
- 31 stycznia, 2015
- przeczytasz w 4 minuty
Czy dialog ekumeniczny jest szkodliwy? Nie, a jeśli się okazuje, że jednak tak to albo nie był ekumeniczny albo mało rozumny - takie wnioski nasuwają się po lekturze wywiadu z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem, odpowiedzialnym za dialog z mariawitami.
Dialog niekonstruktywny i szkodliwy
Czy dialog ekumeniczny jest szkodliwy? Nie, a jeśli się okazuje, że jednak tak to albo nie był ekumeniczny albo mało rozumny — takie wnioski nasuwają się po lekturze wywiadu z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem, odpowiedzialnym za dialog z mariawitami.
W tygodniku Idziemy (3/2015) ukazał się wywiad z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem, wykładowcą Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie oraz Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku, zatytułowany “Coraz bliżej jedności”. Duchowny odpowiedzialny jest również za zagadnienia ekumeniczne w diecezji płockiej oraz był członkiem komisji dialogu między Kościołem Rzymskokatolickim a Kościołem Starokatolickim Mariawitów. Jest również autorem niedawno opublikowanej książki o sprawie mariawickiej na podstawie akt Świętego Oficjum.
Rozmowa z Księdzem Profesorem — utrzymana w optymistycznym nastroju — poświęcona jest stanowi ekumenizmu w ogóle, ale dość szczególne miejsce zajmuje dialog z mariawityzmem. Zapytany o jego stan ks. Serweryniak podkreśla dobrą atmosferę po zakończonym w 2009 roku dialogu i stwierdza, że „obie strony rozumieją, że jesteśmy już bardzo blisko prawdy o sobie.” Jednocześnie przyznaje, że wciąż istnieją problemy natury historycznej, międzyludzkiej, oraz, że „mariawici raczej nie chcą rozmowy ani na temat dokumentacji zawartej w książce, ani na temat zarysowanej w zakończeniu perspektywy dialogu.”
Nie brakuje jeszcze mocniejszego akcentu, dotyczącego przeszłości, teraźniejszości i przyszłości: „Na pewno znak zapytania stanowi sprawa tzw. objawień Mateczki. Ale w toku prac naszej komisji do spraw dialogu teologicznego bracia mariawici stwierdzili, że objawienia matki Marii Franciszki nie są częścią doktryny ich Kościoła. W takiej sytuacji można zasadnie pytać, co stanowi o odrębności mariawityzmu i czemu trwają oni w oddzieleniu od Kościoła katolickiego.”
I w sumie ciężko się nie zgodzić z ks. prof. Henrykiem Seweryniakiem, bo jeśli prowadzący w imieniu mariawitów dialog biskupi i kapłani podpisami stwierdzili, że Objawienia Wielkiego Miłosierdzia nie są częścią doktryny mariawickiej, co później biskupi pokątnie potwierdzali w nieudanych rozmowach z Unią Utrechcką, to rzeczywiście nasuwa się pytanie o zasadność trwania Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, bo z kolei dla Kościoła Katolickiego Mariawitów treść Objawień św. Założycielki była, jest i pozostanie częścią doktryny, co wyraźnie powtarzają i siostry kapłanki i co można przeczytać w literaturze mariawickiej wydawanej przez Felicjanów.
Prowadząca rozmowę z ks. Seweryniakiem red. Hanna Dębska już na wstępie zadaje pytanie z tezą, która wydaje się fałszywa: w dialogu mariawicko-rzymskokatolickim tak wiele osiągnięto. Myślę, że jest zupełnie odwrotnie: nie osiągnięto nic ponad to, co nie istniałoby wcześniej. Osiągnięto za to krytyczny poziom chaosu, dezorientacji i zamętu.
Trudno poczytywać stronie rzymskokatolickiej za zarzut, że mariawityzm postrzega jak Chiny Tajwan, czyli jako małą, zbuntowaną prowincję, która jak najszybciej powinna powrócić do macierzy. Tak już z ekumenizmem w tym konkretnym wyznaniowym wydaniu jest i należy się z tym pogodzić. Mniej zrozumiała była i jest niezwykle szczodra gotowość strony mariawickiej do podcinania gałęzi, na której siedzi, co wyraźnie widać w nieustannym lawirowaniu w sprawie członkostwa w Unii Utrechckiej, sprawie Filioque i Niepokalanego Poczęcia NMP (tudzież dogmatu o tymże). Niestety, ale zakończony w 2009 roku dialog prawdziwie ekumeniczny nie był, gdyż doprowadził nie tyle do oczyszczenia pamięci, wyjaśnienia stanowisk, a faktycznego zamazania horyzontów. Dokument, który nie został zaakceptowany przez Kapitułę Generalną, ma szanse stać się jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów Synodu, jeśli ten kiedykolwiek zostanie zwołany, bo — póki co — wszystkie znaki i na niebie wskazują, że kierownictwo Kościoła Starokatolickiego Mariawitów wciąż nie dostrzega takiej potrzeby.
Czy fiasko mariawicko-rzymskokatolickiego dialogu wynika z braku kompetencji po obydwu stronach czy tylko po jednej? Może braku odpowiedniego przygotowania, osób? Dlaczego strona mariawicka nie odpowiada na wnioski ks. prof. Seweryniaka, który jeszcze nie tak dawno z dużym rozrzewnieniem chwalił atmosferę pobożności w Świątyni podczas uroczystości 15 sierpnia 2014 roku? Jaki jest cel dialogu mariawitów z rzymskimi katolikami?
Podczas nabożeństwa ekumenicznego w warszawskim kościele mariawitów na Woli biskup naczelny Michał M. Ludwik Jabłoński wyraził pod koniec mszy świętej nadzieję, że jedność kiedyś nastąpi i będzie “jedna owczarnia i jeden pasterz”. O jakiego pasterza chodzi w tej interpretacji biblijnego tekstu? Czy jednak nie jest też tak, że również według doktryny mariawickiej ten Pasterz już jest, podobnie jak i jedna owczarnia, co pięknie wyraża modlitwa (Akt Adoracji), którą zna każdy mariawita i codziennie zmawia: „Cześć Ci oddajemy, Przenajświętszy Panie Jezu Chryste, tu i we wszystkich kościołach Twoich, które są po całym świecie. Uwielbiamy Ciebie i dzięki Ci składamy, wynagradzamy Ci i błagamy Cię o nawrócenie i Miłosierdzie dla świata.”*
Pytania są, odpowiedzi nie ma…
Dariusz Bruncz
* Tekst modlitwy: Książeczka do Nabożeństwa dla Marjawickiego Kapłaństwa Ludowego, Płock 1937. Identyczny tekst modlitwy znajduje się w: Brewiarzyk Mariawicki, 7. wyd. rozszerzone, Płock 2005.