VI. Niedziela po Trójcy Świętej — modlitwa i miłość
- 15 lipca, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: “Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”. A Pan jej odpowiedział: “Marto, Marto, troszczysz […]
W dalszej ich podróży przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała się Jego mowie. Natomiast Marta uwijała się koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: “Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła”. A Pan jej odpowiedział: “Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie będzie pozbawiona” Łk 10, 38–42
Marta i Maria z przypowieści ewangelicznej to dwie, zupełnie inne osobowości. Dwa odmienne, integralne skrzydła chrześcijaństwa. Każda z nich jest inną stroną medalu. Nie ma możliwości naśladowania Chrystusa bez prawdziwej i autentycznej modlitwy. Tak samo nie ma również iście prawdziwego chrześcijaństwa bez miłości, bez świadectwa dawanego Chrystusowi, bez pracy i bez miłości.
Czymże jest bowiem modlitwa bez aktywności chrześcijańskiej, realizowanej w miłowaniu bliźniego i w czynieniu ogólnie pojmowanego „dobra”? Jest kwietyzmem. Sprawia, iż dochodzimy do wniosku, że naszym jedynym zadaniem jest kontemplacja.
A praca i aktywna działalność wyzuta z modlitwy? Może nas poprowadzić jedynie do aktywizmu i nadmiernego stawiania na siebie. Wtedy oddalamy się od Boga, tracimy z nim kontakt, choć mogłoby się wydawać, że przez same chrześcijańskie i miłosierne czyny zbliżamy się do Ojca.
Zwróćmy uwagę, iż ptak ze złamanym skrzydłem nie wzbije się do lotu, że nie uda nam się płynąć łodzią wyposażoną w jedno tylko wiosło. Dokładnie tak samo prawdziwy chrześcijanin, wierny uczeń Chrystusa nie może istnieć bez aktywności Marty i kontemplacji Marii. Ora et labora rzekliby benedyktyni.
Oczywiście Chrystus nie potępia gościnności Marty. On upomina ją, aby nie zapomniała o czymś, o czym tak łatwo jest zapomnieć w życiu, aby nie zapomniała o kontemplacji, o modlitwie i refleksji nad sobą i nad doczesnością. To będzie czas poświęcony Bogu. Przecież w codziennych kontaktach wiele czasu poświęcamy dla innych i zawsze czas ten wraca do nas jako prawdziwy zysk – czasem jest to radość, czasem spokój ducha a czasem jakaś głębsza prawda o drugim człowieku.
Tym bardziej czas poświęcony Bogu na modlitwie, na duchowej lekturze, na rekolekcjach, na pielgrzymce wróci do nas jako zysk. A Bóg jest hojniejszy niż ludzie. Potrafi wynagradzać jak Najwspanialszy Ojciec.
Weźmy sobie do serca słowa św. Augustyna. Zawierają one wielką mądrość, która przyda nam się w życiu.
“Módl się tak, jakby twoje zbawienie zależało od Boga,ale pracuj tak, jakby twoje zbawienie zależało od ciebie.”