Jezus grzesznych przyjąć chce
- 3 lipca, 2003
- przeczytasz w 6 minut
“I wszedłszy do Jerycha, przechodził przez nie. A oto mąż, imieniem Zacheusz, przełożony nad celnikami, człowiek bogaty, pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu. Podbiegł więc naprzód i wszedł na drzewo sykomory, aby go ujrzeć, bo tamtędy miał przechodzić. A gdy Jezus przybył na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź spiesznie, gdyż dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. I zszedł spiesznie, i przyjął go z radością. A widząc […]
“I wszedłszy do Jerycha, przechodził przez nie. A oto mąż, imieniem Zacheusz, przełożony nad celnikami, człowiek bogaty, pragnął widzieć Jezusa, kto to jest, lecz nie mógł z powodu tłumu, gdyż był małego wzrostu. Podbiegł więc naprzód i wszedł na drzewo sykomory, aby go ujrzeć, bo tamtędy miał przechodzić. A gdy Jezus przybył na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź spiesznie, gdyż dziś muszę się zatrzymać w twoim domu. I zszedł spiesznie, i przyjął go z radością. A widząc to, wszyscy szemrali, mówiąc: Do człowieka grzesznego przybył w gościnę. Zacheusz zaś stanął i rzekł do Pana: Panie, oto połowę majątku mojego daję ubogim, a jeśli na kim co wymusilem, jestem gotów oddać w czwórnasób. A Jezus rzekł do niego: Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego, ponieważ i on jest synem Abrahamowym. Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło.” Łk 19,1–10.
Religia towarzyszy człowiekowi od samego narodzenia — w szczególności zaś w
takim kraju jak Polska wpływ chrześcijaństwa na losy Polaków wydaje się być nie
do przecenienia. Nie tylko kultura oraz mentalność ludzi przeniknięta jest na
wskroś chrześcijaństwem, lecz również najważniejsze momenty w naszym życiu -
chrzest, konfirmacja, pierwsza Komunia Św., ślub czy wreszcie ostatnia posługa
na cmentarzu są wyraźnymi dowodami tej obecności. Nie ma chyba osoby, która nie
dostrzegałaby ogromnej roli, jaką pełni chrześcijaństwo na przestrzeni wieków.
Ów wpływ polega między innymi na przekazywaniu teologicznych treści o historii
zbawienia, o narodzinach, nauczaniu, śmierci, Zmartwychwstaniu i
Wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa.
Treści te nie są sztucznymi konstrukcjami, wyrafinowaną abstrakcją, czy
sprytnym kłamstwem teologów, tworzących wielkie traktaty zza biurka, ale prawdą,
która obejmuje całego człowieka. Prawdą o tym, że to Bóg szuka nas z całego
serca, a my go opuszczamy, że to On się poświęca, a my pozostajemy obojętni, że
to On bezwarunkowo wybacza nam nasze występki ze wzgląd na sprawiedliwość swoją,
a my potrafimy być bardzo pamiętliwi. To On jest Bogiem-dla-nas, a my jesteśmy
sami dla siebie. Innymi słowy: zasadnicza różnica polega na tym, że to my
jesteśmy grzeszni, a On święty.
Grzech jest nie tylko podstawową “różnicą jakościowa” między nami a świętym
Bogiem, ale przede wszystkim brakiem miłości. Bóg poprzez swoją łaskę daje nam
dar miłości, abyśmy mogli lepiej zrozumieć innych, ale także nas samych. Nie
żyjemy, bowiem w zamknięciu, obracamy się pośród ludzi — stosunki międzyludzkie
są niekiedy tak skomplikowane, iż nie wszystko zależy od nas samych i nasi
bliźni, czy nam się to podoba czy też nie, wplecieni są w nasz los, w nasze
życie.
Grzech jest tym, co sprawia, że nasza uwaga skupia się przede wszystkim na
nas samych, że jesteśmy, jak mówi brytyjski pisarz C. S. Lewis, wiecznie zajęci
sobą, własnym poczuciem godności i ważności. Grzech objawia się w tym, że
dostrzegamy własną krzywdę i rozdarcie, a problemy innych wydają się być w
najlepszym przypadku nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności. Nasz tekst
biblijny opowiada nam historię o Zacheuszu, który był przełożonym celników.
Należy przypomnieć, iż przeczytana opowieść bardzo mocno wpisana jest w
historyczny i społeczny kontekst epoki, w której żył Mistrz z Nazaretu. Ojczyzna
Jezusa była wówczas pod okupacją potężnego Cesarstwa Rzymskiego — była to
niewola naznaczona przemocą, rozlewem krwi. Celnicy, o których mowa w Ewangelii,
byli współpracującymi z okupantem urzędnikami, pobierającymi podatki i inne
należności. Dziś nazwalibyśmy ich kolaborantami. Rzeczą zrozumiałą jest, więc,
iż była to grupa znienawidzona przez resztę Żydów, grupa mała i bardzo bogata.
Celnicy byli symbolem zdrady i ucisku, płaczu i smutku.
Zacheusz, który był przełożonym nad celnikami w Jerychu zapragnął ujrzeć
Jezusa, o którym mówiła cala Palestyna. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego,
kim jest, jak ludzie na niego reagują i nawet nie śnił o tym, by móc porozmawiać
z tym, którego życie i nauka były zaprzeczeniem tego, co on, jako celnik czynił.
Ale stało się jednak inaczej. Zacheusz usłyszał cos, co sprawiło mu wielka
radość: “Zacheuszu, zejdź spiesznie, gdyż dziś musze się zatrzymać w twoim domu.
I zszedł spiesznie, i przyjął go z radością. A widząc to, wszyscy szemrali,
mówiąc: Do człowieka grzesznego przybył w gościnę.” (Łk 19; 5a‑6).Ten Jezus,
nawołujący do nawrócenia, do pokuty, do miłości prosi o gościnę człowieka, który
dla uciskanego ludu był synonimem negatywnego postępowania. Tłum, ale także
uczniowie Jezusa, szemrali, dokonując w swoich sercach sadu moralnego nad
Zacheuszem, który decyduje się ofiarować cześć swojej majętności ubogim. Jezus
odpowiada: “Dziś zbawienie stało się udziałem domu tego…” (Łk 19; 9a)
Historia o Zacheuszu w sposób szczególny ukazuje nam Jezusa jako tego, który
przełamuje tabu, ale przede wszystkim nasze wyobrażenia nt. własnej
sprawiedliwości. Nachylając się nad każdym bez wyjątku chce, byśmy i my tak
czynili. Każdy z nas wie, iż w pewnych sytuacjach trudno jest zrezygnować z
własnej dumy, honoru, chcemy być silni przed innymi i pokazywać, kto jest panem
sytuacji. Z lubością potrafimy mnożyć zarzuty i pretensje, wytykać potknięcia.
Gniew i poczucie własnej krzywdy siedzi w nas tak głęboko, iż paraliżuje nas
samych, zniekształcając obraz drugiego człowieka. To jest właśnie rzeczywistość
grzechu w każdej i w każdym z nas, we mnie i w Tobie. Tak samo jak do Zacheusza
Jezus zwraca się dziś do nas ze swoim przesłaniem, za każdym razem wybacza nam,
chociaż my przyrzekamy poprawę, zadośćuczynienie i koniec końców robimy to samo
i nie uważamy siebie za takich złych — przecież są gorsi ludzie i gorsze grzechy
niż te nasze.
Ks. dr Marcin Luter w swoim kazaniu na III. Niedzielę po Trójcy Świętej z
roku 1532 powiedział: “Jestem grzesznikiem, nie mogę i nie chce temu
przeczyć, mimo to, nie będę rozpaczać, bo Chrystus Pan, porównywa grzesznika z
zabłąkana owieczka, która opuściła pasterza i weszła na bezdroża (…) Pan nie
odrzuci nas ze wzgląd na grzechy nasze, ale użyje wszelkiego starania, aby nas z
grzechu wyratować i do łaski nawrócić.”
On szuka, znajduje i pociesza, gdyż jest Dobrym Pasterzem dusz naszych,
naszym Przyjacielem — te prawdę chcemy sobie przekazywać i z niej się radować,
bowiem Jezus przyszedł, “by szukać i zbawić to, co zginęło” (Lk 19;10). Jego
Słowo dzieje się pośród nas, jest żywym Słowem, które nas tutaj zgromadza i
utwierdza w świętej wierze — przez Jezusa przychodzi zbawienie na świat i tak
jak stało się udziałem domu Zacheusza z naszej opowieści, tak i realnie istnieje
pośród nas. Oby Duch Święty, Pan i Ożywiciel nasz, zechciał otworzyć serca i
umysły nasze na to przesłanie, byśmy wraz z pieśniarzem w szczerej pokorze
zawołać chcieli: “Jezus grzesznych przyjąć chce! Cieszcie ta nowina błoga
wszystkich, co od Boga się oddalili błędna droga, wszystkich, co się czują źle,
grzesznych Jezus przyjąć chce.” Amen.