Ekumenizm w Polsce i na świecie

Kotletowy ekumenizm


Czy eku­me­nizm jest moż­li­wy do zre­ali­zo­wa­nia, cho­ciaż­by na płasz­czyź­nie prak­tycz­ne­go funk­cjo­no­wa­nia spo­łecz­no­ści aka­de­mic­kich? To pyta­nie zada­wa­łem sobie w poprzed­ni ponie­dzia­łek. Cóż takie­go spro­wo­ko­wa­ło tę myśl? Już śpie­szę z wyja­śnie­nia­mi.


12 stycz­nia, jesz­cze przed roz­po­czę­ciem Tygo­dnia Modlitw o Jed­ność Chrze­ści­jan, w Semi­na­rium Duchow­nym Die­ce­zji War­szaw­sko-Pra­skiej odby­ło się Aka­de­mic­kie Spo­tka­nie Eku­me­nicz­ne. Byli obec­ni semi­na­rzy­ści i stu­den­ci teo­lo­gii m.in. Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go, pra­wo­sław­ne­go, maria­wic­kie­go, pol­sko­ka­to­lic­kie­go, i nasza gru­pa stu­den­tów z Kościo­ła ewan­ge­lic­ko-augs­bur­skie­go.

Na samym począt­ku spo­tka­nia dowie­dzia­łem się cze­goś nie­by­wa­łe­go, a mia­no­wi­cie, że jestem kle­ry­kiem. Tak przy­naj­mniej stwier­dził w powi­ta­niu rek­tor semi­na­rium, ks. prof. Krzysz­tof War­cho­łow­ski. Na twa­rzach ewan­ge­li­ków poja­wił się uśmiech, a kil­ku księ­ży nawet zła­pa­ło się za gło­wę sły­sząc te sło­wa. Tak czy siak, wszy­scy potrak­to­wa­li tę “gafę” z sym­pa­tią, pomi­mo tego, że ksiądz rek­tor nie popra­wił swo­je­go błę­du. Nie­świa­do­mość każ­de­mu się zda­rza.

Pre­le­gen­ci omó­wi­li pro­ces edu­ka­cji, zarów­no inte­lek­tu­al­nej jak i ducho­wej, stu­den­tów kon­kret­nych wyznań. Usły­sze­li­śmy wykład ks. prof. Jerze­go Tofi­lu­ka o for­mo­wa­niu przy­szłych duchow­nych Kościo­ła pra­wo­sław­ne­go, następ­nie wykład ks. prof. Bogu­sła­wa Miler­skie­go, rek­to­ra Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej, o dro­dze aka­de­mic­kiej i kościel­nej stu­den­tów ewan­ge­lic­kich oraz ks. bpa Edwar­da Puślec­kie­go, któ­ry mówił o edu­ka­cji duchow­nych Kościo­ła meto­dy­stycz­ne­go. Pośród wykła­dów bra­ko­wa­ło mi jedy­nie omó­wie­nia ścież­ki edu­ka­cji przy­szłych księ­ży Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Wyda­ło mi się dziw­nym, że gospo­darz nie mówi nic o sobie, a powiem szcze­rze, byłem nie­zmier­nie cie­ka­wy jak wyglą­da dro­ga przez semi­na­rium duchow­ne. Na samym koń­cu usły­sze­li­śmy jesz­cze raz ks. prof. Miler­skie­go, któ­ry mówił o struk­tu­rze i cha­rak­te­rze edu­ka­cji na Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej.

Kolej­nym punk­tem pro­gra­mu były eku­me­nicz­ne nie­szpo­ry w kapli­cy semi­na­ryj­nej. Było w nich zawar­te wszyst­ko, co łączy, było śpie­wa­nie psal­mów, było kaza­nie, któ­re wygło­sił ks. Piotr Gaś z Para­fii Ewan­ge­lic­ko-Augs­bur­skiej Świę­tej Trój­cy w War­sza­wie, były tak­że modli­twy odczy­ty­wa­ne przez róż­nych duchow­nych. Na koniec prze­mó­wił ordy­an­riusz die­ce­zji war­szaw­sko-pra­skiej ks. abp Hen­ryk Hoser, któ­ry udzie­lił zebra­nym bło­go­sła­wień­stwa.

Na koniec odby­ła się wspól­na wie­cze­rza. Mno­gość potraw prze­pla­ta­ła się z mno­go­ścią roz­mów na naj­róż­niej­sze tema­ty. Cho­ciaż gru­py były dość zwar­te, to od cza­su do cza­su gar­ni­tu­ry prze­pla­ta­ły się z sutan­na­mi. Atmos­fe­ra była, powiedz­my, przy­ja­zna. Do cza­su.

Dwa dni póź­niej eku­me­nizm, nad któ­rym pra­co­wa­li­śmy w cza­sie spo­tka­nia prysł w moich oczach, a to za spra­wą wpi­su, któ­ry zna­la­złem na stro­nie semi­na­rium. W owym arty­ku­le, owszem, były pięk­ne zdję­cia sto­ją­cych obok sie­bie przed­sta­wi­cie­li róż­nych wyznań, ale było też coś, co bar­dzo mnie zgor­szy­ło. Jedy­nie Kościół rzym­sko­ka­to­lic­ki i Kościół pra­wo­sław­ny były nazy­wa­ne w arty­ku­le Kościo­ła­mi. Cała resz­ta wyznań, zarów­no ewan­ge­lic­kich, jak i sta­ro­ka­to­lic­kich dosta­ła okre­śle­nie „wspól­no­ty chrze­ści­jań­skie”. Zaczą­łem się zasta­na­wiać, jaki jest cel orga­ni­zo­wa­nia takich spo­tkań i fir­mo­wa­nia ich łat­ką eku­me­ni­zmu, sko­ro już następ­ne­go dnia pod­mio­to­wość, przy­na­leż­ność do Kościo­ła powszech­ne­go zosta­je przy­kry­ta wiel­ką i gru­bą łatą zgub­ne­go dogma­ty­zmu. Czy napraw­dę tak trud­no prze­móc się i nawet przy oka­zji tak nie­wiel­kich krocz­ków eku­me­nicz­nych zre­zy­gno­wać z utrwa­lo­nych ste­reo­ty­pów? Nie wiem. Może po pro­stu nam ewan­ge­li­kom jest łatwiej uzna­wać sie­bie nawza­jem jako część Kościo­ła powszech­ne­go? Zresz­tą kogo ja chcę oszu­kać. Wizja Kościo­ła powszech­ne­go lan­so­wa­na przez Waty­kan, mówią­ca: „Zapra­sza­my, powróć­cie!” jest zde­cy­do­wa­nie nie do przy­ję­cia.

Wyda­je mi się, że w Pol­sce mamy do czy­nie­nia, nawią­zu­jąc do wspól­nej kola­cji, ze swo­istym kotle­to­wym eku­me­ni­zmem. Wszyst­ko jest w porząd­ku, kie­dy moż­na usiąść i poroz­ma­wiać o czymś zupeł­nie nie­istot­nym, nato­miast gdy docho­dzi do roz­wa­że­nia kwe­stii fun­da­men­tal­nych, cały wysi­łek wkła­da­ny przez Kościo­ły zosta­je abso­lut­nie przy­tło­czo­ny. Nie uwa­żam, aby w naj­bliż­szej przy­szło­ści wszyst­kie wyzna­nia sta­no­wi­ły zjed­no­czo­ny orga­nizm kościel­ny, ba, twier­dzę, że podzia­ły są o tyle dobre, że dają nam obraz fascy­nu­ją­cej róż­no­rod­no­ści myśli chrze­ści­jań­skiej, ale myślę, że sko­ro przy­czy­nia­my się do budo­wa­nia przez swą wia­rę jed­ne­go Kościo­ła powszech­ne­go, to powin­ni­śmy potra­fić się doga­dać i uznać wza­jem­nie za część tego Kościo­ła.

Jest też pozy­tyw­ne obli­cze pol­skie­go eku­me­ni­zmu. To wspa­nia­le, że ist­nie­je w naszym kra­ju rada zbie­ra­ją­ca przed­sta­wi­cie­li Kościo­łów mniej­szo­ścio­wych. Jest dla mnie pocie­chą to, że Cari­tas, Dia­ko­nia i Ele­os orga­ni­zu­ją wspól­ne zbiór­ki pie­nię­dzy na szczyt­ne cele. Jestem wdzięcz­ny Bogu, że we wszyst­kich wyzna­niach są duchow­ni i mło­dzi ludzie, któ­rzy chcą dla sie­bie być ser­decz­ni i pra­gną burzyć dystans wywo­ła­ny przez róż­ni­ce wyzna­nio­we. Myślę, że praw­dzi­wy eku­me­nizm ponad dogma­ta­mi osią­ga się tyl­ko w codzien­nym życiu, w roz­mo­wie, w przy­ja­ciel­skich rela­cjach, czy cho­ciaż­by, jak to jest na Chrze­ści­jań­skiej Aka­de­mii Teo­lo­gicz­nej, we wspól­nej nauce.

Na zakoń­cze­nie pra­gnę podzie­lić się kon­cep­cją, któ­rą przed laty wypra­co­wał nie­miec­ki teo­log ewan­ge­lic­ki, a przede wszyst­kim zago­rza­ły eku­me­ni­sta, Wol­fhart Pan­nen­berg. Według teo­lo­ga, dro­ga do roz­wią­za­nia pro­ble­mów eku­me­nicz­nych leży przede wszyst­kim we wza­jem­nym uzna­niu histo­rii kon­kret­nych Kościo­łów chrze­ści­jań­skich za część wła­snej histo­rii. Zga­dzam się w tym miej­scu z Pan­nen­ber­giem. Jeśli chce­my budo­wać eku­me­nicz­ne rela­cje pomię­dzy wyzna­nia­mi chrze­ści­jań­ski­mi, musi­my uznać sie­bie wza­jem­nie za spad­ko­bier­ców Kościo­ła pierw­szych wie­ków, wszy­scy musi­my widzieć cią­głość histo­rii Kościo­ła, a co naj­waż­niej­sze, zaak­cep­to­wać wza­jem­nie fakt ist­nie­nia odmien­no­ści reli­gij­nej w łonie chrze­ści­jań­stwa i pogo­dzić się z nim.

Filip Lipiń­ski — absol­went etno­lo­gii na Uni­wer­sy­te­cie Ada­ma Mic­kie­wi­cza, stu­dent teo­lo­gii ewan­ge­lic­kiej na ChAT. Lubi muzy­kę kla­sycz­ną, filo­zo­fię i koty.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.