XI. Niedziela po Trójcy Świętej — Bądź miłościw mnie grzesznemu
- 20 sierpnia, 2004
- przeczytasz w 2 minuty
“I powiedział także do tych, którzy pokładali ufność w sobie samych, że są usprawiedliwieni, a innych lekceważyli, to podobieństwo: Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. A celnik stanął […]
“I powiedział także do tych, którzy pokładali ufność w sobie samych, że są usprawiedliwieni, a innych lekceważyli, to podobieństwo: Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet oczu podnieść ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Powiadam wam: Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony.“ Łk 18,9–14
Dwie modlitwy – faryzeusza i celnika. Napiętnowanie pierwszego i pochwała drugiego zmusza nas, chrześcijan, do refleksji nad własną modlitwą. Codziennie składamy kilka słów do Boga, odmawiamy pacierz, w niedzielę spędzamy godzinę w kościele. Jednak czy nasza modlitwa jest dobra?
Zwróćmy uwagę na to, iż kierujemy nasze słowa do Ojca Niebieskiego, który wszystko widzi, słyszy i rozumie. To nasz Wszechmogący Bóg Ojciec, Najwspanialszy Stwórca i Sprawiedliwy Sędzia.
My zaś w Jego obliczu jesteśmy istotami małymi i słabymi. Jesteśmy jednym z miliardów niedoskonałych stworzeń, które niejednokrotnie marnują wiele darów i dóbr otrzymanych od Boga. To tylko my, grzesznicy, stajemy przed świętym Ojcem i rozmawiamy z Nim.
O co prosimy Boga? To zasadnicza kwestia w tym cichym i pokornym, z założenia, monologu do Boga. On może dać nam wszystko i dlatego ważne jest czy modlimy się o drobnostki, świecidełka, dobra materialne, czy może o rzeczy godne Stwórcy.
Faryzeusz nie umiał się modlić, nie był w stanie uświadomić sobie, że stoi przed Bogiem który jest żywy. W świątyni zamiast Ojca widział celnika. Nie był też w stanie spojrzeć na siebie właściwym i sprawiedliwym okiem. Porównując się z celnikiem uznał, że jest od niego lepszy, że jest wielki. Przyszedł irracjonalnie dziękować Stwórcy za to, iż jest lepszy od innych.
Modląc się wydał wyrok na swoich bliźnich — oszustów, zdzierców, cudzołożników. Jak zatem można to nazwać modlitwą? Porównajmy to z tym co uczynił celnik. On doskonale wiedział przed jakim stoi Majestatem. Miał świadomość swojego grzechu i jedyne czego oczekiwał to Bożego miłosierdzia. Ileż było w nim pokory – bił się w piersi i powtarzał: “Boże, miej litość nade mną, grzesznikiem”. Odszedł zatem usprawiedliwiony.
Składając swoje prośby do Boga pamiętajmy o co się modlimy, pamiętajmy do kogo kierujemy nasze słowa i kim jesteśmy wobec Najwspanialszego Stwórcy. Amen.