Ekumenizm w Polsce i na świecie

Kościół w służbie komunizmu


Bisku­pi ate­iści, wyzna­nia wia­ry opra­co­wy­wa­ne przez spe­cja­li­stów od teo­lo­gii pra­cu­ją­cych w Urzę­dzie Bez­pie­czeń­stwa czy finan­so­wa­nie dzia­łań dusz­pa­ster­skich przez Urząd Bez­pie­czeń­stwa — to była nor­mal­ność w Koście­le pol­sko­ka­to­lic­kim. Tę trud­ną i nie­wy­god­ną dla wie­lu pol­skich eku­me­ni­stów praw­dę poka­zu­je Kon­rad Bia­łec­ki. Z Kościo­ła Pol­sko­ka­to­lic­kie­go pol­scy komu­ni­ści uczy­ni­li w pew­nym momen­cie głów­nym narzę­dziem nisz­cze­nia wspól­no­ty rzym­sko­ka­to­lic­kiej w Pol­sce. Księ­żom pod­su­wa­no ten Kościół, jako umoż­li­wia­ją­cy zła­ma­nie zasad celi­ba­tu, świec­kim — jako postę­po­wą i nie prze­szka­dza­ją­cą […]


Bisku­pi ate­iści, wyzna­nia wia­ry opra­co­wy­wa­ne przez spe­cja­li­stów od teo­lo­gii pra­cu­ją­cych w Urzę­dzie Bez­pie­czeń­stwa czy finan­so­wa­nie dzia­łań dusz­pa­ster­skich przez Urząd Bez­pie­czeń­stwa — to była nor­mal­ność w Koście­le pol­sko­ka­to­lic­kim. Tę trud­ną i nie­wy­god­ną dla wie­lu pol­skich eku­me­ni­stów praw­dę poka­zu­je Kon­rad Bia­łec­ki.

Z Kościo­ła Pol­sko­ka­to­lic­kie­go pol­scy komu­ni­ści uczy­ni­li w pew­nym momen­cie głów­nym narzę­dziem nisz­cze­nia wspól­no­ty rzym­sko­ka­to­lic­kiej w Pol­sce. Księ­żom pod­su­wa­no ten Kościół, jako umoż­li­wia­ją­cy zła­ma­nie zasad celi­ba­tu, świec­kim — jako postę­po­wą i nie prze­szka­dza­ją­cą w karie­rze zawo­do­wej alter­na­ty­wę dla zaco­fa­ne­go rzym­skie­go kato­li­cy­zmu. Nie­ste­ty fak­ty te są sze­rzej nie­zna­nie, bowiem w imię fał­szy­we­go eku­me­ni­zmu, czy pojed­na­nia mię­dzy Kościo­ła­mi spusz­czo­no na nie zasło­nę mil­cze­nia.

To swo­iste teo­lo­gicz­ne tabu zde­cy­do­wał się naru­szyć poznań­ski histo­ryk Kon­rad Bia­łec­ki publi­ku­jąc pra­cę “Kościół Naro­do­wy w Pol­sce w latach 1944–1965”. Poka­zu­je ona jak głę­bo­ko się­ga­ła inge­ren­cja służb spe­cjal­nych czy Urzę­du do Spraw Wyznań w życie tego kościo­ła. Bisku­pi pol­sko­ka­to­lic­cy byli nie tyl­ko akcep­to­wa­ni przez odpo­wied­nich urzęd­ni­ków w Urzę­dzie do Spraw Wyznań, ale wręcz wyzna­cza­ni i wer­bo­wa­ni przez ofi­ce­rów UB. Wszyst­kim im sta­wia­no jeden cel — przy­czy­nić się do znisz­cze­nia rzym­skie­go kato­li­cy­zmu.

Bisku­pi agen­ci i ate­ści

To wła­śnie w ten spo­sób bisku­pem i “pry­ma­sem” Kościo­ła pol­sko­ka­to­lic­kie­go został Mak­sy­mi­lian Rode. “Wła­dze [mowa o wła­dzach pań­stwo­wych] nie dostrze­gły wśród kapła­nów pol­sko­ka­to­lic­kich niko­go, kto potra­fił­by doko­nać pla­no­wa­nych [przez nie i doty­czą­cych akty­wi­za­cji wal­ki z rzym­skim kato­li­cy­zmem] zmian i gwa­ran­to­wał­by pod­nie­sie­nie pre­sti­żu wyzna­nia. Dodat­ko­wym pro­ble­mem utrud­nia­ją­cym wyło­nie­nie takie­go kan­dy­da­ta było skłó­ce­nie panu­ją­ce wśród księ­ży. W tej sytu­acji posta­no­wio­no wypro­mo­wać kogoś z zewnątrz — opi­su­je machi­na­cje wokół tej wspól­no­ty Bia­łec­ki — Wybór padł na ks. Mak­sy­mi­lia­na Rode”.

Duchow­ny ten, jak przy­po­mi­na Bia­łec­ki, był przez wie­le lat sza­no­wa­nym i cenio­nym współ­pra­cow­ni­kiem licz­nych poznań­skich gazet kato­lic­kich. Wró­żo­no mu, krót­ko po woj­nie, nawet karie­rę bisku­pią. Na dro­dze do niej sta­nę­ło jed­nak zde­cy­do­wa­ne opo­wie­dze­nie się Rode­go po stro­nie wła­dzy ludo­wej oraz kło­po­ty natu­ry oby­cza­jo­wej. W 1953 roku wypo­wie­dział on posłu­szeń­stwo swo­je­mu bisku­po­wi i wraz z ofi­ce­ra­mi Urzę­du Bez­pie­czeń­stwa wyda­wał pro-kumu­ni­stycz­ny “Głos Kato­lic­ki” i “Wia­do­mo­ści Dusz­pa­ster­skich”. Trzy lata póź­niej czu­jąc, że prze­sta­je być już potrzeb­ny swo­im ub-eckim zwierzch­ni­kom — posta­no­wił zrzu­cić sutan­nę.

Decy­zja ta spo­tka­ła się ze zro­zu­mie­niem władz. W poszu­ki­wa­niu pra­cy poma­ga­li byłe­mu księ­dzu m.in. kie­row­nik Wydzia­łu do Spraw Wyznań WRN w Pozna­niu Leonard Łącz­ny, prze­wod­ni­czą­cy Pre­zy­dium WRN Fran­ci­szek Szczer­bial i I Sekre­tarz KW PZPR Win­cen­ty Kraś­ko. Gdy Rode miał pod­pi­sać umo­wę o pra­cy w poznań­skim oddzia­le tele­wi­zji UB uzna­ło, że może się on jed­nak przy­dać do innych zadań. Tak opi­su­je te wyda­rze­nia w liście do Edwar­da Gier­ka sam zain­te­re­so­wa­ny: “w trak­cie koń­co­wych roz­mów otrzy­ma­łem wia­do­mość urzę­do­wą, żeby poje­chać natych­miast /dostałem bilet samolotowy/ na roz­mo­wę do Urzę­du do Spraw Wyznań w War­sza­wie. Poje­cha­łem i tu 20 IX 1957 roku ob. Dyr. Jan Lech zako­mu­ni­ko­wał mi, rzecz krót­ko ujmu­jąc, że mam wstą­pić do Kościo­ła Naro­do­we­go i tu zostać bisku­pem naczel­nym tegoż Kościo­ła. Po paru roz­mo­wach dosze­dłem do prze­ko­na­nia, że na pro­po­zy­cję tę nie mogę się nie zgo­dzić, bo ina­czej nie otrzy­mam żad­nej odpo­wied­niej pra­cy. Nie mając inne­go wyj­ścia wyra­zi­łem zgo­dę warun­ko­wą (…) ufa­jąc, że tak poważ­na insty­tu­cja pań­stwo­wa, jak Urząd do Spraw Wyznań nie zawie­dzie mnie”. Jak poka­za­ła dal­sza histo­ria nadzie­je te były płon­ne. Nie­speł­na 10 lat póź­niej ten sam UdSW pozba­wił bisku­pa Rode­go wła­dzy, a na jego miej­sce powo­łał bar­dziej powol­nych sobie księ­ży.

Inny biskup pol­sko­ka­to­lic­ki wsła­wił się nato­miast tym, że po zmia­nie władz w Mini­ster­stwie Bez­pie­czeń­stwa Publicz­ne­go zre­zy­gno­wał ze swo­je­go sta­no­wi­ska infor­mu­jąc księ­ży i świec­kich, że zwią­za­ne to jest z jego ate­istycz­nym świa­to­po­glą­dem.

Na służ­bie u komu­ni­stów

Pod tak świa­tły­mi rzą­da­mi Kościół Pol­sko­ka­to­lic­ki przo­do­wał oczy­wi­ście w akcjach uświa­da­mia­nia Pola­kom wspa­nia­ło­ści komu­ni­zmu. W kościel­nych gaze­tach uka­zy­wa­ły się set­ki arty­ku­łów, w któ­rych sła­wio­no osią­gnię­cia “naj­więk­sze­go syna ojczy­zny” Bole­sła­wa Bie­ru­ta, “bastio­nu poko­ju” Związ­ku Radziec­kie­go itd. Spo­ro miej­sca zaj­mo­wa­ła w nich rów­nież nie­zwy­kle ostra pole­mi­ka z rzym­ski­mi kato­li­ka­mi. Nie­któ­re anty­ka­to­lic­kie wypo­wie­dzi były w pismach naro­dow­ców tak moc­ne, że nawet nie­zbyt poboż­ne oczy komu­ni­stycz­nych cen­zo­rów bywa­ły nimi dotknię­te do tego stop­nia, że naka­zy­wa­ły zmia­nę zbyt pasz­kwi­lanc­kich tek­stów.

Dosko­na­łym przy­kła­dem sty­lu pisa­nia czy mówie­nia o rzym­skim kato­li­cy­zmie może być list bp Rode do Pry­ma­sa Wyszyń­skie­go, cyto­wa­ny przez Bia­łec­kie­go. “Myśla­łem jed­nak, mimo wszyst­ko, że w Koście­le Waszym panu­je wia­ra i miłość, któ­re przy­kry­wa­ją błę­dy niczym nie­uza­sad­nio­ne­go dogma­tu o nie­omyl­no­ści i pry­ma­cie bisku­pa rzym­skie­go — papie­ża, kom­pli­ka­cje sprzecz­ne­go z natu­rą celi­ba­tu, przed­kła­da­nie inte­re­sów poli­tycz­nych pań­stwa waty­kań­skie­go nad rację sta­nu wła­snej Ojczy­zny… Obec­nie po kil­ku­let­niej pra­cy w wol­nym koście­le Pol­sko-Kato­lic­kim, mając moż­li­wość dokład­nej obser­wa­cji obja­wów życia reli­gij­ne­go w całym kra­ju, ana­li­zy wasze­go dusz­pa­ster­stwa i jego spo­łecz­nych efek­tów, dosze­dłem do prze­ko­na­nia, że nie­ste­ty w Koście­le Rzym­sko­ka­to­lic­kim w Pol­sce mało jest wia­ry i miło­ści, któ­rych uczył i któ­rych treść naka­zał reali­zo­wać bez jakich­kol­wiek warun­ków i zastrze­żeń — Jezus Chry­stus. Owszem, zasa­da: cel uświę­ca środ­ki — zda­je się być u Was impe­ra­ty­wem — pogań­skim impe­ra­ty­wem” — pisał Rode.

Wła­dze wyko­rzy­sty­wa­ły jed­nak Kościół Pol­sko­ka­to­lic­ki nie tyl­ko na płasz­czyź­nie ide­olo­gicz­nej, ale tak­że prak­tycz­nej. Gdy tyl­ko w jakiejś para­fii powsta­wał kon­flikt wier­nych i pro­bosz­cza — tam nie­mal od razu poja­wia­li się “naro­do­wi” agi­ta­to­rzy pro­po­nu­ją­cy zmia­nę jurys­dyk­cji. Czę­sto (choć, jak poka­zu­je Bia­łec­ki nie zawsze) w prze­ko­ny­wa­niu miej­sco­wych do nowej wia­ry poma­ga­li im dzia­ła­cze par­tyj­ni oraz mili­cja i Służ­ba Bez­pie­czeń­stwa.

Bia­łec­ki poka­zu­je tak­że ide­olo­gicz­ne i świa­to­po­glą­do­we źró­dła lewi­co­wej posta­wy pol­sko­ka­to­li­ków, ana­li­zu­je wpływ na to czyn­ni­ków zewnętrz­nych (naci­ski), ale i wewnętrz­nych (dok­try­na PNKK, histo­ria wyzna­nia w Pol­sce, gdzie wspie­ra­li je przed woj­ną człon­ko­wie PPS i lewi­co­wych nur­tów ludo­wych). Autor for­mu­łu­je tak­że przy­pusz­cze­nie, że głów­nym powo­dem udzie­la­nia (ogra­ni­czo­ne­go, ale zawsze) wspar­cia tej wspól­no­cie wyzna­nio­wej przez wła­dze komu­ni­stycz­ne, była nie tyle chęć wspie­ra­nia wol­no­ści reli­gij­nej, ile nadzie­ja na to, że kłót­nie wśród ludzi wie­rzą­cych znie­chę­cą jak naj­więk­szą ilość ludzi do reli­gii w ogó­le.

Wyzwa­la­ją­ca moc praw­dy

Wszyst­kie te, popar­te solid­ny­mi stu­dia­mi źró­dło­wy­mi w archi­wach kościel­nych oraz IPN-owskich wnio­ski i oce­ny oraz szcze­gó­ło­wo przed­sta­wio­na histo­ria wyzna­nia w PRL‑u czy­ni z książ­ki Bia­łec­kie­go lek­tu­rę obo­wiąz­ko­wą każ­de­go, kto choć tro­chę inte­re­su­je się eku­me­ni­zmem czy życiem reli­gij­nym Pola­ków w PRL. Lek­tu­ra ta, szcze­gól­nie dla pol­sko­ka­to­li­ków, nie będzie oczy­wi­ście szcze­gól­nie przy­jem­na, to wyzna­nie jest bowiem szcze­gól­nie moc­no uwi­kła­ne w dwu­znacz­ne kon­tak­ty z wła­dza­mi komu­ni­stycz­ny­mi. Nie­ste­ty, inne pra­ce histo­rycz­ne poka­zu­ją, że i rzym­scy kato­li­cy mają się cze­go wsty­dzić. Książ­ka ta może więc posłu­żyć za groź­ne memen­to, czym może się skoń­czyć szcze­gól­nie odda­ne słu­że­nie jakiej­kol­wiek wła­dzy czy ide­olo­gii.

Lek­tu­ra pra­cy Bia­łec­kie­go rodzi też pyt
ania, jak tak moc­ne zwią­za­nie ze służ­ba­mi znie­wo­le­nia odbie­ra­li pod­le­ga­ją­cy im, czę­sto nie­zwy­kle inte­li­gent­ni i w koń­cu prze­cież wie­rzą­cy ludzie, jak np. bp Rode? Czy tłu­ma­czy­li się oni, tak jak bisku­pi pra­wo­sław­ni w Rosji, twier­dząc, że decy­du­ją się na grzech, by oca­lić struk­tu­ry? Czy słu­ży­li wła­dzom komu­ni­stycz­nym (tak­że, bo prze­cież nie tyl­ko im, ale rów­nież wier­nym) z prze­ko­na­niem czy też tyl­ko ze stra­chu (war­to przy­po­mnieć, że biskup Padew­ski, któ­ry nie zde­cy­do­wał się na współ­pra­cę został praw­do­po­dob­nie zamor­do­wa­ny w wię­zie­niu)?

Tomasz P. Ter­li­kow­ski

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.