Nauka religii według Napieralskiego
- 25 września, 2008
- przeczytasz w 1 minutę
“A to ksiądz tłucze uczniów, a to mówi nastolatkom, że antykoncepcja to straszny śmiertelny grzech, a to nie pozwala zapalić świeczki w dyni na Helloween” — tak widzi naukę religii w szkole przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Grzegorz Napieralski. W opublikowanej na swoim blogu wypowiedzi Napieralski wyraził nadzieję, że “młodzi ludzie wyciągną Polskę z wszechobecnej klerykalizacji”. W następnych linijkach opisuje jak według niego wygląda nauka tego przedmiotu w szkole. “Co innego, gdyby były to rzetelne zajęcia […]
“A to ksiądz tłucze uczniów, a to mówi nastolatkom, że antykoncepcja to straszny śmiertelny grzech, a to nie pozwala zapalić świeczki w dyni na Helloween” — tak widzi naukę religii w szkole przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Grzegorz Napieralski.
W opublikowanej na swoim blogu wypowiedzi Napieralski wyraził nadzieję, że “młodzi ludzie wyciągną Polskę z wszechobecnej klerykalizacji”. W następnych linijkach opisuje jak według niego wygląda nauka tego przedmiotu w szkole. “Co innego, gdyby były to rzetelne zajęcia z religioznawstwa, poznawania różnych wierzeń i kultur. Ale to indoktrynacja, która często kończy się fatalnie dla kształtujących się psychicznie młodych ludzi” — pisze.
Nawiązuje też do przywilejów Kościoła katolickiego w Polsce: “Kościół nie płaci podatków, nie płaci ubezpieczenia społecznego, bierze za to od każdego z nas około 100 mln rocznie z Funduszu Kościelnego, dostaje liczne zwroty majątku (pechowo są to szkoły, szpitale, przedszkola, domy pomocy społecznej, które są wyrzucane na bruk). Niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że Kościół jest największym w Polsce posiadaczem ziemskim i największym w Polsce odbiorcą unijnych dopłat bezpośrednich.”