Rogate: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim…
- 17 maja, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam. Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna. To powiedziałem wam w przypowieściach; nadchodzi godzina, gdy już nie w przypowieściach będę do was mówił, lecz wyraźnie o Ojcu oznajmię wam. Owego dnia w imieniu moim prosić będziecie, a nie mówię wam, że Ja prosić będę Ojca za was; albowiem sam Ojciec miłuje was, […]
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: O cokolwiek byście prosili Ojca w imieniu moim, da wam. Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna. To powiedziałem wam w przypowieściach; nadchodzi godzina, gdy już nie w przypowieściach będę do was mówił, lecz wyraźnie o Ojcu oznajmię wam. Owego dnia w imieniu moim prosić będziecie, a nie mówię wam, że Ja prosić będę Ojca za was; albowiem sam Ojciec miłuje was, dlatego że wyście mnie umiłowali i uwierzyli, że Ja od Boga wyszedłem. Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca. Rzekli uczniowie jego: Oto teraz wyraźnie mówisz i żadnej przypowieści nie powiadasz. Teraz wiemy, że Ty wszystko wiesz i nie potrzebujesz, aby cię ktoś pytał; dlatego wierzymy, żeś od Boga wyszedł. Odpowiedział im Jezus: Teraz wierzycie? Oto nadchodzi godzina, owszem już nadeszła, że się rozproszycie, każdy do swoich, i mnie samego zostawicie; lecz nie jestem sam, bo Ojciec jest ze mną. To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat.” Jan 16,23b-33
Ilu z nas, bez zastanowienia, odważyłoby się wyjść z łodzi i kroczyć po tafli jeziora, nawet wówczas, gdyby przykazał nam tak sam Jezus? Lęk o własne życie okazałby się o wiele silniejszy niż wiara i ufność w intencje Pana. A jednak św. Piotr zdecydował się na ten krok i wydaje się, że powinniśmy mu zazdrościć tak wielkiego oddania. W bojaźni i drżeniu zaufał Mistrzowi, ufając, że Ten nie pozwoli mu zginąć. Lęk ustąpił zaufaniu. Czy i my potrafimy zaufać Bogu, gdy wznosimy nasze serca w modlitwie.
Czy umiemy się jeszcze modlić? Wielu zatraciło ten dar, wielu wstydzi się osobistej rozmowy z Panem. A jeżeli już się na nią decydujemy często jest to potok słów rzucanych w otchłań. Człowiekowi wydaje się, że im więcej słów padnie z jego ust, tym lepiej się pomodli. A w takim ujęciu modlitwa staje się tylko suchym monologiem. Bogu nie chodzi przecież lawinowo wypowiadane słowa, ale słowa wypowiadane sercem. Modlitwa jest mową serca, nieustannym westchnieniem w Duchu Św. Sam Jezus wielokrotnie upominał swoich uczniów: „a gdy się modlicie, nie bądźcie gadatliwi jak poganie, którzy sądzą, ze dla swej wielomówności będą wysłuchani”. Modlitwa to spotkanie z Bogiem, w którym powinniśmy nastawić się na słuchanie, a zrezygnować z wielomówności. Doskonale wyraził to biblijny Samuel: „Mów Panie bo sługa Twój słucha”.
Czasy w jakich żyjemy rzucają nam przysłowiowe kłody pod nogi. Problemy rodzinne, brak środków do życia, brak perspektyw na lepsze jutro to tylko kilka z powodów, przez które odwracamy się od Jezusa. Ale pamiętajmy o jednym – Chrystus „poniósł za nas śmierć, co więcej, zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami”. To ogromny powód do tego, aby Mu bezgranicznie zaufać.
W przypadku życiowych niepowodzeń, klęsk, momentów słabości, pytań o ich przyczynę i sens zapytajmy o to Jezusa. On jest tym, który jako Mąż Boleści zna nasze troski, on jest Tym który współ-czuje. Wsłuchanie się w słowa Pana, przedstawienie Mu naszych problemów, bolączek, cierpień sprawi, iż nic nie będzie wstanie odłączyć nas od Chrystusowej miłości. Prośmy Ducha Św., aby oświecił nas łąską prawdy, abyśmy nigdy nie przestali żałować, iż za późno weszliśmy na Jego drogę, abyśmy płakali tak, jak św. Augustyn: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa, późno Cię umiłowałem…”. Amen.