Pokój w sobie
- 1 stycznia, 2006
- przeczytasz w 5 minut
Pod koniec każdego roku skłonni jesteśmy patrzeć wstecz na przebytą drogę, dokonywać podsumowań i analiz, liczyć sukcesy i klęski. Spoglądamy także w przyszłość. I choć przyszłość ta jest nieznana, staramy się ją przeniknąć, przewidzieć, zaplanować. Czasem u progu nowego roku czynimy dobre postanowienia, snujemy plany, uskrzydlamy marzenia.Dzieje się tak nie tylko w życiu poszczególnego człowieka, w życiu rodziny. Podobnie jest w życiu całej ludzkości, w życiu społeczeństw, narodów i państw. Jednym […]
Pod koniec każdego roku skłonni jesteśmy patrzeć wstecz na przebytą drogę, dokonywać podsumowań i analiz, liczyć sukcesy i klęski. Spoglądamy także w przyszłość. I choć przyszłość ta jest nieznana, staramy się ją przeniknąć, przewidzieć, zaplanować. Czasem u progu nowego roku czynimy dobre postanowienia, snujemy plany, uskrzydlamy marzenia.
Dzieje się tak nie tylko w życiu poszczególnego człowieka, w życiu rodziny. Podobnie jest w życiu całej ludzkości, w życiu społeczeństw, narodów i państw. Jednym z podstawowych zagadnień, na którym skupia się zainteresowanie świata na początku każdego roku, jest sprawa pokoju. Kilkanaście lat temu, z inicjatywy papieża Pawła VI, dzień 1 stycznia został ogłoszony Światowym Dniem Pokoju.
Wschód — Zachód, Północ — Południe
Nie ustały próby bezpośredniego podporządkowania sobie siłą narodów ubogich i bezbronnych. Rozwinęły się natomiast metody pośredniego podporządkowania sobie słabszych przy pomocy nacisków ekonomicznych. Służą one do tego, by pozbawić jednostki oraz całe narody ich słusznych uprawnień, utrzymać w zależności społecznej i ekonomicznej.Rozwijający się handel udoskonaloną bronią pogłębia kryzysy polityczne. Główne mocarstwa militarne nie zawsze angażują się bezpośrednio w konflikty regionalne, lecz przez swoją postawę pogłębiają je, nadają im oblicze ideologiczne, a wyzyskując sytuację ubogich i bezbronnych budują własną przewagę w różnych regionach świata. A cóż powiedzieć o nieustającym widmie zagłady atomowej, które wzięło swój początek z walki o supremację między Wschodem i Zachodem? Lęk przed zagładą sprawia, że coraz więcej państw pragnie wejść w posiadanie broni masowej zagłady i czyni to kosztem własnych społeczeństw. To, że broń ta dotychczas nie została użyta, nie wynika bynajmniej z mądrości, lecz ze strachu. Prezydent Rosji, która już dawno nie jest mocarstwem, może wymuszać pomoc materialną i jednocześnie nie liczyć się ze stawianymi warunkami politycznymi. W każdej chwili bowiem – jak to się stało w sprawie Czeczenii – może wyszczerzyć zęby i przypomnieć światu, że posiada spory arsenał atomowy.
Nikt nie jest w stanie przewidzieć, czy i kiedy w mózgu schorowanego staruszka czy bandyckiego tyrana pojawi się rzeczywista lub urojona wizja zagrożenia, która sprowokuje go do naciśnięcia złowrogiego guzika.
Większe jednak zagrożenia dla światowego pokoju, większe niż tendencje imperialistyczne, równie silne na Wschodzie jak też na Zachodzie, stanowią różnorakie formy niedorozwoju ekonomicznego, rosnącej zależności i pogłębiającej się przepaści ekonomicznej między Północą a Południem. Trwały pokój nie może bowiem zaistnieć tam, gdzie panoszy się niesprawiedliwość społeczna i ekonomiczna, rodzące niezadowolenie i podziały, nienawiść oraz gwałt.
Ład warunkiem pokoju
Pokój jest niezaprzeczalnie wielką wartością. Jest dobrodziejstwem dla każdego człowieka, dla społeczeństw i państw. Jest wartością niepodzielną. Może być osiągnięty tylko wówczas, gdy wszystkie narody dążyć będą do niego, jako do wartości powszechnej. Już z tych wymogów wynika, że osiągnięcie trwałego pokoju nie jest sprawą łatwą. Wymaga bowiem dobrej woli wszystkich, wymaga uczciwości, szczerości, odpowiedzialności.
Wszelkie próby zaprowadzenia pokoju światowego spełzną na niczym, jeśli nie będą oparte na sprawiedliwości społecznej oraz prawdziwym poszanowaniu praw i godności każdej osoby ludzkiej. Jeśli nawet XXI wiek będzie wiekiem bez wojny światowej, to nie znaczy, że będzie to wiek pokoju. Wybuchać bowiem będą konflikty lokalne, wojny przestępczych gangów i mafii, zwiększy się niezwykle groźna działalność grup terrorystycznych. Czy zatem możliwe jest osiągnięcie światowego pokoju na konferencjach międzynarodowych, nawet przy najlepszej woli polityków?
Droga dialogu międzynarodowego prowadzonego w duchu solidarności tworzy klimat szacunku dla osoby ludzkiej, dla wartości i kultury innych, dla autonomii i praw narodów do samostanowienia. Dialog pozwala także na wzajemne poznanie, przezwyciężenie egoizmu i budowanie struktur, w których solidarność międzynarodowa stanie się trwałym znamieniem świata.
Droga dialogu i solidarności byłaby wystarczająca dla zbudowania światowego pokoju, gdyby polegał on jedynie na braku konfliktów. Tymczasem to, że w jakimś rejonie świata nie ma wojny, nie oznacza bynajmniej, że panuje tam trwały pokój. Podobnie jak to, że mąż nie kłóci się z żoną nie musi oznaczać, że w rodzinie panuje ład i pokój. Tam bowiem, gdzie mamy do czynienia z utrwalonymi sprzecznymi interesami, egoizmem, próbami zręcznych manipulacji, których celem jest panowanie nad innymi, tam pokój faktycznie jest zagrożony.
Pokój jest więc w gruncie rzeczy wartością moralną.Korzenie napięć i konfliktów tkwią w sercu człowieka. To one stanowią prawdziwe zagrożenie pokoju, który zaczyna się nie na międzynarodowych spotkaniach polityków, ale właśnie w sercu człowieka – każdego człowieka. Niemożliwe jest zbudowanie trwałego pokoju w świecie, jeśli wcześniej nie zbuduje się pokoju w sobie samym, w rodzinie, w społeczeństwie, w narodzie, jeśli nie oprze się go na fundamentach ładu moralnego.
Nowy ład międzynarodowy, który ma stanowić fundament świata w pokoju, musi mieć charakter ładu moralnego.
Nieładem moralnym są wszystkie sytuacje, w których zaprzeczony zostaje prymat osoby ludzkiej. W stosunkach międzynarodowych dzieje się tak zawsze, gdy kraje bogate stosują ekonomiczny wyzysk krajów ubogich, gdy kraje silne zmuszają kraje słabsze do prowadzenia określonej polityki, niekoniecznie dla nich korzystnej.
W stosunkach wewnątrzpaństwowych narusza się prymat osoby ludzkiej, kiedy zwodzi się własne społeczeństwo obietnicami osiągnięcia natychmiastowych korzyści materialnych, kiedy składa się kłamliwe deklaracje przedwyborcze, kiedy toleruje się korupcję urzędników państwowych i brutalność policji, kiedy pozwala się na to, by wąskie grupy dysponujące możliwościami nacisku politycznego i ekonomicznego bogaciły się nadmiernie kosztem upokarzającej nędzy większości.
W życiu jednostek zaprzecza się prymatowi osoby, jeśli hołduje się indywidualizmowi i egoizmowi, jeśli pęd do posiadania i nadmiernej konsumpcji zniekształca wartości niematerialne.
Ład moralny, będący podstawą pokoju jest konieczności¹ życiową ludzkości. Od niego zależy przyszłość świata i przyszłość człowieka. Zależą od niego trudne przemiany, jakie przejść musi ludzkość, by przetrwać: przemiana cywilizacji śmierci w cywilizację życia, cywilizacji wrogości i nienawiści w cywilizację dobra i miłości, cywilizacji kłamstwa w cywilizację prawdy. Nie wolno ustać w wielorakich wysiłkach na rzecz takich właśnie przemian. I nie jest to tylko zadanie dla elit politycznych, naukowych czy kulturalnych – to zadanie dla nas wszystkich.
Budowa ładu moralnego rozpoczyna się już w rodzinie, przy każdej kołysce, w szkole, przy podejmowaniu właściwych i skutecznych działań wychowawczych. A zaczyna się od siebie, od budowania pokoju z samym sobą, z własną rodziną, z sąsiadami – od budowania pokoju w sobie.
A. Orsini