Kościół zapomniał jak przebaczać?
- 24 września, 2014
- przeczytasz w 2 minuty
Arcybiskup Westminsteru kardynał Vincent Nichols — zabierając głos w debacie poprzedzającej nadzwyczajny synod biskupów w kwestii rodziny — powiedział, że miłosierdzie i przebaczenie nie jest najmocniejszą stroną Kościoła. Kościół — zdaniem najwyższego rangą hierarchy Kościoła rzymskokatolickiego w Wielkiej Brytanii — powinien uświadomić sobie fakt, że prywatne życie wiernych często nijak ma się do idealnej wizji rodziny. Wielu wiernych z ponad miliarda katolików niewątpliwie zgodziłoby się z kardynałem Nicholsem, bo nie mogą zrozumieć […]
Arcybiskup Westminsteru kardynał Vincent Nichols — zabierając głos w debacie poprzedzającej nadzwyczajny synod biskupów w kwestii rodziny — powiedział, że miłosierdzie i przebaczenie nie jest najmocniejszą stroną Kościoła. Kościół — zdaniem najwyższego rangą hierarchy Kościoła rzymskokatolickiego w Wielkiej Brytanii — powinien uświadomić sobie fakt, że prywatne życie wiernych często nijak ma się do idealnej wizji rodziny.
Wielu wiernych z ponad miliarda katolików niewątpliwie zgodziłoby się z kardynałem Nicholsem, bo nie mogą zrozumieć dlaczegoż zbrodniarz wojenny, gwałciciel czy alkoholik znęcający się nad rodziną może uzyskać rozgrzeszenie i przyjąć Komunię Świętą a osoba, która zawarła niefortunne małżeństwo sakramentalne a potem niesakramentalne i żyje poprawnie nie może przystąpić do Komunii nawet jak jej dziecko z tego drugiego związku przystępuje do swojej pierwszej. Nie wspominając już o sytuacji, że zgodnie z nauczaniem Kościoła rozgrzeszenia nie powinni otrzymać małżonkowie sakramentalni np. rodzice trójki dzieci, którzy po urodzeniu trzeciego stosują środki antykoncepcyjne (nawet prezerwatywy) i nie zamierzają przestać do klimakterium.
Nasze wewnątrzkatolickie dyskusje na temat grzechu, sakramentologii zapewne śmieszą innych, a pewnie nudzą sporą część samych katolików, którzy izolują się od Kościoła. Nie jest przypadkiem, że na mszach zdecydowana większość to kobiety w wieku pomenopauzalnym, które nie mają problemu z przystępowaniem do Komunii z powodów określonych biologią.
Na synodzie biskupów w październiku tematem numer jeden ma być podobno sprawa Komunii dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Dla sporej części hierarchów i wiernych, którzy wiele wycierpieli by żyć w zgodzie z nauczaniem Kościoła w kwestii seksualności, sama dyskusja to już podkopywanie nauczania Kościoła w kwestii sakramentów. Obawiam się, że dla zdecydowanie dużo większej milczącej części z tego miliarda katolików jest to sprawa nad którą oni sami przeszli do porządku dziennego co spowodowało praktyczne “wypisanie się” z Kościoła. Czy wrócą jeśli Kościół przypomni sobie o miłosierdziu? Wielu biskupów wątpi w to. Czy będzie to argument za brakiem zmian w tej kwestii? Zapewne tak. I to jest smutne.