Grekokatoliccy lefebryści
- 1 lutego, 2004
- przeczytasz w 4 minuty
Zjawisko lefebryzmu towarzyszy Kościołowi Rzymskokatolickiemu od zakończenia obrad Soboru Watykańskiego II. Wtedy też w zachodnim skrzydle rzymskiego katolicyzmu pojawiło się zjawisko sedewakantyzmu. Nie wszyscy poparli reformy wprowadzone przez Jana XXII, Pawła VI i ich następców. Generalnie tradycjonalizm rzymskokatolicki czy integryzm kojarzą się z Kościołem Zachodnim, jednak tzw. „lefebryści” mają również swój odpowiednik grekokatolicki – Bractwo Kapłańskie św. Jozafata. Aby lepiej zrozumieć samo zjawisko […]
Zjawisko lefebryzmu towarzyszy Kościołowi Rzymskokatolickiemu od zakończenia obrad Soboru Watykańskiego II. Wtedy też w zachodnim skrzydle rzymskiego katolicyzmu pojawiło się zjawisko sedewakantyzmu. Nie wszyscy poparli reformy wprowadzone przez Jana XXII, Pawła VI i ich następców. Generalnie tradycjonalizm rzymskokatolicki czy integryzm kojarzą się z Kościołem Zachodnim, jednak tzw. „lefebryści” mają również swój odpowiednik grekokatolicki – Bractwo Kapłańskie św. Jozafata.
Aby lepiej zrozumieć samo zjawisko należy uważniej przyjrzeć się perspektywie, jaką wobec wiary katolickiej zajmowali grekokatolicy w czasie prześladowań przez władze sowieckie.
Szok termiczny spóźnionych reform
Na zbliżenie z zachodnim Kościołem katolickim czekano z nadzieją. Grekokatolicy na Ukrainie prowadzili walkę o utrzymanie swej odrębności wyznaniowej. Wyznawcy prawosławia „cieszyli się” większą tolerancją ze strony władz niż grekokatolicy. Posoborowe reformy wdrożono na Ukrainie 30 lat po zakończeniu Vaticanum II. Spotkały się one z różnymi opiniami wiernych, jednakże dominowało oburzenie.
Język starocerkiewno-słowiański zastąpiono ukraińskim, poinformowano również wiernych o nowej polityce wobec prawosławia. Wierni ze zdziwieniem, choć równocześnie z aprobatą, potraktowali wizje współpracy ekumenicznej. Tymczasem strona prawosławna nie zmieniała polityki wobec unitów, traktując ich jak odszczepieńców, strona rzymskokatolicka zalecała z kolei, by grekokatolicy zechcieli zbliżyć się do swych wschodnich braci w wierze. Powoli oczyszczano grekokatolicyzm z obrzędów i zwyczajów rzymskokatolickich. Coraz rzadziej odbywały się adoracje czy wspólne modlitwy różańcowe. Ocieplanie na siłę stosunków greckokatolicko-prawosławnych było dla Ukraińców, mających na uwadze dotychczasowe chłodne relacje z Cerkwią prawosławną, prawdziwym szokiem termicznym.
Równocześnie, o ironio, próbę przywrócenia przez grekokatolików języka cerkiewno-słowańskiego zwolennicy ekumenii potraktowali, jak tendencję „pro-schizmatycką”(!?!) Nieco wcześniej zaś, w imię pojednania greckokatolicko-prawosławnego skreślono z cerkiewnego wyznania wiary formułę Filioque.
W czasie religijnego zamieszania, jakie towarzyszyło zmianom społecznym po utworzeniu wolnej Republiki Ukraińskiej działania swe uskuteczniał duchowny greckokatolicki, ks. Lubomir Gajewski.
Buntownicy z wyboru i Bractwo św. Jozafata
Gajewski miał się wkrótce okazać tradycjonalistą. Ponieważ przypadało mu w udziale probostwo w Bogurodzanach, w społeczności bardzo pozytywnie patrzącej na wszelkie formy powrotu do tradycji, jego działalność szybko zyskała poparcie wiernych, Zabronił on urządzani spotkań charyzmatykom i odmówił odprawiania mszy w języku ukraińskim. Został później suspendowany przez biskupa Mudrego.
Choć działalność Gajewskiego cieszyła się poparciem również ze strony greckokatolickiego kleru, wielu jego członków zrezygnowało z dalszej „walki” w obliczu nacisków ze strony hierarchów. Sytuacja zmieniała się znów na korzyść tradycjonalistów po zaproszeniu przez nich na Ukrainie ks. K. Stehlin’a z polskiego Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X.
Trudno było oczekiwać, by w imię tradycji grekokatolicy związali się z tradycją cudzą, toteż poruszeni działaniami lefebrystów w Brazylii, którzy w Campos zorganizowali bractwo z własnymi statutami, tradycjonaliści ukraińscy podjęli się stworzenia zgrupowania adekwatnego do Bractwa Piusa X w swoim kraju.
Statuty Bractwa św. Jozafata Kuncewycza podpisane zostały 28 września 2000 r. Bractwu pobłogosławił lefebrystyczny duchowny, ks. F. Schmidberger, który reprezentował biskupa Bernarda Fellay’a.
W programie swych działań Bractwo naciska na solidne wykształcenie teologiczne oraz rozbudzanie przywiązania do obrządku wschodniego oraz przestrzeganie przez duchownych celibatu. Od listopada 2000 roku bractwo dysponuje własnym seminarium duchownym – p.w. Niepokalanego Serca Najświętszej Marii Panny. Regularnie wykładają w nim duchowni z Polski i Niemiec.
Sympatią do bractwa zapałały siostry bazylianki, które przez swe przywiązanie do tradycjonalizmu musiały pozostawić macierzyste zgromadzenie, gdy odmówiły przyjęcia posoborowych reform. Niektóre z sióstr wyjechały do Anglii.
W 2001 roku o. Wołodymyr, proboszcz parafii w Rzędnej, został obrzucony wyzwiskami podczas odprawiania liturgii wielkanocnej w jej klasycznym rycie wschodnim. Oburzenie przeciwników tradycjonalizmu było tak wielkie, że w obronie zwolenników o. Wołodymyra musiała ingerować policja. Na ojca Lubomyra nałożono w 2002 roku wielką ekskomunikę. Choć w tej sprawie odwoływał się do władz kościelnych, to jednak nie przyniosło to większego skutku.
Z kolei w 2003 roku kardynał Lubomyr Huzar wszedł w konflikt z o. Wasylem Kowpakiem, który odmówił dopuszczenia w parafii nowych form kultu. Duchownego proszono o wyjaśnienie postępowania. O. Wasyl nie tylko wytłumaczył na piśmie swe stanowisko, ale postąpił bardziej radykalnie i zorganizował manifestację Tradycji.
Na początku października 2003 został przeniesiony z Rzędnej II, w której dotychczas pracował, do innej parafii, by tam pełnić funkcje wikarego. Odprawianie przez niego mszy tradycyjnej 2. listopada zakończyło się starciem ze zwolennikami proboszcza.