
- 25 lipca, 2016
- przeczytasz w 3 minuty
Nawet jeśli Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) to wewnętrzna, rzymskokatolicka impreza jej ekumeniczny potencjał jest ogromny. Ekumenizm zaczyna się właściwie we własnej wspólnocie wyznaniowej, dopiero później nabiera interkonfesyjnego charakteru.
Światowe Dni Młodzieży i ekumenizm
Nawet jeśli Światowe Dni Młodzieży (ŚDM) to wewnętrzna, rzymskokatolicka impreza jej ekumeniczny potencjał jest ogromny. Ekumenizm zaczyna się właściwie we własnej wspólnocie wyznaniowej, dopiero później nabiera interkonfesyjnego charakteru.
W oficjalnej terminologii rzymskokatolickiej pojęcie soboru ekumenicznego odnosi się również do soborów organizowanych po 787 roku. Abstrahując od ekskluzywistycznych roszczeń, trudno nie dostrzec ziarna prawdy w tym nazewnictwie – w końcu także i rzymski katolicyzm, nie jest zunifikowany, homogeniczny, a wielobarwny. Może nie jest to rozpiętość znana z protestantyzmu, niemniej liczne zgromadzenia zakonne oraz ruchy powstałe szczególnie po Soborze Watykańskim II ukazują imponującą mozaikę charyzmatów.
Wszystkie te środowiska zanurzone w jeszcze bardziej zróżnicowanych kontekstach kulturowych i doświadczeniach historycznych tworzą ferment. Doświadczenie zderzenia z różnorodnością może być dla wielu młodych katolików porównywalne z szokiem kulturowym przy pierwszym spotkaniu z przedstawicielami innych wyznań. Zresztą, wystarczy wsłuchać się w choćby krótkie wypowiedzi młodzieży w mediach, relacjonujących diecezjalne obchody ŚDM, by skojarzenia nasunęły się same. Wciąż powtarzają się słowa o różnorodności i jedności, obcość przeplata się z bliskością, a wszystko wieńczy równie zdumiewające, co oczywiste stwierdzenie: „przecież wszyscy wierzymy w jednego Boga”.
Zaiste! Wydarzenia ŚDM mogą stać się przełomowym doświadczeniem ekumenicznym, swego rodzaju protoekumenizmem polskich katolików, nie tylko młodzieży. Kto wie, czy nie będzie to lekcja cenniejsza i trwalsza od ekumenicznych spotkań z Taize, które na polskie warunki nie mają praktycznie żadnego przełożenia. Kto wie, czy ŚDM nie przysłuży się polskiemu ekumenizmowi bardziej niż… Tydzień Modlitwy o Jedność Chrześcijan. Poznawanie innych typów pobożności, wymiana duchowych darów, o której często wspominał papież Benedykt XVI, zaczyna się od własnego podwórka, uczy zrozumienia i otwartości, którą poprzedza ów ferment, nie zawsze łatwy i przyjemny. To już się dzieje na naszych oczach. Na tradycjonalistycznych portalach rzymskokatolickich rośnie zaniepokojenie pentekostalizacją katolickiej duchowości, ubolewa się nad teatrum masowych imprez i to tak bardzo, jakby element teatrum obcy był starszej formie mszy świętej czy jakiejkolwiek innej liturgii począwszy od krawatowych kaznodziejów, a skończywszy na przepychu kapłańskich szat Wschodu i Zachodu.
ŚDM to wielki i piękny projekt, nie tylko ze względów religijnych. Nie rozumiem głosów, krytykujących państwowe wsparcie dla ŚDM. To bezcenna i niepowtarzalna promocja Polski. Trudno przecenić też pozytywną energię wyzwalaną nie tylko poprzez praktyki religijne, ale docenienie i eksponowanie wolontariatu.
W ramach diecezjalnych przygotowań do ŚDM kilka razy wybrzmiały akcenty ekumeniczne – w Łodzi był prymas Kościoła Anglii Justin Welby, a lokalna parafia luterańska udostępniła kościół na katolickie spotkania i anglikańskie nabożeństwo, podczas którego do Komunii przystąpiły setki młodych ludzi – szczerze wątpię, że byli to jedynie anglikanie i luteranie. Także w innych polskich miastach młodzi ludzie – jeśli nie bazowali tylko na informacjach z nieszczęsnego ‘Przewodnika po historii’ – widzieli Polskę nie tylko rzymskokatolicką, ale i ekumeniczną w Białymstoku, w Małopolsce i na Śląsku. Wszędzie pojawiały się akcenty ekumeniczne. Czy to mało? Niedosyt w tym temacie jest czymś pożądanym i dobrze się zapowiada!
Podczas wizyty papieża Franciszka obecni będą przedstawiciele różnych Kościołów – to jednak jest kurtuazja o mikroskopijnym znaczeniu. Ważniejsze są doświadczenia młodzieży, przybywającą z krajów, w których katolicyzm nie zawsze jest większością, choćby nominalną.
Ekumenizm, żeby zaistniał, nie zawsze potrzebuje sztandarów czy deklaracji, obecności kleru z takiego czy innego wyznania. Ekumenizm rodzi się w sercach i umysłach, w otrzymanym zrozumieniu i autokorekcie postaw. Od polskich duchownych rzymskokatolickich zależy jak długo ten protoekumenizm potrwa, jakie przyniesie owoce i czy przeobrazi się w szerszy fenomen. Także pozareligijny.
Na zdjęciu nabożeństwo anglikańskie z Sakramentem Wieczerzy Pańskiej w ewangelicko-augsburskim kościele św. Mateusza w Łodzi w ramach festiwalu Paradise in the City, imprezie towarzyszącej ŚDM