Ekumenizm na świecie

(Nie)Niepokalanie Poczęta


Prak­tycz­nie nie­zau­wa­że­nie minę­ła 170. rocz­ni­ca ogło­sze­nia przez Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki dogma­tu o Nie­po­ka­la­nym Poczę­ciu Marii Pan­ny.


Ogła­sza­jąc bul­lę Inef­fa­bi­lis Deus 8 grud­nia 1854 roku, papież Pius IX zakoń­czył trwa­ją­cy od wie­ków spór teo­lo­gicz­ny w swo­im Koście­le, przy­naj­mniej teo­re­tycz­nie.

Teo­lo­gicz­ne eks­plo­ra­cje na temat kon­tro­wer­sji, czy Mat­ka Boża była wol­na od grze­chu pier­wo­rod­ne­go, trwa­ły zasad­ni­czo od cza­sów Ojców Kościo­ła, jed­nak­że w tam­tym okre­sie spra­wa ta nie była w naj­mniej­szym stop­niu tak nośna jak spo­ry chry­sto­lo­gicz­no-try­ni­tar­ne.

Zagad­nie­nie „żyło sobie” na mar­gi­ne­sie kościel­nych debat i zasad­ni­czo był to bar­dziej „pro­blem” Zacho­du niż Wscho­du, gdyż chrze­ści­jań­skie­mu Wscho­do­wi, mówiąc naj­ogól­niej, nie było po dro­dze z augu­stiań­ską nauką o grze­chu pier­wo­rod­nym. Na Zacho­dzie ist­nia­ła cała pale­ta sta­no­wisk od prze­ciw­ni­ków opi­nii o Nie­po­ka­la­nym Poczę­ciu (Ber­nard z Cla­irvaux czy Tomasz z Akwi­nu) aż po gorą­cych zwo­len­ni­ków (Bona­wen­tu­ra). Papie­stwo, co zna­mien­ne, zacho­wy­wa­ło raczej neu­tral­ne sta­no­wi­sko w spra­wie, któ­ra postrze­ga­na była czę­sto jako spór mię­dzy domi­ni­ka­na­mi a fran­cisz­ka­na­mi.

Co jesz­cze cie­kaw­sze, temat nie był przed­mio­tem kon­tro­wer­sji w cza­sach Refor­ma­cji, bo ani Luter, ani Kal­win (przy­naj­mniej w począt­ko­wym okre­sie) nie nego­wa­li zacho­wa­nia Marii od grze­chu pier­wo­rod­ne­go, a i kontr­re­for­ma­cyj­ny Sobór Try­denc­ki – czy jak kto woli Sobór refor­my kato­lic­kiej – nie zmie­nił zasad­ni­czo nicze­go w naboż­nym prze­ko­na­niu, iż Maria (Mary­ja) z łaski Bożej była wol­na od grze­chu pier­wo­rod­ne­go.
Spór roz­go­rzał wewnątrz same­go kato­li­cy­zmu, gdy odży­ła pole­mi­ka fran­cisz­kań­sko-domi­ni­kań­ska, któ­rą – jak wspo­mnia­no – zakoń­czył papież Pius IX. Było to istot­ne wyda­rze­nie, gdyż w cza­sie, gdy jesz­cze nie ist­niał dogmat o pry­ma­cie jurys­dyk­cyj­nym i nie­omyl­no­ści papie­ża (1870) i po dłu­gim cza­sie nie­ogła­sza­nia „nowych” dogma­tów, Kościół Rzym­ski usta­mi swo­je­go abso­lut­ne­go zwierzch­ni­ka zde­fi­nio­wał praw­dę wia­ry, potę­pia­jąc jed­no­cze­śnie tych, któ­rzy jej w ten spo­sób nie wyzna­ją.

Ogło­sze­nie dogma­tu o Nie­po­ka­la­nym Poczę­ciu to też pró­ba gene­ral­na przed wspo­mnia­nym dogma­tem o nie­omyl­no­ści papie­skiej, któ­ry jesz­cze bar­dziej scen­tra­li­zo­wał i skle­ry­ka­li­zo­wał Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki, spra­wia­jąc, że trwa­ją­ce obec­nie roz­mo­wy o syno­dal­no­ści wyma­ga­ją fine­zyj­nej gim­na­sty­ki teo­lo­gicz­no-kano­nicz­nej.

Nic więc dziw­ne­go, że w kon­tek­ście roku 1854 w zapo­mnie­nie czy jakąś for­mę rela­ty­wi­za­cji poszły daw­ne wypo­wie­dzi Ojców Kościo­ła oraz refor­ma­to­rów. Znów wyostrzy­ły się kon­tu­ry mię­dzy­wy­zna­nio­wej pole­mi­ki. Para­fra­zu­jąc popu­lar­ne w rzym­sko­ka­to­lic­kich śro­do­wi­skach tra­dy­cjo­na­li­stycz­nych hasło „i komu to prze­szka­dza­ło” moż­na było­by rzec, że do cza­su ogło­sze­nia dogma­tu w 1854 roku mało komu prze­szka­dza­ła twór­cza nie­do­okre­ślo­ność naboż­ne­go prze­ko­na­nia o wol­no­ści Marii od grze­chu obec­ne­go zarów­no w póź­niej­szym sta­ro­ka­to­li­cy­zmie czy nawet chrze­ści­jań­stwie wschod­nim. Podob­nie sta­ło się z ogło­szo­nym w 1950 dogma­tem o Wnie­bo­wzię­ciu NMP.

Ten rocz­ni­co­wy i poświą­tecz­ny tekst piszę jako reflek­sję po roz­mo­wie ze zna­jo­mym maria­wi­tą, z któ­rym prze­pro­wa­dzi­łem inte­re­su­ją­cą deba­tę teo­lo­gicz­ną, tym razem wła­śnie na temat Nie­po­ka­la­ne­go Poczę­cia NMP. Tra­dy­cyj­nie wymie­ni­li­śmy kon­fe­syj­nie uwa­run­ko­wa­ne uprzej­mo­ści, a więc argu­men­ty „za” i „prze­ciw”, cie­płe epi­te­ty o here­zji i innych, po czym nie­wi­dzial­nym atra­men­tem spi­sa­li­śmy pro­to­kół róż­nic, że zasad­ni­czo każ­dy z nas pozo­sta­nie przy swo­im poglą­dzie.

Poja­wi­ła się przy tym reflek­sja zwią­za­na nie tyl­ko z Nie­po­ka­la­nym Poczę­ciem NMP, choć od tego przekonania/dogmatu wycho­dzą­ca. Otóż, o ile w prze­szło­ści zagad­nie­nia maryj­ne roz­pa­la­ły mię­dzy­wy­zna­nio­wą pole­mi­kę, były wręcz papier­kiem lak­mu­so­wym inno­ści, czy wręcz nie­prze­jed­na­ne­go cha­rak­te­ru dogma­tycz­ne­go roz­zie­wu, o tyle we współ­cze­snym dia­lo­gu eku­me­nicz­nym – tym komi­syj­nym, jak i prak­tycz­nym – mario­lo­gii nie odgry­wa żad­nej roli lub tyl­ko sym­bo­licz­ną.

Ostrze mario­lo­gicz­nej pole­mi­ki stę­pi­ło się i to nie tyl­ko ze wzglę­du na cięż­szy gatu­nek spraw zwią­za­nych z rozu­mie­niem urzę­du duchow­ne­go, Kościo­ła, świę­ceń kapłań­skich kobiet (ordy­na­cja kobiet) czy zagad­nień etycz­no-moral­nych, ale o wie­le bar­dziej fun­da­men­tal­ne­go pyta­nia o zasad­ność, celo­wość i przy­szłość chrze­ści­jań­stwa dogma­tycz­ne­go w kon­tek­ście seku­la­ry­za­cji czy po pro­stu nie­przy­sta­wal­no­ści i nie­zro­zu­mie­nia teo­lo­gicz­nych zawi­ło­ści przez ław­ko­we­go chrze­ści­ja­ni­na. To fakt już na płasz­czyź­nie reflek­sji w ramach wła­sne­go wyzna­nia, a nie wspo­mi­na­jąc o zesta­wie­niu wia­ry wła­sne­go Kościo­ła z tym, co mówią inni chrze­ści­ja­nie. Do tego docho­dzi kom­po­nent spa­da­ją­cej wie­dzy reli­gij­nej, o czym świad­czy cho­ciaż­by to, że “Nie­po­ka­la­ne Poczę­cie” mylo­ne jest czę­sto z dogma­tem o dzie­wo­ródz­twie Jezu­sa, co jest jed­nym z cen­tral­nych tema­tów zbli­ża­ją­cych się świąt Boże­go Naro­dze­nia.

I tak 8 grud­nia, dzień, w któ­rym rzym­scy kato­li­cy, maria­wi­ci i część angli­ka­nów na róż­ne spo­so­by mówi o Nie­po­ka­la­nym Poczę­ciu Marii Pan­ny jest świę­tem, któ­re nie tra­cąc nic na swo­jej wymo­wie teo­lo­gicz­nej dla danej wspól­no­ty i w danej wspól­no­cie, utra­ci­ło zupeł­nie (anty)ekumeniczną siłę raże­nia. W jakimś sen­sie mamy powrót do począt­ków, gdy w róż­nych ogród­kach chrze­ści­jań­skie­go kra­jo­bra­zu hodo­wa­no odmien­ną wraż­li­wość w tema­tach, któ­re póź­niej ule­gły teo­lo­gicz­ne­mu zabe­to­no­wa­niu.

Dziś debe­to­ni­za­cja – nie bez zasłu­gi seku­la­ry­za­cji i ruchu eku­me­nicz­ne­go – para­dok­sal­nie umoż­li­wia każ­dej ze wspól­not, w tym tej naj­więk­szej, kon­cen­tra­cję na tym, co wła­ści­wie wyra­ża lub chce wyznać poprzez swo­ją wia­rę w Nie­po­ka­la­ne Poczę­cie NMP, a innym, któ­rzy tego poglą­du i wia­ry nie podzie­la­ją, uzmy­sło­wie­nie sobie, dla­cze­go tak wła­śnie jest. Jed­no­cze­śnie nale­ży przy­jąć do wia­do­mo­ści, że zde­cy­do­wa­nej więk­szo­ści chrze­ści­jan na świe­cie temat ten w ogó­le nie zaj­mu­je, podob­nie jak i klu­czo­wy dogmat o Trój­cy Prze­naj­święt­szej, któ­re­go uro­czy­ste ogło­sze­nie w wyzna­niu wia­ry w przy­szłym roku (pra­wie) cały świat chrze­ści­jań­ski świę­to­wać będzie.

Czy to dobrze, czy źle? Z pew­no­ścią dobrze jest roz­wa­żać i roz­ma­wiać, choć cza­sem i dzię­ki mil­cze­niu moż­na otrzy­mać zro­zu­mie­nie spraw, któ­re zakry­te są przed naszy­mi ocza­mi i zmy­sła­mi. Jak mawia­ła świę­ta mistycz­ka M. Fran­cisz­ka Kozłow­ska, „dogma­ty podzie­li­ły chrze­ści­jan, ale miłość zjed­no­czy wszyst­kich chrze­ści­jan”.

» Ekumenizm.pl: Wnie­bo­wzię­ta..? Eku­me­nicz­ne “amen”?


 


Gale­ria
Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.