Ekumenizm w Polsce i na świecie

Piątek po 5. Niedzieli Wielkiego Postu Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny


Ubło­go­sła­wił Cię Pan w mocy Swo­jej, iż przez Cię w niwecz obró­cił nie­przy­ja­ciół naszych. Bło­go­sła­wio­naś ty, cór­ko od Pana, Boga wyso­kie­go, nad wszyst­kie nie­wia­sty na zie­mi (Judy­ty 13, 22). Moż­na się zasta­na­wiać, co czu­ła Mary­ja, spo­ty­ka­jąc Swo­je­go Syna. Nie było to spo­tka­nie, jakie­go zazwy­czaj wyglą­da­ła. Wte­dy, w Naza­re­cie, z utę­sk­nie­niem ocze­ki­wa­ła jego powro­tu ze sto­lar­ni św. Józe­fa. Kie­dy Chry­stus Pan roz­po­czął swo­ja dzia­łal­ność i opu­ścił dom rodzin­ny, wyglą­da­ła Jego przy­by­cia […]


Ubło­go­sła­wił Cię Pan w mocy Swo­jej, iż przez Cię w niwecz obró­cił nie­przy­ja­ciół naszych. Bło­go­sła­wio­naś ty, cór­ko od Pana, Boga wyso­kie­go, nad wszyst­kie nie­wia­sty na zie­mi (Judy­ty 13, 22).

Moż­na się zasta­na­wiać, co czu­ła Mary­ja, spo­ty­ka­jąc Swo­je­go Syna. Nie było to spo­tka­nie, jakie­go zazwy­czaj wyglą­da­ła. Wte­dy, w Naza­re­cie, z utę­sk­nie­niem ocze­ki­wa­ła jego powro­tu ze sto­lar­ni św. Józe­fa. Kie­dy Chry­stus Pan roz­po­czął swo­ja dzia­łal­ność i opu­ścił dom rodzin­ny, wyglą­da­ła Jego przy­by­cia do Naza­re­tu.

Radość. To sło­wo naj­le­piej odda­wa­ło­by atmos­fe­rę tam­tych spo­tkań. Tym­cza­sem teraz wie, że z dro­gi, po któ­rej kro­czy jej Syn nie ma powro­tu do Naza­re­tu. Koniec będzie na Górze Czasz­ki, Gol­go­cie. Patrzy na nie­go, a jej ser­ce mogło­by wów­czas powtó­rzyć za Tre­na­mi Jere­mia­szo­wy­mi: O, wy wszy­scy, któ­rzy idzie­cie przez dro­gę; obacz­cie a przy­pa­trz­cie się, jeśli jest boleść jako boleść moja (Tr. Jer. 1, 12). Czy może być coś bar­dziej strasz­ne­go dla mat­ki, jak bez­sil­ność wobec śmier­ci Syna? Jak spoj­rze­nie w oczy dziec­ka, któ­re za chwi­lę umrze?

Czę­sto­kroć życie sta­wia nas na dro­dze, na któ­rej nasza bez­sil­ność docho­dzi do gra­nic wytrzy­ma­ło­ści. Sta­je­my wobec nie­moż­no­ści zatrzy­ma­nia cza­su i mate­rii, jak­by uwię­zie­ni w pusz­cze wypeł­nio­nej bez­na­dzie­ją. Nie­ko­niecz­nie posta­wie­ni w obli­czu śmier­ci bli­skiej nam oso­by. Wystar­czy brak pra­cy, porzu­ce­nie przez kocha­ją­ca oso­bę, cho­ro­ba, pęd nie­wia­do­mo dokąd i nie­wia­do­mo za czym.

Ale czyż nie mówi­my do Maryi: bło­go­sła­wio­naś od Boga twe­go wyso­kie­go nad wszyst­kie nie­wia­sty na zie­mi (Jud. 31,23)? Bło­go­sła­wio­na, czy­li szczę­śli­wa bo odnaj­du­ją­ca Wolę Bożą; mówią­ca Bogu: niech mi się sta­nie według Sło­wa Two­je­go. I sta­ło się. Nie tyl­ko Wcie­le­nie, ale i Dzie­ło Odku­pie­nia przez krzyż, mękę, śmierć. Mogła Mary­ja prze­cież popro­sić, aby stał się cud, tak jak oneg­daj w Kanie Gali­lej­skiej. Nie uczy­ni­ła tego. Mil­czą­co przy­ję­ła to, co Bóg zamie­rzył wzglę­dem Jej przed wie­ka­mi. I nie musia­ła pro­sić o cud, bo on się wyda­rzył. Cud Boskiej miło­ści: zba­wie­nie świa­ta przez Chry­stu­sa.

Nie­kie­dy nie rozu­mie­my cier­pie­nia i pro­si­my o cudow­ne uwol­nie­nie od nie­go. A może wystar­czy­ło­by zaufać Bogu, tak jak Mary­ja, i tyl­ko cicho szep­tać bądź Wola Two­ja. Nad nami, w nas i poprzez nas.

subdk. M. Daniel

Lek­cja: Judy­ty 13, 22–25; Ewan­ge­lia: Jana 19, 25–27.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.