Ekumenizm na świecie

Anglikański prezent dla katolików i nie tylko — św. John Henry Newman


17 paź­dzier­ni­ka br. papież Fran­ci­szek kano­ni­zo­wał jed­ne­go z naj­bar­dziej zna­nych angiel­skich myśli­cie­li reli­gij­nych – Joh­na Henry’ego New­ma­na. Na uro­czy­sto­ści kano­ni­za­cyj­ne do Rzy­mu przy­by­ła duża dele­ga­cja angli­kań­ska, w tym kil­ku bisku­pów, któ­rzy sie­dzie­li w spe­cjal­nym sek­to­rze bli­sko papie­skie­go tro­nu. Kró­lo­wą Elż­bie­tę repre­zen­to­wał ksią­żę Walii Karol. W kate­drze West­min­ster­skiej odby­ły się dzięk­czyn­ne nie­szpo­ry za kano­ni­za­cję. Kaza­nie wygło­sił arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry Justin Welby, zwierzch­nik Kościo­ła Anglii, z któ­re­go New­man wystą­pił w 1845 r.



Dziś kon­wer­sja na kato­li­cyzm w Anglii wywo­łu­je podob­ne emo­cje jak kon­wer­sja pol­skich kato­li­ków na angli­ka­nizm – zacie­ka­wie­nie, rza­dziej złe emo­cje, ale w wik­to­riań­skiej Anglii kato­li­cyzm był wyzna­niem wciąż podej­rza­nym, głów­nie imi­gran­tów z Irlan­dii i sto­sun­ko­wo nie­wiel­kiej dia­spo­ry angiel­skiej.

- Współ­cze­sny zeświec­czo­ny czło­wiek będzie się zasta­na­wiał, dla­cze­go prze­cho­dze­nie z jed­nej nie­oświe­co­nej insty­tu­cji do dru­giej mia­ło­by być istot­ne dla kogo­kol­wiek; współ­cze­sny, eku­me­nicz­nie nasta­wio­ny chrze­ści­ja­nin był­by skon­ster­no­wa­ny zja­dli­wy­mi reak­cja­mi wie­lu w Koście­le Angliikomen­to­wał na łamach New Sta­te­sman abp Rowan Wil­liams, eme­ry­to­wa­ny arcy­bi­skup Can­ter­bu­ry, któ­ry w swo­jej mło­do­ści sam zasta­na­wiał się nad kon­wer­sją na rzym­ski kato­li­cyzm.

Abp Wil­liams przy­po­mniał, że przej­ście na kato­li­cyzm w 1845 roku moż­na przy­rów­nać do przej­ścia na islam w 2019 – To było wzię­cie na sie­bie brze­mie­nia pra­wie uni­wer­sal­ne­go potę­pie­nia, a dla New­ma­na sytu­acja była jesz­cze gor­sza, bio­rąc pod uwa­gę jego pozy­cję w Koście­le Anglii – dodał Wil­liams.

A jed­nak w 1845 roku głów­ny przed­sta­wi­ciel ruchu trak­ta­riań­skie­go ks. John Hen­ry New­man porzu­cił eks­po­no­wa­ne sta­no­wi­ska aka­de­mic­kie i spo­kój pań­stwo­we­go Kościo­ła Anglii. Krok ten wywo­ła szok.Ks.  New­man był — obok Joh­na Keble­go i Edwar­da Pusey’a – klu­czo­wym przed­sta­wi­cie­lem tzw. Ruchu Oks­fordz­kie­go nazy­wa­ne­go trak­ta­riań­skim od „trak­ta­tów” pisa­nych do dzien­ni­ka The Times. Zwo­len­ni­cy ruchu byli mniej­szo­ścią w Koście­le Anglii, któ­ry defi­nio­wał się wów­czas głów­nie przez pro­te­stanc­ką refor­ma­cję w refor­mo­wa­nym wyda­niu z mały­mi dodat­ka­mi w posta­ci zacho­wa­ne­go epi­sko­pa­tu i katedr. Trak­ta­ria­nie wio­sło­wa­li w dru­gą stro­nę nie szczę­dząc kry­tycz­nych, a cza­sa­mi wręcz wro­gich słów pod adre­sem refor­ma­cji, prze­ko­nu­jąc, że toż­sa­mość Kościo­ła Anglii jest wła­ści­wie kato­lic­ka, a refor­ma­cja była może nie epi­zo­dem, ale jed­nym z wie­lu ele­men­tów, któ­ry świad­czy o wyjąt­ko­wo­ści Kościo­ła Anglii.

Trak­ta­ria­nie natych­miast spo­tka­li się z podej­rze­nia­mi o papizm (pope­ry) i prze­są­dów, a za te uzna­wa­no m. in. ele­men­ty tra­dy­cyj­nej litur­gii kato­lic­kiej – orna­ty, kadzi­dła, świe­ce na ołta­rzu, świę­ta i inne. Trak­ta­ria­nie pod­kre­śla­li zna­cze­nie litur­gii, ale przede wszyst­kim kon­cen­tro­wa­li się na tre­ściach teo­lo­gicz­nych doty­czą­cych ekle­zjo­lo­gii i sakra­men­to­lo­gii. Gdy New­man prze­cho­dził na kato­li­cyzm uwa­ża­no, że ruch trak­ta­riań­ski wydał wła­śnie swój ostat­ni oddech. Nic bar­dziej myl­ne­go – wpraw­dzie New­man prze­szli do Rzy­mu, ale w Koście­le pozo­sta­li zarów­no Pusey i Keble, a tak­że wie­lu innych.

Kon­wer­sja New­ma­na była jed­nak nie­za­prze­czal­nie wiel­kim cio­sem dla tych angli­ka­nów, któ­rzy nie chcie­li pójść za New­ma­nem, cze­go on sam nie ocze­ki­wał. Sza­no­wał wybór przy­ja­ciół, choć oni nie potra­fi­li usza­no­wać jego wybo­ru. Ruch Oks­fordz­ki wal­czył o prze­ży­cie, wia­ry­god­ność i swo­je miej­sce w Koście­le Anglii, a była to wal­ka trud­na, któ­ra otar­ła się o roz­pra­wy sądo­we i wię­zie­nia dla pro­mi­nent­nych duchow­nych na mocy Public Wor­ship Regu­la­tion Act z 1874 r., któ­ry był odpo­wie­dzią par­la­men­tu i sto­li­cy kan­ter­be­ryj­skiej na wycho­dzą­cy z kry­zy­su ruch anglo-kato­lic­ki. Dru­gim życiem ruchu oks­fordz­kie­go byli tzw. rytu­ali­ści i to oni, a nie wypo­sa­że­ni w man­dat pań­stwo­wy prze­ciw­ni­cy, wygra­li wal­kę o kształt Kościo­ła Anglii.

Nie sta­ło­by się tak jed­nak bez Joh­na Henry’ego New­ma­na, któ­ry od 17 paź­dzier­ni­ka jest świę­tym Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Od wie­lu lat New­man ma swój dzień wspo­mnie­nia (com­me­mo­ra­tion) w angli­kań­skim kalen­da­rzu litur­gicz­nym i – o iro­nio – wspo­mi­na­ny jest tak samo jak Keble czy Pusey. To New­man był tym, dzię­ki któ­re­mu ruch anglo­ka­to­lic­ki w Koście­le Anglii nabrał roz­pę­du, sku­tecz­nie i trwa­le odmie­nił jego obli­cze. Oczy­wi­ście była to gra zespo­ło­wa, ale splot wyda­rzeń i chy­ba para­dok­sal­nie jego przej­ście do Rzy­mu wzmoc­ni­ło wolę pozo­sta­łych trak­ta­rian, aby zawal­czyć o kato­lic­kie obli­cze Kościo­ła Anglii.

Jesz­cze za życia New­ma­na poka­zy­wa­no jako przy­kład tego dobre­go angli­ka­ni­na, któ­ry nawró­cił się na kato­li­cyzm. Po śmier­ci New­ma­na postać oks­fordz­kie­go uczo­ne­go, któ­ry swo­je życie ducho­we zaczy­nał jako pro­tet­sanc­ki „ewan­ge­li­kał” była nie­od­łącz­nym ele­men­tem apo­lo­ge­tycz­nej pro­pa­gan­dy w tych kra­jach, gdzie angli­ka­nie i rzym­scy kato­li­cy żyli obok sie­bie. New­ma­na uka­zy­wa­no jako bicz na pro­te­stanc­kich angli­ka­nów i jed­no­cze­śnie wezwa­nie do powro­tu. Uka­zy­wa­no go jako posłusz­ne­go chrze­ści­ja­ni­na, któ­ry zawie­rzył Rzy­mo­wi i zerwał z here­zją.

Przej­ście na kato­li­cyzm było dla New­ma­na rewo­lu­cją pod każ­dym wzglę­dem – nie tyl­ko utra­ta wspo­mnia­nych apa­na­ży i pre­sti­żu, ale i nara­że­nie się na ata­ki. New­man pozo­stał wier­ny sobie, a po przy­ję­ciu świę­ceń kapłań­skich poświę­cił się pra­cy dusz­pa­ster­skiej wśród irlandz­kich emi­gran­tów, nie rezy­gnu­jąc jed­no­cze­śnie z pisa­nia.

Myl­ne było­by jed­nak twier­dze­nie, że wszy­scy w Koście­le rzym­sko­ka­to­lic­kim przyj­mo­wa­li New­ma­na z otwar­ty­mi ręka­mi. Abso­lut­nie nie. New­man spo­ty­kał się z nie­uf­no­ścią, gdy dopo­mi­nał się o pra­wa laika­tu, nie był entu­zja­stycz­ny wobec decy­zji Sobo­ru Waty­kań­skie­go I (1870), któ­ry ogło­sił dogmat o nie­omyl­no­ści i pry­ma­cie jurys­dyk­cyj­nym papie­ża. Nie­ustan­nie był podej­rze­wa­ny o dzia­ła­nia reak­cyj­ne. New­man ze swo­im świe­żym i inte­lek­tu­al­nym podej­ściem do kato­li­cy­zmu i głę­bo­kim przy­wią­za­niem do litur­gii wywo­ły­wał zazdrość i iry­ta­cję kato­li­ków z dzia­da pra­dzia­da. W swo­im dzien­ni­ku zano­to­wał w 1863 roku „Jak bar­dzo osa­mot­nio­ny i ponu­ry jest mój los odkąd jestem kato­li­kiem. Jakiż to kon­trast – jako pro­te­stant uwa­ża­łem, że moja reli­gia jest ponu­ra, ale nie moje życie, a jako kato­lik uwa­żam, że moje życie jest ponu­re, ale nie moja reli­gia.”

Angiel­ski kato­li­cyzm znał wie­lu kon­wer­ty­tów z angli­ka­ni­zmu, w tym i bisku­pów, ale żaden z nich nie był oso­bą tak inspi­ru­ją­cą, zna­ną i sza­no­wa­ną, tak­że poza wspól­no­tą rzym­sko­ka­to­lic­ką. Żaden z nich nie został póź­niej kar­dy­na­łem, choć chy­ba nie bez powo­du – nie udzie­lo­no New­ma­no­wi świę­ceń bisku­pich.

Łód­ka na morzu

John Hen­ry New­man opi­su­jąc swo­je doświad­cze­nie przej­ścia z jed­nej wspól­no­ty do dru­giej uży­wał obra­zu cha­rak­te­ry­stycz­ne­go dla wie­lu rela­cji kon­wer­ty­tów zarów­no do Rzy­mu jak i z Rzy­mu tudzież z jakie­go­kol­wiek wyzna­nia na inne. Mówił, że z bez­piecz­ne­go stat­ku na spo­koj­nych wodach prze­siadł się na łód­kę roz­bu­ja­ną wiel­ki­mi fala­mi. I tak rze­czy­wi­ście było – w jakiejś mie­rze New­man jest „patro­nem” wszyst­kich kon­wer­ty­tów, nie tyl­ko tych, któ­rzy chcą zostać kato­li­ka­mi.

Pisma New­ma­na o świę­to­ści i życiu ducho­wym zarów­no z cza­sów angli­kań­skich, jak i kato­lic­kich nie pozo­sta­wia­ją wąt­pli­wo­ści, że jest to pisarz inspi­ru­ją­cy i to inspi­ru­ją­cy eku­me­nicz­nie.

Stąd też jesz­cze przed ofi­cjal­ną kano­ni­za­cją abp Justin Welby prze­ko­ny­wał, że dzie­dzic­two New­ma­na jest znacz­nie szer­sze niż jeden czy dwa Kościo­ły – To glo­bal­ne dzie­dzic­two, dzie­dzic­two nadziei i praw­dy, poszu­ki­wa­nia Boga i cał­ko­wi­te­go odda­nia na rzecz Ludu Boże­go – mówił abp Welby.

https://www.facebook.com/newmancanonisation/videos/archbishop-justin-welby-on-newmans-legacy/2332439947071213/

Z kolei abp Ber­nard Lon­gley, rzym­sko­ka­to­lic­ki metro­po­li­ta Bir­ming­ham i współ­prze­wod­ni­czą­cy Angli­kań­sko-Rzym­sko­ka­to­lic­kiej Komi­sji Mię­dzy­na­ro­do­wej (ARCIC), mówił pod­czas sym­po­zjum w Rzy­mie, że nawet po swo­jej kon­wer­sji New­man nie prze­stał być nad­zwy­czaj­nym źró­dłem przy­jaź­ni mię­dzy angli­ka­na­mi a rzym­ski­mi kato­li­ka­mi.

Wyjść poza czar­no-bia­ły sche­mat

Pod­czas nie­szpo­rów dzięk­czyn­nych w rzym­sko­ka­to­lic­kiej Kate­drze West­min­ster­skiej aż roiło się od angli­kań­skich duchow­nych. Do bło­go­sła­wień­stwa udzie­la­ne­go oso­bi­ście przez głów­ne­go cele­bran­sa kard. Vin­cen­ta Nichol­sa pod­cho­dzi­li rów­nież angli­kań­scy bisku­pi, w tym biskup Lon­dy­nu Sarah Mul­lal­ly.

Jed­nak to, co zro­bi­ło ogrom­ne wra­że­nie to kaza­nie abpa Justi­na Welby’ego, któ­ry odniósł się nie tyl­ko do oso­by New­ma­na, ale i pyta­nia: jaka jest wła­ści­wie rola angli­kań­skie­go bisku­pa, a szcze­gól­nie arcy­bi­sku­pa Can­ter­bu­ry zapro­szo­ne­go do wygło­sze­nia kaza­nia pod­czas nabo­żeń­stwa dzięk­czyn­ne­go za kano­ni­za­cję byłe­go duchow­ne­go angli­kań­skie­go?

Abp Welby posłu­gu­jąc się ana­lo­gią rywa­li­zu­ją­cych klu­bów pił­kar­skich czy par­tii poli­tycz­nych, w któ­rych nie do pomy­śle­nia była­by radość z suk­ce­su daw­ne­go kole­gi w kon­ku­ren­cyj­nym ugru­po­wa­niu, stwier­dził:

Tak wła­śnie czę­sto postrze­ga­ne są nasze Kościo­ła – w naj­lep­szym wypad­ku jako rywa­le, cza­sem opo­nen­ci, a nawet w nie­któ­rych sytu­acjach jako wro­gie siły w trwa­ją­cej od pię­ciu wie­ków woj­nie. To jest spo­sób myśle­nia pro­wa­dzą­cy do poli­tycz­nych zawi­ro­wań naszych cza­sów, któ­ry moż­na porów­nać do cza­sów refor­ma­cji. Jak­że myl­na jest ta ana­lo­gia! Nie jeste­śmy prze­cież wro­ga­mi, ani opo­nen­ta­mi. Nie jeste­śmy nawet rywa­la­mi. Nie daj Boże! I rze­czy­wi­ście, nie Bóg to spra­wił. Jeste­śmy bar­dziej jak rodzi­na, któ­ra mia­ła bar­dzo poważ­ną kłót­nię i roz­wód. Jeste­śmy rodzi­ną, któ­ra nabra­ła pew­nych przy­zwy­cza­jeń, a oka­zjo­nal­nie złych manier wyni­ka­ją­cych z roz­sta­nia. Mimo wszyst­ko wciąż jeste­śmy rodzi­ną, wspól­nie wezwa­ną przez łaskę, pochwy­co­ną przez miłość Boga. I to jest ten moment, w któ­rym poja­wia się św. John Hen­ry, gdyż jest świę­tym obec­ne­go i tam­te­go cza­su, dla­te­go wspól­nie radu­je­my się z jego kano­ni­za­cji.

W kaza­niu abp Welby doce­nił pole­micz­ny styl New­ma­na, goto­wość do odpie­ra­nia ata­ków, posłu­szeń­stwo wobec sumie­nia oraz obro­nę wyklu­czo­nych. Przy­po­mniał, że jako kapłan poszedł do slum­sów „odnaj­du­jąc świe­żą patry­stycz­ną tra­dy­cję miło­ści dla tych, któ­rych świat odrzu­cił”. – Ryczą­cy lew uzna­nia nigdy go jed­nak nie pochło­nął — im wię­cej doświad­czał zaszczy­tów w Koście­le, tym bar­dziej był postrze­ga­ny jako zdraj­ca przez sza­no­wa­nych angli­ka­nów. Przede wszyst­kim jed­nak koro­na chwa­ły jest jego, ale nie dzię­ki nie­mu same­mu, ale dzię­ki Chry­stu­so­wi – zazna­czył angli­kań­ski arcy­bi­skup.

Abp Welby pod­kre­ślił rów­nież, że New­man zanie­mó­wił­by ze zdu­mie­nia, gdy­by widział wysił­ki ruchu eku­me­nicz­ne­go ostat­nich 100 lat. Mówił tak­że o eku­me­nicz­nych impul­sach, do jakich może inspi­ro­wać John Hen­ry New­man,  nawet jeśli nie każ­dy zga­dza się z decy­zją, jaką pod­jął:

– Musi­my kochać z otwar­ty­mi ocza­mi. Św. John Hen­ry nigdy nie był naiw­ny co do Kościo­ła kato­lic­kie­go swo­ich cza­sów, ani wobec Kościo­ła Anglii, z któ­rym roz­stał się po przy­ja­ciel­sku. My tak­że nie powin­ni­śmy być naiw­ni. Aby dostrzec praw­dę musi­my wyzwo­lić się z dwu­bie­gu­no­we­go, czar­no-bia­łe­go spo­so­bu patrze­nia, pola wal­ki mię­dzy ide­ami a poczu­ciem lojal­no­ści. Św. John Hen­ry widział praw­dę i ją poko­chał, mimo potrza­ska­nych naczyń, w któ­rych była prze­cho­wy­wa­na (…) Jako angli­ka­nin mówił nie­po­chleb­ne rze­czy o rzym­sko­ka­to­lic­kich prak­ty­kach, a jako rzym­ski kato­lik nie szczę­dził kry­ty­ki angli­kań­skim zwy­cza­jom. Jego reflek­sje mogą pomóc naszym wspól­no­tom zmie­niać się i zbli­żać się do sie­bie. — mówił pry­mas całej Anglii.

New­man dziś

Odno­szę wra­że­nie, że w Pol­sce (ale chy­ba nie tyl­ko) postać New­ma­na zosta­ła zre­du­ko­wa­na do hasła ‘kon­wer­ty­ta’ – zagu­bio­ne­go pro­te­stan­ta, któ­ry ujrzał świa­tło Rzy­mu, trwa­jąc uprzed­nio w ducho­wej próż­ni. Chciał­bym, aby to było myl­ne wra­że­nie. Oczy­wi­ście trud­no ode­rwać New­ma­na od tema­tu kon­wer­sji, ale bio­rąc pod uwa­gę jego chęć do spo­ru zarów­no z daw­ną, jak i nową wspól­no­tą, wyda­je się, że New­man może być i jest inspi­ra­cją dla tych, któ­rzy widzą pro­ble­my w skost­nia­łych, zasta­łych i zado­wo­lo­nych z sie­bie insty­tu­cjach kościel­nych – taką był z pew­no­ścią Kościół Anglii wik­to­riań­skiej Anglii, pew­ny swo­jej potę­gi i narzę­dzie impe­rial­nej poli­ty­ki zamor­skie­go mocar­stwa.

W uro­czy­stość Wszyst­kich Świę­tych uczest­ni­czy­łem w pięk­nym nabo­żeń­stwie w angli­kań­skiej kate­drze Chry­stu­sa i NMP w Wor­ce­ster. Pięk­nym nie tyl­ko ze wzglę­du na archi­tek­tu­rę i histo­rię miej­sca, muzy­kę i opra­wę litur­gicz­ną, ale przede wszyst­kim ze wzglę­du na kaza­nie.

Roz­wa­ża­nia poświę­co­ne świę­to­ści zaha­czy­ły w pew­nym momen­cie o nowe­go świę­te­go Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go – sta­łym wąt­kiem kaza­nia było uję­cie wia­ry jako zada­nia i wal­ki, wyzwa­nia i zada­nia, a nie kata­lo­gu prawd do uzna­nia, jakie­goś boha­ter­stwa, któ­re moż­na łatwo osią­gnąć zali­cza­jąc eta­py 1, 2 i 3. John Hen­ry New­man poja­wił się w kon­tek­ście zma­gań, ducho­wej wal­ki, któ­ra nie skoń­czy­ła się wraz z kon­wer­sją na kato­li­cyzm, a wręcz nabra­ła rumień­ców. Wątek ten umiej­sco­wio­ny w kon­tek­ście czy­tań, pie­śni i litur­gii uka­zał – przy­naj­mniej dla mnie – nie od razu oczy­wi­ste zna­cze­nie New­ma­na.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.