30 lat temu “papież Paweł VII” napisał…
- 9 czerwca, 2013
- przeczytasz w 3 minuty
30 lat temu ks. prof. Karl Rahner, jeden z najznamienitszych teologów katolickich XX wieku, opublikował tekst, w którym fikcyjny papież Paweł VII przedstawił swojemu przyjacielowi i kapłanowi wizję swojego pontyfikatu i Kościoła przyszłości. Mimo upływu lat marzenia Pawła VII brzmią nadzwyczaj współcześnie i korespondują z oczekiwaniami wobec nowego papieża Franciszka. Co takiego napisał Rahner? Tekst Rahnera w formie listu papieża Pawła VII do Peppino znalazł się […]
30 lat temu ks. prof. Karl Rahner, jeden z najznamienitszych teologów katolickich XX wieku, opublikował tekst, w którym fikcyjny papież Paweł VII przedstawił swojemu przyjacielowi i kapłanowi wizję swojego pontyfikatu i Kościoła przyszłości. Mimo upływu lat marzenia Pawła VII brzmią nadzwyczaj współcześnie i korespondują z oczekiwaniami wobec nowego papieża Franciszka. Co takiego napisał Rahner?
Tekst Rahnera w formie listu papieża Pawła VII do Peppino znalazł się również w Dziełach Zebranych Rahnera, który, obok Josepha Ratzingera, był jednym z kluczowych, niemieckojęzycznych teologów Soboru Watykańskiego II.
Fikcyjny papież Paweł VII prosi swojego przyjaciela Peppino, aby ten wciąż służył mu radą i krytyczną uwagą. W końcu papież otoczony pochlebstwami biskupów i kardynałów „również jest człowiekiem, który lubi słuchać pochwał”, dlatego obiecuje: „jeśli do mnie przyjdziesz, nie wyrzucę cię.”
Paweł VII snuje plany i marzenia, przypominając przyjacielowi: „Pamiętasz jeszcze z naszych studiów jak Congar krytycznie pisał o tytułach papieża? Będę próbował, aby przy całym zachowaniu dogmatu nie za wiele będzie się mówić o Zastępcy Jezusa Chrystusa, który przecież właściwie nie da się zastąpić, a który przy Kościele, a nawet jego papieżu pozostaje, szczególnie mocno w jego słabości.”
Nowo wybrany „papież” zastanawia się również nad kwestią, nad którą i dziś debatują katolicy w różnych zakątkach świata: „Nie jestem co do tego zbyt przekonany, że ogromny aparat biurokratyczny, który rozwinął się w Rzymie w ciągu ostatnich dwóch stuleci, można bezproblemowo wyprowadzić od dogmatu o uniwersalnym prymacie papieża.” Paweł VII zastanawia się, czy nie lepiej byłoby odpowiedzieć na głosy płynące ze świata, sugerujące, że kurialiści zachowują się wobec biskupów niczym rzymski personel sztabu generalnego wobec oficerów frontowych.
Jeszcze mocniej brzmią słowa Pawła VII, dotyczące samego papiestwa: „Uważam, że także papież ma prawo być normalnym, biednym człowiekiem, targanym wątpliwościami wiernym, być jednym spośród wielu. Jako papież chce się jeszcze czegoś nauczyć, a ludzie ze spokojem będą mogli zauważyć, że także papież może się mylić, popełniać błędy, być jednostronnie informowany i wybierać niewłaściwych współpracowników..”
A co z ekumenizmem? „Dlaczego właściwie należy więcej wymagać w kwestii jedności wiary od innych niż od współczesnych wiernych Kościoła rzymskokatolickiego? Dlaczego nie może być tak, że historycznie ukształtowane Kościoły nie mogłyby dalej istnieć w ramach jednego Kościoła na tym samym terytorium jako Kościoły partykularne i oddzielne obrządki? Czy nie można byłoby przywódców Kościołów Reformacji uroczyście i jasno zapewnić, że te Kościoły mogą zachować przynajmniej tyle samo niezależności i własnej tożsamości, na jakie Rzym pozwala wobec Kościołów partykularnych Wschodu?”
Refleksje Rahnera, dotyczące również wciąż żywej i nośnej dla ekumenizmu idei koncyliaryzmu, dla jednych brzmią rewolucyjnie, a dla innych są powtórzeniem szlachetnych, aczkolwiek nierealnych snów — czymś w rodzaju kościelnego science fiction. Inni jeszcze widzą w nich niesłabnące marzenia, których personifikacją – nie bez udziału medialnej kampanii – jest w jakiejś mierze papież Franciszek. Są jeszcze i tacy, dla których wizje Rahnera i jego papieża Pawła VII są herezją, która doprowadziłaby do upadku świata, jaki znają. Niemniej jednak warto przypomnieć refleksje teologa i zdumieć się nad ich aktualnością 30 lat po.