Kardynał Martini domaga się reform
- 19 czerwca, 2008
- przeczytasz w 4 minuty
Kościół powinien mieć odwagę, aby się zreformować, uważa kardynał Carlo Maria Martini (urodzony w Turynie w 1927 roku). Chwaląc reformatora Marcina Lutra, kardynał prosi, aby Kościół podjął dyskusję na różne tematy, jak np. święcenia viri probati (mężczyzn żonatych o wypróbowanej wierze) i kobiet, czy rewizje podejścia do antykoncepcji, które Paweł VI opublikował w 1968 roku w „Humanae Vitae”. Kardynał Martini był rektorem Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, […]
Kardynał Martini był rektorem Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie, arcybiskupem diecezji mediolańskiej i kandydatem na papieża. Jest jezuitą, wydał wiele książek, publikuje w prasie i dyskutuje z intelektualistami. W 1999 roku podczas Synodu Biskupów Europy poprosił o zwołanie soboru, który by dokończył reformy podjęte przez II Sobór Watykański (1962 – 1965). Teraz powrócił poprzez swoją książkę, wydaną w Niemczech przez Wydawnictwo Herder, „Nocne Kolokwia w Jerozolimie”, mającą być jego spuścizną duchową.
Kardynał Martini bez ogródek zwraca się do władz kościelnych w Watykanie, aby te miały odwagę do dokonania konkretnych reform, np. w sprawach seksu. Według niego celibat powinien być opcjonalny, ponieważ nie wszyscy posiadają ten charyzmat; oczekuje również na uznanie użycia przez katolików prezerwatyw, ani również nie obawia się podjąć tematu ewentualnego święcenia kobiet, ponieważ oddawać coraz więcej parafii jedynie jednemu księdzu, czy importowanie księży z zagranicy nie jest dla niego żadnym wyjściem. Przypomina Watykanowi, że w Nowym Testamencie istniały diakonki.
Włoski kardynał zajmuje się również seksem wśród młodzieży oraz oświadcza, że „Humanae Vitae” miała negatywne konsekwencje, a samotna, bez udziału ojców soborowych decyzja Pawła VI na temat środków antykoncepcyjnych nie miała na dłuższą mete pozytywnego efektu. To dlatego prosi o nowe spojrzenie, po 40 latach, na tę sprawę.
Na temat seksualności kardynał Martini pisze również, że wśród jego znajomych istnieją homoseksualne pary, ludzie bardzo szanowani, których sam nigdy nie myślał, aby potępić.
Ciekawostką jest przyznanie się przez kardynała, że jako biskup pytał Boga: Dlaczego nie dajesz nam lepszych idei? Dlaczego nie czynisz nas silniejszymi w miłości i waleczniejszymi, aby przeciwstawić się aktualnym problemom? Dlaczego posiadamy tak mało księży? Teraz, będąc na emeryturze i schorowany opuścił Jerozolimę, gdzie żył studiując Pisma Święte, prosi jedynie Boga, aby Ten go nie opuścił.
Kardynał Martini przyznaje się również do swoich wątpliwości dotyczących wiary, przypominając te, które miała sama Matka Teresa z Kalkuty. Wspomina swoje ryzykowneodwiedziny będących w więzieniu terorystów z Czerwonych Brygad. Biskup słuchał ich, modlił się za nich, a nawet ochrzcił jednej parze ich dzieci.
Miał problemy z Bogiem, przyznaje, nie rozumie, dlaczego Ten pozwolił na cierpienie na krzyżu swojemu Synowi. Nawet jako biskup czasami nie potrafił patrzeć na krzyż z powodu wątpliwości. Również nie potrafił zaakceptować śmierci. Bóg nie mógł jej oszczędzić ludziom po śmierci Chrystusa? Potem dopiero zrozumiał, że bez śmierci nie moglibyśmy oddać się Bogu, starając się zachować otwarte wyjścia bezpieczeństwa, gdy tymczasem potrzeba oddać własną nadzieję Bogu i w Niego uwierzyć.
Z Jerozolimy życie jest widziane w inny sposób, zwłaszcza sprawy rzymskie. Martini kiedyś śnił o Kościele będącym ubogim i pokornym, nie będącym zależny od potęg tego świata. Śnił o Kościele, który nadałby więcej wartości zwłaszcza tym osobom, które czują się małe i grzeszne. Kiedy jednak skończył 75 rok życia, zamiast śnić, zaczął się za Kościół bardziej modlić.
Kardynał Martini zawsze starał się doprowadzić do dialogu. Nawet tam, gdzie wydawałoby się to niemożliwe. W 1995 roku we Włoszech zacząl dialog z intelektualistami zatytuowany „W co wierzą ci, co nie wierzą?”. Chodziło o listy, jakie wymienił z pisarzem Umberto Eco, a podejmujące min. takie tematy, jak: kiedy rozpoczyna się ludzkie życie, dlaczego odmawia się kobietom kapłaństwa, etyka, itd. Część katolickiej hierarchii była niezadowolona z tej dyskusji, ale przecież dziesięć lat później sam kardynał Ratzinger, dzisiaj papież Benedykt XVI, toczył podobną dyskusję na temat relacji pomiędzy wiarą i rozumem z niemieckim filozofem Jürgenem Habermasem.
Kadynał Martini w tamtym 1995 roku wyrażał żal, że Kościół żyje w czyniącej spustoszenie rezygnacji wobec teraźniejszości, przyznając się również wobec Eco co do swojego lęku wobec nauki i przyszłości. Teraz, w 2008 roku, zajmuje się innymi, podobnymi tematami, przy czym brzmią dosyć ostro jego pochwały w stosunku do Marcina Lutra i wezwanie, aby Rzym podjął się niektórych reform, których niegdyś ten się domagał.
Martini czasami wydaje się udręczony z powodu nigdy nie kończącego się konfliktu pomiędzy Kościołem, a nauką i nowoczesnym sposobem myślenia, tj. z powodu niepotrzebnego konfliktu pomiędzy wiarą i nauką. On i wielu innych teologów z przeszłości i teraźniejszości pragną uniknąć jakiegokolwiek ryzyka ponownego popełnienia błędu Galileusza.