Kto stworzył Boga?
- 2 maja, 2007
- przeczytasz w 10 minut
Kto stworzył Boga? Na tak postawione pytanie nie jednemu pastorowi, księdzu lub katechecie, przyjdzie któregoś dnia dać odpowiedź. W dzisiejszym czasie nie jest łatwo zbyć pytającego jakimś ogólnie przyjętym religijnym frazesem lub w przypadku niesfornego ucznia zadającego niewygodne pytania, dyscyplinarnym wyrzuceniem za drzwi. Gdy byłem uczniem lekcje religii nie były moim ulubionym przedmiotem, aby w jakiś sposób zdyskredytować ich sensowność postanowiłem zadać katechetce kilka pytań […]
Gdy byłem uczniem lekcje religii nie były moim ulubionym przedmiotem, aby w jakiś sposób zdyskredytować ich sensowność postanowiłem zadać katechetce kilka pytań takich jak: “Kto stworzył Boga? Co było, gdy nic nie było?” itd. Podniosłem rękę i zadałem pierwsze pytanie. W odpowiedzi katechetka wskazała mi drogę do drzwi, wykrzykując za mną:
- - Wynoś mi się z klasy! Nie pozwolę abyś głupimi pytaniami przeszkadzał mi w prowadzeniu lekcji!
Dziś jestem wierzącym chrześcijaninem, ale pytania, na które nie otrzymałem w dzieciństwie odpowiedzi nie straciły na aktualności ani powadze. Jestem przekonany, że wielu zadaje sobie pytanie: “Kto stworzył Boga? Co było zanim Bóg stworzył świat? Jak mógł Bóg uczynić świat z niczego?” Te i wiele jeszcze innych pytań domagają się odpowiedzi, chociaż brzmią trochę absurdalnie, a dla niektórych będą wydawały się jako bezbożne. Ponieważ nie są one błahe, ani bezbożne nie powinniśmy pokrywać ich zarozumiałym milczeniem.
“Kto stworzył Boga?” Prosta odpowiedź zabrzmi:
- - Boga nikt nie stworzył, ponieważ Bóg był zawsze. Tylko coś takiego jak wszechświat potrzebuje stwórcy, ale Bóg nie ma początku, zatem Bóg nie potrzebował być stworzony.
Ateiści tradycyjnie zaprzeczają egzystencji Boga, wierząc, że wszechświat przez nikogo nie był stworzony; był zawsze tam gdzie obecnie się znajduje. Twierdząc o tym odwołują się do pierwszego prawa termodynamiki, które mówi, że “Energii nie można stworzyć albo zniszczyć.”
Gdy jednak spotkałem się z Chrystusem wiele z tych ateistycznych doktryn musiałem poddać gruntownej rewizji, i odkryłem, że pierwsze prawo termodynamiki nie jest naukowym twierdzeniem, ale raczej filozoficznym, ponieważ nauka bazuje na obserwacji, a w tym twierdzeniu jest tego wspomagania brak, natomiast użyte jest w nim dogmatyczne “może” i “nie może”, które powinno być odczytane, że [jak daleko obserwujemy] “ilość rzeczywistej energii we wszechświecie utrzymuje się niezmiennie”. Jednak nie ma nikogo, kto by zaobserwował jakąkolwiek nową energię rozpoczynającą swoje istnienie albo znikającą z egzystencji.
Po pierwsze, jeśli pragniemy poprawnie rozumieć pierwsze prawo termodynamiki, to widzimy, że nie mówi ono niczego o tym, że wszechświat jest wieczny, albo, że nie posiada początku. Nie stwierdza również, że energia może albo nie może być stworzoną. Poprostu zapewnia tylko, że jeżeli energia była stworzona, wówczas jak daleko możemy powiedzieć; aktualna suma energii, która była stworzona, trwa od tego czasu niezmiennie.
Idąc dalej przypuśćmy, że cały wszechświat energii nazwiemy kosmosem - ateiści wierzą, że kosmos nie był stworzony. Jeśli energia jest wieczna to rzeczywiście nikt jej nie stworzył, gdyż zawsze istniała. Jednak w tym miejscu ciśnie się do głowy niedorzeczne pytanie: “Kto stworzył wszechświat od czasu gdy on zawsze istniał?” W tym momencie równie bezsensowne jest zadawanie pytania: “Kto stworzył Boga?” ponieważ Bóg zawsze istniał.
Jeżeli wszechświat nie jest wieczny, to potrzebuje on swojej przyczyny. Mówiąc to jeszcze inaczej; jeśli coś nie ma początku, to tym samym nie potrzebuje przyczyny swego początku. Podobnie istnieje Bóg, który nie ma początku, dlatego jest absurdalne, aby zadawać pytanie: “Kto stworzył Boga?” Pytanie to oscyluje w kategorii takich pytań jak: “Kto stworzył coś nie stworzonego? Kto wyprodukował coś nie wyprodukowanego?” itd.
Jako chrześcijanie wierzymy, że musi być Bóg, dlatego że świat posiada swój początek. Podążając za logiką tego stwierdzenia rozumiemy, że wszystko, co posiada początek, posiada także i tego, który to zapoczątkował. W tym momencie jednak przychodzi pytanie: “Skąd wiemy, że wszechświat miał swój początek, a może on zawsze egzystował?”
I tu jesteśmy zmuszeni odwołać się do filozofii; agnostyk Bertrand Russell, dylemat ten rozwiązał w taki sposób:“Czy świat miał początek, czy nie, jeżeli nie, to nie potrzebuje stworzyciela, jeżeli został stworzony, to możemy spytać: “Kto stworzył Stwórcę (Boga)?” Ale, jeżeli Stwórca (Bóg) ma swego stworzyciela, to nie jest on Bogiem. W obu przypadkach, nie dochodzimy do pierwszej niczym nie spowodowanej przyczyny.” W odpowiedzi na to, bezsensowne jest także, aby zadawać pytanie: “Kto uczynił Boga?” Oczywiście, że wszystko, co miało początek miało tego, co to zapoczątkował. “Nic”, nie może stworzyć czegoś. Dlatego Bóg nie potrzebuje przyczyny, ponieważ On nie miał żadnego początku.
Dowodzę o tym tylko w tym celu, aby wykazać, że wszechświat miał swój początek. Dwa mocne argumenty przemawiają za tym. Pierwszy pochodzi od strony naukowej — drugie prawo termodynamiki. Drugi wynika z filozofii, mianowicie; niemożliwość, nieskończonej liczby momentów. Według drugiego prawa termodynamiki, wszechświat nie posiada nieustającej energii. Ale, jeżeli wszechświat rozwija się, to nie może to trwać wiecznie. Nie możemy nigdy posunąć się poza nieograniczoną ilość energii. Stąd, wszechświat musiał mieć początek. Aby to jeszcze lepiej zilustrować; każdy samochód ma ograniczoną ilość energii (benzyny), właśnie, z tego powodu od czasu do czasu musimy go zatankować — oczywiście, dzieje się to częściej niż to lubimy, jednak fakt, że musimy uzupełniać brakującą benzynę wskazuje na to, że był czas, w którym została ona napełniona. Krótko mówiąc, wszechświat miał początek, jakikolwiek miał on początek musi mieć tego, który go zapoczątkował. Dlatego, wszechświat musiał mieć Stwórcę.
Niektórzy spekulują, że wszechświat jest samo rozwijający się, ale taka pozycja, dosłownie jest czystą spekulacją nieposiadającą żadnego realnego dowodu. Faktycznie to jest ona niezgodna z drugim prawem termodynamiki. Nawet agnostyk Robert Jastrow wskazał na fakt, że: “gdy wewnątrz gwiazdy wodór raz został spalony i przemieniony na cięższe elementy, to nigdy nie może być przywrócony do swego oryginalnego stanu. W taki sposób minuta za minutą i rok za rokiem używany w gwiazdach wodór robi się coraz to mniejszy w jego zaopatrzeniu.” Jeżeli całkowita ilość faktycznej energii pozostaje taka sama, ale wszechświat nie posiada zdatnej do użytku energii, ponieważ nigdy nie miał nieskończonej jej ilości — gdyż nieskończona ilość energii nigdy nie może podlegać redukcji. To oznaczyłoby, że wszechświat nie mógł w przeszłości istnieć wiecznie. Musiał mieć swój początek. Teraz, jeśli to wszystko jest prawdą; a przecież nie może być inaczej, to musi istnieć Stwórca czasoprzestrzeni, wszechświata, który nazywamy kosmosem — tak tym Stwórcą jest wiecznie egzystujący Bóg. Jeżeli udowodniłem wieczną Bożą egzystencję, to chyba nie będzie zbyt złośliwe, aby zapytać: “Co robił Bóg zanim uczynił wszechświat?” Musimy w tym miejscu przyjąć do naszej świadomości niezbyt łatwy do zrozumienia fakt, że Boga nie ogranicza żaden rodzaj czasu, aż do chwili, gdy czas został stworzony. Czas rozpoczął się wraz ze stworzeniem. Przed stworzeniem czas nie egzystował. Także dla Boga nie było żadnego czasu. Wszechświat jeszcze nie egzystował. Ale ktoś uparty mógłby pomyśleć:
- - Jeśli nie było czasu przed tym kiedy czas się rozpoczął, to co było?
Bóg jest wieczny, i tylko On przed powstaniem czasu był wiecznością.
Każda rzecz, którą oglądamy naszymi oczami lub trzymamy w ręku wskazuje na swego twórcę. Dlatego jest nieważne jak głośno krzyczą zwolennicy Ewolucji i powstania wszechświata przez przypadek. Nie są oni w stanie pokonać przerażającą próżnię determinizmu i zakończyć kreowanie nowych wynalazków, aby sprzeczać się i przeciwstawiać Stwórcy. Nauka jest nieprzekonywująca, kiedy próbuje sformułować, w jaki sposób mogła powstać osobowość, od czegoś bezosobowego. Nauka nie wie jak sobie poradzić z różnorodnością skutków, jeśli jest jedność pierwszej przyczyny. Ateiści zatracili te mignięcie widziane poprzez większe oczy niż ich własne, są skonfrontowani z wszechświatem, który jest zrozumiały, ale tajemniczy. Jednak w despotyzmie swego naturalistycznego światopoglądu próbują usunąć tajemnicę i osiągnąć swój cel tylko w zdziesiątkowanej inteligencji. Ateiści negatywnie są usposobieni do cudów i to rabuje ich z cudowności natury samego świata. Poprzez zaprzeczanie możliwości cudów nie mogą oni rozwiązać dylematu stworzenia. Każde zdarzenie, które by nadwerężało możliwości jego naturalistycznego wytłumaczenia, naginane jest do takiego wymiaru, aby pasowało do ich osobistego uprzedzenia. Stąd naturalista woli dojść do konkluzji, że bakteria została przetransportowana międzyplanetarnym sterowanym pociskiem, aby w ten sposób rozpocząć życie na ziemi.Tragedia ateistów naprawdę jest podwójna. Nie tylko dlatego, że czynią swój wysiłek bez powodzenia uzyskania pożytecznej wiedzy, za którą się uganiają, ale także w swoim nienasyconym apetycie wiedzy wtrącają się w rejony, które ostatecznie zaprzeczają ich wyczuciu respektu. Wiele swoich zarzutów wobec wiary w Boga opierają na przestarzałych zdogmatyzowanych twierdzeniach, że między wiarą a nauką istnieją tak wielkie sprzeczności, że w żaden sposób nie dadzą się pogodzić, i można o nich mówić tylko w kategoriach: albo — albo. Tak stawiają sprawę ateiści, którzy szukają swego oparcia tylko w nauce. Wielu z nich mówi, że spojrzeliby realniej na chrześcijaństwo, gdyby przedstawiono im dowody, że Biblia zgadza się z nauką. Być może kiedyś takie wymagania wydawały się nie osiągalne. Dziś coraz częściej nauka potwierdza słowa Biblii. Oczywiście, że Biblia nie może być zgodna z jakimkolwiek naukowym obrazem świata, ponieważ nauka ciągle się zmienia, naukowy obraz wszechświata ulega ciągłej przebudowie. Natomiast przesłanie Biblijne jest niezmienne.
Pewien matematyk ujął ten problem w ten sposób: “Nie ma konfliktu między Biblią a nauką. Konflikt istnieje jedynie między tym, co w mniemaniu niektórych ludzi głosi Biblia, i tym co w ich mniemaniu mówi nauka. Jest rzeczywiście różnica między tym co mówi Biblia, a tym, co wielu przypisuje Biblii. Tak samo jest różnica między tym, co mówi nauka, a tym co wielu przypisuje nauce”.
Jeżeli nauka mówi, że wszechświat powstał przez eksplozję, to daje nam podstawę do zrozumienia twierdzenia Biblii, że pierwszym aktem stworzenia były słowa wypowiedziane przez Boga: “Niech będzie światłość!” Pismo stwierdza, że Bóg stworzył świat widzialny i niewidzialny, świat niewidzialny jest wieczny tak jak Bóg jest wieczny. “To co widzialne, jest doczesne, a to co niewidzialne, jest wieczne” (2Kor.4:18). Świat niewidzialny ogarnia i jednocześnie przenika świat widzialny, oba stanowią dwa aspekty jednej rzeczywistości, tak samo jak widzialna materia i odkryta przez uczonych antymateria. Nauka mówi, że materia jest uchwytna w dwóch aspektach, w aspekcie cząstki widzialnej i niewidzialnego pola. Oba te aspekty uzupełniają się, mimo że są ze sobą sprzeczne.
Dlatego Biblię można rozumieć z punktu widzenia świata widzialnego i niewidzialnego. Ci wszyscy, którzy przyjmują jej treść tylko od strony świata widzialnego, znajdują w Biblii mity i legendy. Kto czyta ją uznając istnienie świata niewidzialnego — nauka nie zaprzecza jego istnieniu — ten powie: Tak tu widać Boże działanie i Jego ingerencję, widać tu jak na dłoni wielkie czyny Boże. Biblia nie rości sobie pretensji informowania nas o faktach odnoszących się do kosmosu, geologii, biologii itd. Ta część należy do nauki i dociekliwości ludzkiego rozumu, którym obdarzył go Bóg.
Biblia została nam dana do tego celu aby: “…obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę. Całe pismo pożyteczne jest do nauki” — tak pisze apostoł Paweł do Tymoteusza. Dlatego dalej stwierdza, że Pismo służy także — “do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowania w sprawiedliwości, aby człowiek był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany”.
Wielu wierzących obawia się stawiać trudne pytania myśląc, że w ten sposób deklarują swoją niewiarę, a nawet obrażają Boga. Nie zgadzam się z taką postawą i nie znajduję dla niej w Biblii poparcia. Bóg kocha naszą dociekliwość i chęć poznania prawdy, właśnie w tym celu zbawił nas do życia wiecznego, abyśmy mieli możliwość poznać Jego wielkość, Jego nieskończone piękno i mądrość.
Przez wiarę w Syna Bożego staliśmy się obywatelami wieczności. Jednak już dziś jesteśmy w stanie stanąć na progu wieczności i z podziwem oglądać nieskończoność stworzonego przez Boga piękna wszechświata. Czym więcej pytań tym więcej uchylają się drzwi Bożej mądrości, a życie wieczne staje się wówczas bardziej upragnionym gorącym pożądaniem tego; “co przygotował Bóg tym, którzy Go miłują, a przygotował im to co ucho nie słyszało, co oko nie widziało i co na rozum człowiekowi nie przyszło.” (1Kor. 2:9)
Rev. Lech Foremski