Johann Heermann — próba diagnozy po blisko 400 latach od śmierci
- 17 listopada, 2004
- przeczytasz w 3 minuty
Johann Heermann był duszpasterzem parafii w Chobieni na Dolnym Śląsku, pod koniec życia przeniósł się do Leszna, gdzie zmarł. Wsławił się autorstwem około 500 pieśni (m.in. O, Panie Boże Mój) oraz wielu kazań. Jedno z nich – „Myśli budujące” (BawGedancken) wydane w Lesznie 5 lutego 1642 r. pozwala na zdiagnozowanie choroby, która przyczyniła się do jego śmierci. Biografowie podają zgodnie, że po przybyciu z Chobieni do Leszna Heermann popadł w śpiączkę […]
Johann Heermann był duszpasterzem parafii w Chobieni na Dolnym Śląsku, pod koniec życia przeniósł się do Leszna, gdzie zmarł. Wsławił się autorstwem około 500 pieśni (m.in. O, Panie Boże Mój) oraz wielu kazań. Jedno z nich – „Myśli budujące” (BawGedancken) wydane w Lesznie 5 lutego 1642 r. pozwala na zdiagnozowanie choroby, która przyczyniła się do jego śmierci.
Biografowie podają zgodnie, że po przybyciu z Chobieni do Leszna Heermann popadł w śpiączkę trwającą 9 tygodni a po powrocie do świadomości przez dwa lata, ze względu na słabą kondycję, nie opuszczał swojego domu. Problemy ze zdrowiem były zresztą zmorą prześladująca Heermanna przez całe życie – począwszy od szkolnych lat, przez studia, które musiał przerwać z tego powodu, aż przez okres pełnienia urzędu duszpasterskiego i do samej śmierci.
Choć wspomina się często o jego problemach z krtanią, to jednak najwięcej o jego stanie zdrowia przekazał Andreas Tschering (1611–1659), humanista i prawnik urodzony w Bolesławcu, rektor gimnazjum w Rostocku. Był on jednym z najlepszych twórców szkoły, którą zapoczątkował również urodzony w Bolesławcu – Martin Opitz uważany za twórcę poetyki normatywnej języka niemieckiego.
Wcześniej wspomniane kazanie (BawGedancken) zakończone jest wierszem Andreas’a Tschering’a, który ma formę modlitewnej prośby o uzdrowienie Heermanna. Przedstawia on w sposób poetycki obraz zdrowia pastora, co z lekarskiego punktu widzenia należało by nazwać – stanem klinicznym. Poeta mówi o: „suchych członkach”, „wyschniętej skórze”, o zanikającym obliczu, że usta Heermanna są suche i czują pragnienie, w sposób zupełnie „niemedyczny” mówi o tym, że zanika mu szpik, wspomina też o gorączce – „siła płomieni wzrasta”, że Saturn i Pluton prześladują nią poetę.
Wszystkie objawy odpowiadają wręcz podręcznikowemu obrazowi cukrzycy, łącznie z gorączką, jako że u cukrzyków zauważono większą zapadalność na różnego rodzaje schorzenia infekcyjne. Choć nie jest znany opis stanu zdrowia Johanna Heermanna z ostatnich dni jego życia, można przypuszczać, z dużym prawdopodobieństwem, że zmarł on z powodu powikłań nie leczonej cukrzycy.
Pacjenci z tą chorobą metaboliczną w przypadku zaniedbań mogą zapadać w śpiączkę cukrzycową, co właśnie musiało zdarzyć się Heermannowi po przybyciu do Leszna. W dzisiejszych czasach podanie insuliny i wyrównanie niedoborów elektrolitowych, co jest standardem postępowania w wyprowadzaniu ze stanu śpiączki, jest rzeczą tak oczywistą, że potrafią zrobić to już studenci medycyny. Wtedy nie było możliwości wykonania badań krwi ani podania insuliny. Lekarz Heermanna – Gottfried Flaminius Gasto jedyne co mógł zrobić to podawać pastorowi wodę, by nie dopuścić do nadmiernego odwodnienia. Jak wiemy z kart różnych opracowań Heermann przeżył śpiączkę i wydał jeszcze wiele dzieł… a o lekarzu prawie nikt nie pamięta….
Linki:
Ekumenizm.pl: Heermannowskie ocknięcie w Lesznie
Magazyn SR:Johann Heermann — (nie)znany pieśniarz ewangelicki
Luteranie.pl:Johann Heermann