Ekumenizm w Polsce

Tak bliscy i tak dalecy


Kato­li­cyzm i pen­te­ko­sta­lizm — na pierw­szy rzut oka dzie­li prze­paść. Kato­li­cy czę­sto postrze­ga­ni są jako wyzna­nie skon­cen­tro­wa­ne na spra­wo­wa­niu sakra­men­tów, odtwa­rza­niu teatral­nych gestów itd. Zie­lo­no­świąt­kow­cy to dla odmia­ny w powszech­nym odbio­rze gru­pa nie­zwy­kle emo­cjo­nal­nie nasta­wio­nych chrze­ści­jan, dla któ­rych naj­waż­niej­sze jest oso­bi­ste prze­ży­cie moc­no nasy­co­ne uczu­cia­mi. Jesz­cze dalej idą róż­ni­ce dogma­tycz­ne: kato­li­cy są maryj­ni, przy­wią­za­ni do tra­dy­cji, akcen­tu­ją­cy rolę Kościo­ła jako insty­tu­cji; zie­lo­no­świąt­kow­cy nato­miast anty­ma­ryj­ni, […]


Kato­li­cyzm i pen­te­ko­sta­lizm — na pierw­szy rzut oka dzie­li prze­paść. Kato­li­cy czę­sto postrze­ga­ni są jako wyzna­nie skon­cen­tro­wa­ne na spra­wo­wa­niu sakra­men­tów, odtwa­rza­niu teatral­nych gestów itd. Zie­lo­no­świąt­kow­cy to dla odmia­ny w powszech­nym odbio­rze gru­pa nie­zwy­kle emo­cjo­nal­nie nasta­wio­nych chrze­ści­jan, dla któ­rych naj­waż­niej­sze jest oso­bi­ste prze­ży­cie moc­no nasy­co­ne uczu­cia­mi. Jesz­cze dalej idą róż­ni­ce dogma­tycz­ne: kato­li­cy są maryj­ni, przy­wią­za­ni do tra­dy­cji, akcen­tu­ją­cy rolę Kościo­ła jako insty­tu­cji; zie­lo­no­świąt­kow­cy nato­miast anty­ma­ryj­ni, akcen­tu­ją­cy abso­lut­ną samo­wy­star­czal­ność Pisma Świę­te­go i pomi­ja­ją­cy zna­cze­nie widzial­nej wspól­no­ty.

O ste­reo­ty­pach we wza­jem­nym postrze­ga­niu, a przede wszyst­kim o kwe­stiach, któ­re łączą oba wyzna­nia, oraz per­spek­ty­wach na współ­dzia­ła­nie kato­li­ków i zie­lo­no­świąt­kow­ców roz­ma­wia­no pod­czas eku­me­nicz­ne­go spo­tka­nia w Świ­dwi­nie.

24 czerw­ca w murach świ­dwiń­skie­go XIV w. zam­ku, gdzie swo­ją sie­dzi­bę ma Świ­dwiń­ski Ośro­dek Kul­tu­ry, miej­sco­wy zbór zie­lo­no­świąt­ko­wy zor­ga­ni­zo­wał sesje eku­me­nicz­ną z dr Toma­szem Ter­li­kow­skim, kato­lic­kim publi­cy­stą i filo­zo­fem, na któ­rą zapro­szo­no miesz­kań­ców mia­sta oraz kato­lic­kich duchow­nych.

Dr Ter­li­kow­ski w swo­im wykła­dzie uświa­da­miał, że naj­bar­dziej widocz­nym punk­tem wspól­nym obu kościo­łów są poglą­dy etycz­ne. Tak kato­li­cy jak i więk­szość zie­lo­no­świąt­kow­ców pre­zen­tu­ją kon­ser­wa­tyw­ne sta­no­wi­sko w kwe­stii moral­no­ści sek­su­al­nej, roz­wo­dów czy abor­cji. Po raz pierw­szy kato­li­cy i pro­te­stan­ci ewan­ge­licz­ni zaczę­li ze sobą współ­pra­co­wać w ruchach pro-life. To tam uświa­do­mi­li sobie, że choć dzie­li ich rozu­mie­nie źró­deł zba­wie­nia to wspól­ne jest im to, że prze­ciw­sta­wia­ją się współ­cze­snym nur­tom kul­tu­ro­wym: indy­wi­du­ali­zmo­wi, roz­bu­cha­ne­mu moral­ne­mu libe­ra­li­zmo­wi, a toczą­cej się woj­nie kul­tur i cywi­li­za­cji sto­ją po jed­nej stro­nie.

Roz­ma­wia­no tak­że o teo­lo­gicz­nych podo­bień­stwach. Zie­lo­no­świąt­kow­cy, tak jak cały pro­te­stan­tyzm przyj­mu­ją refor­ma­cyj­ne sola: sola gra­tia, sola fide, sola Scrip­tu­ra i solus Chri­stus. I to oczy­wi­ście włą­cza ich w wiel­ką rodzi­nę wspól­not i kościo­łów pore­for­ma­cyj­nych. Jed­nak jest coś, co oddzie­la ich od tra­dy­cyj­nie rozu­mia­ne­go pro­te­stan­ty­zmu, tak jak ukształ­to­wa­li go Refor­ma­to­rzy. Jest to antro­po­lo­gia, nauka o czło­wie­ku. Od cza­sów Lutra, któ­ry nie­zwy­kle rady­kal­nie zre­in­ter­pre­to­wał naucza­nie św. Augu­sty­na, a jesz­cze moc­niej Kal­wi­na — pro­te­stan­tyzm wyzna­wał naukę o pre­de­sty­na­cji i nie­wol­nej woli. To te dwie dok­try­ny są pod­sta­wą refor­ma­cyj­nej antro­po­lo­gii. Zie­lo­no­świąt­kow­cy nato­miast oba te fun­da­men­tal­ne dogma­ty pro­te­stan­ty­zmu odrzu­ca­ją — uwa­ża­jąc, że — czło­wiek posia­da wol­ną wolę, a pre­de­sty­na­cja rozu­mia­na na spo­sób refor­ma­cyj­ny, nie ist­nie­je.

Oczy­wi­ście — taka posta­wa nie jest pen­te­ko­stal­ną nowo­ścią. Wcze­śniej w Holan­dii poja­wił się teo­log refor­mo­wa­ny Arm­niusz, któ­ry odrzu­cił kal­wiń­sko-luter­ską dok­try­nę o znie­wo­lo­nej woli i pre­de­sty­na­cji. Za nim, a może lepiej powie­dzieć za Ojca­mi Grec­ki­mi, w któ­rych się roz­czy­ty­wał, dok­try­nę taką przy­jął tak­że Jan Wesley, twór­ca meto­dy­zmu, i wiel­kich nur­tów prze­bu­dze­nio­wych w ame­ry­kań­skim pro­te­stan­ty­zmie. Myśl wesley­ań­ska kształ­to­wa­ła jed­nak nie tyl­ko tra­dy­cja armi­niań­ska, ale tak­że kato­lic­ka, wschod­nia i pie­ty­stycz­na. To wła­śnie w meto­dy­stycz­nych ruchach uświę­ce­nio­wych zie­lo­no­świąt­kow­cy maja swój począ­tek i stad odzie­dzi­czy­li naukę o zba­wia­niu i antro­po­lo­gię.

Naj­bar­dziej bli­ska kato­li­cy­zmo­wi jest pen­te­ko­stal­na dok­try­na uświę­ce­nia życia czło­wie­ka. Tak, bowiem kato­li­cy, jak i zie­lo­no­świąt­kow­cy wspól­nie wyzna­ją, że upa­dek czło­wie­ka nie był tak głę­bo­ki, by przy pomo­cy Bożej (łaski ofe­ro­wa­nej dar­mo, bez zasłu­gi przez sakra­men­ty u kato­li­ków, a lek­tu­rę Biblii czy prze­ży­cia cha­ry­zma­tycz­ne u zie­lo­no­świąt­kow­ców) czło­wiek nie mógł osią­gnąć pozio­mu świę­to­ści — roz­ma­icie rozu­mia­ne­go (nie­ko­niecz­nie jako bez­grzesz­no­ści, ile jako pojed­na­nia i zjed­no­cze­nia z Bogiem i peł­nie­nia jego woli). Chrze­ści­ja­nin prze­sta­je tu być zatem simul justus et prec­ca­tor, a sta­je się świę­tym — dosko­na­le wypeł­nia­ją­cym wolę Boża wobec nie­go. Tu obie te dok­try­ny zbie­ga­ją się cał­ko­wi­cie.

Podob­nie jest z począt­kiem dro­gi do świę­to­ści, czy­li z nawró­ce­niem. Tak kato­li­cy jak i zie­lo­no­świąt­kow­cy wyzna­ją, że ten pierw­szy krok jest abso­lut­nie wol­nym darem Boga. Na nawró­ce­nie, na wia­rę nie moż­na sobie zasłu­żyć, moż­na ją tyl­ko przy­jąć. Pro­ble­ma­tycz­ne dla obu wyznań jest tyl­ko to, jak ową cał­ko­wi­tą wol­ność łaski Bożej pogo­dzić z fak­tem, że jed­nak nie wszy­scy się nawra­ca­ją, nie wszy­scy przyj­mu­ją wia­rę. Zawsze gdzieś w tle tkwi pyta­nie: czy to kwe­stia Boże­go wybo­ru, czy jed­nak wybo­ru czło­wie­ka, któ­ry świa­do­mie lub nie­świa­do­mie Boga odrzu­ca. Wyda­je się, że dla kato­li­ków i zie­lo­no­świąt­kow­ców (co odróż­nia ich od resz­ty pro­te­stan­tów) osta­tecz­nie “odpo­wie­dzial­ność” tkwi po stro­nie czło­wie­ka, to on — nie koniecz­nie z wła­snej tyl­ko winy — odrzu­ca Boże wezwa­nie, któ­re skie­ro­wa­ne jest do każ­de­go. W dys­ku­sji toczą­cej się po wykła­dzie prze­wi­jał się tez motyw wspól­ne­go wyda­wa­nia świa­dec­twa wobec świa­ta, wie­rzą­cych w obu wyzna­niach. Być może czas już, aby wyjść z deno­mi­na­cyj­nych oko­pów, postrze­ga­nia sie­bie jako wro­gów czy kon­ku­ren­tów, ale raczej sku­pić się na tym jak wspól­nie wie­rzą­cy kato­li­cy i zie­lo­no­świąt­kow­cy mogą nieść Chry­stu­sa zeświec­czo­ne­mu spo­łe­czeń­stwu.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.