nie jest kara­ne – zło jest złem i musi być zwal­cza­ne, a dobroć jest nagra­dza­na.

Rów­nież ks. Tho­mas Gan­dow, zna­ny i cenio­ny spe­cja­li­sta ds. sekt i nowych ruchów reli­gij­nych Ewan­ge­lic­kie­go Kościo­ła Nie­miec, dopa­tru­je się w prze­sła­niu, pły­ną­cym z ksią­żek o przy­go­dach mło­de­go cza­ro­dzie­ja z Hogwarts, wie­lu podo­bieństw z chrze­ści­jań­ski­mi zasa­da­mi moral­ny­mi, któ­re war­to wyko­rzy­stać pod­czas pra­cy kate­che­tycz­nej z mło­dzie­żą zafa­scy­no­wa­ną świa­tem magii i cza­ro­dziej­stwa. Wtó­ru­ją mu inni znaw­cy tema­tu, pod­kre­śla­jąc, że tym co ratu­je Harry’ego Pot­te­ra z opre­sji nie jest magia, ale jego przy­ja­cie­le i zdol­ność kocha­nia. A sama magia – obroń­cy powie­ści do znu­dze­nia pod­kre­śla­ją, że cza­ro­dziej­skie różdż­ki, zaklę­cia, lata­ją­ce mio­tły, magicz­ne wywa­ry i tajem­ni­cze księ­gi nie mają nic wspól­ne­go z okul­ty­zmem, nie są klu­czo­wy­mi ele­men­ta­mi opo­wie­ści, ale po pro­stu instru­men­ta­mi, któ­re w real­nym świe­cie zastę­pu­ją kara­bi­ny maszy­no­we, gra­na­ty lub zupeł­nie nie­groź­ne gadge­ty naj­now­szej gene­ra­cji

Śmierć i zasa­dy

Ostat­ni już tom przy­gód Harry’ego Pot­te­ra jest koron­nym dowo­dem na to, że chrze­ści­jań­skie prze­sła­nie powie­ści nie jest życze­nio­wym myśle­niem grup­ki libe­ral­nych myśli­cie­li pozba­wio­nych teo­lo­gicz­ne­go krę­go­słu­pa, ale czymś, co w spo­sób oczy­wi­sty wyła­nia się z wzlo­tów i upad­ków Har­ry­’e­go, któ­ry po śmier­ci swo­je­go uko­cha­ne­go prof. Albu­sa Dum­ble­do­re­’a, kon­ty­nu­uje nie­zwy­kle trud­ną i skraj­nie nie­bez­piecz­ną misję. Jej powo­dze­nie ura­to­wać może świat przed eks­pan­sją zła ucie­le­śnio­ne­go w oso­bie Vol­de­mor­ta, któ­ry dla zaba­wy zabi­ja Mugo­li (isto­ty nie­ma­gicz­ne), nigdy niko­go nie kochał, gar­dzi nawet fana­tycz­nie odda­ny­mi mu śmier­cio­żer­ca­mi, karze śmier­cią tych, któ­rzy odwa­żą się mu sprze­ci­wić lub zra­ni­li jego dumę. Vol­de­mort nie waha się nawet zamor­do­wać wła­sne­go ojca i bez mru­gnię­cia oka likwi­du­je wszyst­kich tych, któ­rzy choć w naj­mniej­szym stop­niu prze­szka­dza­ją mu w reali­za­cji pla­nów lub, co gor­sza, nie są czy­stej krwi, a więc pocho­dzą z rodzin o mugol­sko-magicz­nych korze­niach lub bro­nią ich praw.

Vol­de­mort niczym przy­wód­ca tota­li­tar­ne­go pań­stwa dowol­nie decy­du­je kto ma żyć, a kto nie, ucie­le­śnia cał­ko­wi­ty brak sza­cun­ku dla życia i sta­ję się wręcz per­fek­cyj­nym orga­ni­za­to­rem repre­syj­ne­go sys­te­mu, pole­ga­ją­ce­go na stra­chu, podejrz­li­wo­ści i mno­żą­cych się uprze­dzeń. Szcze­gól­nie wyraź­nie widać to w siód­mym tomie, kie­dy licz­na gru­pa stron­ni­ków Czar­ne­go Pana zdo­by­wa pano­wa­nie nad magicz­nym świa­tem, z biu­ro­kra­tycz­ną wręcz dokład­no­ścią prze­ści­ga się w okru­cień­stwie, nowych meto­dach prze­śla­do­wa­nia “ele­men­tu reak­cyj­ne­go”, a wszyst­ko tyl­ko po to, aby zna­leźć uzna­nie w oczach Vol­de­mor­ta, aby poczuć się lep­szym od innych — pod­lu­dzi i istot, któ­rych pra­wo do życia jest kwe­stio­no­wa­ne. Spra­wie­dli­wość, współ­czu­cie i dobroć są otwar­cie pogar­dza­ne przez człon­ków apa­ra­tu, dła­wią­ce­go wol­ność i god­ność czło­wie­ka. Z taką rze­czy­wi­sto­ścią, do złu­dze­nia przy­po­mi­na­ją­cą momen­ta­mi, obra­zy z powie­ści Kaf­ki, wal­czy Har­ry, Her­mio­na i Ron, a tak­że cały zastęp przy­ja­ciół, nie­kie­dy odda­nych wal­ce o pięk­no dobra aż do śmier­ci.

Chrze­ści­jań­skich moty­wów nie bra­ku­je – waż­nych słów odno­szą­cych się do odpo­wie­dzial­no­ści czło­wie­ka, hero­izmu wobec zła, wal­ki z wła­sny­mi sła­bo­ścia­mi, czy jasnych zasad, szcze­gól­nie gdy życie czło­wie­ka jest przed­mio­tem mani­pu­la­cji lub bru­tal­nej i cynicz­nej gry. Miłość i przy­jaźń, war­to­ści rodzin­ne – tak wykpi­wa­ne przez Vol­de­mor­ta – są wciąż obec­ne. Nie w wiel­kich sło­wach, ale w czy­nach, któ­re hoł­du­ją ewan­ge­licz­nej zasa­dzie „niech nie wie two­ja lewi­ca, co czy­ni two­ja pra­wi­ca” (Mt 6,3b). Czę­sto moż­na odnieść wra­że­nie, że apo­stol­ski Hymn do Miło­ści jest ukry­tą pod­sta­wą fabu­ły, a zna­ne z Nowe­go Testa­men­tu logie wręcz same nasu­wa­ją się na myśl, gdy Dum­ble­do­re spo­ty­ka­ją­cy Harry’ego gdzieś pomię­dzy życiem a śmier­cią, mówi: — Nie lituj się nad zmar­ły­mi, Har­ry. Lituj się nad żyją­cy­mi, a przede wszyst­kim nad tymi, któ­rzy żyją bez miło­ści (por. Mt 23,28). W koń­co­wej potycz­ce, w któ­rej kłam­stwo kon­fron­to­wa­ne jest z praw­dą, cza­sem bar­dzo bole­sną, roz­strzy­ga­ją się życio­we dra­ma­ty. Oczy­wi­ście jest dużo łez – rado­ści i smut­ku – nie bra­ku­je śmier­ci, ale nawet mło­dy czy­tel­nik uczy się rów­nież pew­nej ars morien­di i głę­bo­kie­go sza­cun­ku wobec rze­czy osta­tecz­nych, któ­re oto­czo­ne są zasło­ną. Być może za nią kry­je się rów­nież – na swój spo­sób – sam Bóg i głę­bo­ka wia­ra?

» Ekumenizm.pl: Sta­re zarzu­ty fun­da­men­ta­li­stów

» Ekumenizm.pl: Zmar­twych­wsta­nie — poin­ta przy­gód Har­ry­’e­go Pot­te­ra

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.