Boliwia: zielonoświątkowcy ofiarą animistów
- 28 kwietnia, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
Dwa miesiące temu w odległej andyjskiej miejscowości Chucarasi grupa miejscowej ludności zaatakowała i zniszczyła znajdujący się tam jedyny kościół protestancki. Od tej pory nie doszło do dalszych ataków, ale sytuacja była dosyć napięta. Dopiero niedawno zostało podpisane porozumienie na mocy którego członkowie miejscowego zboru zielonoświątkowego (Assemblies of God) zobowiązali się do “uszanowania tradycyjnych miejscowych zwyczajów”, a w zamian ich animistyczni sąsiedzi pozwolili im na ponowne sprawowanie chrześcijańskiego kultu. […]
Dwa miesiące temu w odległej andyjskiej miejscowości Chucarasi grupa miejscowej ludności zaatakowała i zniszczyła znajdujący się tam jedyny kościół protestancki. Od tej pory nie doszło do dalszych ataków, ale sytuacja była dosyć napięta. Dopiero niedawno zostało podpisane porozumienie na mocy którego członkowie miejscowego zboru zielonoświątkowego (Assemblies of God) zobowiązali się do “uszanowania tradycyjnych miejscowych zwyczajów”, a w zamian ich animistyczni sąsiedzi pozwolili im na ponowne sprawowanie chrześcijańskiego kultu. Jednakże zbór nie otrzyma pozwolenia na odbudowę zniszczonej przez animistów świątyni.
Licząca około 300 osób rolnicza wspólnota Chucarasi jest położona w Stanie Potosi, 100 mil na południowy zachód od Oruro. Indiańska ludność w olbrzymiej większości wyznaje animistyczne wierzenia swych przodków Inków.
Do konfliktu doszło w lutym tego roku, zaraz po karnawale, kiedy to w wiosce obchodzono święta połączone z różnymi pogańskimi obrzędami, tańcem oraz piciem alkoholu. Część mieszkańców, która nawróciła się na chrześcijaństwo zaprzestała uczestnictwa w karnawałowych obrzędach i w świętowaniu. Kiedy dwa dni po karnawale silna burza gradowa zniszczyła wioskę, miejscowa ludność była przekonana, że to złe duchy postanowiły ukarać miejscowość za to, że zielonoświątkowcy odstąpili od wiary swoich przodków. Mieszkańcy pobili do nieprzytomności Fortunato Bernala, miejscowego pastora. Tego samego dnia nocą zburzyli kompletnie kościół. Następnego dnia domagali się kategorycznie opuszczenia wioski przez chrześcijan.
Pierwszym chrześcijańskim misjonarzem w tym rejonie był Gregorio Conde, który prace swoją rozpoczął w 1997 r. To on z pastorem Fortunato pojechał do Oruro, gdzie spotkali się z przedstawicielami władz, policji oraz ekumenicznego stowarzyszenia Zjednoczenie Kościołów (Igrejas Unidas). Utworzono pokojową komisję, która udała się do Chucarasi negocjować pokój pomiędzy obydwoma grupami. Jak relacjonuje Victor Quispe, superintendent “Zborów Bożych” (Assemblies of God), głównym rozjemcą był regionalny komendant wojskowy, półkownik Luis Morales, od którego decyzji zależało praktycznie wszystko. Chrześcijanom pozostawała jedynie modlitwa.. Wynegocjowany przez Moralesa układ pokojowy pozwala chrześcijanom na pozostanie we wsi i na odprawianie niedzielnych nabożeństw. Nie chcąc uczestniczyć bezpośrednio w miejscowych świętach, liderzy zielonoświątkowego zboru zobowiązani są każdorazowo ofiarować na obchody świąt odpowiednią kwotę pieniędzy.
Ugoda też zabrania odbudowania zniszczonego kościoła czy wybudowania innej chrześcijańskiej świątyni. Trzech, już ochrzczonych członków Kościoła, zdecydowało się na powrót do animizmu. Inni potwierdzili swoją wiarę w Jezusa Chrystusa, nawet jeśli trzeba by było zapłacić za nią śmiercią.
Kościół Zielonoświątkowy w Chucarasi tworzy 36 ochrzczonych członków, a każdego tygodnia uczestniczy w jego życiu 64 osób. Przed trzema laty wierni sami wybudowali kościół, który miejscowa ludność zniszczyła 28 lutego.
Pomimo całego zamieszania, chrześcijanie z Chucarasi planują na 30 sierpnia wielkie, coroczne spotkanie modlitewne na otwartym powietrzu, na które schodzi się tysiące chrześcijan z najróżniejszych sąsiednich wiosek i miast.