
- 27 lutego, 2025
- przeczytasz w 7 minut
Wyznanie: „mój biskup” w odniesieniu do duchownego Kościoła ewangelicko-reformowanego w ustach rzymskiego katolika, którego powołaniem od pół wieku jest upowszechnianie życia i nauczania prymasa Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II, może wydać się cokolwiek dz...
Mój biskup Zdzisław, ekumenista niedościgniony
Wyznanie: „mój biskup” w odniesieniu do duchownego Kościoła ewangelicko-reformowanego w ustach rzymskiego katolika, którego powołaniem od pół wieku jest upowszechnianie życia i nauczania prymasa Wyszyńskiego i papieża Jana Pawła II, może wydać się cokolwiek dziwne.
A jednak jest to najszczersza prawda. Nie tylko ja tak o nim myślałem: również niedawno zmarła wielka ekumenistka Danuta Baszkowska uważała go za „swego mistrza” i „swego biskupa”. Nie mogę nie myśleć o nim ze wzruszeniem i z wdzięcznością za to, że mnie, młodszego o jedno pokolenie, obdarzał zaufaniem i przyjaźnią.
Kiedy go poznałem 47 lat temu, odkryłem, że połączyła nas data 16 listopada 1952.
Tego dnia urodziłem się w wolskim szpitalu przy ul. Kasprzaka. Również tego dnia, o tej samej mniej więcej godzinie, w odległym jakieś 2 km. od tego szpitala kościele na Lesznie ks. Zdzisław Tranda został ordynowany na duchownego Kościoła ewangelicko-reformowanego.
Po latach kościół na Lesznie stał się dla mnie domem duchowym, drugą moją – po katolickiej — parafią. Miesięcznik „Jednota” okazał się uniwersytetem ekumenicznym, a dzięki tak wspaniałym ludziom jak bp Zdzisław Tranda, jego brat ks. Bogdan, ks. Jurek Stahl, jego żona Basia, ks. Romek Lipiński, Inka Niewieczerzał, Władek Scholl i prof. Jarosław Świderski szybko przekonałem się, że kalwinizm nie jest wcale surowym, kładącym akcent na dyscyplinę wyznaniem.
W tym towarzystwie nietrudno było też chwycić wiatr w ekumeniczne żagle, bo wszyscy ci ludzie prezentowali otwartą, dialogiczną postawę i nigdy z ich strony nie odczułem, że jestem obcy.
„Kapitanem” był biskup Zdzisław, do którego na początku roku 1980 poszedłem wraz z red. Janem Turnauem z pytaniem, czy dałoby się zorganizować comiesięczne nabożeństwo ekumeniczne w kościele na Lesznie. W ogóle nie okazał zdziwienia, że dwóch dziennikarzy katolickich przyszło prosić o nabożeństwa w ewangelickim kościele. Inicjatywę gorąco poparł i zyskał przychylność dla niej Kolegium Kościelnego.
Przez dziesięć lat, zanim przenieśliśmy się do luterańskiego kościoła Wniebowstąpienia Pańskiego przy ul. Puławskiej, aby ponieść ekumeniczny kaganek dalej, był naszym opiekunem i wiernym uczestnikiem nabożeństw odprawianych w każdy pierwszy poniedziałek miesiąca. Jako organizatorzy, a oprócz mnie i Janka Turnaua, byli w tym gronie Inka Niewieczerzał i Władek Scholl, odczuliśmy jego wsparcie zwłaszcza 3 maja 1982 roku.
Trwał wówczas stan wojenny, a przed kościołem na Lesznie przy ówczesnej Alei Świerczewskiego przejeżdżały po obu stronach jezdni oddziały ZOMO-wców wyposażonych w armatki wodne i uzbrojonych po zęby. Nie ma co ukrywać – baliśmy się i rozważaliśmy odwołanie nabożeństwa. Wówczas bp Tranda dodał nam otuchy i bez wahania oznajmił, że nabożeństwo powinno się odbyć.
Odwagą wykazywał się wielokrotnie, narażając się na reprymendy ze strony osławionego Urzędu ds. Wyznań. Podczas spotkania w stanie wojennym w warszawskim KIK‑u bp Tranda został zapytany o stanowisko polityczne swego Kościoła. Odpowiedział opowieścią o perypetiach towarzysza Kowalskiego z władzami partyjnymi. Zaczęło się od pogrzebu przewodniczącego Rady Państwa, towarzysza Aleksandra Zawadzkiego. Kowalski zapytał sekretarza swojej organizacji partyjnej, ile taki pogrzeb może kosztować. Gdy się dowiedział, że pewnie z dziesięć milionów, westchnął: „Za takie pieniądze można by pochować całe Biuro Polityczne…”. Później, z okazji uroczystego zebrania partyjnego towarzysz Kowalski wiszące na ścianie portrety Marksa i Lenina uzupełnił o portret Trockiego. Gdy sekretarz partii rozkazał mu: „Zdejmijcie tego bandytę”, zapytał niedomyślnie: — „Którego”?… W końcu na pytanie władzy, czemu nie był na ostatnim zebraniu partyjnym, odpowiedział: — „Żebym wiedział, że to ostatnie, na pewno bym przyszedł!”. Salwy śmiechu na sali przerodziły się w szmer uznania dla odwagi biskupa Kościoła, którego liczebność w Polsce odpowiada wielkości średniej parafii rzymskokatolickiej.
W 1984 r. podczas nabożeństwa ekumenicznego w kościele ewangelicko-reformowanym w Warszawie odmówił modlitwę o uwolnienie aresztowanego przez władze komunistyczne obrońcę w procesach politycznych, mec. Macieja Bednarkiewicza, przez co miał kłopoty z Urzędem ds. Wyznań.
Kiedy został porwany przez Służbę Bezpieczeństwa ks. Jerzy Popiełuszko, na Lesznie wznoszono modlitwy o jego uwolnienie, a później delegacja Kościoła uczestniczyła w pogrzebie kapelana „Solidarności”.
Z wielu opowieści o biskupie Zdzisławie bardzo lubię historię opowiadaną przez jedną z jego dawnych parafianek. Kiedy państwo Trandowie mieszkali w Zelowie, gdzie ks. Zdzisław pełnił funkcję proboszcza parafii ewangelicko-reformowanej, jego żona, Janina, posłała go z kanką mleko. Pastor bardzo długo nie wracał, bo ledwo kończył rozmowę z napotkanym znajomym, zaczynał z drugim. I tak w kółko. Kiedy wreszcie wrócił do domu, żona powiedziała z wyrzutem: „Poszedłeś po mleko, ale obawiam się, że przyniosłeś twaróg”.
Ta historia wiele mówi o biskupie, który bardzo lubił ludzi, nie żałował im czasu, a każdy był dla niego ważny. Potrafił nadłożyć wiele kilometrów samochodem, bo nagle przypomniał sobie, że u jakiejś współwyznawczyni dawno nie było duchownego.
Tę wrażliwość na drugiego człowieka ujawniał nie tylko w pracy duszpasterskiej, ale w działalności społecznej. Był duszą Fundacji Samaritanus, służącej aktywizacji seniorów. Po 1989 r. działał we władzach Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, powołanego do niesienia pomocy Polakom na obczyźnie.
W pamięci chrześcijan w Polsce zapisze się jako szczery, niezrównany ekumenista. Postawy tej nauczył się jako proboszcz parafii w Zelowie, założonej przez osadników z Jednoty Braci Czeskich wygnanych ze swojej ojczyzny, dla których specjalnie nauczył się języka czeskiego.
Nie wstydził się przyznać, że do ekumenizmu wychowali go parafianie. Kiedy przyjechał do Zelowa jako młody pastor był nastawiony krytycznie do rzymskich katolików, czemu dawał wyraz w kazaniach. Wówczas zwrócił mu uwagę parafianin Julian Stejskał: „Proszę księdza, u nas tak nie można. My mamy sąsiadów katolików, pracujemy z katolikami, nasze dzieci wspólnie się bawią i chodzą do szkoły. U nas trzeba miłości”.
Przekonało to pastora Trandę i pobudziło do współpracy z katolikami. Na początku lat siedemdziesiątych do Zelowa zaczęli przyjeżdżać duchowni rzymskokatoliccy: ks. rektor Kazimierz Gabryel, następnie pallotyn ks. Roman Forycki i inni. Dzięki zaangażowaniu ks. Trandy doszło wreszcie do tego, że w 1978 r. proboszcz parafii rzymskokatolickiej ks. Antoni Szareyko przyjął propozycję, aby także katolicy włączyli się w obchody Tygodnia Modlitw o Jedność Chrześcijan organizowanego w Zelowie. Niedługo potem na nabożeństwach śpiewały połączone chóry: rzymskokatolicki i reformowany.
Działalność ekumeniczną ks. Tranda rozwinął wspaniale jako zwierzchnik Kościoła. Za jego kadencji zawarto porozumienie o wspólnocie ołtarza i ambony między Kościołami ewangelickimi: reformowanym, luterańskim i metodystycznym.
Biskup uczestniczył w niezliczonej ilości spotkań ekumenicznych na forum zagranicznym. Brał m.in. udział w kilku zgromadzeniach Konferencji Kościołów Europejskich i w Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Rady Kościołów w Canberze w 1991 r. Jeśli idzie o Polskę, to znacznie łatwiej byłoby wymienić wydarzenia ekumeniczne, w których nie uczestniczył.
W oczach katolików uchodził za duchowego przywódcę ekumenizmu ze strony tzw. Kościołów mniejszościowych. Sam, ze względu na swoją niepokorną postawę wobec władzy, nie mógł liczyć na wybór na prezesa Polskiej Rady Ekumenicznej. Został nim dopiero w warunkach wolności. Za jego kadencji doszło do znacznego ożywienia współpracy ekumenicznej PRE z Kościołem rzymskokatolickim.
Był ekumenistą niezmordowanym. Nigdy nie odmawiał, gdy proszono go o wygłoszenie kazania lub prelekcji podczas spotkań ekumenicznych. Wspierał mnie oraz oblata o. Andrzeja Madeja w organizacji Ekumenicznych Spotkań Młodzieży w Kodniu nad Bugiem. W 1988 r. przyjechał na spotkanie, aby przekonać młodych z różnych Kościołów, że miłość Chrystusa nie pozwala na bierność, ona ma moc ogarniającą i przynagla nas do działania na rzecz jedności.
Wielokrotnie przemawiał podczas nabożeństw i sympozjów organizowanych przez Kościół rzymskokatolicki. Wygłosił także przemówienie jako prezes PRE w obecności Jana Pawła II 9 czerwca 1991 r. podczas historycznego nabożeństwa w stołecznym kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy.
Był człowiekiem wielkiej kultury, urzekającej prostoty i skromności, nigdy nie celebrującym swojego ego, choć musiał wiedzieć, że jest osobą ważną nie tylko w środowisku ekumenicznym, ale także w społeczeństwie polskim.
Na patos reagował humorem. Kiedy w 2012 r. jako pierwszy niekatolik odbierał prestiżową nagrodę przyznawaną przez warszawski KIK Pontifici – budowniczemu mostów, zażartował, że zapewne jednym z powodów jej otrzymania był fakt studiowania inżynierii lądowej na Politechnice. Studiów, jak się wyraził, niezwykle przydatnych przy budowie mostów.
Warto w tym miejscu dodać, że Zdzisław Tranda zapowiadał się na znakomitego matematyka i inżyniera, i jeszcze jako proboszcz w Zelowie udzielał bezpłatnie korepetycji z „matmy” młodym parafianom.
Na szczęście dla Kościoła ewangelicko-reformowanego i polskiej ekumenii przerwał studia na Politechnice i przeniósł się na teologię. Przez długie lata swojego życia uczył ludzi jak rozpoznawać głos Boga i karmił Jego Słowem.
Książkę dedykowaną Księdzu Biskupowi pt. „Człowiek mądrego serca”, poprzedzają słowa:
„Zasadzeni w domu Pańskim
Wyrastają w dziedzińcach Boga naszego,
Jeszcze w starości przynoszą owoc” (Ps.92:14–15a).
Wiernie oddają one piękny, owocny żywot kochanego biskupa Zdzisława.
Na zdjęciu bp Zdzisław Tranda (1925–2025), a obok bp Jan Szarek (1936–2020) podczas nabożeństwa ekumenicznego w kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy w Warszawie 23 stycznia 2020 roku, w 20. rocznicę podpisania Wspólnej Deklaracji o Uznaniu Chrztu Świętego.
» Ekumenizm.pl: Biskup Tranda nie żyje