Ekumenizm w Polsce

Pontifex nadziei — wspomnienie śp. o. Wacława Hryniewicza


Włą­czy­łem kom­pu­ter i otwo­rzy­łem Face­bo­ok. Pierw­sza wia­do­mość, wie­lo­krot­nie powta­rza­na: „Zmarł ks. pro­fe­sor Wacław Hry­nie­wicz”. Wie­dzia­łem, że jest bar­dzo cho­ry i sła­by. Była to jed­nak wia­do­mość, któ­ra nie powin­na nadejść – pisze teo­log pra­wo­sław­ny ks. dr Hen­ryk Paproc­ki, wspo­mi­na­jąc zmar­łe­go 26 maja 2020 roku śp. o. prof. Wacła­wa Hry­nie­wi­cza OMI.



Włą­czy­łem kom­pu­ter i otwo­rzy­łem Face­bo­ok. Pierw­sza wia­do­mość, wie­lo­krot­nie powta­rza­na: „Zmarł ks. pro­fe­sor Wacław Hry­nie­wicz”. Wie­dzia­łem, że jest bar­dzo cho­ry i sła­by. Była to jed­nak wia­do­mość, któ­ra nie powin­na nadejść

Odszedł jeden z tych, któ­rych nikt nie zastą­pi. Poza tym mój Mistrz, mój Pro­fe­sor. Od razu wró­ci­ły wspo­mnie­nia sprzed pół wie­ku. Lublin…

Moje wspo­mnie­nie będzie przede wszyst­kim odno­sić się do lat stu­denc­kich w Kato­lic­kim Uni­wer­sy­te­cie Lubel­skim. Wykła­dy ks. Hry­nie­wi­cza były wyda­rze­niem. Ponie­waż gro­ma­dzi­ło się na nich począt­ko­wo dwu­dzie­stu-trzy­dzie­stu stu­den­tów (póź­niej było ich znacz­nie wię­cej), były to wła­ści­wie dys­ku­sje prze­pla­ta­ne wykła­dem.

Byli­śmy pro­wo­ko­wa­ni do zabie­ra­nia gło­su i komen­to­wa­nia. Wykład doty­czył teo­lo­gii try­ni­tar­nej Wscho­du i Zacho­du. Ks. Wacław, jak o nim mówi­li­śmy, cyto­wał róż­ne opi­nie teo­lo­gicz­ne, sta­wiał pyta­nia. Cyto­wał tak­że tek­sty ata­ku­ją­ce kato­lic­ką wizję Trój­cy Świę­tej. Nie­kie­dy mawiał, że nie trze­ba się bać sta­wia­nia pytań i ana­li­zo­wa­nia róż­nych opi­nii. W tym sen­sie był moim naj­lep­szym Nauczy­cie­lem. Nauczył mnie teo­lo­gii. Teo­lo­gii otwar­tej, zorien­to­wa­nej na czło­wie­ka, peł­nej nadziei. Mogę powie­dzieć, że posze­dłem za Nim. Jeże­li nastą­pi rady­kal­na odno­wa teo­lo­gii, będzie to zasłu­gą jego zna­ko­mi­tych ksią­żek i nie­zli­czo­nych arty­ku­łów.

Zawsze zdu­mie­wa­ły mnie opi­nie róż­nych kar­łów teo­lo­gicz­nych, któ­rzy ręka­mi i noga­mi, być może nawet zęba­mi bro­ni­li się przed jaką­kol­wiek wizją miło­sier­ne­go Boga, któ­ry daru­je grze­chy i zba­wia wszyst­kich. Moż­na powie­dzieć, że dba­li, aby pie­kło było insty­tu­cją mają­cą rze­sze potę­pień­ców do obsłu­gi­wa­nia. Wyda­je się, że opi­nie te bazu­ją na nie­zro­zu­mie­niu myśli przede wszyst­kim św. Grze­go­rza z Nys­sy, któ­ry mówił o zba­wie­niu natu­ry ludz­kiej, co daje moż­li­wość powszech­ne­go zba­wie­nia. Moż­li­wość, a nie obo­wią­zek.

Gdy gra­tu­lo­wa­łem mu książ­ki o nadziei, odpi­sał: „Dzię­ku­ję za list i cie­płe sło­wa o ‘Nadziei’. To zachę­ca. Mam i inne gło­sy. Łatwo możesz odgad­nąć jakie”. To wszyst­ko. A prze­cież życz­li­wi obroń­cy „orto­dok­sji” w ich zaścian­ko­wym rozu­mie­niu nie szczę­dzi­li sił, żeby zatruć mu życie oskar­że­nia­mi o nie­pra­wo­myśl­ność. Widocz­nie były to ich jedy­ne zdol­no­ści, któ­re wyko­rzy­sty­wa­li w spo­sób im wła­ści­wy. Nie mogłem tego wytrzy­mać i napi­sa­łem arty­kuł „Bro­szu­ra kal­wa­ryj­ska”. Jego wiel­kość pole­ga­ła na tym, że był ponad ata­ka­mi, ale zawsze otwar­ty na dys­ku­sje. Jakie to szczę­ście, że Bóg myśli ina­czej niż my: „Moje myśli nie są waszy­mi myśla­mi”, i „Co jest nie­moż­li­we u ludzi, moż­li­we jest u Boga”, o czym trze­ba pamię­tać w reflek­sji teo­lo­gicz­nej. Mało kto zda­je sobie spra­wę z tego, ilu ludziom książ­ki ks. pro­fe­so­ra Wacła­wa Hry­nie­wi­cza pomo­gły w odna­le­zie­niu się w Koście­le i w zna­le­zie­niu sen­su w tym, co dzie­je się wokół.

Ks. Wacław wpro­wa­dzał nas w myśl syryj­ską, Efre­ma i Iza­aka. Lubił powta­rzać sło­wa Iza­aka: „Czym jest grzech całe­go stwo­rze­nia? Jest jak garść pia­sku wrzu­co­na w nie­zmie­rzo­ny oce­an Boże­go miło­sier­dzia”.

Ks. Hry­nie­wicz nale­żał do tych nie­licz­nych, któ­rzy budu­ją mosty pojed­na­nia i zro­zu­mie­nia. Kie­dyś ks. Witold Bene­dyk­to­wicz nazwał to „meto­dą pon­ty­fi­kal­ną”, od łaciń­skie­go pon­ti­fex czy­li budow­ni­czy mostów. Stąd też w wykła­dach ks. Hry­nie­wi­cza nie­ob­ce były ana­li­zy myśli pro­te­stanc­kiej.

Był wyma­ga­ją­cym, ale zara­zem życz­li­wym Mistrzem, cze­go doświad­czy­łem przy pisa­niu pra­cy magi­ster­skiej. Jego zawsze cel­ne uwa­gi pozwa­la­ły lepiej poznać zagad­nie­nie i napi­sać tym samym lep­szą pra­cę. To w koń­cu ks. Hry­nie­wicz namó­wił mnie nie tyl­ko na wykła­dy z ogól­nej meto­do­lo­gii nauk (poza meto­do­lo­gią teo­lo­gii) bar­dzo wyma­ga­ją­ce­go ks. pro­fe­so­ra Sta­ni­sła­wa Kamiń­skie­go, ale i na pro­wa­dzo­ne przez tegoż pro­fe­so­ra semi­na­rium. Tam nauczy­łem się praw­dzi­we­go „warsz­ta­tu” nauko­we­go, logicz­ne­go pisa­nia arty­ku­łów i ksią­żek.

Ks. Hry­nie­wicz był czło­wie­kiem wszech­stron­nym, nie zamy­kał się wyłącz­nie w teo­lo­gii, lubił poezję, lite­ra­tu­rę, sztu­kę i filo­zo­fię, zwłasz­cza rosyj­ską. Wykła­dy na wydzia­le teo­lo­gii zaczy­na­ły się modli­twą. Czę­sto czy­tał wte­dy jakiś wiersz, na przy­kład Alek­se­go Cho­mia­ko­wa „Ty Świa­tło­ści nie­za­cho­dzą­ca, nas oświe­caj”. Poezję i filo­zo­fię cyto­wał też na wykła­dach. W ramach pro­se­mi­na­rium i semi­na­rium dzie­lił się uwa­ga­mi o prze­czy­ta­nych książ­kach i obej­rza­nych fil­mach. Czy­tel­ni­kiem był wytrwa­łym i nie­zna­ją­cym znu­że­nia. Jego miesz­ka­nie w kon­wik­cie dla księ­ży przy­po­mi­na­ło salę biblio­tecz­ną. Podob­nie było, gdy zamiesz­kał we wła­snym miesz­ka­niu przy uli­cy Pana Tade­usza. Bie­gła zna­jo­mość wie­lu języ­ków pozwa­la­ła mu na bie­żą­co śle­dzić roz­wój teo­lo­gii w świe­cie. Znaj­do­wał w tym wszyst­kim czas, żeby cho­dzić do lubel­skich kin, a potem nie­raz na wykła­dzie nawią­zać do fil­mów celem zobra­zo­wa­nia jakiejś myśli.

Po raz ostat­ni spo­tka­li­śmy się w 2010 roku na sesji kau­ka­zjo­lo­gicz­nej Uni­wer­sy­te­tu War­szaw­skie­go, poświę­co­nej twór­czo­ści ks. Jerze­go Klin­ge­ra, któ­re­go nazwał „teo­lo­giem cza­sów dia­lo­gu”. Był to jak zwy­kle zna­ko­mi­ty refe­rat, któ­re­go mot­tem były sło­wa ks. Klin­ge­ra „Nie opła­ca się być let­nim – nawet w reflek­sji teo­lo­gicz­nej”. Sam też let­nim nie był… Okre­ślił ks. Klin­ge­ra jako jed­ne­go z naj­wszech­stron­niej­szych teo­lo­gów pra­wo­sław­nych dru­giej poło­wy XX wie­ku, wska­zu­ją­ce­go na moż­li­wość roz­wo­ju teo­lo­gii. Zauwa­żył potrze­bę zdu­mie­nia i zamilk­nię­cia, ale tak­że escha­to­lo­gicz­nej nadziei, tej nadziej, na któ­rą wska­zu­je wypo­wiedź Mar­ty: „Ja wciąż wie­rzę, że Ty jesteś Mesja­szem, Synem Bożym, któ­ry miał przyjść na świat”. Porze­ka­dło mówi, że „nadzie­ja umie­ra ostat­nia”. W isto­cie nadzie­ja otwie­ra na kró­le­stwo Boże, co jest wizją chrze­ści­jań­ską. Nadzie­ja nie umie­ra, ona nas otwie­ra na inną rze­czy­wi­stość. Myślę, że nie chciał, żeby kto­kol­wiek został potę­pio­ny. Wiem, że lubił ostat­nie sło­wa „Wujasz­ka Wani” Anto­nie­go Cze­cho­wa:

„Odpocz­nie­my! Posły­szy­my, jak śpie­wa­ją anio­ło­wie, ujrzy­my nie­bo całe w dia­men­tach, ujrzy­my, jak wszyst­ko ziem­skie zło, wszyst­kie nasze cier­pie­nia uto­ną w miło­sier­dziu, któ­re napeł­ni cały świat, i życie nasze sta­nie się ciche, łagod­ne, słod­kie jak piesz­czo­ta. Wie­rzę, wie­rzę… Bied­ny, bied­ny wujasz­ku, ty pła­czesz… Nie zazna­łeś w życiu rado­ści, ale pocze­kaj, wujasz­ku, pocze­kaj… Odpocz­nie­my… Odpocz­nie­my!”

Jak rozu­miał teo­lo­gię i kapłań­stwo, wyra­ził w życze­niach zło­żo­nych z oka­zji zawar­cia mał­żeń­stwa i świę­ceń: „Z ser­ca życzę Wam Oboj­gu dro­gi jasnej i szczę­śli­wej – w rado­ści Zmar­twych­wsta­nia – aby­ście wspól­nie two­rzy­li teo­lo­gię życia i myśli, któ­ra się­ga dale­ko w przy­szłość” … „Dosyć póź­no dowie­dzia­łem się o Two­ich świę­ce­niach. Cie­szę się! Moje szcze­re życze­nia dołą­czam do życzeń Pas­chal­nych: niech świa­tło Chry­stu­sa i moc Jego Ducha pro­mie­niu­ją z Twe­go posłu­gi­wa­nia. Życzę ci, abyś potra­fił dać z sie­bie bar­dzo dużo – sło­wem i życiem. Mał­żon­ce Two­jej życzę, aby Ci w ty wszyst­kim dorów­ny­wa­ła i wspie­ra­ła”.

Mam nadzie­ję, a raczej pew­ność, że zna­lazł odpo­czy­nek w nie­za­cho­dzą­cej świa­tło­ści Chry­stu­sa, „któ­ry oświe­ca i uświę­ca każ­de­go czło­wie­ka przy­cho­dzą­ce­go na ten świat”. Nam nato­miast będzie bra­ko­wa­ło jego ksią­żek, wykła­dów, odczy­tów, myśli i uśmie­chu… Zosta­ło ogrom­ne dzie­dzic­two. Oby zosta­ło wła­ści­wie wyko­rzy­sta­ne.

Ks. Hen­ryk Paproc­ki

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.