- 23 kwietnia, 2021
- przeczytasz w 6 minut
80. urodziny obchodzi dziś jedna z dwóch polskich biskupek mariawickich – s. Hanna M. Rafaela Woińska, kustoszka warszawska Kościoła Katolickiego Mariawitów i proboszczka stołecznej Parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.
80. urodziny s. bp. M. Rafaeli Woińskiej
80. urodziny obchodzi dziś jedna z dwóch polskich biskupek mariawickich – s. Hanna M. Rafaela Woińska, kustoszka warszawska Kościoła Katolickiego Mariawitów i proboszczka stołecznej Parafii Matki Boskiej Nieustającej Pomocy.
Siostra M. Rafaela urodziła się 23 kwietnia 1941 roku jako Hanna Woińska w Sulejówku (d. Żurawka/Żórawka) koło Warszawy.
W październiku 1965 roku rozpoczęła studia teologiczne w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, która wówczas miała swoją siedzibę w Konstancinie Jeziornie. W 1971 obroniła pracę magisterską zatytułowaną: Nauka założycielki mariawityzmu o doskonałości chrześcijańskiej. Studium Objawień i pism ascetyczno-religijnych.
Śluby zakonne złożyła w 1968 roku. Posługiwała w parafiach w Grzmiącej, Gocławiu, Dąbrówce i Pogorzeli, a od 1976 r. jest proboszczką warszawskiej parafii.
30 maja 1993 wraz z s. M. Beatrycze Szulgowicz przyjęła święcenia biskupie z rąk brata arcybiskupa M. Rafaela Wojciechowskiego.
Siostry biskupki Kościoła Katolickiego Mariawitów obchodziły dziś 25-lecie biskupstwa. To pierwszy Kościół w Polsce i poza nią, który zaczął święcić kobiety do biskupstwa (od 1929) — bp przełożona M. Beatrycze i bp M. Rafaela pic.twitter.com/nVS7LUXjiQ
— ekumenizm.pl (@ekumenizmpl) May 20, 2018
W 2018 roku podczas obchodów świąt Zesłania Ducha Świętego w Felicjanowie, s. M. Rafaela wraz z s. przełożoną M. Beatrycze obchodziła 25-lecie konsekracji biskupiej.
Parę słów…
Kiedy Siostra Rafaela (sama niezbyt lubi, kiedy się do niej zwraca biskupim tytułem) usłyszała, że chcę o niej napisać z okazji urodzin to stanowczo zaprotestowała. Zresztą, takich rozmów, w których po chrześcijańsku się ścieraliśmy (nie tylko w tematach religijnych, ale również gastronomicznych) było bardzo wiele i w większości przypadków to siostra stawiała na swoim, choć nie bez dumy muszę się pochwalić, że kilka razy udało mi się „wygrać”. Tym razem, powiedziałem, jednak nie ustąpię i będzie po mojemu i z okazji jubileuszu parę słów chcę skreślić, tym bardziej, że rocznica zacna i okrągła. Bynajmniej nie chodzi o laurkę, bo o ile Siostra znana jest ze stanowczości, to podobnie znana jest z niechęci do próżności, więc ograniczę się do kilku obrazów, z którymi ją kojarzę i z opowieścią, którą niedawno poznałem.
Zacznę od opowieści. Gdy pod koniec lat 60. XX wieku, nieco ponad dwie dekady po horrorze holocaustu, odradzał się w Polsce antysemityzm pod opieką komunistycznej władzy, odpryski tegoż nie omijały Kościoły mniejszościowe i środowisko ChAT. Jednej ze studentek teologii ewangelickiej ChAT pochodzenia żydowskiego jako jedynej na roku nie przyznano miejsca w „akademiku” urządzonym prowizorycznie w salkach Tabity, ewangelickiego ośrodka diakonii pod Warszawą. W dodatku w atmosferze nagonki studentce groziło usunięcie z uczelni. Wówczas dwie mariawickie zakonnice – siostry M. Beatrycze i M. Rafaela – nie tylko zapewniły koleżance miejsce do spania, ale interweniowały w jej sprawie u samego rektora ks. prof. Woldemara Gastparego. A ten miał dla mariawitów zrozumienie, tym bardziej, że siedział w jednym baraku w KL Dachau z bratem abp. M. Michałem Kowalskim i opowiadał Siostrom o cierpieniu Arcybiskupa w obozie doznawanym ze strony hitlerowców i niektórych współwięźniów.
Inny obraz pochodzi z rozmów z siostrą Rafaelą, gdy wspominała swoje najmłodsze lata, opowiadając, że będąc jeszcze małą dziewczynką, codziennie uczestniczyła w mszach ludowych odprawianych przez jej babcię, kapłankę ludową, w domu w Żurawce. Mówiła, że jeszcze jako dziecko siedziała pod stołem przystrojonym na prowizoryczny ołtarz i uważnie obserwowała modlitwy. Przy którejś okazji siostra opowiedziała, że klasztor nie był jej pierwszym wyborem. Wcześniej pracowała w instytucji państwowej, ale głos powołania wciąż był mocny. Wielu znając jej zaangażowanie, wówczas po prostu Hanny Woińskiej, chciało, by wstąpiła do klasztoru. Ten moment nastąpił i złożyło się na niego nie tylko rozmowy z przełożonymi, ale i przywiązanie siostry Rafaeli do posłannictwa św. Marii Franciszki i św. Brata Arcybiskupa Michała.
To też poniekąd wyjaśnia, dlaczego siostra Rafaela tak bardzo zaangażowała się w uczczenie pamięci zmarłego Arcybiskupa, gdy po raz pierwszy z grupką parafian pojechała do obozu Dachau i przy fundamentach dawnego baraku odprawiła Mszę Świętą ludową, a później odwiedziła Hartheim (Austria), gdzie wg. niemieckich dokumentów Brat Arcybiskup miał zostać zamordowany. W tej podróży, która właściwie była pielgrzymką, wolno mi było towarzyszyć i widzieć to, czego właściwie zawsze byłem świadkiem zarówno podczas wielu nabożeństw w Warszawie, Felicjanowie czy w innych kaplicach mariawickich: sedno duchowości mariawickiej, zagłębienie się w Panu Jezusie Utajonym w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza, a to wszystko w mocno eschatologicznej osnowie i w rytmie tradycyjnej liturgii mariawickiej.
Powiedzieć, że Siostra Rafaela znana jest z dynamiczności i pracowitości to właściwie truizm. W kwestiach związanych z upamiętnieniem dziedzictwa i duchowości mariawickiej ma ona swój ogromny wkład – wystarczy wspomnieć kilka ważnych publikacji, jakie udało się wydać tak małej społeczności w tak krótkim czasie. Jednak publikacje, mury i pamiątki to z pewnością nie najważniejsza kwestia w jej służbie. Jest nią niezmiennie duchowość eucharystyczna i temu też od lat poświęca się najbardziej. A duchowość to także modlitwa.
W pokoju u siostry — oprócz całego mnóstwa książek, portretu Mateczki — zawsze słychać głośne tykanie zegara z kaplicy, która znajduje się tuż za drzwiami. Gdy ją odwiedzałem i wybijała pełna godzina, w której odmawiała akt adoracji Przenajświętszego Sakramentu, Siostra grzecznie przepraszała i przechodziła do kaplicy na modlitwę: “Cześć Ci oddajemy Trójco Przenajświętsza (…) Niech będzie uwielbiona Trójca Przenajświętsza przez posługę i męczeństwo świętego Michała i św. Izabeli. Amen”.
- Siłę duchową czerpię z adoracji Pana Jezusa w Przenajświętszym Sakramencie. Bez tego w niczym bym nie podołała — powiedziała mi niedawno.
Mogłem w różnych kontekstach obserwować, jak bardzo zarażała miłością do mariawityzmu kapłanki i kapłanów ludowych różnych pokoleń i jak wiele osób poszukiwało jej duchowej rady, w tym nie tylko mariawici nurtu felicjanowskiego.
Chociaż przed laty Kościół Katolicki Mariawitów został – nazwijmy to wprost – odrzucony i wyrugowany z oficjalnego ruchu ekumenicznego przez Polską Radę Ekumeniczną to jednak ludzie Kościoła, w tym Siostra Rafaela, zawsze pozostawali otwarci wobec chrześcijan innych wyznań, chociażby poprzez uczestnictwo w nabożeństwach ekumenicznych. Dzięki temu można było odczuć, że mariawityzm to coś znacznie więcej niż wyznanie i tradycje, a po prostu duchowa obietnica skoncentrowana na Eucharystii i to dla wszystkich bez względu na różnice, a może właśnie z powodu różnic.
Niełatwa historia podziału wewnątrzmariawickiego nie zmieniła szacunku, jakim siostry cieszą się wśród płockich mariawitów. Pamiętam jedno z nabożeństw na warszawskiej Woli, na którym była Siostra Rafaela. Siedziała nie w prezbiterium, a w ławce, a po Mszy Świętej nagle otaczało ją grono mariawitów płockich, chcąc porozmawiać czy po prostu przywitać się.
W kwestiach ekumenicznych Siostra Rafaela jest osobą dobrze poinformowaną. Niesamowicie dużo i (bardzo szybko!) czyta, jest na bieżąco i interesuje się tym, co dzieje się w chrześcijańskim świecie, a także jest osobą bardzo dobrze znaną w środowisku ekumenicznym. W kazaniach chętnie komentuje aktualne sprawy w kontekście wyzwań dla duchowości. I nawet jeśli ktoś może się nie zgadzać z tym czy owym, zawsze — przynajmniej ja tak miałem — można znaleźć coś wartościowego dla siebie.
I na końcu rzecz niemniej istotna od wszystkich innych: duszpasterstwo. Oczywiście, każdy może mieć różną wizję i odbiór duszpasterzowania, ale chyba kwestią kluczową jest to, gdy pasterz, w tym wypadku pasterka, zna swoje owce, ich zapach, ich problemy i ich życie. Siostra Rafaela, która przed pandemią była nieustannie w rozjazdach, odprawiając Msze Święte, głosząc rekolekcje i przygotowując uroczystości w Felicjanowie, zna dobrze swoje owce, także te spoza swojej właściwej owczarni.
I w 80. urodziny — w roku Jubileuszowym Ofiary Mateczki — chciałbym również i ja za to duszpasterzowanie i ofiarność ducha podziękować.