Nowe muzeum na krakowskim Kazimierzu
- 21 czerwca, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
W połowie kwietnia na krakowskim Kazimierzu swoje podwoje otworzyło nowe muzeum. Pierwsza jego ekspozycja — wystawa fotografii “Ślady Pamięci” — jest hołdem dla galicyjskich Żydów. Muzeum “Galicja” mieści się w budynku dawnej fabryki mebli. Przeszło rok trwał jej remont, ale warto było czekać. Postindustrialne wnętrza nadają muzeum specyficzny charakter: rozmach dawnej hali przemysłowej zderza się tu z dyskretnym duchem współczesnej sztuki fotograficznej. Takich […]
W połowie kwietnia na krakowskim Kazimierzu swoje podwoje otworzyło nowe muzeum. Pierwsza jego ekspozycja — wystawa fotografii “Ślady Pamięci” — jest hołdem dla galicyjskich Żydów.
Muzeum “Galicja” mieści się w budynku dawnej fabryki mebli. Przeszło rok trwał jej remont, ale warto było czekać. Postindustrialne wnętrza nadają muzeum specyficzny charakter: rozmach dawnej hali przemysłowej zderza się tu z dyskretnym duchem współczesnej sztuki fotograficznej. Takich kontrastów jest zresztą więcej.
Prezentowana w “Galicji” jako pierwsza wystawa zdjęć “Ślady Pamięci” opisuje przeszłość galicyjskich Żydów przez pryzmat dziedzictwa ich kultury materialnej, zachowanego do dziś na terenie Polski południowej. Nie jest to więc wystawa historyczna, nie pokazuje ani muzealnych eksponatów ani pożółkłych archiwalnych zdjęć. Przeciwnie — to zbiór blisko 140 dużych kolorowych fotografii przedstawiających ślady, które przeszłość odciska w teraźniejszości.
- Muzeum jest dziełem polsko-brytyjskiej fundacji — wyjaśnia Chris Schwarz, pochodzący z Wielkiej Brytanii autor zdjęć i jednocześnie dyrektor “Galicji”. Pytany, czy w obliczu kiepskiej na ogół kondycji kultury w Polsce, nie obawia się o finansową przyszłość instytucji odpowiada: — Oczywiście byłoby nierozważne w ogóle nie się bać, ale gdyby to strach miał decydować o naszych działaniach, nigdy byśmy ich nie rozpoczęli.
Chris Schwarz wyjaśnia, że “Galicja” bardziej przypomina galerię niż muzeum, bo to, co obecnie widać, to dopiero pierwszy etap działalności placówki. — Galerie wystawiają i sprzedają obrazy, naszym głównym celem jest pokazywanie zdjęć w kontekście edukacyjnym. To właśnie funkcja muzeum: pokazywać i uczyć — Schwarz zapowiada, że wkrótce oferta “Galicji” zostanie rozszerzona o koncerty, wykłady, warsztaty, debaty…
Z drugiej strony “Galicja” nie jest klasycznym muzeum. — Nie mamy tu gablotek, eksponatów. To z założenia nie zastygła ekspozycja, ale centrum kulturalne i artystyczne, promieniujące żywo na całą dzielnicę — mówi Marta Leja z “Galicji”. — Nie chcemy zresztą zamykać się w naszych ścianach: chcemy organizować wycieczki po Kazimierzu, ale także jeździć po różnych miejscach z naszą wystawą … — dodaje.
Zdjęcia Schwarza uzupełniają komentarze napisane przez profesora Jonathana Webbera. Obu autorom wystawy przyświecała idea “zebrania w jedną całość obrazu pozostałości żydowskiego świata kultury w Galicji, które nadal można zobaczyć, oraz opisanie i wyjaśnienie tych śladów w sposób treściwy, przystępny i prowokujący do myślenia”.
Wszystkie fotografie podzielono na pięć sekcji. Pierwsza z nich koncentruje się na ruinach — pokazując, jak podupadło to, co niegdyś było wspaniałe. Dziś galicyjskie synagogi i cmentarze są najczęściej zaniedbane, porośnięte trawą, czasem otoczone byle jak skleconym płotem. Bywa i tak, jak w Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie w dawnej świątyni urządzono centrum handlowe, jak choinka obwieszone jaskrawymi płachtami reklam. To znaki pustki po tych, których zmuszono do ucieczki, deportowano, pomordowano…
Druga część wystawy udowadnia potęgę i żywotność dawnej kultury żydowskiej. Monumentalne synagogi, nagrobki wielkich rabinów, mistyków i artystów pokazują i takie jej aspekty, których trudno doszukać się gdziekolwiek indziej na świecie. Dotyczy to m.in. siły chasydyzmu, mistycznego ruchu w judaizmie, szczególnie silnie rozwijającego się właśnie w Galicji.
Kolejną zmianę nastroju wprowadza część trzecia wystawy, dokumentująca Holokaust, czas zagłady całej żydowskiej społeczności Galicji. Tu miejsca martyrologii stają się przejmującym świadectwem ludobójstwa, a zarazem dramatycznym krzykiem, który potomnych ma uchronić przed powtórką czasów, gdy jedni ludzie skazali drugich na unicestwienie. Miejsca męczeństwa, w przeciwieństwie do miejsc żydowskiego kultu religijnego, są na ogół zadbane, choć często niewiele z nich pozostało. Widać, że zarówno władze, jak i sąsiedzi i przyjaciele, rodziny i potomkowie pomordowanych, starają się choćby w najprostszy, symboliczny sposób uczcić pamięć, tych, którzy nie przeżyli Zagłady. A że Żydzi ginęli nie tylko w obozie Auschwitz-Birkenau, udowadniają zdjęcia kilkunastu innych miejsc masowej kaźni, w tym przede wszystkim Bełżca, gdzie zamordowano blisko 600 tysięcy ludzi.
Wydawać by się mogło, że po Holokauście żydowskie życie w Galicji całkowicie zanikło. Z pewnością nigdy nie będzie już takie, jak było, ale odnaleźć też można liczne ślady kontynuacji; pokazuje je czwarta sekcja “Śladów pamięci”. Tu widzimy synagogi, które wciąż służą jako miejsce modlitwy, muzea lub biblioteki, w których młodzi ludzie mogą poznawać historię zgładzonej społeczności. Obserwujemy zadbane cmentarze, które wciąż służą jako miejsce grzebania zmarłych, a jednocześnie stają się coraz bardziej zadbanymi pamiątkami po mniej lub bardziej wybitnych postaciach. Bywa, że tam, gdzie z nekropolii pozostały jedynie kupki gruzu, z fragmentów nagrobków budowane są lapidaria czy ściany płaczu, które symbolizują nie tylko pamięć o pochowanych tam ludziach, ale również cała żydowską kulturę zniszczoną przez Holokaust.
Wreszcie ostatnia część wystawy pokazuje ludzi, dotąd nieobecnych na zdjęciach, będącymi w pierwszej mierze znakami świata wyludnionego, pozbawionego tych, którzy go stworzyli. Teraz widzimy działania na rzecz upamiętnienia Zagłady — Marsz Pamięci czy oficjalne wizyty w Auschwitz-Birkenau — czy inicjatywy takie jak Festiwal Kultury Żydowskiej, studia judaistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim, Centrum Kultury Żydowskiej, trasy turystyczne na Kazimierzu… Co równie ważne w Krakowie i innych miastach Galicji odradza się życie żydowskie, które — jak pisze prof. Webber — “znalazło nowe źródła inspiracji, jak również trwa w ciągłości z przeszłością”.