- 18 kwietnia, 2020
- przeczytasz w 3 minuty
O takich ludziach mówi się: dusza-człowiek. Zmarły dzisiaj ks. dr Włodzimierz Nast był człowiekiem dobrym, spolegliwym, pracowitym, solidnym i uczciwym. Od pół wieku pozostawał ważną i znaną postacią warszawskiej rodziny ekumenicznej, choć nie piastował ekspon...
Dobry ksiądz Włodzimierz, ekumenista niezawodny
O takich ludziach mówi się: dusza-człowiek. Zmarły dzisiaj ks. dr Włodzimierz Nast był człowiekiem dobrym, spolegliwym, pracowitym, solidnym i uczciwym. Od pół wieku pozostawał ważną i znaną postacią warszawskiej rodziny ekumenicznej, choć nie piastował eksponowanych funkcji.
Jako duszpasterz łączył gruntowne wykształcenie teologiczne z wrażliwością na drugiego człowieka. Nie zapomnę pogrzebu zmarłego w wieku niemowlęcym dziecka moich luterańskich przyjaciół. Było to ponad 30 lat temu. Prowadzący ceremonię ks. Włodzimierz był bardzo przybity ich tragedią, szukał słów pocieszania dla przygnębionych rodziców. Powiedział, że przez to, co się stało, Pan Bóg być może chciał oszczędzić temu dziecku dramatów na ziemi. Nie bardzo mnie ten argument przekonał, ale nie chodziło przecież o mnie. Widziałem w tym szlachetną, duszpasterską chęć niesienia pociechy zrozpaczonym ludziom.
Był luteraninem w każdy calu. Jeżeli ktoś by mnie zapytał, kto jest dla mnie typowym duchownym luterańskim, niechybnie odpowiedziałbym, że ks. Włodzimierz Nast. Tę „typowość” wyznacza dla mnie solidna znajomość Biblii i teologii, oraz dobre kaznodziejstwo, nie oderwane od rzeczywistości.
Do tego trzeba dodać jeszcze wielką otwartość, bowiem ks. dr Nast był ekumenistą autentycznym i zaangażowanym. Jako człowiek ogromnej kultury osobistej o innych mówił zawsze dobrze.
Kiedy jako proboszcz prowadził nabożeństwa ekumeniczne w kościele Świętej Trójcy wprowadzał znakomitą atmosferę swoją serdecznością i poczuciem humoru. Wszyscy się dobrze czuliśmy w jego towarzystwie.
Był prawdziwą podporą Ekumenicznego Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Pomagał panu Romanowi Michalakowi w organizacji EUTW, potem wspierał go radą i pomocą, jako członek zespołu programowo-dydaktycznego. Śpiewał w chórze uniwersyteckim. Dla mnie było to wyrazem jego skromności, że on, człowiek, który pełnił funkcję proboszcza najbardziej znanej ewangelickiej parafii, został zwykłym chórzystą.
Kiedy podczas ostatniego występu chóru, na opłatku EUTW w warszawskim zborze baptystów zabrakło niezawodnego ks. Włodzimierza i zaśpiewał tylko jeden męski głos, można było się zaniepokoić, że z jego zdrowiem jest niedobrze. Przypuszczenia, niestety, się sprawdziły.
Ks. Nasta poznałem ponad 40 lat temu, kiedy pełnił urząd wikariusza parafii ewangelicko-augsburskiej Świętej Trójcy. Po śmierci ks. sen. Jana Waltera, który był moim serdecznym znajomym, obawiałem się, czy jego następca będzie kontynuował dzieło ekumeniczne zmarłego proboszcza.
Obawy były płonne, bo następca ks. Waltera nie okazał się ekumenistą malowanym, uaktywniającym się tylko w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. Ekumenią żył cały rok, a po powstaniu EUTW – na co dzień.
Miał przywilej być gospodarzem nabożeństwa z papieżem Benedyktem XVI, następcą Jana Pawła II, który też odwiedził kościół Św. Trójcy, a którego ks. Nast, jako metropolitę krakowskiego, poznał podczas krótkiego wikariatu w Krakowie.
W 2002 r. poparł kandydaturę o. Mariana Żelazka, werbisty, opiekuna trędowatych w Indiach, do Pokojowej Nagrody Nobla.
W naszej zwariowanej rzeczywistości, kiedy wszyscy zasłaniają się brakiem czasu, on ten czas dla każdego znajdował.
Pamiętam naszą współpracę przy filmie dokumentalnym o biskupie Juliuszu Burschem, który realizowałem dla Religia.tv. Ks. Nast przyszedł jak zwykle znakomicie przygotowany. Poprosiłem go, aby powiedział, że ks. Bursche był inwalidą, z amputowaną stopą, aby podkreślić jeszcze bardziej heroiczność służby biskupa męczennika.
Mijały minuty nagrania, a ks. Nast o tym nie wspominał. Wydawało mi się, że zapomniał. Kilka razy dawałem mu rozpaczliwe znaki łapiąc się za nogę. Chyba nie zauważył moich żałosnych wysiłków, bo patrzył, zgodnie z ustaleniami, w kamerę, ale spełnił moje życzenie.
Odejście ks. Włodzimierza to wielka strata nie tylko dla jego najbliższych, jego ukochanej wspólnoty parafialnej, środowiska Ekumenicznego Uniwersytetu Trzeciego Wieku, ale także warszawskiej rodziny ekumenicznej. Wszędzie pozostawił smutek i dobre wspomnienie.
» Ekumenizm.pl: Zmarł ks. dr Włodzimierz Nast — przyjaciel ekumenii