Post Filipowy — prawosławny Adwent (rozważanie)
- 4 grudnia, 2008
- przeczytasz w 5 minut
Pewnego razu św. Grzegorz Teolog, modląc się w konstantynopolitańskiej cerkwi w święto Bożego Narodzenia, zwrócił się do wiernych z takimi oto słowami: “Chrystus się rodzi! Wyjdźmy Jemu na spotkanie!”. Podobnie my w czasie Postu Bożonarodzeniowego powinniśmy przygotować się, aby wyjść nowo narodzonemu Dzieciątku na spotkanie, aby choć o jeden mały krok przybliżyć się do Niego. Będąc w okresie postu przed świętem Bożego Narodzenie, zwanego też Postem Filipowym, dziękujemy […]
Pewnego razu św. Grzegorz Teolog, modląc się w konstantynopolitańskiej cerkwi w święto Bożego Narodzenia, zwrócił się do wiernych z takimi oto słowami: “Chrystus się rodzi! Wyjdźmy Jemu na spotkanie!”. Podobnie my w czasie Postu Bożonarodzeniowego powinniśmy przygotować się, aby wyjść nowo narodzonemu Dzieciątku na spotkanie, aby choć o jeden mały krok przybliżyć się do Niego.
Będąc w okresie postu przed świętem Bożego Narodzenie, zwanego też Postem Filipowym, dziękujemy Bogu, że znowu mamy sposobność przygotowywać się, aby wziąć udział w tajemnicy przyjścia na świat naszego Zbawiciela. Jak mówi św. Teofan Pustelnik (Zatwornik), podczas tego postu powinniśmy przyjąć Ciało i Krew Chrystusa, aby odczuć całym sobą, że słowo stało się ciałem, że Chrystus stał się jednym z nas, jest w nas i z nami.
Lecz czy to wystarczy? Czy już możemy wyciągać dłonie w geście powitania nowo narodzonego Boga i śpiewać razem z aniołami: „Chwała Bogu na wysokości”?
Głównymi duchowymi zajęciami wierzącego chrześcijanina są: post, modlitwa, pokuta i miłosierdzie. O każdym z tych obowiązków zostały już napisane tomy, wygłoszono na ich temat tysiące kazań. Wszystko zdaje się być z pozoru proste – nie będę jadł mięsa, pomodlę się, może nawet przeczytam cały psałterz, w odpowiednim dniu przystąpię do Świętych Sakramentów i… po tym będzie wielkie święto.
Czy w takim razie w XXI w. potrzebujemy jeszcze postu i pokuty, skoro i tak od dwóch tysięcy lat możemy niezmiennie świętować Boże Narodzenie, śpiewać kolędy i pozdrawiać się Chrystos Rażdajetsa – Sławitie!?
Często się nad tym nawet nie zastanawiamy, nie stawiamy sobie takiego pytania. Skoro post jest, to znaczy, że musi być, był, będzie i za rok. To prawda – będzie, przecież już od dwóch tysięcy lat śpiewamy: „Chwała Bogu na wysokości” i ta rajska pieśń z pewnością będzie płynęła ponad ziemią jeszcze przez wiele lat mimo tego, że nie zawsze panuje tu głoszony przez aniołów pokój, pokój przyniesiony ziemi przez Bogoczłowieka, pokój głoszony przez Ewangelię – Dobrą Nowinę rozniesioną przez apostołów po całym świecie, między wszystkimi narodami i państwami.
Jednakże może w tym roku ta anielska pieśń powinna zabrzmieć w inny sposób? Powinna zabrzmieć tak, aby można było w niej odczuć promyk Bożej łaski. I właśnie do tego jest nam potrzebny post, by poprzez modlitwę i pokutę oczyścić swój rozum i serce i odnaleźć w nim pokój głoszony przez aniołów w Betlejem.
Obecnie wśród wielu prawosławnych można usłyszeć pytanie, czy Bóg rzeczywiście potrzebuje naszego postu każdego roku? Oczywiście, że Bóg tego nie potrzebuje, ale potrzebuje tego nasza dusza i nasze ciało. Czas postu jest bowiem czasem wypróbowania siebie, rozliczenia za nieprawidłowe uczynki, za wszystko, co nasze sumienie nam zarzuca. To nie Bóg nas wypróbowuje i rozlicza, to my sami powinniśmy to zrobić.
Post to nie tylko powstrzymywanie się od spożywania mięsa. Post to czas, w którym naszej duszy dana jest możliwość oderwania się, choć na chwilę, od ziemskich zależności i zmartwień i spojrzenia w niebo, ujrzenia świata innego, duchowego: jasnego, czystego, wysokiego i przepięknego. To czas, w którym przez chwilę możemy przebywać w obecności aniołów i świętych. A pomaga w tym modlitwa, pokuta i miłosierdzie.
Modlitwa to szczere otwarcie swojego serca ku niebiosom, bo jak pisał św. Teofan, w modlitwie podstawową rzeczą jest stanąć przed Bogiem z umysłem w sercu i stać tak przed Nim nieustannie dzień i noc, aż do końca życia.
Cerkiew prawosławna nieustannie wzywa nas do pokuty poprzez sakrament spowiedzi, a przede wszystkim poprzez post, w którym wszystko – i nasze myśli, i nasze uczynki, i to co jemy powinno pomagać nam w naszym pokajaniu. Pokuta otwiera bowiem nam drzwi nieba, a Chrystus jest gotów podać swoją pomocną dłoń każdemu szczerze pokutującemu.
Chrystus schodzi do nas z niebios, żeby nas podźwignąć, pomóc nam popatrzeć w niebo. Dla nas, którzy przyjęliśmy i uwierzyliśmy w słowa Chrystusa, przygotowanie do święta Jego narodzin jest przygotowaniem do spotkania Samego Boga. Tak, Bóg znowu w tym roku przychodzi na ziemię, żeby każdego z nas odwiedzić w naszym życiu, żeby zapytać jak żyliśmy i co Mu przynosimy w głębi naszego serca i w swych dłoniach. Być może jest to zapalona świeca „Eleosu”, a raczej świece, bo przecież mamy je z zeszłego roku i sprzed dwóch lat – w końcu zapalamy je tylko raz w roku, w wigilię Bożego Narodzenia. Jesteśmy nawet bardziej zapobiegliwi niż mądre panny z przypowieści Chrystusa. Ale czy to oznacza, że cały rok, te 365 dni, to za krótko, by w naszych domach wypaliła się jedna świeca „Eleosu” i nie pamiętamy o miłości i miłosierdziu w dni powszednie? Czy to oznacza, że przez ten rok w naszych domach, rodzinach nic się nie zmieniło i zapomnieliśmy o zeszłorocznym pokajaniu, tak jak w niepamięć poszła świeca „Eleosu”?
Św. Jan Złotousty mówi, że zostało tylko pięć dni, ale te pięć dni wystarczy, żeby się pokajać. Jednak nie wszystkim z nas te pięć dni wystarczy na prawdziwą skruchę. Pomimo tego jednak przygotowujmy się na spotkanie z Jezusem Chrystusem i starajmy się oczyścić swoje serca modlitwą i postem. Pamiętajmy jednak, aby nie postępować przy tym, jak nierozumny człowiek, który posadził przepiękny kwiatek i przychodził każdego dnia, wyjmował go z ziemi i sprawdzał, czy puścił już korzenie. Nauczenie się pokory wymaga cierpliwości, a jej słodkie plony pojawiają się z czasem. Jeżeli chcemy skosztować owoców z rajskiego drzewa, musimy cierpliwie poczekać, aż pokora wyrośnie w naszym sercu i zacznie przynosić takie plony, że wystarczy ich i nam i naszym bliźnim.
I to właśnie dlatego Post Filipowy jest w tym roku, był w tamtym i będzie w następnym. Ale z każdym rokiem nasze Chrystos Rażdajetsa – Sławitie! będzie brzmiało głośniej i radośniej. Amen!
ks. Tomasz Wołosik
(Tekst ukazał się pierwotnie w Wiadomościach Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego 11/2008. Redakcja Ekumenizm.pl dziękuje Redakcji WPAKP za udostępnienie artykułu)