- 16 stycznia, 2022
- przeczytasz w 6 minut
14 stycznia 2022 roku odbyła się w Warszawie konferencja „O synodalności ekumenicznie” zorganizowana wspólnie przez KAI oraz Radę ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski. Do wydarzenia doproszono przedstawicieli Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE). Z polskim...
Ekumenizm, synodalność, czyli właściwie co..?
14 stycznia 2022 roku odbyła się w Warszawie konferencja „O synodalności ekumenicznie” zorganizowana wspólnie przez KAI oraz Radę ds. Ekumenizmu Konferencji Episkopatu Polski. Do wydarzenia doproszono przedstawicieli Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE). Z polskim ekumenizmem jest jak z synodalnością – jest kłopotliwa, urzędowa i mechaniczna, a czasem wręcz nieobecna. Czy to katolicy, luteranie, mariawici, polskokatolicy czy inni…
Na wstępie warto przede wszystkim docenić i pochwalić inicjatywę KAI‑u i Rady ds. Ekumenizmu, która w kontekście dyskusji o synodalności we wspólnocie rzymskokatolickiej w ogóle pomyślała o choćby encyklopedycznym zestawieniu idei synodalności w różnych Kościołach. W kraju, w którym większość stanowią katolicy (przynajmniej nominalnie) to właśnie Kościoły mniejszościowe powinny być szczególnie zainteresowane inspirowaniem, podtrzymywaniem i pogłębianiem kluczowych zagadnień współczesnego ekumenizmu, w tym tematów, którymi żyje największa wspólnota. Tak jednak nie jest. Akcjonizm polskiego ekumenizmu i właściwie brak pomysłu na zmianę jego formuły czy kierunku odzwierciedla sama PRE i większość jej zahibernowanych oddziałów.
Na próżno szukać ze strony Polskiej Rady Ekumenicznej chęci głębszej dyskusji teologicznej poza tematami doktrynalnie bezpiecznymi. Są tego różne powody – m. in. brak zainteresowania tematyką teologiczno-ekumeniczną w samych Kościołach, wobec czego powtarzanie uduchowionych frazesów w tonie uroczysto-wiecowym jawi się jako apogeum ekumenicznej refleksji („Ekumenizm powinien to lub tamto”); poza tym niechęć do poruszania takich tematów wewnątrz Kościołów i sprowadzanie działalności Rady do najmniejszego wspólnego mianownika – oczywiście, zawsze okraszonego duchowym impulsem z Biblii „aby wszyscy byli jedno” – wynika z antyekumenicznych, wewnętrznych ruchów wewnątrz niektórych Kościołów członkowskich PRE i poza nimi. Do tego należy doliczyć znużenie ekumenizmem jako takim.
Czy popularność tematu synodalności jest jakąś szansą dla ekumenizmu?
Pokaż mi swoją synodalność
To oczywiste, że synodalność nie jedno ma imię i w zależności od struktury eklezjologicznej danego Kościoła, jego samozrozumienia i realizacji tegoż, owa synodalność będzie manifestować się w różnych Kościołach nieraz w skrajnie odmienny sposób.
Bp Jacek Jezierski mówił, że od Kościołów wschodnich Kościół rzymskokatolicki może uczyć się długiej tradycji synodów, a od Kościołów reformacyjnych dojrzałości świeckich przy podejmowaniu decyzji i technicznej realizacji synodalności #synodalność pic.twitter.com/4MKl007FK2
— ekumenizm.pl (@ekumenizmpl) January 14, 2022
I tak w niektórych Kościołach pełni ona podobną rolę do tej, jaką miała zdziesiątkowana przed kilkoma dniami śp. Rada Medyczna przy premierze ws. Covid-19: specjalistyczne analizy, konkretne zalecenia, ale i tak koniec końców decyzja pozostaje w rękach polityków, a w tym wypadku hierarchów i wianuszka.
Na polskim gruncie synodalność wydaje się nieźle funkcjonować głównie w Kościołach protestanckich, choć i tutaj nie brakuje problemów: nie raz można usłyszeć o marazmie członków synodów, narzekanie na brak pogłębionej refleksji czy niewystarczającego pielęgnowania reformacyjnej kultury sporu na najwyższym poziomie. Niekiedy można odnieść wrażenie, że owa synodalność działa bardziej siłą rozpędu, samograj gremiów i kalendarza niż siłą refleksji teologicznej.
Synodalność – także w przypadku takich Kościołów jak ewangelicko-augsburski, reformowany tudzież Kościół metodystyczny – oznacza lub powinna oznacząć dynamikę, bardziej zadanie i powołanie niż narzędzie, które jest, a którego mogłoby nie być.
Są też Kościoły, które ideę synodalności utuliły do wiecznego snu, odesłały ją do szarej krainy Nie-ma-takiej-Potrzebolandii, pozorując jej wybudzanie – tak np. uczynił Kościół Starokatolicki Mariawitów, który wyspecjalizował się w autosabotowaniu własnej synodalności, a to ma swoje konsekwencje w wielu innych sprawach, także ogólnokościelnuych i parafialnych, o których w tym miejscu o innym czasie napiszę.
Polskokatolicki dylemat
Skoro już jesteśmy przy „rodzinie starokatolickiej” to podczas konferencji – oprócz niekiedy interesujących impulsów ze strony paru teologów – nie zabrakło, niestety, dość zadziwiających stwierdzeń oddelegowanego na spotkanie przedstawiciela Kurii Kościoła Polskokatolickiego.
Ksiądz kanclerz postawił tezę, że „tam, gdzie biskup był decydentem, była większa jedność”, a za przykład podał rozczłonkowanie Kościołów reformacyjnych. Akurat w ustach przedstawiciela tradycji, w której gwiezdne wojny o sukcesję apostolską to właściwie część kościelnego DNA, brzmią cokolwiek zdumiewająco, a przywoływanie podczas spotkania ekumenicznego dość plakatowych i słabych merytorycznie tez jest cokolwiek kosmiczne.
Ale to nic, jeszcze bardziej spektakularne były słowa kanclerza, perorującego, że oto „dopuszczenie ludzi świeckich” do współdecydowania o Kościele „może mieć pozytywny, jak i negatywny skutek”, a za przykład podał Szwajcarię, gdzie lokalny Kościół starokatolicki (chrześcijańsko-katolicki), zaakceptował niedawno błogosławienie małżeństw jednopłciowych, uderzając w typową dla pewnego gatunku kleru ekumeniczno-homofobiczną nutę, czyniąc z tego jakoby cnotę polskiego przedmurza.
Duchowny, plątając się w swoich wypowiedziach solennie przekonywał, że proporcje są ważne, a „autorytet Kościoła trzeba podkreślać”, bo „prądy świeckie i laickie mogą wpływać na decyzje”. Pomijając już brak rozróżnienia na aspekty ‘świecki i laicki’ oraz bardziej rzymską od samego Rzymu eklezjologiczną perspektywę polskokatolickiego teologa (?!?), należałoby zapytać, czy jest to oficjalne stanowisko Kościoła, który znajduje się (teoretycznie) w pełnej wspólnocie z innymi biskupami Unii Utrechckiej, atakując na spotkaniu ekumenicznym siostrzane Kościoły w sposób, urągający nawet najbardziej luźnej publicystyce. Jest tajemnicą poliszynela, że Kościół ten różnymi kanałami i w różny sposób starał się złożyć Rzymowi propozycję, jak mniemano, nie do odrzucenia „powrotu do macierzy”. Ślady tego są w ogólnodostępnej literaturze oraz nieoficjalnych rozmowach, które kończą się zazwyczaj niezwykle uprzejmym – jak na Rzym przystało – ale i zdecydowanym odmowo-zaproszeniem: cieszymy się, zachęcamy, ale bez pomponików i frędzelków.
Być może podejrzliwość wobec tych świeckich prowodyrów jest jednym z powodów, dla których Kościół polskokatolicki swój synod odbył lat temu kilka. A u mariawitów to już w ogóle…
W każdym razie skojarzenie semantyczne świecki-zagrożenie vs. duchowny-bezpieczeństwo-stabilizacja nie zostało oprotestowane przez żadnego z prelegentów, a świecki prowadzący rozmowę ochoczo podjął zagadnienie zagrożenia. Szkoda. Swoją drogą ciekawe, dlaczego w prezentowanych stanowiskach zabrakło perspektywy starokatolickiej… czyżby nie było z kim rozmawiać? Wspomniał o niej – na szczęście – bp Jacek Jezierski.
Na konferencji „O synodalności ekumenicznie” bp Jacek Jezierski mówił, że papież prosi inne Kościoły, by podczas trwającego synodu rzymskiego były konsultorami i wykrzyczały swoje odczucia i problemy w związku z Kościołem Rzymskokatolickim.
Więcej ⤵️https://t.co/f0F4vRtfed
— Polska Rada Ekumeniczna (@PREkumenia) January 15, 2022
I znów tydzień…
Przed nami kolejny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Poza obserwowaniem frekwencji, warto nie tylko uważnie patrzeć na to, ile osób będzie tym razem uczestniczyć w nabożeństwach, ale też nastroszyć uszu, co i jak będzie mówione lub zaklinane. Czy nastąpiła jakaś refleksja w porównaniu z latami poprzednimi, czy Kościoły chcą być głosem w coraz podzielonym społeczeństwie, czy wolą udawać, że nic lub niewiele się nie dzieje w kraju teoretycznie chrześcijańskim.
Do tego dochodzi tradycyjne pytanie o cel, sens i praktykę ekumeniczną, bo mówienie o laboratoriach ekumenicznych i niekończąca się opowieść o zaginionym dokumencie ws. małżeństw wyznaniowo mieszanych należy włożyć między bajki i półprawdy serwowane przy wielu okazjach przez hierarchów takiego czy innego Kościoła.
Dobrego tygodnia modlitw, spotkań i refleksji nad tak czy inaczej rozumianą jednością chrześcijan.
» Ekumenizm.pl: Było, minęło, ale co będzie?
» Ekumenizm.pl: Nowe władze PRE, stara PRE