Kościół miłosierny i otwarty — wizja papieża
- 27 listopada, 2013
- przeczytasz w 2 minuty
Kościół, który jest jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym oraz jak gospodarz, który zaprasza na ucztę biedaków a nie Kościół, który wzorem uczonych w piśmie poucza i nakłada ciężary jest marzeniem i wizją papieża Franciszek, którą przedstawił w pierwszym “samodzielnym” dokumencie rangi adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium. Oczywiście treść adhortacji nie powinna być zaskoczeniem, bo papież Franciszek napisał w niej to co do tej pory przekazywał w homiliach, na audiencjach czy wywiadach. Jest jednak […]
Kościół, który jest jak ojciec z przypowieści o synu marnotrawnym oraz jak gospodarz, który zaprasza na ucztę biedaków a nie Kościół, który wzorem uczonych w piśmie poucza i nakłada ciężary jest marzeniem i wizją papieża Franciszek, którą przedstawił w pierwszym “samodzielnym” dokumencie rangi adhortacji apostolskiej Evangelii Gaudium.
Oczywiście treść adhortacji nie
powinna być zaskoczeniem, bo papież Franciszek napisał w niej to co do tej pory
przekazywał w homiliach, na audiencjach czy wywiadach. Jest jednak dokumentem
niezwykłym, bo widać w nim osobisty ton, żarliwość osoby, która odnalazła
radość ewangeliczną i chciałaby tę radość przenieść na cały Kościół. Papież
zdaje sobie sprawę, że “robotników mało” ale oceniając realistycznie
braki w powołaniach kapłańskich sprzeciwia się, by z tego powodu przymknąć oczy
na kierowanie się kandydatów do kapłaństwa motywami “światowymi”
takimi choćby jak chęć zrobienia kariery czy zapewnienie sobie wygodnego życia.
Jednocześnie jasno stwierdza, że kapłani nie powinni być tymi, którzy zgodnie z
wypracowanymi wcześniej regułami i zasadami kontrolują komu należy się łaska a
komu nie, tylko ułatwiać wiernym dostęp do sakramentów — przede wszystkim
chrztu ale też i Eucharystii, bo sakramenty są lekarstwem a nie nagrodą dla
doskonałych.
Kościół papieża Franciszka to
Kościół dla którego ważny jest przede wszystkim człowiek — im w gorszej
kondycji tym powinien być obdarzany większą troską — a nie wypracowane przez
wieki zasady i reguły. Papież zwraca uwagę biskupom i księżom, by zwracając się
do wiernych w homiliach nie skupiali się na niektórych tylko cnotach czy troskach
ale przekazywali integralny przekaz Ewangelii. Papież przestrzega przez
zamykaniem się w “centrum” lub przyjmowaniem roli generała pokonanych
wojsk, przesadnym skupianiem się na liturgii, doktrynie i prestiżu Kościoła,
gdy zadaniem przede wszystkim jest wprowadzanie Ludu Bożego i w konkretne
potrzeby historii.
Papież nie jest
“naiwniakiem”, który nie zdaje sobie sprawy z tego jak wygląda
współczesny świat, bo w adhortacji jest solidna analiza poświęcana kondycji
ekonomicznej, moralnej, kulturowej systemów i ludzi, jednak nie uważa, że
uprawnia to Kościół do pesymizmu, prób zachowania garstki nieskażonych
wybrańców czy biadań nad rzeczywistością.
Natomiast to co ważne to troska o biednych i
wykluczonych i misyjność ale misyjność pokazująca radosny przekaz Ewangelii, pokazująca
miłosierne i pełne miłości oblicze Boga. Nie będzie to łatwa droga ale może
bardziej przekonująca. Tacy chrześcijanie jakich widzi papież mogliby przekonać
Nietzschego do wiary w Odkupiciela. Pytaniem jest tylko czy opozycja w postaci
zgorszonego brata syna marnotrawnego w zdecentralizowanym Kościele nie zbuntuje
się milcząco przeciwko doczesnej “głowie” tegoż Kościoła.