Kościoły katolickie

Antymariawicka propaganda po niemiecku, czyli ‘Mariavitensekte’ x. Gajkowskiego


W 2016 roku przy­pa­da 110. rocz­ni­ca wyzna­nio­wej samo­dziel­no­ści maria­wi­ty­zmu. Zasięg idei maria­wic­kich, odno­szą­cych się nie tyl­ko do zagad­nień teo­lo­gii i ducho­wo­ści, ale też do sze­ro­ko rozu­mia­nych aspek­tów spo­łecz­nych (edu­ka­cja, dobro­czyn­ność) był istot­nie ogra­ni­czo­ny przez czyn­ni­ki poli­tycz­ne (okres zabo­rów) oraz kościel­ne.


W skład tych ostat­nich nale­ża­ło­by zali­czyć zarów­no stop­nio­we kry­sta­li­zo­wa­nie się maria­wic­kie­go pro­prium w obsza­rze dogma­tycz­no-mistycz­nym, orga­ni­za­cyj­no-kościel­nym, litur­gicz­nym, dia­ko­nij­no-edu­ka­cyj­nym, a tak­że zewnętrz­ne uwa­run­ko­wa­nia kościel­ne, doty­czą­ce rela­cji z Kościo­łem rzym­sko­ka­to­lic­kim. Machi­na apo­lo­ge­tycz­na, jaką stro­na rzym­sko­ka­to­lic­ka wyto­czy­ła pod adre­sem maria­wi­ty­zmu była impo­nu­ją­ca. Przy uży­ciu wszyst­kich dostęp­nych środ­ków pod­ję­to wzmo­żo­ne wysił­ki pro­pa­gan­do­we, któ­rych celem było zdys­kre­dy­to­wa­nie maria­wi­ty­zmu (w tym szcze­gól­nie św. Marii Fran­cisz­ki oraz pierw­szych kapła­nów maria­wi­tów), uka­za­nie go jako reli­gij­nej ano­ma­lii, wyni­kłej z fana­tycz­nej nad­gor­li­wo­ści, obłą­ka­nia, uro­jo­nych wizji, a tak­że jako agen­tu­ry rosyj­skie­go pra­wo­sła­wia. Maria­wi­tyzm roz­wi­jał się bowiem głów­nie na tere­nie zabo­ru rosyj­skie­go, jed­nak publi­ka­cje doty­czą­ce nowe­go ruchu reli­gij­ne­go poja­wia­ły się rów­nież w pozo­sta­łych zabo­rach, w car­skiej Rosji oraz kra­jach Euro­py Zachod­niej.

Jed­nym z waż­niej­szych auto­rów anty­ma­ria­wic­kiej pole­mi­ki był ks. Jan Gaj­kow­ski, nie­zwy­kle płod­ny pisarz, tłu­macz i spo­łecz­nik, wiel­ce zasłu­żo­ny dla die­ce­zji san­do­mier­skiej Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go. Gaj­kow­ski, posłu­gu­ją­cy się rów­nież pseu­do­ni­mem „Kazi­mierz Gaj­kow­ski”, był żar­li­wym prze­ciw­ni­kiem maria­wi­ty­zmu. Sil­ne poczu­cie misji skło­ni­ło go do napi­sa­nia w 1909 pam­fle­tu prze­ciw­ko św. Marii Fran­cisz­ce pod wymow­nym tytu­łem: Gdzie dia­beł nie może, tam babę pośle. Gaj­kow­skie­mu wyto­czo­no pro­ces. Sąd przy­znał rację maria­wi­tom, argu­men­tu­jąc, że ks. Gaj­kow­ski dopusz­cza się szczu­cia jed­nej gru­py spo­łe­czeń­stwa na dru­gą, burząc porzą­dek i spo­kój. Duchow­ny otrzy­mał karę pozba­wie­nia wol­no­ści w wyso­ko­ści trzech tygo­dni i dzię­ki inter­wen­cji władz kościel­nych mógł ją odbyć na Jasnej Górze. Reflek­sja jed­nak nie trwa­ła dłu­go. Gaj­kow­ski, któ­ry już wcze­śniej stwo­rzył kil­ka anty­ma­ria­wic­kich tek­stów, przy­stą­pił do pra­cy nad nie­miec­ko­ję­zycz­ną publi­ka­cją, któ­ra do dziś pozo­sta­je naj­ob­szer­niej­szym przed­wo­jen­nym tek­stem o maria­wi­ty­zmie, napi­sa­nym poza śro­do­wi­skiem maria­wi­tów.

Wyda­na nakła­dem wła­snym w Kra­ko­wie w 1911 roku pra­wie 100-stro­ni­co­wa książ­ka Maria­vi­ten­sek­te mia­ła przy­bli­żyć nie­miec­ko­ję­zycz­nym czy­tel­ni­kom w zabo­rze austriac­kim i poza nim feno­men maria­wi­ty­zmu. Przed­mo­wa książ­ki jest obie­cu­ją­ca. Autor wyja­śnia, że przy­czyn­kiem do napi­sa­nia książ­ki są poja­wia­ją­ce się w pra­sie nie­miec­kiej, fran­cu­skiej i wło­skiej tek­sty poświę­co­ne maria­wi­tom. Duchow­ny dia­gno­zu­je, że publi­ka­cje te zawie­ra­ją infor­ma­cje nie­do­kład­ne, nie tyl­ko w kwe­stii popu­lar­no­ści maria­wi­ty­zmu, stąd też koniecz­ne jest cało­ścio­we spoj­rze­nie. Gaj­kow­ski doda­je, że w Pol­sce uka­za­ło się wie­le arty­ku­łów i małych bro­szu­rek o „sek­cie maria­wi­tów”, wspo­mi­na­jąc przy tym publi­ka­cję Kan­ta­ka Man­kiet­ni­cy i man­kiet­nic­two. Gaj­kow­ski zauwa­ża jed­nak, że autor nie posłu­gi­wał się lite­ra­tu­rą maria­wic­ką, stąd jego wła­sna publi­ka­cja – Die Maria­vi­ten­sek­te – opie­rać ma się głów­nie na maria­wic­kich doku­men­tach.

Już na samym wstę­pie ks. Gaj­kow­ski stwier­dza, że:

Chrze­ści­jań­ska Pol­ska jest jedy­nym kra­jem w Euro­pie, któ­re­go naród, mimo wiel­kie­go wpły­wu kra­jów sąsiedz­kich nie przy­jął trwa­le żad­nej here­zji. Dzię­ki ener­gii słyn­ne­go kar­dy­na­ła Zbi­gnie­wa Ole­śnic­kie­go już w XV w. wytę­pio­no husy­tyzm. Owszem, rów­nież i lute­ra­nizm, zwin­glia­nizm, ale szcze­gól­nie kal­wi­nizm i aria­nizm zna­la­zły wśród pol­skiej szlach­ty wie­lu zwo­len­ni­ków, jed­nak gdy tyl­ko posta­no­wie­nia Sobo­ru Try­denc­kie­go wpro­wa­dzo­ne zosta­ły w życie kościel­ne i jezu­ici z całą siłą wystą­pi­li prze­ciw­ko tym here­zjom, zaczę­ły one wyga­sać. W XVII wie­ku cała Pol­ska była znów kato­lic­ka i pozo­sta­ła taką do dziś.

Jak­kol­wiek ana­li­za i wnio­ski ks. Gaj­kow­skie­go nie odpo­wia­da­ją praw­dzie, to jed­nak doku­men­tu­ją atmos­fe­rę pole­mi­ki mię­dzy­wy­zna­nio­wej począt­ku XX wie­ku. Maria­wi­tyzm uka­zy­wa­ny począt­ko­wo jako przej­ścio­wy feno­men, deza­wu­owa­ny jako pro­blem dys­cy­pli­nar­ny, psy­chicz­ny, poli­tycz­ny czy ambi­cjo­nal­ny, rzad­ko spo­ty­kał się z pole­mi­ką teo­lo­gicz­ną. Nato­miast idee maria­wic­kie, w tym przede wszyst­kim fila­ry maria­wi­ty­zmu – ado­ra­cja Prze­naj­święt­sze­go Sakra­men­tu i Dzie­ło Wiel­kie­go Miło­sier­dzia – pozo­sta­wa­ły w swo­jej inte­gral­no­ści sto­sun­ko­wo nie­zna­ne. Tym bar­dziej istot­ne są sło­wa ks. Gaj­kow­skie­go, któ­ry przy­bli­ża­jąc nie­po­lskie­mu czy­tel­ni­ko­wi feno­men maria­wi­ty­zmu, mówi o „bar­dzo wyma­ga­ją­cej here­zji”, zasta­na­wia­jąc się, jak w epo­ce racjo­na­li­zmu i reli­gij­ne­go scep­ty­cy­zmu moż­li­we było powsta­nie „here­tyc­kiej sek­ty”.

Gaj­kow­ski opi­su­je sytu­ację reli­gij­ną w Pol­sce, sta­wia­jąc tezę, że żaden inny naród nie musi cier­pieć z powo­du naro­do­wo­ści i reli­gii jak Pola­cy pod pano­wa­niem cara­tu. Następ­nie nakre­śla kon­tekst histo­rycz­ny, uwy­dat­nia­jąc mar­ty­ro­lo­gię Pol­ski przez pry­zmat prze­śla­do­wa­nia Kościo­ła rzym­sko­ka­to­lic­kie­go przez pra­wo­sław­ny carat. Kościół funk­cjo­nu­je nie tyl­ko jako straż­nik praw­dzi­wej wia­ry, ale też osto­ja pol­skiej kul­tu­ry. Gaj­kow­ski opi­su­je prze­ciw­no­ści, z jaki­mi zma­ga się kler rzym­sko­ka­to­lic­ki pod pano­wa­niem Rosji. Duchow­ni uka­zy­wa­ni są jako repre­zen­tan­ci całe­go spo­łe­czeń­stwa (w domy­śle: rzym­sko­ka­to­lic­kie­go), zno­szą­ce­go prze­śla­do­wa­nia ze wzglę­du na wia­rę.

Nar­ra­cja jest dobrze prze­my­śla­na i sub­tel­nie pro­wa­dzi czy­tel­ni­ka ku postrze­ga­niu maria­wi­ty­zmu jako wyni­ku zanie­dbań, za któ­re obwi­niać nale­ży przede wszyst­kim zabor­cę. Gaj­kow­ski pisze, że z powo­du zasy­gna­li­zo­wa­nych trud­no­ści, zwią­za­nych m.in. z prze­miesz­cza­niem się, bra­kiem swo­bód dusz­pa­ster­skich, uzy­ska­niem wykształ­ce­nia wyż­sze­go „nie mogły semi­na­ria w Pol­sce oraz jedy­na Aka­de­mia Duchow­na w St. Peters­bur­gu dla Pol­ski, Litwy i Rosji, wyka­zać się zna­czą­cą kadrą nauko­wą i dla­te­go też wzbu­dzi­ły wśród wycho­wan­ków nie­wy­star­cza­ją­cą miłość do stu­dio­wa­nia; tak­że w odnie­sie­niu do ducho­we­go wycho­wa­nia mło­dzie­ży wie­le spraw pozo­sta­wia­ły wie­le do życze­nia.”

Z powyż­szych trud­no­ści wyni­ka jasna kon­sta­ta­cja:

Jest oczy­wi­ste, że w danych warun­kach, pew­na część ducho­wień­stwa musia­ła się wyko­le­ić i nie mia­ła na uwa­dze moral­ne­go oraz kul­tu­ral­ne­go pod­nie­sie­nia naro­du, a dopro­wa­dzi­ła do jego upad­ku (…) Tak, lud w rosyj­skiej czę­ści Pol­ski jest reli­gij­ny i poboż­ny, ale bar­dzo nie­wy­kształ­co­ny, prze­sąd­ny i łatwy do zwie­dze­nia; wykształ­ce­ni, szcze­gól­nie w mia­stach, pozo­sta­ją w więk­szo­ści obo­jęt­ni.

Gaj­kow­ski krót­ko oma­wia prze­śla­do­wa­nia zgro­ma­dzeń zakon­nych, by przejść do zgro­ma­dze­nia maria­wi­tów powsta­łe­go „z powo­du pychy swo­jej zało­ży­ciel­ki”. Sam maria­wi­tyzm nazwa­ny jest „kole­iną źle rozu­mia­ne­go misty­cy­zmu”.

Szki­cu­jąc powsta­nie maria­wi­ty­zmu, ks. Gaj­kow­ski nie dotrzy­mu­je obiet­ni­cy i posłu­gu­je się arty­ku­ła­mi pol­sko­ję­zycz­nej pra­sy, któ­ra publi­ko­wa­ła opi­nie osób nie­chęt­nych maria­wi­ty­zmo­wi, a przede wszyst­kim św. Marii Fran­cisz­ce Kozłow­skiej, prze­ko­nu­jąc na pod­sta­wie pra­so­wych donie­sień i anty­ma­ria­wic­kiej pro­pa­gan­dy pro­du­ko­wa­nej przez ducho­wień­stwo rzym­sko­ka­to­lic­kie, że „Kozłow­ska już wte­dy [1893 r.] ule­ga­ła napa­dom ner­wo­wym, była kłó­tli­wa i żąd­na zemsty.” Zało­ży­ciel­ka maria­wi­ty­zmu uka­zy­wa­na jest jako wyra­cho­wa­na fana­tycz­ka reli­gij­na, któ­ra posia­da nie­zwy­kłą moc łama­nia kapłań­skiej woli. Nie bra­ku­je sek­su­al­nych alu­zji, suge­ru­ją­cych łama­nie przez Matecz­kę i kapła­nów norm oby­cza­jo­wych.

Zale­tą tek­stu Gaj­kow­skie­go jest dość obszer­ne uka­za­nie tre­ści Obja­wień, nawet jeśli umiej­sco­wio­ne są one w nar­ra­cji zde­cy­do­wa­nie nega­tyw­nej, momen­ta­mi wręcz prze­śmiew­czej. Kapła­ni przy­stę­pu­ją­cy do Dzie­ła okre­śla­ni są za pomo­cą „nie­za­leż­nych i obiek­tyw­nych opi­nii” jako oso­by nie do koń­ca zrów­no­wa­żo­ne pod wzglę­dem psy­chicz­nym i emo­cjo­nal­nym. Przy­kła­dem są choć­by opi­sy doty­czą­ce pierw­sze­go mini­stra gene­ral­ne­go kapła­nów maria­wi­tów, ks. M. Jana Kowal­skie­go, a w momen­cie publi­ka­cji Maria­vi­ten­sek­te, Bisku­pa Maria­wi­tów.

Gaj­kow­ski jako pew­ni­ki poda­je zasły­sza­ne plot­ki lub zda­nia skraj­nie subiek­tyw­ne, uka­zu­jąc je jako infor­ma­cję praw­dzi­wą. Doty­czy to rów­nież prak­tyk reli­gij­nych przy­pi­sy­wa­nych maria­wi­tom, w tym szcze­gól­nie kwe­stii poły­ka­nia obraz­ka z wize­run­kiem Mat­ki Bożej Nie­usta­ją­cej Pomo­cy. Ani w Obja­wie­niach, ani w publi­ka­cjach maria­wic­kich nie ma tek­stu, potwier­dza­ją­ce­go tą prak­ty­kę zna­ną skąd­inąd w śro­do­wi­skach zwią­za­nych z oo. redemp­to­ry­sta­mi i czę­ścio­wo dopusz­czo­nej przez Świę­te Ofi­cjum. Kwe­stia poły­ka­nia obraz­ków poja­wia się w tek­ście kil­ka­krot­nie.

Gaj­kow­ski oskar­ża ponad­to maria­wi­tów o prak­ty­ko­wa­nie iko­no­kla­zmu w przej­mo­wa­nych kościo­łach oraz sto­so­wa­nie kar cie­le­snych poprzez zmu­sza­nie dzie­ci do czte­ro­go­dzin­ne­go klę­cze­nia przed Naj­święt­szym Sakra­men­tem. Zarzu­ca maria­wi­tom, że wbrew dekre­tom, wyni­ka­ją­cym z dele­ga­li­za­cji ich dzia­łal­no­ści przez bisku­pów miej­sca, nie usta­wa­li w reli­gij­nym zapa­le. Winą maria­wi­tów była – wg Gaj­kow­skie­go – zbyt­nia gor­li­wość w ado­ra­cji Prze­naj­święt­sze­go Sakra­men­tu i częst­sza Komu­nia. Jak stwier­dza pole­mi­sta:

Samo w sobie było to dobre, ale w odnie­sie­niu do nie­świa­do­me­go ludu dla­te­go złe, ponie­waż chło­pi, a w szcze­gól­no­ści kobie­ty nie wypeł­nia­ły domo­wych obo­wiąz­ków, wywo­łu­jąc złość swo­ich mężów i dzie­ci, w ten spo­sób nie­god­nie przyj­mu­jąc Sakra­ment Ołta­rza.

Ponad­to ks. Gaj­kow­ski zarzu­ca maria­wi­tom, iż naucza­ją o naro­dzi­nach… Anty­chry­sta, któ­ry już przy­szedł na świat (1911 r.) i ma 3,5 względ­nie 4,5 roku. Dziw­nie brzmi rów­nież zarzut, że maria­wi­ci nie wyma­ga­ją spo­wie­dzi przed przy­ję­ciem Komu­nii i samą Eucha­ry­stię trak­tu­ją jako poku­tę.

Mate­riał opra­co­wa­ny przez ks. Gaj­kow­skie­go szcze­gó­ło­wo podej­mu­je rów­nież kalen­da­rium zwią­za­ne z nie­uda­ny­mi pró­ba­mi zale­ga­li­zo­wa­nia zgro­ma­dze­nia maria­wi­tów, zaku­li­so­wych dzia­łań i osta­tecz­nie roz­ła­mem insty­tu­cjo­nal­nym. Dość szcze­gó­ło­wo opi­sa­na jest piel­grzym­ka Marii Fran­cisz­ki Kozłow­skiej i gru­py kapła­nów do Rzy­mu. W tym kon­tek­ście docho­dzi do cie­ka­we­go, „eku­me­nicz­ne­go” porów­na­nia w nawią­za­niu do maria­wic­kiej pra­sy:

Tak jak kie­dyś Luter, tak teraz maria­wi­ci byli obu­rze­ni wszyst­kim, co widzie­li w Rzy­mie. Jezus miał dać do zro­zu­mie­nia Marii Fran­cisz­ce, że Następ­ca Pio­tra okła­mu­je Go dziś tak samo, jak kie­dyś uczy­nił to sam Piotr, a mia­no­wi­cie poprzez swo­je życie, któ­re tak bar­dzo odbie­ga od Jego wzo­ru.

Kon­tekst lute­rań­ski poja­wia się jesz­cze pod koniec pisma, gdy ks. Gaj­kow­ski mówi o bli­sko­ści maria­wi­tów i lute­ra­nów w spra­wie „bez­po­śred­niej inter­pre­ta­cji Pisma Świę­te­go”.

Mimo obie­cu­ją­cych zapo­wie­dzi kry­ty­ka pod adre­sem maria­wi­tów wymy­ka­ła się ks. Gaj­kow­skie­mu spod kon­tro­li. Obwi­nia­jąc kapła­nów maria­wi­tów o pod­bu­rza­nie ludu i zachę­ca­nie do denun­cjo­wa­nia oskar­ża­nych o nie­mo­ral­ne postę­po­wa­nie duchow­nych, san­do­mier­ski duchow­ny pod­su­mo­wu­je:

Są zwie­rzę­ta, któ­re z upodo­ba­niem odwie­dza­ją nie­czy­ste miej­sca i żrą nie­czy­ste rze­czy; tak też maria­wic­cy duchow­ni poszu­ki­wa­li, zbie­ra­li i wymy­śla­li naj­bar­dziej skan­da­licz­ne rela­cje z życia pra­wo­wier­nych kapła­nów, i publi­ko­wa­li je.

Tak­że w odnie­sie­niu do kwe­stii zwią­za­nej z przej­mo­wa­niem budyn­ków autor stwier­dza:

Win­ni wro­go­ści oby­dwu stron­nictw byli wpierw maria­wi­ci, póź­niej tam i ówdzie rów­nież pra­wo­wier­ni duchow­ni. Pierw­si oczer­nia­li i znie­wa­ża­li nie­ustan­nie Kościół kato­lic­ki i jego kapła­nów, judząc lud maria­wic­ki prze­ciw­ko pra­wo­wier­nym duchow­nym, pod­czas gdy kato­li­cy uświa­da­mia­li nie­bez­pie­czeń­stwa maria­wic­kiej nauki, nie­wy­star­cza­ją­co jed­nak pod­kre­śla­jąc, że jakie­kol­wiek środ­ki prze­mo­cy prze­ciw­ko wro­gom wia­ry kato­lic­kiej są nie­do­zwo­lo­ne.

Podej­mu­jąc temat oby­czaj­no­ści maria­wic­kich sióstr i kapła­nów, ks. Gaj­kow­ski nie zawa­hał się bez jakiej­kol­wiek wery­fi­ka­cji roz­po­wszech­niać opi­nie poja­wia­ją­ce się w pro­ce­sach anty­ma­ria­wic­kich, któ­rych celem było m.in. zde­za­wu­owa­nie oso­by św. Marii Fran­cisz­ki. Za narzę­dzie posłu­ży­ła nie­spe­cjal­nie skry­wa­na mani­pu­la­cja:

Świa­dek Koszut­ski wyznał, że był świad­kiem, gdy malarz Gajew­ski zobo­wią­zał się w redak­cji gaze­ty ‘Nie­dzie­la’, do nama­lo­wa­nia kopii foto­gra­fii, któ­ra przed­sta­wia Kozłow­ską w sza­tach pon­ty­fi­kal­nych. Ory­gi­nał foto­gra­fii G. otrzy­mał od pew­ne­go duchow­ne­go.

Podob­ne i bar­dziej roz­bu­do­wa­ne „rewe­la­cje” powta­rza­no w róż­nych miej­scach, szcze­gól­nie z pod­tek­stem sek­su­al­nym. Gaj­kow­ski – jak inni pole­mi­ści – mówi o orgiach, twier­dząc, że pod­czas spo­wie­dzi prze­pro­wa­dza­nych przez Matecz­kę (sic!), suge­ru­je ona zakon­ni­com, że nie­rząd z kapła­na­mi nie jest grze­chem.

Trak­tat Maria­vi­ten­sek­te zawie­ra rów­nież typo­wy i dość zna­ny zarzut pod adre­sem maria­wi­tów, a kol­por­to­wa­ny szcze­gól­nie przez koła naro­do­wo-rzym­sko­ka­to­lic­kie, jako­by lega­li­za­cja Kościo­ła Maria­wic­kie­go przez rosyj­skie­go mini­stra spraw wewnętrz­nych 28 listo­pa­da 1906 roku była prze­ja­wem szcze­gól­nej przy­chyl­no­ści cara­tu wobec nowej deno­mi­na­cji:

Ten potwier­dza­ją­cy doku­ment przy­zna­wał pięć­dzie­się­ciu tysiąc­om maria­wi­tów korzyst­niej­sze pra­wa ani­że­li dwu­na­stu milio­nom kato­li­ków w Rosji.

Jed­nym z klu­czo­wych wnio­sków i pro­gnoz Gaj­kow­skie­go w odnie­sie­niu do maria­wi­tów jest … „roz­pły­nię­cie się tej nowej gałę­zi sta­ro­ka­to­lic­kiej w rosyj­sko-pra­wo­sław­nym morzu”. Na popar­cie tej tezy, Gaj­kow­ski powo­łu­je się na jeden tytuł pra­so­wy z Rosji, według któ­re­go maria­wi­ci przej­dą do rosyj­skiej Cer­kwi, sta­jąc się tym samym mostem, po któ­rym przej­dą wszy­scy Pola­cy.

Ks. Gaj­kow­ski koń­czy swo­je roz­wa­ża­nie stwier­dze­niem:

Kościół kato­lic­ki w Pol­sce będzie miał jesz­cze przez dłu­gi czas  w maria­wi­ty­zmie nie­bez­piecz­ne­go wro­ga, tym bar­dziej nie­bez­piecz­ne­go, że sek­ta ta, jak już powie­dzie­li­śmy, wspie­ra­na jest na róż­ne spo­so­by przez rząd i rosyj­skie ducho­wień­stwo, w więk­szo­ści rów­nież przez kon­ser­wa­tyw­ną rosyj­ską opi­nię publicz­ną, pol­skich socja­li­stów oraz rady­kal­ne siły.

Tekst ks. Jan Gaj­kow­skie­go jest waż­nym doku­men­tem histo­rycz­nym, uka­zu­ją­cym sze­reg aspek­tów – nie tyl­ko reli­gij­nych – zwią­za­nych z naro­dzi­na­mi maria­wi­ty­zmu. Publi­ka­cja ta sta­no­wi nie tyle mar­twy doku­ment, co wciąż ist­nie­ją­ce w świa­do­mo­ści reli­gij­nej uprze­dze­nia, doty­czą­ce maria­wi­tów, a w dal­szej per­spek­ty­wie innych mniej­szo­ści wyzna­nio­wych. Ahi­sto­rycz­nie rzecz ujmu­jąc, książ­ka Gaj­kow­skie­go jest rów­nież przy­kła­dem, jak nie nale­ży upra­wiać teo­lo­gii, jak łatwo brak zro­zu­mie­nia i uprze­dze­nia mogą wykrzy­wić obraz i rela­cje, któ­re po ponad 110 latach wciąż trud­no jest zmie­nić czy nawet sko­ry­go­wać.


Maria­vi­ten­sek­te. Eini­ge Blätter aus der neu­esten Kir­chen­ge­schich­te Rus­sisch-Polens von Kasi­mir Gaj­kow­ski, Kra­kau 1911.

Ekumenizm.pl działa dzięki swoim Czytelnikom!
Portal ekumenizm.pl działa na zasadzie charytatywnej pracy naszej redakcji. Zachęcamy do wsparcia poprzez darowizny i Patronite.