
- 25 lutego, 2018
- przeczytasz w 5 minut
Dość często powtarzaną tezą dialogu ekumenicznego ostatnich lat jest stwierdzenie, że linie podziałów między tradycjami chrześcijańskimi dotyczą bardziej spraw etyczno-moralnych aniżeli ściśle doktrynalnych. Więcej, mają one przebiegać ponadwyznaniowo czyniąc ...
Konserwatyzm etyczny to jednak za mało? Impas w dialogu ewangelikalno-rzymskokatolickim?
Dość często powtarzaną tezą dialogu ekumenicznego ostatnich lat jest stwierdzenie, że linie podziałów między tradycjami chrześcijańskimi dotyczą bardziej spraw etyczno-moralnych aniżeli ściśle doktrynalnych. Więcej, mają one przebiegać ponadwyznaniowo czyniąc z ewangelikalnych protestantów naturalnych sojuszników rzymskich katolików. Czy tak jest naprawdę? Pokazuje to wewnątrzewangelikalny konflikt ws. dialogu z Rzymem.
Na początku grudnia 2017 r. struktury Światowego Aliansu Ewangelicznego (WEA) z Włoch, Hiszpanii i Malty wystosowały ośmiostronicowy list otwarty do centralnych władz WEA, w którym skrytykowały dotychczasowe działania ekumeniczne, diagnozując “odejście Aliansu od swych historycznych pozycji w sprawach wiary”, która stanowi równowagę z jednej strony wobec katolickiej teologii, a z drugiej wobec liberalnej teologii protestanckiej. Już w październiku 2017 r. informowaliśmy na ekumenizm.pl o zastrzeżeniach hiszpańskiego oddziału WEA, który sceptycznie odniósł się do porozumień rzymskokatolicko-ewangelikalnych w kontekście jubileuszu 500 lat reformacji i nie tylko. Grudniowy list podpisały także oddziały we Włoszech i na Malcie. Dokument stwierdza, że „jedność stała się rozmytym terminem, który można odnieść do jakiejkolwiek relacji, pomijając zasady, które zawsze charakteryzowały ewangelikalnych chrześcijan.”
Co więcej, sygnatariusze zarzucają centrali WEA mylne i zbyt emocjonalne oświadczenia na temat papieży oraz angażowanie się w działalność ekumeniczną, która miała wywołać zażenowanie w lokalnych społecznościach ewangelikalnych. Autorzy odwołują się ponadto do wypowiedzi hiszpańskich, maltańskich, włoskich, francuskich oddziałów WEA wspominając ponadto polski Alians Ewangeliczny, które w październiku 2013 roku miały przestrzec centralę przed zbyt entuzjastycznymi wypowiedziami nt. Kościoła rzymskokatolickiego i papieża Franciszka parę miesięcy po wyborze argentyńskiego kardynała na Biskupa Rzymu. Dotychczas ekumenizm.pl nie udało się potwierdzić tej informacji jakoby polski Alians Ewangeliczny miał przyłączyć się do zastrzeżeń wysuwanych przez ewangelikalnych z Europy południowo-zachodniej.
Główne zarzuty podnoszone w liście ewangelikalnych to przepaść doktrynalna między rzymskim katolicyzmem a ewangelikalnym protestantyzmem, szczególnie w odniesieniu do rozumienia autorytetu Pisma Świętego, papiestwa czy Eucharystii, a także obawa, że liderzy WEA dążą wraz z Watykanem i Światową Radą Kościołów (ŚRK) do stworzenia sztucznej jedności zamiatając pod dywan różnice teologiczne. Powołują się m.in. na zeszłoroczne konsultacje międzywyznaniowe zorganizowane przez Globalne Forum Chrześcijan w Ghanie, a dotyczące odrzucenia prozelityzmu, oraz rozmowy WEA z Rzymem i ŚRK. Hiszpanie, Maltańczycy i Włosi zaapelowali więc o natychmiastowe zastopowanie prowadzonych dialogów, sprzeciwiając się jedności sakramentalnej z Kościołem rzymskim dopóki ten… nie zrezygnuje z „wciąż niebiblijnych pozycji”.
Na zastrzeżenia regionalnych oddziałów WEA odpowiedziała centrala — również w formie listu otwartego. Według władz WEA list z trzech krajów nie odnosi się do działań podejmowanych przez WEA w dialogu z Kościołem rzymskokatolickim, a formułowane zarzuty wynikają z niezrozumienia intencji i treści bilateralnych kontaktów z Rzymem oraz raportów wypracowanych w ramach Globalnego Forum Chrześcijańskiego.
WEA stwierdza wprost, że autorzy list skompilowali raporty z różnych spotkań wyciągając zbyt pochopne wnioski nt. rozmów ekumenicznych z Rzymem i ŚRK, nie konfrontując wpierw swoich podejrzeń u źródła, czyli w centrali WEA.
- To poważne zarzuty, jakie wysuwacie, ale nie są one w jakikolwiek sposób zbliżone do tego, co właściwie jako WEA robimy – stwierdza WEA.
Jednocześnie władze WEA przyznały, że pod warstwą nieporozumienia tkwi głęboko skrywana obawa dotycząca międzywyznaniowych relacji WEA, zwłaszcza z Kościołem rzymskokatolickim.
Dostrzegamy, że ewangelikalno-katiolickie relacje są niezwykle wrażliwą kwestią dla ewangelikalnych w wielu częściach świata, szczególnie w tych, gdzie katolicy stanowią zdecydowaną większość. Wiemy, że nasi ewangeliczni bracia i siostry we Włoszech, Hiszpanii, na Malcie i w innych miejscach mieli bolesne doświadczenia z Kościołem katolickim. Kwestie te nie są przemilczane podczas trwających dyskusji z Watykanem – czytamy w oświadczeniu WEA.
(Nie)oczekiwane poparcie od konwertyty
Wewnątrzewangelikalna potyczka ws. ekumenizmu nie była ani pierwsza, ani ostatnia i została zauważano przez ekumenicznych partnerów.
Na łamach konserwatywnego brytyjskiego tygodnika Catholic Herald sprawę skomentował ks. Dwight Longenecker, który… wsparł oświadczenie trzech oddziałów WEA:
- Jako katolicki kapłan i były ewangeliakał popieram oświadczenie wystosowane przez członków Światowego Aliansu Ewangelicznego.
Cytując na początku artykułu słowa wiersza Roberta Frosta: „Dobre ogrodzenia to dobrzy sąsiedzi”, duchowny zadeklarował:
Jestem po ich stronie. Stwierdzają, że ciepłe myśli kierowane pod adresem Rzymu są oparte na sentymantalizmie i teatralności (…) Nowy Ekumenizm jest prawie całkowicie zagospodarowany nie tylko przez protestantów i katolików, ale przez liberalnych protestantów i liberalnych katolików. Już teraz wspólnie wierzą w prawie wszystko, a wierzenia te nie są ani historycznym protestantyzmem, ani historycznym katolicyzmem., ale humanistycznym, świeckim i wodnistym mlekiem i niedopieczonym tostem, który tworzą ich słodziutko słabą religię.
Ks. Longenecker dodał, że woli ekumenizm ze staroświeckimi ewangelikalnymi niż z katolikiem, który uważa, że powinno się zbawić świat ochroną klimatu i afirmacją reprodukcyjnej wolności, czyli akceptacją aborcji czy antykoncepcji.
Jasność pomroczna
Wypowiedź ks. Longeneckera i wewnątrzewangelikalny spór uzmysławiają, że obwieszczanie prawdziwie ekumenicznego sojuszu przeciwko demonicznym siłom liberalizmu chrześcijańskiego tudzież innych -izmów stanowiących zagrożenie dla tradycyjnych zasieków to zdecydowanie za mało. Najwyraźniej agenda czerpiąca inspirację z negatywnych emocji i przeświadczeniu o niezłomnym administrowaniu prawdą, jak i święte oburzenie wobec „relatywistów” to dość mało kuszący produkt, aby porozumieć się przeciwko „złemu światu”. Wspólny “wróg” nie zawsze łączy, ale zawsze przyczynia się do wyostrzenia radykalsów we własnym obozie.
Podobny mechanizm działa również w dialogu rzymskokatolicko-prawosławnym, w którym co rusz ogłaszane są sojusze na rzecz moralności i zachowania wiary, ale gdy przychodzi do praktycznej współpracy i szacunku na niwie pozamedialnej to wióry lecą…