- 21 listopada, 2024
- przeczytasz w 4 minuty
16 listopada 2024 roku obradował Synod Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Był to pierwszy Synod tego Kościoła od prawie 90 lat. Choć Synod nie podjął przełomowych, ani tym bardziej rewolucyjnych decyzji jest on z pewnością wydarzeniem historycznym.
Historyczny Synod mariawitów AD 2024
16 listopada 2024 roku obradował Synod Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. Był to pierwszy Synod tego Kościoła od prawie 90 lat. Choć Synod nie podjął przełomowych, ani tym bardziej rewolucyjnych decyzji jest on z pewnością wydarzeniem historycznym.
Prawie tydzień po Synodzie na stronie Kościoła pojawił się okolicznościowy komunikat. Tekst – oprócz istotnej faktografii i kilku niedociągnięć – podkreśla wagę wydarzenia, nie tylko poprzez użycie określeń, które zazwyczaj w dokumentach tego typu się pomija.
Ostatni Synod mariawicki odbył się w 1935 roku, a zatem w przyszłym roku, a zasadniczo za parę miesięcy, minie 90 lat od rewolucyjnego Synodu, który przypieczętował rozłam w mariawityzmie, trwający do dziś. Oznacza to, że chociażby w warstwie historycznej Synod AD 2024 niejako żyje w cieniu poprzedniego, choć jest od niego radykalnie inny, odbywa się w zupełnie odmiennych warunkach i okolicznościach.
W perspektywie eklezjologicznej inauguracja Synodu była i jest nie tylko odpowiedzią na wypowiadaną i sygnalizowaną potrzebę Ludu Mariawickiego, ale jest również dopełnieniem i wypełnieniem samozobowiązania Kościoła Starokatolickiego Mariawitów. W jakim sensie? Otóż, Kościół ten definiuje się jako wspólnota o charakterze episkopalno-synodalnym i o ile wątpliwości co do pierwszego elementu nie ma żadnych, o tyle druga część była przez większy czas istnienia Kościoła niechcianym postulatem, a momentami wręcz widmem, z którego należało znaleźć jakieś wyjście.
Jeszcze podczas Synodu na profilu Kościoła w mediach społecznościowych pojawiały się uszczypliwe komentarze, sugerujące, że zdjęcia z synodu wyglądają jak egzamin maturalny. Pomijając płyciznę takich przytyków, które nie uwzględniają szeregu okoliczności logistyczno-finansowych Kościoła tudzież praktyki organizowania podobnych wydarzeń w innych wyznaniach, można odnaleźć nawet w tej uszczypliwości coś pozytywnego, a nawet konstruktywnego.
Rzeczywiście tak jest, że Kościół Starokatolicki Mariawitów zdawał i wciąż zdaje poniekąd egzamin ze swojej dojrzałości, przede wszystkim wobec zasad, które sam sobie wytyczył. Ten sam egzamin – lepiej lub gorzej – zdają także inne Kościoły i tylko na korzyść Kościoła Starokatolickiego Mariawitów przemawia fakt, że po tylu latach (pierwsza zapowiedź w 2011 roku), niespełnionych obietnicach i zobowiązaniach, po tylu napięciach i sporach, Synod ten się rozpoczął, a zanim się rozpoczął wymagał zaangażowania wielu.
Ponadto obrady pokazały, że synodalność nie została zupełnie zapomniana w Kościele Starokatolickim Mariawitów, a synodałki i synodałowie – nieco generalizując – widzą, co się dzieje wokół nich, w innych Kościołach, a także w strukturach społeczeństwa obywatelskiego. Obrady płockiego Synodu pokazały, że ten Synod nie musi być i nie jest maszynką do głosowania spełniającą jedynie oczekiwania części kapłanów, że Synod ma swój głos, ma swoją podmiotowość i – cytując klasyka – nie zawaha się jej użyć, upominając się o „swoje” lub wyrażając zdanie odrębne tudzież zgłaszając wątpliwości w takiej czy innej sprawie merytorycznej czy personalnej. To bardzo dobry prognostyk na przyszłość, gdyż odbyła się dopiero pierwsza sesja Synodu, a kolejna już w kwietniu 2025 roku poprzedzona intensywną pracą w powołanych komisjach.
Synod, zgodnie z tym, co stwierdza Kościół Starokatolicki Mariawitów, jest najwyższą władzą w Kościele. Zastanawiać może fakt, że przyjęte prawo ogranicza zasadniczo działalność Synodu do niektórych kwestii administracyjnych, pozostawiając kluczową sprawę wyboru biskupów czy tematyki doktrynalno-liturgicznej w gestii Kapituły Generalnej. Jest w tym pewna niekonsekwencja teologiczna, gdyż szczególnie w rodzinie Kościołów starokatolickich jednym z podstawowych zadań Synodu jest właśnie wybór biskupów i określenia kierunku teologicznego Kościoła. U mariawitów tego ważnego elementu zabrakło.
Oczywiście, można uznać, że mariawityzm sam w sobie jest szczególną hipostazą starokatolicyzmu, co nowe przepisy wprost wyrażają, a nawet egzemplifikują, jednakowoż wspomniane powyżej kwestie mogą wybić z ręki Synodu jego zasadnicze powołanie – realne sprawowanie najwyższej władzy w Kościele.
Oczywiście, Synod ma możliwość zmiany prawa i przetransferować wybór biskupów i sprawy z tym związane – w tym kwestie dyscyplinarne – na inne tory. Być może tak się stanie, a być może nie. Należy uznać, że mariawityzm we wszystkich swoich emanacjach porusza się po zakonnej szynie, nawet jeśli życie zakonne albo zamarło albo istnieje w postaci szczątkowej.
To, co jeszcze rzuca się w oczy zewnętrznemu obserwatorowi to również znaczący fakt, że pierwszy od 90 lat Synod odbywa się bez jakichkolwiek akcentów ekumenicznych. To znamienne, biorąc pod uwagę znaczenie i zasługi mariawityzmu dla ruchu ekumenicznego w Polsce i poza nią. Być może nie było takiej potrzeby albo pojawiła się refleksja, że po tak długiej przerwie należy przetestować program synodalny we własnym gronie. Jakiekolwiek refleksje przyświecały tej decyzji (jeśli w ogóle przyświecały) można, a nawet trzeba wyrazić radość, że Kościół Starokatolicki Mariawitów dołączył do grona tych Kościołów, które o synodalności, a więc wspólnym kroczeniu razem, nie tylko mówią, ale też praktycznie realizują.
Na tej drodze potrzeba jest wiele cierpliwości, determinacji i zrozumienia, a więc tych cech, które od początku wpisane były w posłannictwo św. Marii Franciszki.