
- 1 września, 2014
- przeczytasz w 4 minuty
26 sierpnia br. odbyła się druga sesja Kapituły Generalnej Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Pierwsza sesja odbyła się pod koniec czerwca, o czym pisaliśmy.
Arcybiskup Utrechtu ratuje mariawitów przed rozpadem
26 sierpnia br. odbyła się druga sesja Kapituły Generalnej Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Pierwsza sesja odbyła się pod koniec czerwca, o czym pisaliśmy.
W komunikacie poinformowano, że arcybiskup Utrechtu Joris Vercammen, przewodniczący Konferencji Biskupów Starokatolickich Unii Utrechckiej, przedłożył oświadczenie, które stwierdza, że ponowne przyjęcie Kościoła mariawickiego do Unii Utrechckiej nie jest obecnie możliwe do czasu rozwiązania wewnętrznych problemów Kościoła.
Abp Vercammen, który niedawno przebywał z wizytą w Polsce, podjął decyzję po konsultacjach z biskupami Unii Utrechckiej, a także po rozmowach z kapłanami mariawitami oraz przedstawicielami świeckich.
Przypomnijmy, że biskupi mariawiccy bez wiedzy i zgody Kapituły Generalnej podpisali 1 kwietnia w Szwajcarii deklarację i oświadczenie, w których wyrazili pragnienie powrotu do Unii Utrechckiej i zobowiązali się do wprowadzenia zmian w doktrynie i liturgii, które de facto wymagają zgody Synodu (ostatni odbył się w 1937 roku). Decyzja biskupów wywołała silny protest wiernych, którzy podczas obrad kapituły zorganizowali czuwanie modlitewne w Świątyni Miłosierdzia i Miłości.
Kapituła powołała ponadto komisję liturgiczną, rewizyjną, do spraw utworzenia prawa wewnętrznego oraz zwołania synodu, uznając jednocześnie, że nastąpi włączenie świeckich do prac komisji na zasadach ustalonych przez Radę Kościoła.
Podczas pierwszej sesji Kapituły duża część kapłanów sprzeciwiła się dalszemu procedowaniu ws. Unii Utrechckiej i wypowiedziała się przeciwko ratyfikowania akcesu do Unii podczas obchodów rocznicowych Unii we wrześniu br.
Komentarz
Kwestia problemów Kościoła Starokatolickiego Mariawitów jeszcze jest daleka od rozwiązania. Mimo że nie brakowało głosów, zarówno wśród kapłanów, jak i świeckich, sugerujących, jakoby Unia Utrechcka była zasadniczym zagrożeniem dla mariawickiej tożsamości i zgodą na moralny permisywizm, to jednak okazało się, że to nie kto inny jak właśnie Unia Utrechcka, a konkretnie Arcybiskup Utrechtu uratował (na jakiś czas) sytuację w Kościele Starokatolickim Mariawitów, a być może i jego jedność.
Arcybiskup Utrechtu umożliwił dyskusję, którą uniemożliwiali biskupi mariawiccy, pokazał, że problemem nie jest Unia Utrechcka ani wyimaginowane niebezpieczeństwa z niej płynące, a po prostu uskuteczniana od dziesięcioleci dezinformacja, feudalny sposób zarządzania Kościołem i traktowania wiernych. Co więcej Arcybiskup potwierdził, że Unia Utrechcka potrzebuje mariawityzmu — tego autentycznego, a nie tego wyłaniającego się z hiper-sekretnych rozmów prowadzonych w ciągu ostatnich lat bez wiedzy wiernych i kapłanów.
Decyzja Utrechtu jest niezwykle gorzką pigułką i kompromitacją dla biskupów mariawickich zaparcie lansujących filozofię „nie ma takiej potrzeby”, zamkniętych w oblężonej twierdzy i z żenującą łatwością dekretujących, kto jest wrogiem mariawityzmu.
Komunikat z ostatniej kapituły stwarza nadzieję, a raczej jedynie jej promyk. Już wcześniej Rada Kościoła i osobiście Biskup Naczelny deklarował gotowość dialogu, jednak nie zawsze dotrzymywano słowa, argumentując to rozmydlonym „dobrem Kościoła”. Tekst komunikatu wyraźnie stwierdza, że nastąpi włączenie świeckich do składu powołanych komisji, jednak nie ma ani słowa o tym, kiedy to się stanie (w końcowym etapie ich prac czy zaraz po ich ukonstytuowaniu), czy świeccy będą mieli realny wpływ na prace komisji, czy będą jedynie listkiem figowym? W końcu zasady wyboru świeckich ustali Rada i wcale nie jest pewne, czy sami świeccy będą mogli zdecydować kto ich będzie reprezentował. Nie jest to bez znaczenia, gdyż niektórzy przedstawiciele świeckich muszą się zmagać z odium zdrajców mariawityzmu przyznawanego przez zatroskanych pasterzy.
To od świeckich w dużej mierze zależy, czy i w jakim kierunku podąży mariawityzm. 100 lat od poświęcenia Świątyni, która jest materialnym dowodem zaniedbań i misyjnego marazmu biskupów, mariawityzm zamknął się w religijnym skansenie. A przecież to właśnie Świątynia, zgodnie z wolą Chrystusa objawioną św. Marii Franciszce, miała rozpocząć „odbicie Nieba na ziemi”. A jak jest? Na ironię zakrawa fakt, że słowa z Objawień dane Mateczce krytycznie odnoszące się do stanu duchowego Kościoła rzymskokatolickiego na przełomie XIX/XX wieku smutnie pasują do Kościoła Starokatolickiego Mariawitów XXI wieku.
Ruch odnowy religijnej, który kiedyś przyciągał setki tysięcy wiernych, stoi przed groźbą całkowitego zaniku. Praktycznie we wszystkich aspektach życia kościelnego dzisiejszy mariawityzm jest zaprzeczeniem działalności św. Marii Franciszki, Jej ogromnego poświęcenia, innowacyjności, siły przebicia oraz ewangelicznej żarliwości. Misyjny zapał umarł, liczba parafii i wiernych dramatycznie spadła, a refleksja teologiczna ogranicza się do podpisywania faktycznych aktów duchowej kapitulacji tak jak to miało miejsce w przypadku dialogu mariawicko-rzymskokatolickiego. Na szczęście Dzieło Wielkiego Miłosierdzia nigdy nie było ludzką sprawą i dlatego nadzieja na lepsze czasy nie jest bezzasadna.
Dariusz Bruncz
: : Mariawickie obchody Wniebowzięcia NMP w cieniu problemów wewnętrznych