Anglikański proces słuchania
- 24 czerwca, 2009
- przeczytasz w 6 minut
Konferencja w Lambeth w 1998 r. uchwaliła m.in. rezolucję 1.10, która w oparciu o przesłanie Biblii określa małżeństwo jako dozgonny związek kobiety i mężczyzny, zaś celibat uznaje za stan właściwy dla osób niepowołanych do małżeństwa. Aktywność homoseksualna jest w myśl rezolucji niezgodna z przesłaniem Pisma Świętego, podobnie jak pozamałżeńska aktywność heteroseksualna. Związki osób tej samej płci nie mogą być błogosławione, ponadto osoby pozostające w takich związkach nie mogą być ordynowane. […]
Konferencja w Lambeth w 1998 r. uchwaliła m.in. rezolucję 1.10, która w oparciu o przesłanie Biblii określa małżeństwo jako dozgonny związek kobiety i mężczyzny, zaś celibat uznaje za stan właściwy dla osób niepowołanych do małżeństwa. Aktywność homoseksualna jest w myśl rezolucji niezgodna z przesłaniem Pisma Świętego, podobnie jak pozamałżeńska aktywność heteroseksualna.
Związki osób tej samej płci nie mogą być błogosławione, ponadto osoby pozostające w takich związkach nie mogą być ordynowane. Rezolucja potępia przemoc w małżeństwie oraz banalizację i komercjalizację seksualności. Czytamy w niej: „zobowiązujemy się do słuchania o doświadczeniach osób homoseksualnych i pragniemy je zapewnić, iż są kochane przez Boga oraz że wszyscy ochrzczeni (…) niezależnie od swej orientacji seksualnej są pełnymi członkami Ciała Chrystusa”.
“Proces słuchania” ma być jednym z narzędzi, za pomocą których podtrzymana zostanie jedność Wspólnoty Anglikańskiej. Z założenia nie ma on być debatą, ważeniem racji, lecz próbą osiągnięcia empatii i zrozumienia drugiej strony, zarówno przez osoby heteroseksualne, jak i nieheteroseksualne. Celem „procesu słuchania” nie jest bezpośrednie wpływanie na kształt anglikańskiej teologii, lecz potencjalne oddziaływanie na sposób funkcjonowania Wspólnoty Anglikańskiej – głoszenie przesłania o miłości Boga do świata. Według pomysłodawców, w „procesie” należało by zadawać pytania w rodzaju: „co myśli ten człowiek, co ja czułbym w takiej sytuacji, co ja bym zrobił?” miast obmyślania tego, jak obalić argumenty adwersarzy.
Interesującym głosem, korespondującym z anglikańskim „procesem słuchania” jest majowy list bpa Marca Andrusa, zwierzchnika diecezji kalifornijskiej Kościoła Episkopalnego, do swych wiernych. Stanowi on odpowiedź na decyzję Sądu Najwyższego tego stanu, na mocy której podtrzymano zapis stanowej Konstytucji mówiący, że „ … tylko małżeństwo pomiędzy mężczyzną a kobietą jest ważne lub uznawane w Kalifornii”. W listopadzie 2008 r. przegłosowano tam poprawkę do Konstytucji, umożliwiającą zawieranie ślubów lesbijkom i gejom, z czego skorzystało ok. 18 tys. takich par. W wyniku decyzji Sądu Najwyższego pary te będą nadal uznawane za małżeństwa. Kalifornijska decyzja wzbudziła wśród episkopalian, a także kanadyjskich anglikanów, całe spektrum reakcji: od przygnębienia i gniewu, poprzez głębokie rozczarowanie, aż do pełnej aprobaty.
Biskup Andrus, będący gorącym zwolennikiem zmiany anglikańskiego status quo wobec lesbijek i gejów, pisze w swym liście, że „ … jako ludzie wiary rozumiemy w wyjątkowy sposób, iż jesteśmy daleko od końca zmagań”. Biskup przypomina swym wiernym o „świętych historiach” sprzeciwu wobec ucisku i prześladowania, wskazując na czterystuletnia niewolę żydów w Egipcie oraz równie długie zmagania afroamerykanów o równouprawnienie. Historie te wskazują na wierność Boga sprawiającego, że sprawiedliwość w końcu zwycięża. Biskup stwierdza, że Kościół Episkopalny pozostaje w solidarności z nieuprzywilejowanymi. Na przestrzeni dziejów dotyczyło to: ofiar niewolnictwa i segregacji rasowej, kobiet wciąż pozostających w niektórych miejscach na świecie obywatelami drugiej kategorii oraz imigrantów. Sercem misji chrześcijaństwa jest budowanie relacji i wspólnoty. Dążenie do stworzenia głębokiej międzyludzkiej relacji, w której ludzie dopełniają się w całej swej złożoności jest zadaniem, którego nie można osiągnąć za pomocą środków prawnych czy też legislacyjnych, pisze biskup. Tworzenie takich relacji w ramach misji chrześcijaństwa było jest i będzie przedmiotem zaangażowania episkopalian diecezji kalifornijskiej.
Skrajnie odmienne stanowisko m.in. w odniesieniu do kwestii seksualności zajmują anglikanie skupieni wokół „Globalnej Anglikańskiej Konferencji Przyszłości” (GAFCON). Jeden z ich prominentnych przedstawicieli, „Prymas całej Nigerii” abp Peter Akinola pisze w pozycji „Droga, Prawda i Życie. Źródła teologiczne dla pielgrzymowania ku globalnej przyszłości anglikańskiej” („The Way, The Thruth and The Life. Theological Resources For a Pigrimage to a Global Anglican Future”), wydanej w maju 2008 roku: “Gorąco pragniemy uzdrowienia naszej ukochanej Wspólnoty (Anglikańskiej – M.Z.), lecz nie kosztem ponownego pisania Biblii w celu dostosowania się do najnowszych trendów kulturowych”.
Można przyjąć, że rzeczywistość Kalifornii oraz tamtejsze wydarzenia ilustrują trendy o których pisze nigeryjski prymas. Dla anglikanów skupionych wokół GAFCON, do których należą także twórcy powstającego właśnie Kościoła Anglikańskiej w Ameryce Północnej, Duch Święty prowadzi Lud Boży do prawdy, gdy ten działa i reflektuje, niemniej „ … nie jest to jedynie nieustanny proces słuchania i dzielenia się, w którym ludzie są podejrzewani o osądzanie innych i w którym nie ma jasnych wskazówek co do namysłu oraz tego jak zajmować konkretne stanowiska. Zaprzeczanie jakiejkolwiek możliwości dotarcia do prawdy bożej sugeruje, że Bóg postępuje niewłaściwie w ukazywaniu siebie swojemu stworzeniu. Oznacza to także, iż ostateczne decyzje dotyczące tego, co jestjest prawdą w jakiejkolwiek sytuacji, pozostają w mocy posiadających władzę”, jak stwierdza „Droga …”.
Dla konserwatywnych i ortodoksyjnych anglikanów istotą kontrowersji jest to, czy istnieje jedno Słowo dostępne wszystkim oraz czy jest takiż Chrystus? „Fundamentalnym pytaniem – czytamy w „Drodze …” – jest to, czy Kościół jest przesłaniem, czy też ma on przesłanie. Niektórzy ludzie chcą powiedzieć, że Kościół może dzielić doświadczenie, modlitwę i pracę, lecz nie wiarę, gdyż jej przejawy są bardzo osobiste i zróżnicowane. Powiedzieliby więc oni, że przesłaniem Kościoła jest jego własne zróżnicowanie i zdolność do życia w obliczu pluralizmu i przeciwieństw wśród wierzących w kwestiach wiary, co jest wyraźnie jego świadectwem w pluralistycznym społeczeństwie”.
Stanowisko anglikańskich konserwatystów można postrzegać jako swoistą niezgodę na kulturową rzeczywistość późnej/płynnej nowoczesności, coraz wyraźniej widoczną w funkcjonowaniu Anglican Communion. Z kolei liberałowie mogą być widziani jako ci, którzy postulują nowy modus vivendi anglikanizmu w obliczu nastania owej rzeczywistości. Sam „proces słuchania” stanowi, jak się wydaje rodzaj odpowiedzi na postmodernistyczne wyzwania stojące przed Kościołem dalekim od reguły Roma locuta causa finita.
Postmodernistyczne wyzwania można identyfikować m.in. jako założenie mówiące, iż rzeczywistość jest konstruowana w umyśle jednostki starającej się zrozumieć i zintegrować swoje własne doświadczenia i uwarunkowania. Ludzkie rozumienie nie stanowi tu odzwierciedlenia rzeczywistości istniejącej obiektywnie . Rodzi to sceptycyzm wobec wyjaśnień które mają pozostawać w mocy dla wszystkich ras, kultur, tradycji, być może także Kościołów tworzących Wspólnotę Anglikańską. Ważne są relatywne prawdy każdego człowieka. Rzeczywistość jest przez nas tworzona poprzez nieustanną interpretację tego co świat znaczy dla każdej i każdego z nas oraz tego, czym są nasze doświadczenia. Owe doświadczenia, które nie mogą być podstawą uniwersalnych stwierdzeń, usuwają w cień pryncypia (dotyczące np. istoty małżeństwa), te bowiem mogą rodzić opresję i cierpienie, jak było w przy
padku, przytaczanych przez bpa Andrusa, starotestamentowych Żydów prześladowanych przez Egipcjan, afroamerykanów na przestrzeni historii USA, czy też dzisiejszych gejów i lesbijek tamże, odgrodzonych od dobrodziejstw małżeństwa i określanych mianem ofiar instytucjonalnej, kościelnej homofobii. Tym co ważne dla osób religijnych winna być „złota zasada” miłości bliźniego, obecna w wielkich tradycjach religijnych trwających na przestrzeni wieków.
Pytanie o kształt „reformowanego katolicyzmu”, jak bywa określany anglikanizm, pozostaje otwartym i fascynującym zarazem.