Rastafariański synod
- 18 lipca, 2003
- przeczytasz w 1 minutę
Tysiące wydredowanych rastafarian przybyło do stolicy Jamajki — Kingston, by obradować nad przyszłością swojej religii, w tym nad repatriacją, jak największej ilości wierzących do Afryki oraz nad przezwyciężaniem nierówności społecznych. Rastafarianie z Karaibów, Stanów Zjednoczonych, Europy i Afryki przybyli na trwające przez weekend spotkanie, by w ojczyźnie swojej religii a także muzyki reagge — zastanawiać się nad przyszłością. Rastafarianizm narodził się na Jamajce w latach 30-tych ubiegłego wieku. Jego wyznawcy praktykują jedność z naturą, jedzą tylko […]
Tysiące wydredowanych rastafarian przybyło do stolicy Jamajki — Kingston, by obradować nad przyszłością swojej religii, w tym nad repatriacją, jak największej ilości wierzących do Afryki oraz nad przezwyciężaniem nierówności społecznych.
Rastafarianie z Karaibów, Stanów Zjednoczonych, Europy i Afryki przybyli na trwające przez weekend spotkanie, by w ojczyźnie swojej religii a także muzyki reagge — zastanawiać się nad przyszłością.
Rastafarianizm narodził się na Jamajce w latach 30-tych ubiegłego wieku. Jego wyznawcy praktykują jedność z naturą, jedzą tylko naturalne jedzenie oraz zakręcają włosy w dredy. Na świecie jest obecnie ponad 700 tysięcy rastafarian. Należą oni do rozmaitych sekt i grup, które sprzeczają się o szczegóły doktryny.
Jak podkreśla prof. Rex Nettleford — wykładowca nauk społecznych z University of the West Indies w centrum rastafarianizmu leży nauka o wolności. — Wszędzie na świecie nasz ruch znaczy wolność - tłumaczy.
- Rastafarianizm ludzie kojarzą głównie z gandzią, ale to trzeba zmienić. Chcemy nauczyć ludzi, że jesteśmy za pokojem, wspólnotą i rodziną - dodaje Makeda Hannah.
Wielu rastafarian chce także ukrócić komercyjne wykorzystywanie ich wiary.