Prawa kobiet w kościele: teoria i praktyka
- 7 lipca, 2003
- przeczytasz w 4 minuty
Odwołanie od decyzji komisji egzaminacyjnej na UKSW‑u redakcja kosciol.pl otrzymała już przed kilkoma dniami. Długo zastanawialiśmy się czy w ogóle je publikować. Jednak doszliśmy do wniosku, że doskonale pokazuje ona stan respektowania praw kobiet w instytucjach kościelnych. Publikując to pismo chcemy zacząć większą dyskusję nad problemem: “kobiety w kościele”. Dane czytelniczki, która przesłała nam list z prośbą o pomoc — do wiadomości redakcji. Jego Magnificencja Prorektor d/s Studenckich UKSW Skarga Zwracam […]
Odwołanie od decyzji komisji egzaminacyjnej na UKSW‑u redakcja kosciol.pl otrzymała już przed kilkoma dniami. Długo zastanawialiśmy się czy w ogóle je publikować. Jednak doszliśmy do wniosku, że doskonale pokazuje ona stan respektowania praw kobiet w instytucjach kościelnych. Publikując to pismo chcemy zacząć większą dyskusję nad problemem: “kobiety w kościele”.
Dane czytelniczki, która przesłała nam list z prośbą o pomoc — do wiadomości redakcji.
Jego Magnificencja
Prorektor d/s Studenckich UKSW
Skarga
Zwracam się z uprzejmą prośbą o wyjaśnienie sytuacji do jakiej doszło w trakcie rozmowy kwalifikacyjnej na studia doktoranckie na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej UKSW w dniu 25 czerwca 2003 roku. Podczas tej rozmowy niemal nie rozmawiano ze mną na temat planowanej pracy doktorskiej (choć przedstawiłam projekt badawczy z wstępnym podziałem na rozdziały — zaakceptowany przez promotora (…) oraz wymagany komplet dokumentów), czy o dotychczasowych projektach naukowych, ale skupiono się wyłącznie na moim osobistym stanie (jestem w dziewiątym miesiącu ciąży). Księża prowadzący rozmowę (nazwiska księży do wiadomości Redakcji) po sprawdzeniu moich dokumentów poinformowali mnie, że nie ma najmniejszych przeszkód formalnych, by przyjąć mnie na studia doktoranckie. Później jednak zaczęli w bardzo niemiły, wręcz arogancki, niegodny osób duchownych, sposób udowadniać mi, że jako osoba, która niebawem będzie mieć dziecko nie powinnam zajmować się nauką, gdyż tych rzeczy nie da się pogodzić. Ks. dr (…) wręcz poinformował mnie, że z jego punktu widzenia przyjęcie mnie na studia obecnie jest zmarnowaniem jednego roku. Członkowie komisji wykładający na specjalizacji psychologicznej zaczęli zadawać pytania, jak zamierzam pogodzić zajęcia z karmieniem piersią.
Po takim przebiegu rozmowy poinformowano mnie, że mam się zastanowić nad sensownością studiów doktoranckich i ewentualnie wycofać papiery, bowiem komisja nie może mnie nie przyjąć. Jednak już dwa dni później dowiedziałam się, że w ten sposób zostałam wprowadzona przez księży prowadzących rozmowy w błąd. W sekretariacie studiów doktoranckich powiedziano mi bowiem, że moje podanie o przyjęcie na studia zostało odrzucone, a ja — jedynie z powodu mojego przejściowego stanu (rozwiązanie nastąpi ok. 9 sierpnia) — nie zostałam przyjęta na studia doktoranckie.
Obawiam się, że takie potraktowanie mnie, jako kandydatki na studia doktoranckie, tylko z powodu płci i przejściowego stanu jest całkowicie niezgodne z polską konstytucją i polskim prawem zakazującym dyskryminacji ze względu na płeć. W art. Art. 32, ustępię 2 Konstutucji RP zapisane jest bowiem, że “Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny”, a w artykule 33, że:. “Kobieta i mężczyzna w Rzeczypospolitej Polskiej mają równe prawa w życiu rodzinnym, politycznym, społecznym i gospodarczym”. Uniemożliwiając mi podjęcie studiów doktoranckich, nie z przyczyn formalnych (tak mnie zapewniano) odebrano mi prawo zagwarantowane w artykule 70 Konstytucji. Głosi on, że “każdy ma prawo do nauki”.
Całkowicie niezrozumiały jest dla mnie również fakt, że decyzję taką podjęto na uczelni katolickiej, która głosi szacunek dla życia poczętego i podkreśla godność kobiety, jako żony, matki, ale także pełnoprawnego członka Kościoła i społeczeństwa (sposób w jaki mnie potraktowały osoby duchowne — nie miał nic wspólnego, choćby ze zwykłym szacunkiem dla drugiej osoby, wynikającym z przyrodzonych jej praw). Oburza mnie fakt, że katolicka uczelnia lekceważy jasne i wyrażne nauczanie Jana Pawła II, który zabrania jakiejkolwiek dyskryminacji kobiet, szczególnie z powodu ich macierzyństwa. “Wystarczy pomyśleć, w jak trudnej sytuacji stawia często kobiety dar macierzyństwa, któremu ludzkość zawdzięcza swoje przetrwanie, i który powinien być odpowiednio doceniany. Z pewnością pozostaje wciąż jeszcze wiele do zrobienia, aby kobieta i matka nie była dyskryminowana” (Jan Paweł II, List do kobiet — 29-VI-1995 rok). Szkoda, że tak wiele do wykonania pozostaje również na uczelni katolickiej.
W adhortacji apostolskiej “Familiaris consortio” Jan Paweł II jasno wskazuje, że nie można roli kobiety w społeczeństwie i Kościele ograniczyć tylko do macierzyństwa. “… trzeba jednak zauważyć, że na specyficznym gruncie rodzinnym szeroko rozpowszechniona tradycja społeczna i kulturalna przyznawała kobiecie jedynie rolę małżonki i matki, nie umożliwiając jej odpowiedniego dostępu do zadań społecznych, zarezerwowanych na ogół dla mężczyzn. Nie ulega wątpliwości, że równa godność i odpowiedzialność mężczyzny i kobiety usprawiedliwia w pełni dostęp kobiety do zadań publicznych” (Jan Paweł II, Familiaris Consortio, 23).
Niestety najwyrażniej te fragmenty nauczania papieskiego nie są brane pod uwagę podczas rekrutacji na UKSW‑u.
Chciałabym się również dowiedzieć, czy jest normalną na UKSW‑u praktyką uniemożliwianie studiów osobom, które mają lub zamierzają mieć dzieci. Chciałabym się dowiedzieć, czy mężczyźni przyjmowani na uczelnię są również pytani o to, czy w najbliższym czasie urodzi się im dziecko, co przecież może utrudnić pisanie im pracy doktorskiej? Czy kobiety, które nie są w widocznej ciąży — są pytane o ewentaulne plany prokreacyjne? Czy warunkiem studiowania na uczelni katolickiej (czyli, jak sądziłam pro-rodzinnej) jest bezdzietność, a może i bezżenność?
Bardzo proszę o pisemne ustosunkowanie się do zarzutów i pytań oraz pisemne, jak najszybsze, uzasadnienie podjętych decyzji. Jest dla mnie absolutnie niedopuszczalnym, z każdego punktu widzenia, takie traktowanie drugiej osoby, szczególnie przez księży.
Na razie czytelniczka oczekuje odpowiedzi od władz uczelni. Gdy tylko ją otrzyma — natychmiast zostanie ona opublikowana.
Zobacz również: